Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2018
z 17 maja 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Pielęgniarka to zawód autonomiczny

Katarzyna Cichosz

Z dr hab. n. hum. Marią Kózką, konsultantem krajowym w dziedzinie pielęgniarstwa, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownikiem Zakładu Pielęgniarstwa Klinicznego UJ CM – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Katarzyna Cichosz: Pani Profesor, dlaczego dzisiaj nie ma nas na arenie międzynarodowej?

Maria Kózka: Nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, ponieważ pielęgniarstwo na arenie międzynarodowej jest reprezentowane przez Polskie Towarzystwo Pielęgniarskie, które jest członkiem Międzynarodowej Rady Pielęgniarek i Europejskiej Federacji Stowarzyszeń Pielęgniarek. Od 2011 roku członkiem Komitetu Wykonawczego Federacji jest pielęgniarka dr Dorota Kilańska. W latach 1978–2011 było również reprezentowane w Europejskiej Grupie Pielęgniarek Badaczy (WERN/WHO). Na arenie międzynarodowej istniejemy w ramach różnych projektów badawczych i wymiany nauczycieli i studentów. Być może za mało promujemy tę działalność.

K.C.: Co przyczyniło się do degradacji zawodu pielęgniarki w Polsce?

M.K.: Nie nazwałabym tego degradacją, a raczej problemem z usytuowaniem pielęgniarstwa w systemie opieki zdrowotnej. Problem ten wynika z wielu czynników, w tym uwarunkowań historycznych. Przez 61 lat zawód prawnie uznany był jako pomocniczy na podstawie ustawy o zawodzie pielęgniarki z 1935 roku. Dopiero w 1996 roku zawód pielęgniarki został uznany za zawód autonomiczny. Autonomia jest procesem, który wymaga ciągłych zmian prawnych, ale również zmian w świadomości samych pielęgniarek, współpracowników i społeczeństwa. Ważnym problemem jest również feminizacja zawodu, niedofinansowanie ochrony zdrowia oraz przez lata funkcjonujący model biomedyczny opieki zdrowotnej.

K.C.: Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych opublikował raport „Warunki Pracy i Zatrudnienia Pielęgniarek i Położnych, 2015 r.”, co czwarta ankietowana osoba pełniła jednoosobowy dyżur częściej niż raz w tygodniu.

M.K.: Sytuacja dyżurów jednoosobowych zagraża bezpieczeństwu pacjenta i pielęgniarki. Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Jedna pielęgniarka na dyżurze nie jest w stanie wykonać wielu czynności, np. zmiany pozycji ciała w sytuacji całkowitej lub częściowej niesamodzielności pacjenta. W mojej opinii zarządzający dopuszczają i akceptują taką sytuację. Zgodnie z regulacją prawną za sposób obliczania norm zatrudnienia pielęgniarek w podmiocie leczniczym oraz obsadę pielęgniarek na dyżurze odpowiedzialność ponosi bezpośrednio kierownik jednostki. Z drugiej strony niedofinansowanie ochrony zdrowia skutkuje podejmowaniem przez dyrektorów decyzji o redukcji zatrudnienia kadry pielęgniarskiej. Liczne badania naukowe wskazują, że takie działania są niewłaściwe, ponieważ zwiększają ryzyko powikłań, tj. zapalenia płuc, zakażenia. Ponadto są czynnikiem braku satysfakcji pielęgniarek z pracy w zawodzie, wypalenia zawodowego oraz niepodejmowania lub rezygnacji z pracy w zawodzie.

K.C.: W tym samym raporcie aż 95% ankietowanych zadeklarowało, że nie są w stanie wykonywać swoich obowiązków w normalnym czasie pracy.

M.K.: Mała obsada pielęgniarek powoduje, że koncentrują się one na czynnościach najważniejszych, tj. monitorowanie stanu, podawanie leków, łagodzenie bólu i wykonywanie badań diagnostycznych, natomiast na inne czynności nie starcza im czasu. Podobne wyniki uzyskano w badaniach RN4CAST prowadzonych w 12 krajach europejskich, w których uczestniczyła Polska. Wykazano w nich, że wzrost o jednego pacjenta na dyżurze jest czynnikiem zwiększającym o 7% ryzyko zgonu w ciągu 30 dni od przyjęcia. Badając obciążenie pielęgniarek w szpitalach polskich, wykazano, że najczęściej pielęgniarki nie były w stanie wykonać na dyżurze takich czynności, jak: zmiana pozycji ciała, toaleta jamy ustnej, edukacja pacjentów i przeprowadzić z nimi rozmowy. Średnio na jedną pielęgniarkę na dyżurze przypadało 20 pacjentów, w połowie przypadków 12–29, a w jednej czwartej – powyżej 29. Czynników opisanej sytuacji jest wiele. Należy do nich zaliczyć: niskie nakłady finansowe na ochronę zdrowia, warunki pracy, w tym niskie wynagrodzenie dla pielęgniarek, małą promocję zawodu oraz niedobór pielęgniarek spowodowany zmianą systemu kształcenia, strukturą wiekową pielęgniarek oraz spadkiem zainteresowania kształceniem w zawodzie. Wejście Polski do UE wymusiło konieczność dostosowania kształcenia do standardów obowiązujących w krajach europejskich. Kształcenie prowadzone na przełomie wieku w 124 szkołach pomaturalnych zostało usytuowane w szkolnictwie wyższym prowadzonym obecnie w 90 uczelniach. Proces uruchomienia kształcenia w uczelniach trwał wiele lat, przez co drastycznie spadła liczba absolwentów kierunku pielęgniarstwo. Kolejnym czynnikiem było uznanie kwalifikacji pielęgniarek w krajach członkowskich UE, które umożliwiło podejmowanie pracy w krajach oferujących lepsze warunki pracy. W tym czasie nastąpiły zmiany w strukturze wiekowej zatrudnionych pielęgniarek i osiągnięcie przez znaczną grupę wieku emerytalnego. Zmianie uległy również zadania wykonywane przez pielęgniarki oraz ograniczono zatrudnienie w oddziałach dietetyków, fizjoterapeutów, salowych i sanitariuszek. W wyniku tego w opiece nad pacjentem w oddziale pozostały pielęgniarki wykonujące czynności pielęgniarskie i inne niewymagające wiedzy i umiejętności pielęgniarek.

K.C.: Na początku pracy zawodowej pielęgniarki zarabiają przeciętnie 2642 zł brutto. Czy zgodzi się Pani Profesor z tym, że największą motywacją do poprawy efektywności pracy jest wynagrodzenie?

M.K.: Tak, w obecnej sytuacji podstawowym problemem są pieniądze. Niskie zarobki z jednej strony zniechęcają absolwentów do podejmowania pracy w zawodzie w Polsce, a z drugiej zmuszają do podejmowania pracy w kilku miejscach. Problem zatrudnienia pielęgniarek w kilku miejscach stanowi zagrożenie dla nich samych i dla bezpieczeństwa pacjentów. Obecne dane wskazują, że 30–35% pielęgniarek pracuje w kilku miejscach pracy. Sytuacja staje się coraz trudniejsza. Trudno mówić o efektywności pracy pielęgniarek, których jest mało i są przemęczone. Absolwenci studiów pielęgniarskich, widząc tę sytuację, nie podejmują pracy w zawodzie lub podejmują pracę w innych krajach. Poprawa efektywności pracy pielęgniarek wymaga podjęcia zmian systemowych, co jest w gestii rządu oraz zmian organizacyjnych, co znajduje się w rękach zarządzających.

K.C.: A jeśli dyrektorzy nie rozumieją sytuacji?

M.K.: Myślę, że niektórzy dyrektorzy rozumieją już problem, a część dostrzeże go niebawem, gdy nie będą w stanie zapewnić obsady pielęgniarskiej na oddziałach. W mojej ocenie na problem trzeba spojrzeć w szerszym kontekście, a mianowicie braku uwzględniania świadczeń wykonywanych przez pielęgniarki w świadczeniach gwarantowanych, co w konsekwencji powoduje, że płatnik nie pokrywa ich kosztów. Koszty opieki pielęgniarskiej stanowią jeden z istotnych elementów budżetów szpitali, a kwestia rozliczania tych kosztów nadal pozostaje problemem nierozwiązanym w wielu krajach na całym świecie. W wielu systemach opieki zdrowotnej nie udało się wyodrębnić kosztów opieki pielęgniarskiej z kosztów ogólnych. Badania wykazały, że wyniki leczenia i kwestia rokowań bądź ewentualnych powikłań u pacjentów generujących dodatkowe koszty opieki są w ścisły sposób powiązane z jakością opieki pielęgniarskiej. Jednak ogólny poziom zatrudnienia oraz obsada pielęgniarska są i nadal będą w znacznym stopniu uzależnione od środków finansowych, jakimi dysponuje szpital oraz kwestii rozliczenia kosztów, w tym związanych z opieką pielęgniarską.

K.C.: Dlaczego strajkując, nie uzyskałyśmy wsparcia społecznego?

M.K.: Strajk jest formą drastyczną, osobiście nie popieram formy nacisku, którą jest strajk, szczególnie wiążący się z odchodzeniem pielęgniarek od łóżek pacjentów. W mojej ocenie społeczeństwo nie ma pełnej wiedzy o wymaganiach w zakresie kształcenia pielęgniarek, konieczności ciągłego szkolenia, warunkach pracy i uprawnieniach zawodowych. Jego wiedza pochodzi często z filmów, w których pielęgniarka prezentowana jest jako osoba niesamodzielna i niekompetentna. Aby uzyskać wsparcie społeczne, musimy zmienić obraz współczesnej pielęgniarki, pokazując ją jako osobę dobrze wykształconą, kompetentną w zakresie swoich uprawnień, mającą istotny wpływ na satysfakcję pacjenta z opieki oraz nauczenie go samoopieki i samokontroli swojego zdrowia. Ważna jest również zmiana podejścia dziennikarzy do prezentowania zawodu w mediach. Zazwyczaj przedstawiają oni problem w zakresie roszczeń płacowych pielęgniarek, nie ukazując szczegółowego tła tych roszczeń.

K.C.: Nie sądzi Pani Profesor, że lekarz niechętnie da pielęgniarce autonomię, czy podzieli się z nią władzą?

M.K.: To problem złożony, a jego uwarunkowania są historyczne. Przez wiele lat pielęgniarstwo nie było zawodem samodzielnym. W systemie opieki zdrowotnej dominującą rolę pełnił lekarz, któremu sprzyjał przyjęty model opieki skoncentrowany na leczeniu oraz system kształcenia medycznego. Przyjęcie przez lekarza dominującej roli wynikało z wyższego wykształcenia, uzyskiwania wysokich kwalifikacji specjalistycznych i odpowiedzialności zawodowej. Dziś mamy nieco inną sytuacją. Pielęgniarka ma wyższe wykształcenie, musi stale podnosić swoje kwalifikacje zawodowe, za które ponosi odpowiedzialność, a jej uprawnienia są prawnie uregulowane. Model opieki skoncentrowany jest na promocji zdrowia, profilaktyce i leczeniu, w którym znaczenie ma praca zespołowa. Ważną kwestią jest również stały wzrost kosztów opieki, stąd należy poszukiwać rozwiązań zapewniających optymalną jakość opieki przy niższych kosztach. Zarówno liczba pielęgniarek, jak i lekarzy jest bardzo istotnym czynnikiem, który może przekładać się na czas poświęcony pacjentom i na ich satysfakcję z opieki. Dane zaprezentowane przez OECD wskazują, że Polska wypada niekorzystnie, jeżeli chodzi o czas, jaki lekarze poświęcają na konsultacje. Zaledwie 60% respondentów uznało ten czas za wystarczający, podczas gdy średnia dla 11 branych pod uwagę krajów Unii Europejskiej wynosi 82,8%. W raporcie OECD z 2015 roku zwrócono uwagę na duże obciążenie lekarzy w Polsce konsultacjami i koniecznością wykonania przez nich czynności, które w wielu krajach wykonują pielęgniarki. Pewne zadania pielęgniarka już może wykonywać, np. wypisywanie recept na leki i zleceń na wyroby medyczne, do innych można ją przygotować. Obecnie pielęgniarki mają już dużą samodzielność w zakresie opieki nad chorym z raną przewlekłą, przetokami jelitowymi i moczowymi. Dobra współpraca między profesjonalistami i uporządkowanie uprawnień da pacjentowi większy dostęp do świadczeń medycznych.

K.C.: Jak możemy wpłynąć na zarządzających?

M.K.: Zarządzający na poziomie kraju i w podmiotach leczniczych mają istotne znaczenie dla pozycji pielęgniarstwa w całym systemie opieki zdrowotnej. W odniesieniu do zarządzania sektorem świadczeń pielęgniarskich pozycja kadry kierowniczej jest nie najlepsza. Przyczyną tego stanu jest między innymi słabe przygotowanie pielęgniarskiej kadry kierowniczej, niekorzystne usytuowanie kierowniczych stanowisk w strukturze organizacyjnej szpitala oraz brak jednoznacznie określonych uprawnień i odpowiedzialności. W mojej ocenie wiele w tej kwestii należy zmienić, w tym zasady konkursów na stanowiska kierownicze, kryteria oceny kadry oraz podejście ludzi, które jest najtrudniejsze do realizacji.

K.C.: Średnia wieku pielęgniarek w Polsce to 49 lat. Według danych Naczelnej Izby Pielęgniarek i Położnych zapewnienie zastępowalności pokoleń wymaga, aby w najbliższych pięciu latach dodatkowo 69 886 osób rozpoczęło wykonywanie tego zawodu. Co trzeba zrobić, żeby to się stało realne?

M.K.: Brak pielęgniarek to problem ogólnoświatowy, który pogłębia się w krajach o niskim statusie ekonomicznym. Szacuje się, że w skali globalnej deficyt kadry pielęgniarskiej waha się w przedziale od 22–29%. Niedobór pielęgniarek odbija się negatywnie na systemie opieki zdrowotnej, na pacjentach oraz ma szkodliwy wpływ na same pielęgniarki. Zatrzymanie tego niekorzystnego trendu wymaga decyzji na poziomie rządu i wiąże się z zabezpieczeniem środków finansowych. Przede wszystkim potrzebna jest dobra kampania promująca ten zawód, zwiększenie liczby kształconych studentów na kierunku pielęgniarstwo, poprawa warunków pracy, w tym wynagrodzenia i przekazania uprawnień niewymagających kwalifikacji pielęgniarskich przedstawicielom innych zawodów, np. opiekunom medycznym, sekretarkom medycznym, dietetykom, sanitariuszkom. Ważną kwestią jest również zachęcenie osób z dyplomem pielęgniarki do podjęcia pracy w zawodzie. Wszystkie wymienione działania wymagają jednak znacznych nakładów finansowych.

K.C.: Do końca 2014 roku Izby wydały 17 439 zaświadczeń na potrzeby uznawania kwalifikacji zawodowych naszych pielęgniarek w krajach UE. W tym samym roku w Izbach zarejestrowane było 31 pielęgniarek i położnych z państw UE i 114 z państw trzecich. Możemy liczyć na pielęgniarki z Ukrainy?

M.K.: Ukraina nie jest krajem UE, a zatem system kształcenia pielęgniarek nie spełnia wymagań określonych w obowiązującej dyrektywie o uznaniu kwalifikacji zawodowych. W związku z tym pielęgniarka, która ukończyła kształcenie na Ukrainie, obecnie nie może być zatrudniona w Polsce na stanowisku pielęgniarki. Wyrównanie jej kwalifikacji wymagałoby zgody Komisji Europejskiej, co dawałoby im możliwość pracy we wszystkich krajach członkowskich. Biorąc pod uwagę niskie zarobki pielęgniarki w Polsce, podejrzewam brak lub znikome zainteresowanie z ich strony do podjęcia pracy w zawodzie.

K.C.: Czy mogłaby Pani Profesor nakreślić kierunki zmian opracowanych przez MZ w „Strategii na rzecz rozwoju pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce” z grudnia 2017 roku?

M.K.: Powołany przez ministra zdrowia 21 kwietnia zespół pracował przez prawie 8 miesięcy nad przygotowaniem założeń do Strategii na rzecz rozwoju pielęgniarstwa i położnictwa w Polsce. Prace koncentrowały się wokół takich obszarów jak: 1) Kształcenie przed- i podyplomowe pielęgniarek i położnych, 2) Nowy zawód medyczny jako zawód pomocniczy dla zawodów pielęgniarki i położnej w systemie opieki zdrowotnej, 3) Rola i kompetencje pielęgniarek i położnych w systemie opieki zdrowotnej, 4) Normy zatrudnienia – określenie liczby pielęgniarek i położnych oraz ich kwalifikacje w poszczególnych zakresach świadczeń (rozporządzenia „koszykowe”), 5) Warunki pracy, wynagrodzenia i prestiż zawodów pielęgniarki i położnej. Do każdego z tych obszarów opracowano szczegółowe założenia, dokonując analizy stanu faktycznego i wskazując kierunki działań. Prace zakończono 31 grudnia 2017 roku i obecnie czekamy na decyzję ministra zdrowia. Pomimo iż dokument jeszcze nie został zatwierdzony, wiele działań już jest podejmowanych, np. zabezpieczenie środków finansowych dla uczelni deklarujących przyjęcie od roku akademickiego 2018/2019 większej liczby studentów na kierunek pielęgniarstwo, prace nad opracowaniem nowych standardów kształcenia i programów kształcenia podyplomowego. Mam nadzieję, że w najbliższym czasie będą podjęte kolejne działania w tym zakresie.

K.C.: Jakie ma Pani Profesor przesłanie dla 280 tysięcy pielęgniarek zarejestrowanych w Polsce?

M.K.: Pielęgniarstwo w Polsce może pochwalić się wieloma osiągnięciami, szczególnie tymi, które dokonały się w ostatnich 20 latach. Zawód jest prawnie uznany za autonomiczny zawód medyczny, ma własny samorząd zawodowy, jego sprawami na poziomie krajowym zajmuje się Departament Pielęgniarek i Położnych, jest reprezentowany na arenie międzynarodowej. Kształcenie jest usytuowane w szkolnictwie wyższym i dostosowane do wymagań Unii Europejskiej. Znacząca grupa ukończyła kursy kwalifikacyjne i specjalizację w różnych dziedzinach pielęgniarstwa, coraz więcej pielęgniarek prowadzi istotne dla praktyki badania naukowe. Należy mieć świadomość, że w żadnym kraju na świecie pielęgniarki nie są zadowolone z warunków pracy, usytuowania w systemie opieki zdrowotnej i udziału w podejmowaniu decyzji w zakresie polityki zdrowotnej. Pielęgniarki muszą więc podejmować działania, aby ich głos w sprawach zdrowia i polityki zdrowotnej był uwzględniany.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot