Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2015
z 10 grudnia 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Samoistne włóknienie płuc

Bogumiła Kempińska-Mirosławska

Postępująca duszność i zmniejszanie się tolerancji wysiłku u chorego po 50. roku życia w pierwszym rzędzie nasuwa lekarzowi myśl o najczęściej występujących w tym wieku chorobach serca lub płuc – zgodnie z zasadą: jeśli słyszysz tętent kopyt, pomyśl najpierw o stadzie koni, nie zebr. Niestety, te same objawy mogą także wskazywać na inną, przewlekłą i zwykle prowadzącą w ciągu kilku lat do zgonu chorobę – samoistne włóknienie płuc (SWP).

Będąc tzw. chorobą rzadką, o nieustalonej etiologii, SWP stwarza lekarzom duże problemy diagnostyczne, a wobec fiaska jeszcze do niedawna zalecanego silnego leczenia przeciwzapalnego – także terapeutyczne. Czy jest jednak jakaś nadzieja dla chorych i lekarzy na zmianę tej sytuacji?

O samoistnym włóknieniu płuc, związanych z tą chorobą problemach, nowych opcjach terapeutycznych i nadziei z prof. dr. hab. n. med. Janem Kusiem z Instytutu Gruźlicy i Chorób Płuc w Warszawie oraz prof. dr hab. n. med. Kariną Jahnz-Różyk rozmawiała Bogumiła Kempińska-Mirosławska.


Bogumiła Kempińska-Mirosławska: Co to jest samoistne włóknienie płuc?

Prof. Jan Kuś: Jest to jedna z postaci śródmiąższowych zapaleń płuc. Pomimo że ma w nazwie zapalenie – co może kojarzyć się z infekcją – to czynnik przyczynowy nie jest znany. Prawdopodobnie dochodzi do wielokrotnych mikroskopijnych uszkodzeń nabłonka pęcherzyków płucnych, a proces gojenia tych mikrouszkodzeń prowadzi do bliznowacenia płuc. Odczyn zapalny jest bardzo słabo wyrażony, natomiast w obrazie mikroskopowym płuc dominuje włóknienie, czyli zamiana miąższu płuca w bliznę.

B.K.-M.: Etiologia SWP jest nieznana, ale czy są jakieś podejrzenia odnośnie do czynników ryzyka?

J.K.: Z obserwacji dużych grup chorych wynika, że są pewne czynniki ryzyka SWP. Najważniejszy to wiek – jest to choroba ludzi starszych i niektórzy uważają, że SWP jest to proces starzenia się płuc. Drugim czynnikiem ryzyka jest płeć – ponad 70 proc. chorych to mężczyźni, a trzecim – palenie papierosów. Te trzy czynniki są pewne. Są jeszcze inne, np. zarzucanie mikroskopijnych ilości kwaśnej i zawierającej enzymy treści żołądkowej do układu oddechowego, która miałaby uszkadzać płuca. Ta teoria ma jednak tylu zwolenników, co przeciwników. Bierze się też pod uwagę pewne czynniki środowiskowe, np. pył drzewny, czy pyły mineralne – krzemionkę lub azbest. Kiedyś podejrzewano także wirusy, np. wirusa Ebsteina-Barr (EBV), ale nie zostało to potwierdzone. Podsumowując, czynnik przyczynowy SWP wciąż jest nieznany.

B.K.-M.: Jaka jest zapadalność na SWP? Dane z krajów zachodnich wskazują, że wynosi ona od ok. 1 do 10 na 100 tys. osób na rok.

J.K.: Ten duży rozrzut – od 1 do 10, a niektóre dane wskazują, że jeszcze więcej – świadczy o niedokładności badań epidemiologicznych. Znane są badania angielskie, wykonywane w ciągu ostatnich lat tą samą metodą, które pokazują, że zachorowalność w latach 2000 – 2008 bardzo powoli rośnie – od blisko 6 do ponad 8 na 100 tys. ludności. Ten wzrost zapadalności nie jest duży, ale chorobowość, czyli liczba wszystkich chorych na 100 tys. ludności, rośnie wyraźnie, co jest związane ze starzeniem się ludzi. Jest bardzo dobre badanie amerykańskie, oparte na danych z systemu Medicare, z którego wynika, że liczba chorych na SWP systematycznie rośnie, a zachorowalność wśród osób w wieku powyżej 65 lat wynosi nawet 80–90 na 100 tysięcy. Trzeba pamiętać, że wpływ na jakość danych epidemiologicznych ma fakt, że choroba ta jest trudna do rozpoznania.

B.K.-M.: Czy jest jakiś „złoty standard” rozpoznawania SWP?

J.K.: Od 2011 r. są wytyczne międzynarodowe, opracowane przez ekspertów z całego świata, które podają kryteria rozpoznania na podstawie badania radiologicznego i patomorfologicznego. Wydawałoby się, że skoro są dokładne wytyczne, to nic prostszego niż rozpoznać chorobę. Do tego jednak potrzebni są lekarze, którzy mają doświadczenie. Choroba jest rzadka i lekarzowi, który pracuje w przeciętnym szpitalu trudno jest nabrać doświadczenia, jeśli widzi ją raz lub dwa razy w roku. Na świecie tworzone są centra eksperckie, obejmujące opieką chorych na SWP. W centrach zarówno klinicyści jak i radiolodzy oraz patomorfolodzy mają większe doświadczenie w prawidłowym rozpoznawaniu SWP. Bardzo ważne jest, aby ci specjaliści byli w jednym ośrodku, by mogli się spotkać, przedyskutować wyniki badań chorego i ustalić rozpoznanie. W naszych warunkach to nie jest łatwe. Radiologia jest specjalnością deficytową, patomorfologia jeszcze bardziej, więc lekarze rzadko mają możliwość spotkać się na takim konsylium, co jest warunkiem prawidłowego rozpoznania.

B.K.-M.: Jaki czas upływa od pierwszych objawów do postawienia rozpoznania?

J.K.: Zwykle są to dwa lata lub dłużej, i to nie tylko u nas, ale też w krajach, gdzie nakłady na ochronę zdrowia są wyższe i dostępność lekarzy większa. Wynika to z tego, że SWP zaczyna się podstępnie. Zwykle, gdy chory zauważy objawy duszności i upośledzenia tolerancji wysiłku, mija kilka-, kilkanaście miesięcy. Jeśli zgłosi się do lekarza POZ i ten, osłuchując płuca, usłyszy trzeszczenia, to kojarzy je z częstymi chorobami, np. niewydolnością krążenia czy zapaleniem płuc. W praktyce często widzimy chorych, którzy są kierowani do kardiologa albo leczeni antybiotykiem, mimo że nie mają objawów zakażenia. Podstawowe znaczenie we wczesnym rozpoznaniu ma świadomość lekarza POZ, że w różnicowaniu zmian osłuchowych powinien uwzględnić nie tylko najczęstsze choroby, ale i SWP – szczególnie w przypadku osoby starszej. Bardzo duże znaczenie w rozpoznaniu mają badania czynnościowe płuc. Najprostszym jest spirometria i pomiar pojemności życiowej płuc, która w SWP jest obniżona. W razie wątpliwości lekarz POZ powinien wysłać chorego na konsultację do pulmonologa, by ten ukierunkował dalsze postępowanie.

B.K.-M.: Etiologia nieznana, rozpoznanie trudne, więc jak leczyć SWP?

J.K.: Choroba należy do tzw. chorób sierocych. Stare wytyczne leczenia, ogłoszone jeszcze w 2002 r., koncentrowały się na komponencie zapalnej choroby, która jest znikoma, i zalecały leczenie przeciwzapalne z użyciem sterydów w kombinacji z lekami immunosupresyjnymi z grupy cytostatycznej. Po kilku latach okazało się, że to leczenie nie tylko nie przynosi poprawy, ale wręcz szkodzi, powodując wiele działań ubocznych. Po 2010 r. wykonano rzetelne, bardzo duże wieloośrodkowe badania wysokiej klasy z podwójną ślepą próbą, gdzie stosowano placebo i leczenie immunosupresyjne. Badania te ostatecznie rozstrzygnęły, że leczenie immunosupresyjne jest w SWP przeciwwskazane. Nowe wytyczne z 2011 r. takiego leczenia zakazywały, ale jednocześnie nie rekomendowały żadnej innej farmakoterapii. W tym samym roku pojawiły się jednak dwa badania międzynarodowe, które wykazały, że jest lek, który hamuje włóknienie – pirfenidon, który najpierw uzyskał rejestrację w Unii Europejskiej, a potem w USA. Drugim lekiem, który, jak się okazało w badaniach, przynosi także korzyść w leczeniu SWP jest nintedanib.

Dwa badania: IMPULSIS I i IMPULSIS II, oparte na ponad 1000 chorych z całego świata wykazały, że nintedanib hamuje roczny spadek pojemności życiowej o ok. 50 proc. w stosunku do placebo. Jako lek na SWP, nintedanib został zarejestrowany w USA w 2014 r., a w UE w lutym 2015 r. Obecnie mamy więc dwa leki, które zwalniają tempo postępu tej choroby.

B.K.-M.: Czy pirfenidon i nintedanib są dostępne w Polsce?

J.K.: Ponieważ rejestracja w UE jest ważna także w Polsce, to są one dopuszczone do sprzedaży, ale nie są refundowane. Tak jak wszystkie leki innowacyjne są one bardzo drogie i z tego względu są niedostępne dla chorych. Obecnie trwa procedura utworzenia tzw. programu lekowego, w którym to koszt leku jest pokrywany ze środków publicznych.

B.K.-M.: Jakie inne metody postępowania stosuje się w opiece nad chorymi z SWP?

J.K.: Bardzo ważne jest objęcie chorych kompleksową opieką, gdyż nowe leki tylko zwalniają postęp choroby, ale jej nie hamują. Gdy dochodzi u chorego do niewydolności oddychania, musi mieć on dostęp do tlenoterapii domowej, zorganizowanej jak u chorych na przewlekłą obturacyjną chorobę płuc, która jest częstym schorzeniem. Niezwykle ważna jest dostępność rehabilitacji, ale z tym bywa różnie. Kolejna kwestia to wsparcie psychologiczne, walka z depresją, chorobami towarzyszącymi, które często występują u ludzi starszych, czy rakiem płuc, który u chorych na SWP występuje częściej niż w populacji ogólnej. Bardzo pomocne są organizacje pacjentów, które dają wsparcie chorym i rodzinom, zmniejszając poczucie osamotnienia w walce z chorobą. Możliwe jest przeszczepienie płuc, ale u chorych na SWP stosuje się je bardzo rzadko, także na Zachodzie, gdyż jest to metoda o ograniczonej dostępności – ze względu na koszty, małą liczbę dawców i ograniczenia wiekowe.




Nowe
możliwości
leczenia SWP


B.K.-M.: Pani Profesor, jakie są możliwości leczenia chorych na SWP?

Prof. Karina Jahnz-Różyk: Dotychczasowe leczenie immunosupresyjne było całkowicie nieskuteczne. Zdarzało się, że chorzy leczeni glikokortykosteroidami w dużych dawkach umierali z powodu powikłań polekowych. Leki – inhibitory kinazy tyrozynowej – które się pojawiły, są zupełnie nową opcją terapeutyczną. Oddziaływają one na patomechanizm włóknienia i czynniki, które mogą je wywoływać. W krajach w Unii Europejskiej są one zarejestrowane od 2014 r. Pojawia się pytanie, jaka jest ich faktyczna dostępność dla pacjentów w Polsce. Sama rejestracja o tym nie przesądza. Decydujące znaczenie ma to, czy lek jest objęty refundacją. Tym bardziej że leki innowacyjne, a z takimi mamy do czynienia w tym przypadku, są bardzo drogie. Sprawdzonym rozwiązaniem stosowanym w Polsce są programy lekowe. Leki na SWP nie są jeszcze nimi objęte. Wprowadzenie leku do programu to długi i trudny proces z udziałem Ministerstwa Zdrowia i Agencji Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji (AOTMiT). Rozpoczyna się on na wniosek firmy farmaceutycznej, która przygotowuje dossier leku. Zawiera ono analizę kliniczną, dotyczącą skuteczności i bezpieczeństwa leku, analizę ekonomiczną, dotyczącą efektywności ekonomicznej leczenia i analizę wpływu kosztów leczenia na budżet płatnika. Całość podlega ocenie AOTMiT, ale ostateczną decyzję o wprowadzeniu leku do programu podejmuje minister zdrowia, kierując się analizami i wskazaniami społecznymi do refundacji. Moim zdaniem, leki na SWP powinny być stosowane w programach lekowych i procedura ta została już zapoczątkowana.

B.K.-M.: Co stanowi największy problem przy tworzeniu programu lekowego?

K.J.-R.: Największy kłopot jest z oceną wielkości populacji, która powinna być objęta leczeniem, a z tego wynikają koszty dla płatnika i korzyści dla firmy. W przypadku SWP pojawia się dodatkowa trudność. Mianowicie choroba ta należy do tzw. chorób rzadkich, co wpływa na negocjacje cenowe pomiędzy firmą a komisją ekonomiczną w MZ. Aby doszło do porozumienia, wprowadza się różne mechanizmy, np. mechanizm podziału ryzyka pomiędzy firmą a płatnikiem. W przypadku leków na SWP argumentem przemawiającym za wprowadzeniem programu lekowego jest brak zamiennej, skutecznej terapii. W badaniach klinicznych wyraźnie wychodzi, że stosowanie tych leków przynosi korzyści kliniczne dla pacjenta.

B.K.-M.: Jakie więc korzyści z leczenia tymi lekami odnoszą chorzy na SWP?

K.J.-R.: Przede wszystkim dochodzi do spowolnienia tempa postępu choroby i – co niezwykle ważne – poprawy jakości życia. Patrząc od strony pacjenta, trudnym do zniesienia i znacznie pogarszającym jakość życia objawem SWP jest duszność. Jak pacjent się dusi, to ma zwiększony poziom lęku, pojawiają się u niego obawy o życie, znacząco maleje jego codzienna aktywność. W zasadzie ciężkość tej choroby jest determinowana przez duszność, wynikającą z malejącej pojemności życiowej płuc. Leki, o których mówimy, spowalniając progresję choroby, zmniejszają tempo narastania duszności. Ponadto, co ważne, leki te wydłużają czas do zaostrzenia, które często bywa śmiertelne. W badaniach okazało się, że ryzyko ostrego zaostrzenia zmniejsza się o 30 proc., a czas, jaki upływa do tego zaostrzenia, wydłuża się o 68 proc.

B.K.-M.: Jakich kosztów związanych z leczeniem tymi lekami należy się spodziewać?

K.J.-R.:Na razie trudno jednoznacznie je określić, bo będą one zależały od ceny leków, sposobu dawkowania, liczby chorych, ewentualnych powikłań po leczeniu, ale generalnie eksperci są zgodni, że korzyści z leczenia przeważają nad kosztami. Warto wspomnieć nie tylko o kosztach leczenia, ale stosowanym w farmakoekonomice parametrze oceny opłacalności terapii – tzw. QALY (ang. quality-adjusted life year), tj. liczbie uzyskanych lat życia skorygowanych o jakość. Przyjmuje się, że terapia jest opłacalna, jeśli QALY nie przekracza trzykrotności PKB w przeliczeniu na mieszkańca. Dla Polski wysokość progu uzyskania dodatkowego roku życia skorygowanego o jakość wynosi 125 955 zł. W przypadku leków na SWP wartość QALY jest wyższa od granicznej dla opłacalności, ale pamiętajmy, że na razie nie mamy alternatywy terapeutycznej. Tak więc, albo leczymy tymi lekami i poprawiamy jakość życia pacjenta, albo zostawiamy chorych bez spowalniającej przebieg choroby farmakoterapii. Należy dodać, że stosowanie parametru QALY do oceny chorób rzadkich jest przez wielu ekspertów uznawane za kontrowersyjne. Być może zajdzie konieczność zmiany w tym zakresie ustawy refundacyjnej. W przyszłości opłacalność leczenia SWP może okazać się większa i koszty leczenia niższe, jeśli wejdą na rynek inne leki. Taką nadzieję daje coraz większe zainteresowanie SWP firm farmaceutycznych, poszukujących nowych skutecznych cząsteczek.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot