Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2020
z 20 lutego 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Edukacja zdrowotna w polskiej szkole

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Edukacja zdrowotna ma trafić do szkół. Aby faktycznie zapobiegać chorobom, powinna spełniać szereg warunków, inaczej będzie tylko pozornym ruchem.



Chłopiec jabłka
Fot. Thinkstock

Potrzeba edukacji zdrowotnej została zapisana w Narodowej Strategii Onkologicznej. To nie tylko element profilaktyki nowotworowej – w 2014 roku o takie lekcje apelowało Polskie Towarzystwo Kardiologiczne. Włączenie nowego przedmiotu do szkolnego programu postulowała także Najwyższa Izba Kontroli oraz eksperci zaproszeni do udziału w ministerialnej debacie „Wspólnie dla zdrowia”. Naukę o zdrowiu polska szkoła traktuje dziś marginalnie, tymczasem mądrze zaprojektowane i opracowane scenariusze lekcji pozwolą na wprowadzenie do programu ciekawych zajęć, których efekty ocenimy po latach.

MEN uznało, że nie trzeba wprowadzać dodatkowego przedmiotu, ponieważ treści dotyczące wiedzy o zdrowiu są zawarte w obecnej podstawie programowej. Faktycznie, część treści programowych realizują programy lekcji z edukacji dla bezpieczeństwa, część znajdziemy w programie biologii i wychowania fizycznego. Takich treści w programie będzie od przyszłego roku więcej – zapewnił wiceminister zdrowia Sławomir Gadowski.

Dalsze wyjaśnienia MEN jednak nie napawają optymizmem, jeśli chodzi o efekty włączenia treści prozdrowotnych do innych przedmiotów. W szkole główny nacisk kładzie się na wiedzę, a profilaktyka opiera się przecież na określonych zachowaniach i postawach. Młodzi ludzie muszą się uczyć, jak wiedzę praktycznie wykorzystać i mieć przestrzeń do tego, by kształtować prozdrowotne postawy. Tworzenie odrębnego przedmiotu nie jest, być może, konieczne, ale powinny powstać narzędzia, które wesprą szkoły w kształtowaniu prozdrowotnych nawyków u uczniów i ich rodziców (a także u nauczycieli).

Chodzi o włączenie jak najwięcej środowisk w realizację tego projektu, zadbanie o dobre zrozumienie celów, stworzenie warunków do uczenia prozdrowotnych postaw w praktyce i opracowanie treści w atrakcyjny, angażujący dzieci i młodzież sposób.


Wiedza to za mało


Ministerstwo Edukacji tłumaczy, że już w tej chwili uczeń po podstawówce wymienia wartości odżywcze produktów żywnościowych, ma świadomość znaczenia odpowiedniej diety dla utrzymania zdrowia, zna konsekwencje nadmiernego spożycia przetworzonej żywności i wyjaśnia znaczenie ruchu w procesie utrzymania zdrowia. To efekty dające się zweryfikować w testach i jednocześnie niewiele znaczące, jeśli chodzi o zdrowe nawyki. Tymczasem dane WHO wskazują, że w ciągu ostatnich 20 lat w Polsce potroiła się liczba dzieci z nadwagą, a polskie 11-latki są w czołówce najbardziej otyłych nastolatków na świecie. Ponad 18 proc. 11–12-latków ma nadwagę. Wiedza zatem niczego nie zmienia.

Istnieją w podstawie programowej cele kształcenia dotyczące konkretnych zachowań, jak ograniczanie spożywania posiłków o niskich wartościach odżywczych i niezdrowych, ale nauczyciel nie jest w stanie sprawdzić, co jada uczeń i jego rodzina, więc realizacja tych celów jest absolutnie niemożliwa do zweryfikowania w szkole. Mało tego – gdyby szkoła zaczęła wymagać od uczniów przestrzegania zasad, mogłoby się to nie spotkać ze zrozumieniem ani rodzin uczniów, ani samych nauczycieli niemających narzędzi do kontroli. Wystarczy sobie przypomnieć efekty ustawy o szkolnych sklepikach. Nadal przeważają w nich słodycze, a sprawa nabrała rangi politycznej. Dodatkowo wielu nauczycieli sabotuje prozdrowotne założenia, prowadząc na szkolnych wycieczkach swoje klasy do fast foodów.


Co dziecko musi wiedzieć
o systemie?


Rzecznik Praw Pacjenta podkreśla, że obowiązujące dziś elementy edukacji zdrowotnej są niewystarczające. W jego opinii uczniowie powinni się uczyć nie tylko dbać o swój organizm, ale też pomagać osobom przewlekle chorym (w podstawowym zakresie), wiedzieć, jak reagować w razie zachorowania i udzielać pierwszej pomocy. Mieliby też poznać podstawy zasad odżywiania i metody redukcji stresu i nauczyć się dostrzegać efekty działań profilaktycznych i znaczenie sportu. Edukacja obejmować powinna także wiedzę o szczepieniach ochronnych oraz o zalecanych badaniach niezbędnych dla danej grupy wiekowej.

Wątpliwości budzi druga grupa proponowanych przez RPP tematów, dotyczących organizacji systemu. Obejmują naukę pojęć z obszaru prawa ochrony zdrowia (pacjent, produkt leczniczy, suplement diety, kosmetyk) oraz praw i obowiązków pacjenta, a także podstaw organizacji systemu ochrony zdrowia. Uzasadnione byłoby opracowanie tych tematów raczej dla rodziców, niż dla dzieci na etapie wczesnoszkolnym, a nawet w szkole ponadpodstawowej, gdzie nadal rodzic decyduje o leczeniu. Dziecko uczy się poprzez naśladowanie i praktykę, a nie pochłanianie wiedzy, zatem świadomy rodzic kształtuje umiejętność poruszania się w systemie znacznie skuteczniej niż szkoła.

Jak uczyć o systemie, pokazuje amerykański projekt Kids Health, stworzony przez organizację non profit Nemours. To kompleksowy program do zastosowania na każdym etapie edukacyjnym. Autorzy podzielili treści programowe na trzy grupy – dla dzieci, rodziców i nauczycieli, dostarczając każdej z grup zarówno wiedzę, jak i narzędzia, wraz z gotowymi do wydruku kartami pracy, kilkuminutowymi filmikami, quizami online i kartkówkami z kluczem. Przekaz i materiały są dostosowane do potrzeb każdej z grup i przyjazne dla nauczycieli, którzy doceniają gotowe narzędzia. Materiały zawierają zabawnie opracowane informacje o funkcjach ciała, podróż po wszystkich organach wraz z postaciami stworzonymi specjalnie na potrzeby tego programu. Informacje o systemie zawarte są w części dla rodziców i obejmują m.in. informacje na temat: elektronicznych rejestrów zdrowia, planowania finansowania dzieci ze specjalnymi potrzebami, kupna ubezpieczenia zdrowotnego, dbania o siebie i zdrowia psychicznego dzieci.


Aby nauka nie poszła w las


Kształcenie opiera się na trzech filarach – wiedzy, umiejętnościach i postawie.

Jeśli chodzi o ten pierwszy komponent, polska szkoła jest wręcz przeładowana informacjami. Dowodzą tego m.in. testy PISA, w których uczniowie z Polski zajmują bardzo wysoką lokatę. Wiedza jest przekazywana w sposób encyklopedyczny i w taki sam sposób weryfikowana – za pomocą testów. Znajdziemy w szkolnych podręcznikach informacje na temat ciała, procesów chemicznych, biologii, fizjologii czy anatomii, jednak rzadko ta wiedza prowadzi do jakichkolwiek konkluzji – np. kiedy jest mowa o mięśniach i kościach, nie pojawia się informacja, w jaki sposób wysiłek fizyczny i aktywny tryb życia wpływa na kondycję tych tkanek wraz z wiekiem.

W efekcie uczeń nie widzi odniesienia do swojego życia i większość informacji zapomina. Umiejętności można nabyć wyłącznie za pomocą praktycznej nauki, a pomaga w tym odpowiednia postawa. Aby wiedza mogła zostać wykorzystana w praktyce, należy zadbać o kształtowanie nawyków i odpowiednią motywację. Ważne jest też, by przekazywane treści były atrakcyjne – najlepsze są krótkie filmiki wraz z quizami do weryfikacji efektów kształcenia. Nie trzeba ich tworzyć od nowa, można wykorzystać istniejące – np. na platformie edukacyjnej ED Ted. Starszym pomogłaby także mobilizująca do dbania o siebie aplikacja na smartfon.

Dla młodych ludzi ważna jest też możliwość obserwowania efektów zmiany stylu życia i szybka informacja zwrotna. Demotywują ich efekty rozciągnięte w czasie. W przypadku młodzieży uprawiającej sport jest to oczywiste i dzieje się w sposób naturalny, kiedy poprawiają swoje osiągnięcia. W innych grupach wymaga to podjęcia dodatkowych starań, jak organizowanie szkolnych konkursów wymagających zaangażowania, gier i wszystkiego, co w świetle dowodów naukowych angażuje rozwijający się mózg i kształtuje nawyki. Warto pamiętać, że proces ten jest najbardziej intensywny do 17. roku życia, ponieważ wówczas kształtują się połączenia nerwowe w mózgu. Te, które są używane podczas najczęściej wykonywanych czynności, wzmacniają się, niepotrzebne – zanikają.


Konieczne stworzenie warunków


Szkoła powinna też rozwijać kulturę aktywnego spędzania wolnego czasu, proponując aktywność fizyczną zarówno na lekcjach wf., jak i po nich, doceniając najmniejsze nawet osiągnięcia sportowe (by sport nie był traktowany jako aktywność zarezerwowana jedynie dla dzieci sportowo uzdolnionych, o odpowiednich warunkach fizycznych), czy tworząc wewnątrzszkolne rywalizacje sportowe. Ważne są restrykcje, jeśli chodzi o zwolnienia z lekcji wf. i uświadamianie rodzicom znaczenia ruchu. Tymczasem w zwykłej polskiej szkole na sport w ramach SKS po likwidacji tzw. godzin karcianych często nie ma czasu. Rzadko organizuje się wycieczki krajoznawcze – nie do muzeum czy parku rozrywki, a np. do lasu. Rodzicom pozostają płatne zajęcia dodatkowe. Jeśli sami spędzają wolny czas przed telewizorem – trudno, by dla ich dziecka ruch był priorytetem.


Nie trzeba wyważać otwartych drzwi


Prozdrowotne programy istnieją zarówno na świecie, jak i w Polsce. Opracowano założenia i stworzono odpowiednie zasoby, można się więc zainspirować. W latach 2009–2011 realizowano w polskich szkołach projekt HEPS (Zdrowe Żywienie i Aktywność Fizyczna w Szkole), stworzony przez zespół specjalistów w dziedzinie promocji zdrowia z uniwersytetów, instytutów naukowych i agencji rządowych z 12 krajów (w tym także z Polski), w ramach Programu Zdrowia Publicznego Unii Europejskiej. Jego autorzy założyli, że podstawowym warunkiem skuteczności działań jest kształtowanie u uczniów, pracowników i rodziców poczucia współtworzenia tego, co dzieje się w szkole. Osiągnięcie takiego poczucia wymaga uczestnictwa i dużego zaangażowania członków społeczności szkolnej. Dlatego wszyscy uczestnicy muszą dobrze rozumieć cele.

Koniecznie trzeba zadbać o nauczycieli, by rozumieli potrzebę i celowość takich lekcji. Nie można też zapominać, że nie wszystkie umiejętności łatwo jest przekazać, szczególnie kiedy ktoś nie jest specjalistą w danej dziedzinie. Treści prozdrowotne nie mogą zostać narzucone, bo nie zostanie to dobrze odebrane przez społeczności szkolne, a w konsekwencji zostanie zrealizowane powierzchownie i nieefektywnie.


Kto będzie uczył o zdrowiu


Jeśli programy nauczania o zdrowiu zostaną zlecone do realizacji bez konsultacji ze szkołami i bez odpowiednich szkoleń, istnieje ryzyko, że nauczyciel przefiltruje te treści przez własne doświadczenie („ja nie uprawiam sportu, mam nadwagę, ale mi to nie przeszkadza”, „ja chodzę na SOR wykonać morfologię, bo tak jest najszybciej”). Potrzebne będą szczegółowe instrukcje, co wymaga przygotowania i opracowania osobnych materiałów dla nauczyciela, a najlepiej zorganizowania im szkolenia inaugurującego projekt i wyjaśniającego cele, założenia oraz potrzebę wprowadzenia dodatkowych treści.

Rozważane, jako alternatywa, wpuszczenie do szkoły praktyków z kolei jest logistycznym wyzwaniem. Biorąc pod uwagę liczbę oddziałów w każdej szkole i planowane 3 dodatkowe godziny w roku, oznacza to kilkanaście lub kilkadziesiąt dodatkowych godzin dydaktycznych. Zrealizowanie kilku tematów przez lekarza czy pielęgniarkę POZ to spore przedsięwzięcie, pomijając kwestie wynagrodzenia i koordynacji tego projektu. Tutaj mogłaby się włączyć gmina jako koordynator w ramach zadań własnych i jednocześnie organ prowadzący dla szkół. Nie wiadomo jednak, czy gminy będą chętne brać na siebie dodatkowy obowiązek.


Pole do współpracy


We wspominanym wcześniej projekcie HEPS wielokrotnie podkreślano potrzebę spójności, rozumianej m.in. jako spójność między polityką szkoły a codziennym jej funkcjonowaniem, tworzenie w szkole polityki na rzecz zdrowia, kształtowanie kompetencji życiowych, rozwijanie dobrych relacji między szkołą, rodzinami i społecznością lokalną. Rozwiązaniem, które podniosłoby skuteczność programu profilaktycznego w polskich szkołach, jest stworzenie takich ram tego projektu, by dawał przestrzeń do współpracy różnych podmiotów: szkoły, rodziców, społeczności lokalnej, samorządu, wyższych uczelni, organizacji pozarządowych, a nawet zaangażowania sektora prywatnego i nakłonienie firm związanych z medycyną do zainwestowania w projekt w ramach Społecznej Odpowiedzialności Biznesu.

Warto tutaj skorzystać z doświadczenia gmin, które często z własnej inicjatywy realizują z powodzeniem profilaktyczne projekty, bardzo często w partnerstwach z NGO lub biznesem.

Szkoły są częścią społeczności, w której się znajdują, dlatego rozwój współpracy wydaje się czymś naturalnym, szczególnie że każda ze stron zyskuje na takim projekcie. Potrzeba jednak umiejętnego wypracowania rozwiązań, które pozwolą zaangażować nauczycieli, poznać potrzeby szkolne i specyfikę pracy na lekcjach.



Autorka współtworzyła program edukacyjny i cykl szkoleń dla nauczycieli w ramach projektu „Światowy Wrocław” zainicjowanego przez Urząd Miasta we Wrocławiu, wdrażała ten projekt do szkół podstawowych w 2019 roku.






Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot