Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2020
z 19 marca 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Co z tymi płacami?

Małgorzata Solecka

Niemal 10 tysięcy złotych brutto miesięcznie zarabia przeciętny lekarz. Pielęgniarka – blisko połowę mniej, 5,3 tys. zł. Płace może nie są kosmicznie wysokie, ale w ciągu dwóch lat wzrosły, w porównaniu z innymi zawodami, i to nie tylko medycznymi, najbardziej. Co wiemy z raportu GUS na temat zarobków Polaków i co dalej z płacami w ochronie zdrowia?



2 marca Zespół Trójstronny ds. Ochrony Zdrowia miał się zapoznać się ze wstępną propozycją Ministerstwa Zdrowia i rządu dotyczącą zmian w ustawie o wynagrodzeniu minimalnym pracowników wykonujących zawody medyczne. Zmiany te minister zdrowia Łukasz Szumowski zapowiadał już w styczniu, ministerstwo ponawiało je w połowie lutego, podczas debaty sejmowej nad obywatelskim projektem ustawy o warunkach pracy w ochronie zdrowia. Spotkanie odwołano ze względu na nadzwyczajne posiedzenie Sejmu, na którym posłowie wysłuchali informacji rządu na temat zagrożenia epidemią COVID-19 oraz przyjęli ustawę w sprawie jej zapobiegania. Kiedy ministerstwo wróci do tematu?

W pierwszych dniach marca partnerzy społeczni otrzymali informację, że strona rządowa zawiesza do końca kwietnia udział we wszystkich zespołach – zarówno Zespole Trójstronnym jak i tym działającym w ramach Rady Dialogu Społecznego – ze względu na sytuację epidemiologiczną. Rozmów, przynajmniej nie będzie, choć nikt nie ma wątpliwości, że nowe regulacje dotyczące płac, są potrzebne.

To, że dziś obowiązujące nie działają, widać po lekturze opublikowanego pod koniec lutego raportu Głównego Urzędu Statystycznego na temat płac Polaków. GUS publikuje takie obszerne i całościowe raporty co dwa lata, a najnowszy jest oparty na danych z października 2018 roku. Uchwycono więc dokładnie momenty „przed” i „po” ustawie, która została uchwalona w połowie 2017 roku, ale również – „przed” i „po”, jeśli chodzi o bilateralne ustalenia między Ministerstwem Zdrowia a największymi grupami zawodowymi – lekarzami i pielęgniarkami.

Jeśli chodzi o ogólne informacje dotyczące zarobków w Polsce (w firmach zatrudniających powyżej dziewięciu pracowników, co jest ważnym zastrzeżeniem), połowa zatrudnionych pracowników w październiku 2018 roku zarabiała nie więcej niż 4094,98 zł brutto. Tzw. mediana płac wynosi więc netto ok. 2919,54 zł (w ciągu dwóch lat zwiększyła się o 584 zł brutto, czyli 407,5 zł netto).

W tym samym okresie przeciętne wynagrodzenie brutto wzrosło z 4346,76 zł do 5003,78 zł. Z kolei dominanta, czyli wynagrodzenie wypłacane najczęściej, wynosiła jesienią 2018 roku 2379,66 zł brutto, czyli ok. 1765 zł netto. GUS poinformował również, że w ciągu dwóch lat płace wzrosły we wszystkich grupach zawodowych. Największy przyrost odnotowali lekarze (36 proc.), lekarze dentyści (30,1 proc.), położne (29,9 proc.), operatorzy maszyn i urządzeń górniczych (29,6 proc.) oraz pielęgniarki (29,3 proc.). Dla porównania – płaca minimalna wzrosła o 13,5 proc. – z 1850 zł do 2100 zł brutto.

Lekarze, których średnie zarobki wynoszą 9,9 tys. zł, na liście płac Polaków znajdują się dopiero na czwartym miejscu – jednak jeśli chodzi o dynamikę wzrostu wynagrodzeń, zyskali najwięcej. I to właśnie te dane – bardziej niż informacje o kwotach, jakie otrzymują poszczególne zawody medyczne, mogą wpłynąć na kierunek zmian w ustawie o wynagrodzeniach minimalnych. A raczej – wzmocnić kierunek już zapowiadany, bo i ministerstwo i partnerzy społeczni (czyli związki zawodowe) chcą traktować priorytetowo te grupy, którym ustawa w praktyce benefitów nie przyniosła.

Więcej niż przeciętny wzrost płac oprócz lekarzy, lekarzy dentystów, pielęgniarek i położnych zanotowali jedynie ratownicy medyczni (ta grupa zawodowa również wywalczyła podwyżki bezpośrednio z ministrem zdrowia). Według GUS zarobki specjalistów ds. ratownictwa medycznego w ciągu dwóch lat zwiększyły się o 24 proc.

Raport GUS wzmacnia powszechne – wśród innych grup zawodowych w ochronie zdrowia – przekonanie, że lekarze, pielęgniarki i ratownicy „swoje już wyszarpali”.

A co z innymi zawodami? W ciągu dwóch lat przeciętne wynagrodzenie diagnostów laboratoryjnych, czyli jednej z grup, która najmocniej upomina się o zmiany w ustawie o wynagrodzeniach minimalnych pracowników wykonujących zawody medyczne, wzrosło o 11,8 proc. (z 4,9 tys. zł do 5,5 tys. zł). Z kolei w niezwykle pojemnej kategorii „inni specjaliści ochrony zdrowia” płace w ciągu dwóch lat wzrosły zaledwie o 10 proc. W pozostałych zawodach medycznych, przeanalizowanych przez GUS, (farmaceuci, dietetycy, technicy medyczni) dynamika wzrostu wynagrodzeń wynosiła między 11–15 proc., czyli znacząco mniej niż w przypadku grup potraktowanych przez resort zdrowia odrębnie. Podstawowy wniosek: ustawa o minimalnych wynagrodzeniach nie spowodowała, że płace w tym sektorze zaczęły rosnąć szybciej w stosunku do innych gałęzi gospodarki. Przeciwnie – niektóre zawody, i to również takie, w których wymagane są stosunkowo wysokie kwalifikacje, odnotowały wzrost płacy na poziomie niższym niż wzrosło minimalne wynagrodzenie!

Oczywiście raport GUS nie daje całego obrazu sytuacji – ten, zapewne, przybliżą dane, jakie Ministerstwo Zdrowia zbiera w placówkach. Związkowcy podkreślają, że w każdej grupie zawodowej są ogromne różnice – nie tylko wynikające z wieku (czyli, również, doświadczenia), ale przede wszystkim – miejsca pracy. Lekarz tej samej specjalizacji, ze zbliżonym stażem zawodowym w jednym szpitalu może zarobić kilkadziesiąt tysięcy złotych, w innym – kilkanaście tysięcy. Lub mniej.
Ministerstwo Zdrowia coraz poważniej rozważa więc ustalenie nie tylko siatki płac minimalnych, ale również określenia maksymalnego poziomu wynagrodzeń w publicznym systemie. Trzy lata temu – gdy procedowano pierwszą wersję projektu ustawy, ówczesny minister zdrowia zarzekał się, że takich planów resort nie ma. Teraz minister wprost mówi o perspektywie zawarcia ponadzakładowego układu zbiorowego dla pracowników podmiotów leczniczych, którego częścią miałaby być siatka płac – tych minimalnych i tych maksymalnych.


Czy będzie z tego rewolucja?


Podczas pierwszego czytania obywatelskiego projektu ustawy o warunkach pracy w ochronie zdrowia (projektu z 2017 roku, pod którym Porozumienie Zawodów Medycznych zebrało ćwierć miliona podpisów, a nad którym Sejm poprzedniej kadencji nie ukończył pracy, w związku z czym procedowanie musiało zacząć się od nowa) Tomasz Dybek, przedstawiciel wnioskodawców, stwierdził wprost, że rząd nie traktuje sprawiedliwie wszystkich grup zawodowych w obszarze ochrony zdrowia, bo znaczące podwyżki udało się wywalczyć jedynie pielęgniarkom i lekarzom. Pielęgniarki zarabiają w tej chwili 3–4 tys. zł, podczas gdy zarobki fizjoterapeutów – a więc również pracowników z wyższym wykształceniem – których w kraju jest około 65 tys., na rękę wynoszą przeciętnie 2,1 tys. zł. – To głodowe wynagrodzenia – mówił. – To zawód zaufania publicznego, który ratuje ludziom życie, pracuje się po 12–14 godzin. Popracujcie państwo tyle! – mówił do posłów.

Według Tomasza Dybka resort zdrowia, co prawda, zaprasza partnerów społecznych do rozmów, ale prowadzone są one w sposób, który nie prowadzi do konkluzji i decyzji. – Sami państwo podkreślają, że wiele rozmawiamy. Jesteśmy aktywni w dialogu społecznym – mówiła wiceminister zdrowia Józefa Szczurek-Żelazko. – Minister Szumowski spotkał się zarówno z przedstawicielami zawodów medycznych, jak i z pracodawcami. Zlecił szefom oddziałów Narodowego Funduszu Zdrowia, by rozmawiali z zarządzającymi szpitalami, w celu zadbania o wynagrodzenia dla pracowników. Niestety część pracodawców do tej pory nie zrealizowała tego przyrzeczenia – przyznała.

Projekt obywatelski to przede wszystkim wskaźniki – znacznie wyższe niż te, które przewiduje ustawa o minimalnych wynagrodzeniach pracowników medycznych – do wyliczania minimalnych płac. – Te wskaźniki są zgodne z wykształceniem pracowników w służbie zdrowia – od techników do lekarzy – podkreślał w czasie dyskusji Rajmund Miller (KO). Lekarze mieliby – gdyby projekt obywatelski „stał się ciałem” zarabiać od jednej (stażyści) do trzech (specjaliści) średnich krajowych. Na dwie średnie krajowe mogłyby liczyć pielęgniarki oraz inni pracownicy medyczni z wyższym wykształceniem i specjalizacją. Przyjęcie ustawy, mówili posłowie opozycji, skończyłoby z prowizorką, jaka w tej chwili panuje w płacach. Z polityką gaszenia pożarów. – A to ratownicy, a to pielęgniarki, fizjoterapeuci. Minister doraźnie łatał, cerował – krytykowali.

Tymczasem rząd zapowiada – przynajmniej na krótszą metę – ponowną rewizję wskaźników. – Po co mówić o wskaźnikach, skoro projekt jest gotowy? – pytał Tomasz Dybek, który wystąpienie wiceminister zdrowia określił krótko: – Bajka, bajka, propaganda. Nie ma to nic wspólnego z rzeczywistością.




Najlepiej zarabiają lekarze (mężczyźni)
w średnim wieku i starsi


GUS przeanalizował przeciętne zarobki w poszczególnych zawodach z uwzględnieniem wieku i płci pracowników. W przypadku lekarzy, najmniej zarabiają najmłodsi, do 24. roku życia – niecałe 2950 złotych (stażyści). Przeciętne wynagrodzenie lekarzy w przedziale 25–34 lata wynosi jednak już ponad 7 tysięcy złotych, a w przedziale 35–44 lata – 11,3 tys. zł. Zarobki powyżej 11 tys. zł utrzymują się aż do 64. roku życia. Lekarze powyżej 65. roku życia zarabiają niewiele mniej, bo 10,9 tys. zł. We wszystkich grupach wiekowych mężczyźni zarabiają więcej niż kobiety – największe różnice, około tysiąca złotych, występują w przedziałach wiekowych 45–54 i 55–59 lat. Lekarze (mężczyźni) zarabiają znacznie powyżej 12 tysięcy złotych! Zarobki lekarzy dentystów są znacząco niższe od zarobków lekarzy (poza stażystami). W wieku 25–34 lata dentyści zarabiają nie więcej niż 4 tysiące złotych, w żadnej grupie wiekowej średnie zarobki nie przekraczają 7,5 tysiąca złotych brutto. Najbliżej tej granicy, ponad 7,2 tys. zł, zarabiają lekarze dentyści w wieku 35–44 lata. W przeciwieństwie do lekarzy, w grupie lekarzy dentystów więcej – i to znacząco więcej – zarabiają kobiety. Skąd ta różnica? GUS w raporcie uwzględnia tylko podmioty zatrudniające więcej niż 9 pracowników. Ogromna część lekarzy dentystów świadczy usługi zdrowotne w małych podmiotach, w tym we własnych gabinetach.






Płace nie wzrosną bez nakładów


Do Komisji Zdrowia w połowie lutego trafił nie tylko obywatelski projekt o warunkach pracy w ochronie zdrowia, ale również obywatelski projekt nowelizacji ustawy o świadczeniach, zwiększający nakłady do 6,8 proc. (również z 2017 roku). – 6,8 proc. to jest minimum, które musi dane państwo mieć, żeby ochrona zdrowia mogła normalnie funkcjonować – mówił przedstawiciel wnioskodawców, Tomasz Dybek, wskazując na konsekwencje niskich nakładów: zamykanie oddziałów, kolejki do lekarzy, rehabilitacji, logopedów.

Rząd i posłowie PiS zgodnie twierdzili, że materia również tego projektu została wyczerpana, bo od dwóch lat mamy do czynienia z bezprecedensowym wzrostem nakładów publicznych na zdrowie. – Rządowe rozwiązania to niespotykany w przeszłości wzrost nakładów na ochronę zdrowia i nie jest to żadna propaganda, tylko fakty. Otóż żaden wcześniejszy rząd, żadna partia wcześniej – poza chlubnym wyjątkiem projektu autorstwa prof. Religi, którego to projektu ani Platforma Obywatelska, ani PSL nie chciały kontynuować – powtórzę raz jeszcze: żaden wcześniejszy rząd nie wziął na siebie odpowiedzialności za regularne, stałe, progresywne, bez względu na koniunkturę gospodarczą coroczne podnoszenie wydatków na ochronę zdrowia – podkreślała Violetta Porowska. – Biorąc pod uwagę, że ubiegłoroczne nakłady sięgnęły 5,25 proc. PKB, a w tym roku zanotujemy kolejny wzrost, to pułap 6 proc. PKB osiągniemy wcześniej niż w zakładanym 2024 r. (…) Trzeba mieć wielce złą wolę, by nie zauważyć tych historycznie wielkich nakładów.

– Pani poseł mówiła o wielkich nakładach na ochronę zdrowia. I rzeczywiście przychody w związku z wprowadzeniem sieci szpitali, dla naszych szpitali, które są w sieci, wzrosły z roku 2017 na 2018 o 13 proc., ale koszty wzrosły o 17 proc. Szpitale się zadłużają, zwłaszcza szpitale powiatowe, i kwartalnie te długi narastają, nawet po kilkaset milionów – mówił z kolei Marek Hok (KO), podkreślając, że wzrost nakładów finansowany jest w stu procentach z wyższych przychodów ze składki. – Nie ma natomiast zapowiedzianych dodatkowych transferów z budżetu do NFZ, a jeśli są, to mikroskopijne.

– Od przedstawienia planów Ministerstwa Zdrowia na posiedzeniu komisji odnoszę wrażenie, że ta kadencja też będzie wypełniona pustosłowiem, bo cel Prawa i Sprawiedliwości de facto pozostał taki sam: utrzymać realne nakłady na ochronę zdrowia na tym samym poziomie względem PKB. Od lat oscylujemy wokół 4,5–4,7 proc. PKB na ochronę zdrowia. Średnia w krajach OECD to 6,7 proc. Więcej, postanowiliście kłamać w tej sprawie, przyjmując kreatywny sposób obliczania nakładów na zdrowie – mówiła Marcelina Zawisza (Lewica). – W żywe oczy okłamujecie pacjentki i pacjentów, personel ochrony zdrowia, chorych i umierających.

– Opieka zdrowotna w Polsce choruje na brak pieniędzy. To pierwsza i najważniejsza przyczyna kolejnych dolegliwości systemu ochrony zdrowia w naszym kraju. Słaba efektywność leczenia, brak dostępnych świadczeń, brak lekarzy i pielęgniarek, a w konsekwencji złe zarządzanie, które dopełnia czary goryczy – wtórował Dariusz Klimczak (PSL-Kukiz’15).




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot