Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2018
z 13 grudnia 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Bogowie seksu

Krzysztof Boczek

– Przy innych poniża mnie, wyzywa. Po czym zaprasza do gabinetu, przeprasza i dotyka po plecach, piersiach, pośladkach, włosach, twarzy – Zuzanna, rezydentka w jednym z warszawskich szpitali, opowiada o tym, jak napastuje ją szef – znany, wpływowy profesor. O swoich doświadczeniach mówi także druga z ofiar tego VIP-a.

Krzysztof Boczek: Co Pani może powiedzieć o molestowaniu seksualnym w placówkach zdrowia?

Zuzanna (imię zmienione): Mogę opowiedzieć o swoim przypadku. W tym szpitalu [do wiadomości redakcji] robiłam też staż podyplomowy. Na początku wszystko było w porządku – szef mnie bardzo zachęcał do rozwoju, rozpisywał już jako stażystkę do zabiegów. Zmieniło się dopiero przy specjalizacji. Drastycznie. Przy innych lekarzach, pielęgniarkach, pacjentach poniżał mnie. Potrafił powiedzieć, że jestem „nic nie warta”, „głupia”, „nienormalna”, „idiotka”, albo że jestem „popierd...a”. Po czym zapraszał mnie do gabinetu, przepraszał i dotykał po plecach, piersiach, pośladkach, włosach, twarzy.

K.B.: I co Pani na to?

Z: Mówiłam mu, że przekracza moje granice, że sobie tego nie życzę. Nic sobie z tego nie robił. Co prawda nigdy nie posunął się dalej, ale za każdym razem, gdy wychodziłam z jego gabinetu, to czułam się jak śmieć.

K.B.: Często to robił?

Z: Tak. Zdarzało się 2–3 razy w tygodniu. Trwa to od roku. Wszyscy moi koledzy z oddziału o tym wiedzą, bo mówiłam o tym głośno. Ale nigdy nikt się za mną nie wstawił.

K.B.: Czemu?

Z: Bo wszyscy się go boją.

K.B.: Kto to jest?

Z: Jeden z profesorów [nazwisko do wiadomości redakcji], który dużo może.

K.B.: Faktycznie – on ma wpływy.

Z: Ma. Kiedyś jeden kolega wziął mnie na rozmowę. Powiedział, że nie powinnam z szefem wchodzić na żadną drogę sądową, bo i tak z zespołu nikt się za mną nie wstawi. Zostanę sama i nigdy nie uzyskam specjalizacji. Teraz jest względnie spokojnie. Ale były takie chwile, że gdy pojawiał się na korytarzu, to ja chowałam się gdzie mogłam, by nie mieć z nim do czynienia.

K.B.: Jak dużo osób o tym molestowaniu wie?

Z: W zasadzie wszyscy z mojego oddziału – ok. 20 osób.

K.B.: Pielęgniarki o tym wiedzą?

Z: One nie. Ale na nas wszystkich szef ma tak straszny wpływ psychiczny – mobbingowi poddawana jest większość – że dla pielęgniarek moje chowanie się nie było jakoś specjalnie dziwne.

K.B.: Nie rozważała Pani żadnych kroków w związku z tym?

Z: Moi rodzice proponowali, że sfinansują prawnika, jeśli się zdecyduję. Ale ja stwierdziłam, że nie chcę tego robić, bo zamknie mi to drogę do marzeń, do których dążę od wielu lat.

K.B.: Serio uważa Pani, że miałaby pani utrudnione zdobycie specjalizacji?

Z: Myślę, że tak – na egzaminach wszyscy w komisji to koledzy pana profesora. Nieważne, jak dobra bym była, to zamknięta droga dla mnie. Nieważne, do jakiej kliniki bym trafiła, pewno nie byłabym rozpisywana na zabiegi. U siebie także przez długi czas. Zresztą już przez długi czas nie byłam rozpisywana do zabiegów. Jedna sytuacja mnie bardzo załamała i nie mogłam dojść do siebie – pomyślałam wtedy o zmianie miejsca specjalizacyjnego. Przed zabiegiem, gdy myłam ręce na umywalni, a wszędzie były pozamykane drzwi, poczułam czyjeś ręce na biodrach. I usłyszałam głos profesora: „Jak ci się pracuje u nas?”. I zaczął mnie dotykać. Zamurowało mnie. Potem przez cały zabieg próbowałam się nie popłakać. Gdy się skończył, wybiegłam do samotni i tam przy koleżance płakałam przez 2–3 godziny. Na konferencji, gdy podeszłam z koleżanką się przywitać, to mnie pocałował w policzek. Kiedy się odsunęłam, to powiedział, że gdy taka osobowość jak on chce mnie pocałować, to powinnam się pochylić, a nie odsuwać.

K.B.: Czy Pani szef jest narcyzem?

Z: Jest.

K.B.: Czy próbowała Pani z kimś z zewnątrz rozmawiać o tej sprawie, np. RPO, fundacje wspierające osoby molestowane?

Z: Nie. Pan jest pierwszą osobą z zewnątrz – poza psychoterapeutką – z którą rozmawiam o tym. Nadal się boję, że to może mi złamać gdzieś tam karierę. Już trochę to robi – gdy powiedziałam, że chcę robić doktorat to stwierdził, że „idiotki nie piszą doktoratów”. Zapomniałam języka w gębie.

K.B.: Jak Pani myśli, co będzie dalej?

Z: Nie wiem. Na razie jest względny spokój. Szef przestał mnie wyzywać przy innych, chociaż mówi kolegom, że nic nie robię. Wysłałam swoje CV do firmy pośredniczącej w poszukiwaniu pracy w Niemczech.

K.B.: Czyli rozważa Pani wyjazd i dokończenie specjalizacji za Odrą?

Z: Dokładnie tak. Tam są podpisywane specjalne klauzule antymobbingowe. W Polsce w innym szpitalu także były takowe. U nas nie ma nic takiego, żadnego zespołu antymobbingowego.

K.B.: Dlaczego wybrał sobie Panią?

Z: Kiedyś miałam depresję, wzięłam urlop i on o tym wiedział. Byłam słabsza, więc dla niego łatwiejszym celem. Po drugie on lubi kobiety z moim kolorem włosów. Być może też dlatego, że lubię ostry makijaż i bardziej się przez to rzucam w oczy.

K.B.: Spotkała Pani jeszcze jakąś ofiarę molestowania tego człowieka?

Z: Tak, rezydentkę z innej specjalizacji z mojego szpitala.


To temat tabu

Lekarze, którzy sobie na to pozwalają, są na stanowiskach tak wysokich, że uważają iż są bogami. I wolno im wszytko. Czują się bezkarni. I też tacy są.

K.B.: Kiedy Pani padła ofiarą molestowania tego ordynatora?

Monika (imię zmienione): Kilka lat temu, kiedy byłam młodsza, bardziej zależna.

K.B.: Jak długo to trwało?

M.: Krótko – ja to szybko ucięłam. Ten mężczyzna pod pozorem rozmowy wszedł do mojego pokoju i zaproponował byśmy uprawiali seks. Dziwił się, dlaczego mielibyśmy tego nie robić „przecież się nikt nie dowie” – tłumaczył.

K.B.: Dosłownie tak powiedział?!

M.: Też zgłupiałam. Bo 2 dorosłe osoby, które chcą czegoś takiego to wysyłają sobie sygnały. Jeśli ich brak i jedna z tych osób się tak narzuca, to jest to dla mnie dziwne zachowanie. Ja odmówiłam. Powiedziałam, że tego nie akceptuję. Nie wiedziałam, jak wybrnąć z tej sytuacji, więc z bezsilności się popłakałam. Odpuścił. Wychodząc powiedział: „ja się tak zastanawiałem, czy ty mi odmówisz”.

K.B.: Później już nic się nie działo?

M.: Nie. Ale musiałam przez to brać leki uspokajające. I tak naprawdę do dnia dzisiejszego mam problemy. Traktuje mnie jak lekarza kategorii B. Zdarza się, że to ja jestem cały czas „na tapecie” – próbuje mnie złapać: na spóźnieniu, wyjściu wcześniej z pracy, niedopełnieniu obowiązków.

K.B.: Ale on ponoć mobbinguje prawie wszystkich.

M.: Ale jednych mniej, drugich bardziej.

K.B.: A myślała Pani, by coś z tym molestowaniem zrobić?

M.: Absolutnie. Bo bym nie ukończyła specjalizacji i nigdzie nie znalazłabym pracy. To człowiek pamiętliwy.

K.B.: Zna Pani jeszcze inne ofiary tego profesora?

M.: Tak, stażystki. Co któraś przyjdzie, jakaś bardziej wpadająca w oko, to jest wyróżniana, zapraszana do gabinetu. Szef bada, czy może sobie pozwolić na więcej. To taka tajemnica poliszynela – chyba wszyscy już u nas wiedzą, że tak jest. I nikt z tym nic nie robi. Na studiach miałam gorszą sytuację. Dziekan – inny człowiek – zaprosił mnie do katedry. Zamknął wszystkie drzwi. Powiedział, że zaliczenie egzaminu to nie problem i bym się z nim umówiła na kawę. Proponował jasny układ. Próbował się do mnie przybliżać. Mocno się przestraszyłam. Zrobiłam z siebie wariatkę – że mogę sobie coś zrobić, że jestem niezrównoważona. On się z kolei wystraszył i otworzył drzwi. Nie byłam chyba odosobnionym przypadkiem, bo ten człowiek potem wyleciał z uczelni. Myślę, że są grupy kobiet potencjalnie bardziej narażone na takie molestowanie. Ja i Zuza jesteśmy takie „kobiety dzieci” – delikatne z wyglądu. I są grupy lekarzy, którzy sobie na to pozwalają: na stanowiskach tak wysokich, że uważają, iż są bogami. I wolno im wszytko. Czują się bezkarni. I też tacy są.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot