Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–8/2020
z 23 stycznia 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Nowych antybiotyków może już nie być

Justyna Grzechocińska

Wyobraźmy sobie, że nie mamy leku na anginę, że nic nie pomoże chorym na zapalenie płuc, że nie będzie kuracji na bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Słowem, wyobraźmy sobie świat bez antybiotyków. Jeśli się nie opamiętamy, to do 2050 roku z powodu oporności na środki przeciwdrobnoustrojowe może potencjalnie umierać jedna osoba co 3 sekundy, a zjawisko może stać się częstszą przyczyną zgonów niż rak.



Kiedy na przełomie lat 30. i 40. XX wieku Fleming i współpracownicy rozpoczęli pracę nad przemysłowym pozyskiwaniem penicyliny, wiedziano, że właśnie dzieje się przełom w leczeniu zakażeń bakteryjnych. Antybiotyki nazywano wtedy cudownymi lekami. Cząsteczki z tej grupy ograniczyły śmiertelność z powodu chorób o etiologii bakteryjnej i zmniejszyły częstość powikłań w profilaktyce okołooperacyjnej. Rysą na diamencie była wiadomość, że już przed masowym zastosowaniem pierwszego antybiotyku – penicyliny, izolowano szczep Staphylococcus aureus wytwarzający beta-laktamazę. Dlatego do walki przeciw szczepom opornego gronkowca została włączona wankomycyna, ale i w tym przypadku szybko zanotowano pierwszy przypadek wankomycynoopornego szczepu gronkowca złocistego (VRSA). Rozpoczęto więc produkcję kolejnego antybiotyku – linezolidu i znów już po roku wykryto pierwszy szczep oporny na ten lek. W ostatniej dekadzie XX wieku problem oporności zaczął wymykać się spod kontroli, a opcje terapeutyczne zakażeń bakteryjnych zaczęły ulegać wyczerpaniu. Przy braku odpowiednich działań zapobiegawczych w 2050 r. z powodu infekcji bakteryjnych będzie umierać do 10 milionów osób rocznie.


Trendy antybiotykooporności
patogenów alarmowych



Minęło już sto lat, od kiedy Alexander Fleming odkrył pierwszy antybiotyk. Od tego czasu wyprodukowano i zaaplikowano tysiące ton tych leków, zarówno ludziom, jak i zwierzętom. Są one używane do leczenia infekcji bakteryjnych, ale także jako promotory wzrostu, dodawane do paszy w celu zwiększania wagi zwierząt. Od kiedy Unia Europejska zakazała używania antybiotyków jako dodatku do pasz zwiększyło się ich użycie w leczeniu. To ogromne i często nieracjonalne natężenie ich użytkowania doprowadziło do rozwoju lekooporności wśród bakterii. Ponad 1/3 izolatów pałeczek Klebsiella pneumoniae, raportowanych w ramach sieci EARS-Net (ang. European
Antimicrobial Resistance Surveillance Network
), było opornych na przynajmniej jedną grupę terapeutyczną, ale najczęściej stwierdzano u tych drobnoustrojów oporność na 3 lub więcej grup terapeutycznych. Wśród pałeczek Escherichia coli w krajach europejskich odnotowano istotny statystycznie wzrost oporności na cefalosporyny trzeciej generacji, fluorochinolony i aminoglikozydy. Coraz częściej oporny na wankomycynę okazuje się Enterococcus faecalis. Za tę oporność odpowiedzialne są trzy geny kodujące warianty białek zmniejszających zdolność wankomycyny do wiązania się na powierzchni komórki bakteryjnej. Do patogenów alarmowych typu XDR (extensively drug resistant – oporne wobec szerokiej gamy leków), które stały się szczególnie niebezpieczne, zalicza się Gram ujemne pałeczki jelitowe wytwarzające karbapenemazy – enzymy wykluczające terapię antybiotykami z grupy beta-laktamów, w tym karbapenemów uznawanych dotychczas za leki ostatniej szansy. Jedynym pozostałym lekiem, skutecznym w terapii zakażeń takimi drobnoustrojami jest kolistyna. Niestety w efekcie nadużywania tego leku (zwłaszcza w produkcji zwierzęcej), pojawiła się oporność eliminująca z terapii również i ten lek. Innymi przykładami izolowanych już od dawna patogenów alarmowych są szczepy Streptococcus pneumoniae, oporne na penicylinę i cefalosporyny III generacji, oraz enterokoki oporne na wysokie stężenia aminoglikozydów, wankomycynę i linezolid. Z kolei szczepy Staphylococcus aureus oporne na meticylinę, tylko w USA w 2013 roku wywołały ok. 94 tys. zakażeń, powodując ok. 19 tys. zgonów, czyli więcej niż w tym samym czasie spowodowało AIDS. Oporność na metycylinę jest uwarunkowana obecnością genu MecA, który koduje syntezę nowego białka, przejmującego funkcje inaktywowanych przez antybiotyki β-laktamowe białek odpowiedzialnych za syntezę mureiny ściany komórkowej. Coraz większe zagrożenie stanowi wspomniany wcześniej szczep VRSA, na który nie ma żadnego skutecznego lekarstwa. W krajach nadbałtyckich oraz w krajach Europy Południowej i Południowo-Wschodniej odnotowano wysoki odsetek szczepów Acinetobacter spp opornych łącznie na fluorochinolony, aminoglikozydy i karbapenemy. Jako optymistyczny na poziomie europejskim należy uznać fakt, że w Europie mamy też relatywnie niski odsetek szczepów E. coliK. pneumoniae opornych na karbapenemy. Niestety, Polski te optymistyczne dane i prognozy nie dotyczą.


Superbakteria w Polsce



Dramatyczna sytuacja występuje w takich krajach jak Indie czy Chiny. Dostęp do antybiotyków, w tym tych stosowanych w rolnictwie jest niekontrolowany. Ścieki komunalne i odchody zwierząt trafiają wprost do zbiorników wodnych. W tych krajach poziom leków przeciwdrobnoustrojowych w środowisku jest trudny do wyobrażenia. Prawdziwe eldorado dla rozwoju antybiotykooporności.

W Unii Europejskiej najgorsza sytuacja jest w krajach południowych. Zgodnie z prawem europejskim antybiotyki wydawane są jedynie na podstawie recepty lekarskiej, jednak np. w Grecji, słynącej z umiarkowanego poszanowania przepisów, antybiotyk można z łatwością otrzymać bez recepty. Prowadzi to do rozwoju antybiotykooporności. Jest jeszcze jeden słaby punkt takiego procederu, turysta, trafiając do szpitala (które są największym siedliskiem bakterii lekoopornych), zaraża się jednym z patogenów, a następnie transportuje bakterię w inne miejsca na świecie. Polska jest jednym z tych innych miejsc, co potwierdza cykliczny raport Krajowego Ośrodka Referencyjnego ds. Lekowrażliwości Drobnoustrojów (KORLD). Superbakteria New Delhi, to potoczna nazwa bakterii Klebsiella pneumoniae o cechach antybiotykooporności. Zwyczajna Klebsiella powoduje zapalenie płuc lub infekcje układu moczowego. Gdy staje się bakterią New Delhi, nie działają na nią żadne antybiotyki. Powikłania mogą spowodować sepsę, którą przeżywa 50 proc. pacjentów. Liczba potwierdzonych przypadków zakażenia tą bardzo groźną bakterią rośnie – i to w postępie geometrycznym (najwięcej jest w województwie mazowieckim i podlaskim). Dane z 2019 roku mówią już o 3 tys. potwierdzonych przypadków. Z raportu KORLD za 2018 r. wynika, że w całym kraju potwierdzono aż 2355 nowych zakażeń (w 2016 r. było 1780).


Antybiotyki na talerzu



Dane pochodzące z uruchomionego przez EMA w 2009 programu nadzoru nad zużyciem antybiotyków u zwierząt nie są korzystne dla Polski. Z raportu wynika, że w 2017 roku w hodowli zwierząt w Polsce zużyto czterokrotnie więcej antybiotyków niż w Danii, prawie trzykrotnie więcej niż w Holandii, 2,4-razy więcej niż we Francji i niemal dwukrotnie więcej niż w Niemczech – w przeliczeniu na 1 kg masy zwierząt, od których pozyskuje się żywność (population correction unit – PCU). Bardziej jednak niepokojący niż liczby bezwzględne jest zaobserwowany trend. Po wcześniejszym, czteroletnim okresie spadków, zużycie „weterynaryjnych” antybiotyków wzrosło w naszym kraju o 28% (ze 129,4 mg/PCU w 2016 r. do 165,2 mg/PCU

w 2017 r.). W tym samym czasie w większości państw Unii wykorzystanie tych substancji w hodowli zwierząt obniżyło się – choć w krajach takich jak Włochy czy Hiszpania wciąż pozostaje znacząco wyższe niż u nas. Niechlubny rekord należy do Cypru – aż trzykrotność danych dla Polski. Z kolei najmniej środków przeciwbakteryjnych w hodowli zwierząt zużywano w 2017 r. w Norwegii (3,1 mg/PCU), Szwecji (11 mg/PCU) i na Islandii (4,6 mg/PCU).1

W Europie nie zaleca stosowania u zwierząt karbapenemów, bo to jedne z leków ostatniej szansy u ludzi. Weterynarze jednak chętnie stosują tę grupę antybiotyków ze względu na wygodę podania leku. W Brazylii, Indiach, Rosji i Chinach nikt nie kontroluje podaży antybiotyków w weterynarii. Sytuacja najpewniej nie zmieni się tak długo, jak długo konsumenci będą oczekiwali dużo taniego mięsa.


Antybiotyki w wodach
powierzchniowych i głębokich



Antybiotyki są metabolizowane w organizmach tylko częściowo i w związku z tym zostają wydalane razem z kałem np. do ścieków lub też wód poprodukcyjnych z gospodarstw rybackich jako leki macierzyste bądź też ich metabolity. Te rozpuszczalne komponenty są częściowo usuwane w procesie oczyszczania ścieków i mogą przedostawać się do wód powierzchniowych stanowiących odbiorniki ścieków oczyszczonych. Ich stężenie w wodach jest najczęściej niewielkie, jednak w długiej perspektywie także dawki podprogowe leków mogą powodować nabieranie oporności na nie. Ponadto antybiotyki, wkraczając do środowiska, mogą zmieniać struktury zbiorowisk bakteryjnych, co ma ścisły związek z funkcjami ekosystemu. Głównym źródłem zanieczyszczenia lekami są ścieki komunalne i szpitalne. Zawarte w nich substancje, mimo że obecne w niewielkich stężeniach rzędu ng – µg/l, utrzymują się trwale w środowisku wodnym ze względu na ich ciągłe dostarczanie, działając na wiele pokoleń organizmów wodnych. Dużym źródłem antybiotyków w środowisku są wspomniane już gospodarstwa chowu zwierząt, ale tym razem z innego powodu. Gospodarstwa produkują obornik stosowany powszechnie jako nawóz na pola uprawne. Zawarte w nim antybiotyki przedostają się nie tylko do gleby i wód gruntowych, ale są także pobierane przez rośliny rosnące na polach. Antybiotyki są także powszechnie stosowane w hodowlach ryb. Nieprzyswojone przez ryby leki i ich metabolity dostają się wraz z ekskrementami do wód powierzchniowych, gdzie mogą odkładać się w osadach dennych. Tello i in. wykazali, że koncentracje antybiotyków w środowisku są wystarczająco wysokie, aby wywołać selektywną presję na bakterie o znaczeniu klinicznym i ograniczyć wzrost bakterii wrażliwych na leki.2 Gao i in. wykazali pozytywną korelację pomiędzy zawartością sulfonamidów a koncentracją bakterii opornych na te antybiotyki, z drugiej zaś strony ci sami autorzy stwierdzili brak takiej zależności dla tetracyklin.3 Należy wziąć pod uwagę fakt, że wzorzec oporności obserwowany w środowisku może być związany z ekspozycją bakterii na mieszaninę leków i metali ciężkich, stąd istnieje potrzeba monitorowania ich obecności.4 Ze względu na to, że antybiotyki zostały stworzone z myślą o leczeniu infekcji bakteryjnych u ludzi i zwierząt, ich pozostałości w środowisku mogą stanowić większe zagrożenie niż pozostałości pestycydów, których głównym celem działania są chwasty, grzyby i bezkręgowe szkodniki.5

Oprócz antybiotyków i ich produktów transformacji do środowiska wraz ze ściekami oczyszczonymi i obornikiem trafiają geny antybiotykooporności (antibiotic resistance genes – ARGs) oraz bakterie lekooporne (antibiotic resistant bacteria – ARB). Jednym ze środowisk, które ma szczególne znaczenie w szerzeniu się oporności na antybiotyki wśród bakterii, są oczyszczalnie ścieków. Wynika to z kilku zasadniczych faktów: ścieki obfitują w różnorodne gatunki drobnoustrojów, w tym szczepy patogenne, niosące geny oporności na antybiotyki, zawierają związki antybakteryjne, są bogate w substancje odżywcze, a duże zagęszczenie komórek bakterii przyczynia się do transferu oporności na liczne antybiotyki i chemioterapeutyki.6 W środowisku kształtowanym antropogenicznie stwierdzono występowanie drobnoustrojów opornych na prawie wszystkie znane leki. Stwarza to potencjalne ryzyko dla zdrowia ludzi i zwierząt, ponieważ ARGs i ARB naniesione do środowiska mogą ponownie, np. wraz z wodą pitną czy roślinami, przedostawać się do organizmów ludzi i zwierząt.


Nie wszystko przeminie



Antybiotyki przedostające się do środowiska ulegają biotycznej bądź abiotycznej degradacji. Ponieważ leki te są bardzo często podawane doustnie, najczęściej są niewrażliwe na hydrolizę. Większość stosowanych w medycynie antybiotyków jest tylko częściowo metabolizowana7, a metabolity utrzymują się w środowisku i nie jest możliwa ich inaktywacja8 – zwłaszcza związki półsyntetyczne i syntetyczne, które są bardzo stabilne i mają zdolność do silnej sorpcji. W związku z tym mogą się kumulować i osiągać wysokie stężenie.

Czas degradacji antybiotyków w środowisku jest różny i zależny od stężenia antybiotyku, struktury chemicznej związku, składu i struktury gleby/osadu, zawartości kwasów huminowych, wilgotności, pH, temperatury, zdolności sorpcyjnych, składu chemicznego środowiska i innych. Udowodniono, że pod wpływem chlorowania wody degradacji ulegają: trimetoprim i β-laktamy, utylizacja ścieków pozwala na eliminację fluorochinolonów i tetracyklin. Inne antybiotyki można usunąć za pomocą: filtracji węglowej, jonizacji i koagulacji.9


Naukowcy grzebią w ziemi



Rozwiązaniem problemu wzrastającej oporności drobnoustrojów na antybiotyki mogłaby być produkcja nowych antybiotyków. Jednak firmy farmaceutyczne nie wykazują zainteresowania takimi badaniami ze względu na duże nakłady finansowe na badania kliniczne, a także coraz bardziej restrykcyjne wytyczne rejestracyjne.

Niekorzystny jest także coraz krótszy czas skuteczności antybiotyków. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych w USA, w których porównano liczbę wprowadzonych na rynek nowych antybiotyków w latach 1983–1987 z liczbą wprowadzonych antybiotyków w latach 1998–2002. Okazało się, iż w przeciągu 20 lat liczba wprowadzonych antybiotyków spadła o 56%.

W 2015 r. zespół mikrobiologów z Northeastern University w Bostonie w stanie Massachusetts opublikował odkrycie nowego antybiotyku, tejksobaktyny, produkowanego przez bakterię glebową Eleftheriaterrae. Badania wykazały, że tejksobaktyna niszczy ściany komórkowe bakterii Gram-dodatnich. Zwalcza wiele powszechnych infekcji bakteryjnych, np. gruźlicę, posocznicę i zakażenia wywołane przez gronkowca złocistego, w tym szczep niewrażliwy na metycylinę (MRSA). Przed wprowadzeniem na rynek muszą zostać przeprowadzone wieloletnie i kosztowne badania kliniczne.

Naukowcy literalnie grzebią w ziemi. Badania takie prowadzone są np. na Uniwersytecie Stanowym Connecticut. W pracach biorą udział również studenci, którzy podczas zajęć laboratoryjnych badają próbki ziemi ze swojego otoczenia. Izolują oni szczepy, żeby sprawdzić je pod kątem przydatności w zwalczaniu innych bakterii. O ile może się wydawać, że to dość nowatorska metoda, to nie ma w niej nic nowego. Poszukiwanie antybiotyków w glebie to standardowa procedura, wykorzystywana w badaniach od lat. Dzięki tej metodzie w 2018 roku, podczas analizy setek próbek gleby, naukowcy z Uniwersytetu Rockefellera odkryli nową rodzinę antybiotyków – malacydyny. Testy pokazały, że anihilują one szereg chorób bakteryjnych, które stały się oporne na większość istniejących antybiotyków. Ba, okazały się skuteczne nawet na metycylinooporne szczepy gronkowca złocistego (MRSA). Obecnie zespół pracuje nad poprawą efektywności działania malacydynów. Profesor Colin Garner z Antibiotic Research w Wielkiej Brytanii przyznał, że odkrycie nowej klasy antybiotyków to znaczący sukces, ale nie zaspokaja to najbardziej palących potrzeb. Malacydyny nie działają bowiem na bakterie Gram-ujemne. W kwestii wynajdywania nowych antybiotyków to, co było łatwe, już się wydarzyło.

– Bardzo trudno znaleźć nowy słaby punkt bakterii, na który będziemy w stanie wyprodukować antybiotyki. Takich punktów jest mało, bardzo trudno je rozpoznać – dlatego wyprodukowanie nowego antybiotyku jest szalenie kosztowne – dr Tomasz Ozorowski, ekspert Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków.


Co zastąpi antybiotyki?



Może fagoterapia, czyli forma terapii antybakteryjnej prowadzonej przy użyciu określonych bakteriofagów lizujących tylko komórki bakteryjne zarówno Gram-dodatnie, jak i Gram-ujemne. W terapii wykorzystywane są bakteriofagi, które wykazują zdolność do namnażania się i lizy określonych szczepów bakterii odpowiedzialnych za infekcję. Mimo że o fagach wiemy od lat 20 minionego wieku, to dopiero wzrastająca z roku na rok ilość szczepów opornych na antybiotyki spowodowała, że kuracja fagowa stała się ponownie obiektem zainteresowań firm i ośrodków badawczych na świecie. W Polsce taki ośrodek znajduje się we Wrocławiu (Instytut Immunologii i Terapii Doświadczalnej PAN), gdzie prowadzone jest między innymi leczenie osób zainfekowanych bakteriami antybiotykoopornymi. Ponieważ dotychczas nie są dostępne wyniki standardowych badań klinicznych preparatów fagowych, ta forma terapii dostępna jest obecnie wyłącznie w ramach terapii eksperymentalnej. Istnieje wiele argumentów przemawiających za rozpowszechnianiem oraz kontynuowaniem badań w zakresie terapii fagowej. Pierwszym argumentem, który przemawia za stosowaniem kuracji fagowej, jest jej selektywność, co oznacza, że bakteriofagi zdolne są do infekcji tylko ściśle określonych komórek bakteryjnych. Fagi lityczne przyjmowane doustnie nie uszkadzają naturalnej flory bakteryjnej przewodu pokarmowego i mają zdolność przenikania do krwi i narządów wewnętrznych. Dzięki temu wykazują wysoką skuteczność w leczeniu infekcji. Cechą unikatową bakteriofagów jako leków jest samoczynne zwiększanie dawki w czasie infekcji, natomiast po lizie wszystkich komórek bakteryjnych są one usuwane z organizmu, gdyż nie mają zdolności do rozwoju w komórkach eukariotycznych. Argumentem, który przemawia na niekorzyść stosowania terapii fagowej, jest fakt, że bakteriofagi kodują geny toksyczności, w związku z czym mogą przekształcić niegroźne bakterie w patogeny (problem ten można wyeliminować, izolując szkodliwe geny). Wadą jest również długi czas trwania fagoterapii (z reguły około 6 tygodni). W porównaniu z antybiotykoterapią, która trwa około 10 dni. Istnieje też obawa o szybkie tempo niszczenia dużej liczby bakterii Gram-ujemnych, co może powodować uwolnienie znacznej liczby endotoksyn, a w konsekwencji stanowić obciążenie dla wątroby i innych narządów wewnętrznych. Czynnikiem, który ogranicza skuteczność fagoterapii jest tzw. szybki killer fagów, który jest zależny od niespecyficznego wychwytywania wirusów przez układ siateczkowo-śródbłonkowy wątroby i śledziony. Zapobiegać temu zjawisku można, stosując bakteriofagi o wydłużonym okresie półtrwania w wątrobie.


Trzeba spojrzeć prawdzie w oczy



Ewolucja jest procesem działającym na Ziemi od setek milionów lat, współczesne zaś nauki medyczne mogą się pochwalić stażem liczącym niespełna półtora stulecia. Bakterie zaczęły z nami zwyciężać. Dlatego trzeba spojrzeć prawdzie w oczy i przyznać, że nowych antybiotyków może już nie być. To już coś więcej niż uświadamianie, to alarm.




Przypisy:

1. Sales of veterinary antimicrobial agents in 31 European countries in 2017 Trends from 2010 to 2017, Ninth ESVAC report.

2. Tello A., Austin B., Telfer T.C., 2012. Selective Pressure of Antibiotic Pollution on Bacteria of Importance to Public Health, „Environmental Health Perspectives" nr 120, s. 1100–1106.

3. Gao P., Munir M., Xagoraraki I., 2012. Correlation of tetracycline and sulfonamide antibiotics with corresponding resistance genes and resistant bacteria in a conventional municipal wastewater treatment plant. „The Science of the Total Environment" nr 421–422, s.173–183.

4. Takasu H., Suzuki S., Reungsang A., Pham Hung V., 2011. Fluoroquinolone (FQ) Contamination Does Not Correlate with Occurrence of FQ-Resistant Bacteria in Aquatic Environments of Vietnam and Thailand, „Microbes and Environments" nr 26, s. 135–143.

5. Za M. Harnisz, Leki w środowisku, Bakterie lekooporne w środowisku.

6. Manaia C.M., Novo A., Coelho B., Nunes O.C., 2010, Ciprofloxacin resistance in domestic wastewater treatment plants, „Water Air Soil Poll“. nr 208, s. 335–343.

7. Kümmerer K., 2004, Resistance in the environment, „J. Antimicrob. Chemother." nr 54, s. 311–320.

8. Thiele-Bruhn S., 2003. Pharamceutical antibiotic compounds in soils – a review. „J. Plant Nutr. Soil Sci." nr 166, s. 145–167.

9. M. Popowska., 2017. Antybiotykooporność w środowisku naturalnym – przyczyny i konsekwencje. „Kosmos, problemy nauk biologicznych". Tom 66, nr 1, s. 81–91.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot