Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2021
z 21 października 2021 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Chorzy na nienawiść

Oliwia Tarasewicz-Gryt

To, co tak łagodnie nazywamy hejtem, to zniewagi, groźby i zniesławianie. Mowa nienawiści powinna być jednoznacznie piętnowana, usuwana z przestrzeni publicznej, a sprawcy świadomi kary. Walka o dobre imię medyków to nie jest zadanie młodych lekarzy.



Hejt internetowy stał się tak powszechny, że jedno z towarzystw ubezpieczeniowych włączyło do swojej oferty polisę, która gwarantuje pomoc adwokata i zwrot kosztów sądowych w przypadku wniesienia oskarżeń. Wystarczy rzut okiem na profil Ministerstwa Zdrowia lub aktywnych w serwisach społecznościowych medyków (od lekarzy po ratowników), by się przekonać, że obelgi to codzienność. Część platform internetowych stara się zwalczać hejt i nieprawdziwe informacje, ale np. Facebook, gdzie aktywność komentujących jest największa, reaguje na zgłoszenia bardzo opornie.

Młodzi medycy oddolnie walczą o szacunek społeczeństwa, organizując kampanię „Wylecz nienawiść”. Zainicjowała ją Anna Wardęga, lekarz psychiatra, której reputacja została zszargana przez hejterów. Szeroko zakrojoną, sprawnie ograną PR-owo kampanię społeczną, obejmującą komunikację w mediach tradycyjnych i społecznościowych (bardzo mocne, pełne negatywnych emocji spoty, piosenka, wywiady) sfinansowała początkowo za pomocą internetowej zrzutki. Celem akcji jest uświadomienie społeczeństwa o szkodliwości mowy nienawiści oraz edukacja medyków – jak reagować i bronić się przed hejtem, a także jak się kompetentnie komunikować, by nie dopuszczać do uwalniania negatywnych emocji. Kampanię poparły organizacje branżowe, samorząd lekarski, a nawet minister (który sam doświadcza nienawiści, nie tylko z ust anonimowych hejterów, ale także z sejmowej mównicy). Można mieć wątpliwości, czy akcja społeczna powinna przebiegać oddolnie, a nie w odwrotnym kierunku – zaczynając od rządu i zarządzających systemem.

Im częściej cię widzą, tym bardziej nienawidzą

Olga Tokarczuk po otrzymaniu Nagrody Nobla przyznała: „W życiu nie doświadczyłam tyle zmasowanej nienawiści, co w ciągu ostatnich trzech dni. Głęboko współczuję wszystkim hejtowanym”. COVID-19 skierował światła reflektorów na lekarzy. Brak dostępu do leczenia i teleporady rozwścieczyły społeczeństwo, a temat szczepień wraz z towarzyszącymi mu silnymi emocjami je podzielił i zradykalizował. Najczęstszych ataków doświadczają ci najbardziej widoczni. Postanowili edukować społeczeństwo i płacą cenę za popularność. Wielu medyków ma charakterystyczny, dosadny sposób wypowiadania się. „Leżą u nas pacjenci duszący się, sini, a grupa pajaców mówi, że COVID-u nie ma” – stwierdza jeden z najczęściej obrażanych ostatnio w sieci zakaźników prof. Krzysztof Simon. Taki sposób wyrażania się jest chętnie podchwytywany przez media, bo to język, który najbardziej trafia do świadomości i jest zauważany w natłoku innych informacji, jednak jako łatwy do zrozumienia budzi też opór. To jednak nie oznacza, że należy zamilknąć, by się nie narażać.

Inicjatywa medyków jest całkowicie zrozumiała – ich życie w sporej części toczy się w sieci. Czasy się zmieniają, jeszcze 15 lat temu medycy nie budowali swojej marki w Internecie, nie mieli profili w serwisie typu Znany Lekarz i nie byli narażeni na nienawistne komentarze. Jeśli zdarzyła się kłótnia, to przy znacznie mniejszej liczbie świadków.

Czy to uleczalne?

„Lekami pierwszego rzutu są refleksja i szacunek” – mówi do hejtera lekarz w spocie „Wylecz nienawiść”. Niestety tego, podobnie jak kultury dyskusji, nie można kupić w aptece. Polacy są pełni skrajnych emocji, dodatkowo podsyconych przez pandemię i wielu obraża innych pomimo świadomości szkodliwości swoich czynów, dlatego oprócz uświadamiania potrzebne są zdecydowane działania, które wyeliminują nienawiść z przestrzeni publicznej.

Krokiem w kierunku walki z hejtem jest projekt ustawy o ochronie zdrowia publicznego przed następstwami rozpowszechniania nieprawdziwych treści, dotyczących wirusa SARS-CoV-2 i treści przestępczych kierowanych wobec osób wykonujących zawód medyczny. Powstał na początku października, ale nie wiadomo, kiedy wejdzie w życie.

Ustawa ma m.in. chronić personel medyczny przed mową nienawiści. W jaki sposób? Każdy serwis społecznościowy, mający w Polsce co najmniej milion zarejestrowanych użytkowników, będzie zobligowany do ustanowienia swojego przedstawiciela, odpowiedzialnego za przyjmowanie zgłoszeń gróźb (lub treści nieprawdziwych). Takie zgłoszenia będą przesyłać wyłącznie uprawnieni użytkownicy – z wyższym wykształceniem lekarskim w stopniu co najmniej doktora nauk medycznych – wytypowani przez NRL, PAN lub inne organizacje. Z projektu ustawy wynika, że portale będą miały 24 godziny na rozpatrzenie każdego zgłoszenia i usunięcie treści lub konta użytkownika. Jeśli na takie rozwiązania nie przystaną, narażą się na karę od 50 tys. do 1 mln zł.

Czy taka ustawa wystarczy? Zdaniem prawników projekt budzi wątpliwości i jest częściowo sprzeczny z powstającą w Ministerstwie Sprawiedliwości Radą Wolności Słowa. Aby sprawnie reagować potrzebne jest też zdefiniowanie „mowy nienawiści”, by organy ścigania miały jasność, jakie czyny należy ścigać i co za nie grozi. Na razie przestępstwa te są na tyle niekonkretne, że sprawcy czują się bezkarni, a społeczeństwo się przyzwyczaja do niskiego standardu publicznych „rozmów”.

Samoobrona

– Medycy nie są szkoleni, jak się zachować, gdy doświadczają przemocy psychicznej. Nie dba się o to na studiach, na specjalizacji też nie ma o tym mowy – mówi Anna Wardęga, podkreślając, że skala problemu jest ogromna. Szkolenia z komunikacji czy włączenie takich zajęć do programu studiów medycznych i dbałość o to, by były skuteczne, to także zadanie zarządzających systemem. Jeśli takiej woli nie ma, pozostaje działanie na własną rękę.

Co można samemu zrobić, by radzić sobie z agresją?

– Kiedy doświadczamy tak negatywnych emocji, ważne jest, by zadbać o własny dobrostan, także w sensie psychologicznym. Przyznać przed samym sobą, że jest to doświadczenie trudne i tego nie bagatelizować – mówi dr Margaret Amaka Ohia Nowak, badaczka przejawów dyskryminacji w języku, zajmująca się naukowo mową nienawiści. – Pomocne może być środowisko współpracowników, funkcjonujące na zasadzie grupy wsparcia, dające możliwość podzielenia się doświadczeniem. Pozwala to wyrzucić z siebie frustrację w bezpiecznej przestrzeni i przekonać się, że to spotyka nie tylko mnie. Obecnie hejtu doświadczają medycy na całym świecie. Ważne jest też zrozumienie ze strony przełożonych. Do obrony przed hejtem ważne będzie też nawiązanie współpracy z organizacjami, które statutowo zajmują się walką z mową nienawiści – jak Helsińska Fundacja Praw Człowieka.

Wsparcie doświadczonych organizacji może pomóc znaleźć drogę i nie wyważać otwartych drzwi – istnieje dziś wiele programów, schematów działania, gotowych warsztatów i materiałów, które można powielać, adaptować do własnych potrzeb.

– Bardzo ważne jest też, by takich gróźb nie odbierać osobiście. Medycy są reprezentantami pewnej grupy społecznej. Są łatwo rozpoznawalni dzięki atrybutom tego zawodu. Są charakterystycznie ubrani i wyróżniają się. Warto mieć na uwadze, że osoby, które atakują medyków, nawet jeśli robią to na profilu konkretnego lekarza, atakują nie osobę, lecz rolę społeczną, którą ona pełni – dodaje dr Kamila Kamińska Sztark, pełnomocniczka rektora Uniwersytetu Wrocławskiego do spraw odpowiedzialności społecznej, zajmująca się edukacją antydyskryminacyjną. – Aby chronić własne granice, warto także pamiętać, że to nie jest wina medyków, to wady systemu powodują frustrację wobec pracowników ochrony zdrowia.

Kolejna sprawa – obiektem hejtu jest cała grupa zawodowa i przyzwolenie na przemoc słowną i doświadczanie jej w miejscu pracy źle wpływa na poczucie bezpieczeństwa i na dobrostan wszystkich pracowników. Właśnie dlatego, że hejt dotyka całą grupę zawodową lekarzy, należy się przed nim chronić nie tylko oddolnie. Samorząd lekarski, rząd – to organy, które powinny inicjować takie działania.

Nie można się przyzwyczajać

Hejt jest powszechny, hejt przynosi zyski – przecież nic tak nie zwiększa ruchu w sieci jak przerzucanie się wyzwiskami pod artykułem. Była pracownica Facebooka przyznała niedawno, że serwis nie usuwa większości zgłaszanych wpisów, bo to się nie opłaca. Internetowe kłótnie to cena za wolność słowa, jednak ta wolność nie jest niczym nie ograniczona – kończy się tam, gdzie zaczyna się dobro drugiego człowieka.

Osoby i organizacje zajmujące się mową nienawiści są zgodne – nie można ignorować nienawistnych wypowiedzi – ani w sieci, ani w życiu. Należy je usuwać, prosić o skasowanie ich autora, zgłaszać administratorowi serwisu. Jeśli są to groźby, to należy robić screeny takich wypowiedzi i zgłaszać do prokuratury.

Brak reakcji prowadzi do znieczulicy. Osoby – szczególnie młode, spędzające w wirtualnej przestrzeni najwięcej czasu – widząc agresywne wypowiedzi w Internecie, utwierdzają się w przekonaniu, że takie zachowanie jest akceptowane. Łatwiej im będzie przekraczać granice i obrażać innych nie tylko w sieci, ale i w rzeczywistości.

– Rzadko się o tym mówi, ale kiedy reagujemy na hejt w sieci, zwracamy na niego uwagę świadków – zauważa dr Ohia-Nowak. – Ci świadkowie to osoby, które niekoniecznie wchodzą w interakcję z publikowanymi treściami. Nie wiemy o ich istnieniu, mogą nie komentować postów czy wpisów, jednak je czytają. Zdecydowana reakcja innych – jak żądanie usunięcia komentarza – pokazuje, że takie zachowanie nie jest akceptowane.

We Wrocławiu zorganizowano kiedyś akcję zamalowywania wrogich napisów na murach. To było bardzo symboliczne działanie, pozwalające oczyścić przestrzeń publiczną. Tego wymaga także Internet – mówi dr Ohia Nowak.

Zmiany już następują

Zgłaszać mowę nienawiści można już dziś i część medyków z tego korzysta. Jednocześnie panuje przekonanie, że zgłoszenia na policję nie mają sensu, bo polski wymiar sprawiedliwości reaguje opieszale, szczególnie na zgłoszenia prywatne. Samorząd lekarski wielokrotnie apelował do władz o podjęcie skutecznych działań w sprawie mowy nienawiści w stosunku do lekarzy, m.in. realizujących szczepienia przeciwko COVID-19. Zawiadomienia były dotychczas najczęściej umarzane lub traktowane jako przestępstwa prywatnoskargowe. Tymczasem konsekwentne działania mogą przynieść efekty. Widać powolne zmiany. Niedawno jeden z łódzkich lekarzy otrzymał ochronę policji po groźbach antyszczepionkowców. Łódzka prokuratura wszczęła też śledztwo w sprawie gróźb karalnych, jakie kierowano pod jego adresem. Doniesienie złożył zarówno pełnomocnik lekarza, jak i Okręgowa Izba Lekarska w Łodzi. Także Rada Lekarska zgłosiła zniesławienie grupy zawodowej, jaką są lekarze.

Prokuratura Regionalna w Warszawie została zobowiązana do przeprowadzenia analizy akt postępowań pod kątem prawidłowości procedowania spraw o zniesławienie lekarzy zaangażowanych w program szczepień przeciwko wirusowi SARS-CoV-2. Prokuratorzy regionalni otrzymali też wytyczne, by prowadzić postępowania dotyczące urzędu, nie zaś na wniosek samego pokrzywdzonego.

Młodzi medycy, wychowani w Internecie, traktują go nie jako dodatek do życia, lecz swoje naturalne środowisko. Próbują edukować i zderzają się ze ścianą ignorancji tłumu. Mają przed sobą wiele lat pracy i zapał, by coś zmieniać. Umieją też samodzielnie zorganizować profesjonalną kampanię – od finansowania poprzez mocne środki wyrazu, potrafią rozpropagować swoje działania w mediach. Jednak bez wsparcia instytucjonalnego zestarzeją się wśród wyzwisk, walcząc z wiatrakami.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.




bot