Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–8/2020
z 23 stycznia 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Polowanie na białe czarownice

Krzysztof Boczek

7 kwietnia 2016 r. Zbigniew Ziobro – minister sprawiedliwości i prokurator generalny w jednym – rozporządzeniem zezwolił na tworzenie w prokuraturach regionalnych i okręgowych działów, które prowadzą i nadzorują sprawy dotyczące błędów medycznych. Przeciwna temu pomysłowi była Naczelna Rada Lekarska. Organizacje pacjenckie nie były na ten temat nawet konsultowane.



Kobieta w kajdankach smutna
Fot. Thinkstock

Całkowicie samodzielne działy utworzono w prokuraturach regionalnych w: Gdańsku, Katowicach, Krakowie, Lublinie i Warszawie. Podobne komórki utworzono w prokuraturach okręgowych. Przejęły one sprawy dotyczące błędów medycznych.

Od tego czasu co roku wzrasta liczba spraw prowadzonych przez prokuratorów wyspecjalizowanych w sprawie błędów medycznych. W 2016 r. było ich 4963, rok później 5678, a w 2018 aż 5739 (z czego 2217 nowych).

Najwięcej z nich prokuratorzy prowadzili w regionie katowickim – 879. To prawie co szósty przypadek w całym kraju! Danych za pierwsze półrocze 2019 r., prokuratura – jak twierdzi – nie ma.

W ciągu 3 lat odnotowano ponad 15-proc. wzrost liczby prowadzonych spraw. – Trudno powiedzieć, czym jest to spowodowane – pisze Andrzej Golec, prokurator z działu prasowego Prokuratury Krajowej (PK). Ten wzrost jest tym bardziej zastanawiający, że żadnego skoku liczby przewinień nie odnotowuje Naczelna Izba Lekarska. – Ja nie spostrzegam w statystykach, którymi dysponuję, wzrostu postępowań w przedmiocie odpowiedzialności lekarzy – twierdzi dr Grzegorz Wrona, naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej w NIL.

ŚMIERĆ

Spośród wszystkich spraw o błędy medyczne prowadzonych w 2018 r., aż 61,57 proc., tj. 3534 przypadki dotyczyły śmierci pokrzywdzonego. To więcej niż w poprzednich latach. Prokuratura nie zbiera informacji o problemach zdrowotnych, które były przyczyną tych nagłych zgonów, trudno więc stwierdzić, czy to dotyczy głównie pacjentów na SOR-ach, oddziałach kardiologicznych, chirurgii czy np. na onkologii.

W jakich więc sprawach specjalni prokuratorzy wszczynają postępowania, a potem stawiają zarzuty? Poprosiliśmy Prokuraturę Krajową o kilka przykładów z ostatniego roku. Nie podano ich nam, zasłaniając się prawem, które rzekomo tego zakazuje. Jednak rok wcześniej, dokładnie ta sama PK, w raporcie o działalności tych specjalnych wydziałów, opisała wiele takich przypadków.

Oto kilka spraw, w których postawiono zarzuty w 2017 r.:



W 2018 roku jedynie w 149 sprawach – 7,5 proc. zamykanych przypadków – skierowano akt oskarżenia przeciwko, w sumie, 207 osobom. Wnioski o dobrowolne poddanie się karze prokuratura przedstawiła 4 medykom. W skali roku oskarżenia stawiane są więc promilom z ponadpółmilionowej rzeszy personelu medycznego.

STRACH

Lwia część postępowań prokuratorskich w sprawie błędów medycznych zamkniętych w 2018 r. – aż 1784 przypadki – zakończyła się umorzeniem. Więc środowiska medyczne nie powinny odczuwać presji tej rosnącej liczby spraw prokuratorskich dot. błędów medycznych. Czy tak jest?

„My to nazywamy «polowaniem na czarownice». Sam minister Szumowski tak to nazwał i wielokrotnie obiecywał nam publicznie, że trzeba z tym skończyć. Tymczasem końca nie widać. Wręcz przeciwnie” – w wywiadzie dla OKO.press twierdził anonimowy dr nauk medycznych z jednego z dużych, akademickich szpitali w Polsce. Według niego lekarze są przerażeni tą prokuratorską nagonką. „Władza stawia nas w jednym szeregu z pedofilami, handlarzami narkotyków i zwykłymi przestępcami. A przecież nasz zawód to zawód zaufania społecznego” – dodawał oburzony informator OKO.press. Miał na myśli fakt, że oprócz działów ds. błędów medycznych, w prokuraturach są specjalne działy ds. handlu narkotykami, przestępczości zorganizowanej czy pedofilii – czyli ciężkich przestępstw.

– Stajemy się nie lekarzami, ale przestępcami – tak można to odczytać – w rozmowie ze SZ komentuje tę kwestię inny lekarz, wysoko postawiony, który też pragnie zachować anonimowość.

Efektem intensyfikacji działań prokuratorów jest niepożądana zmiana w leczeniu. – Coraz częściej dostrzegamy lekarzy stosujących tzw. medycynę asekuracyjną – najpierw myślą, co mają zrobić, aby nie mieć kłopotów. To duże zagrożenie dla chorego w stanie nagłym – twierdzi dr Wrona. – Na podstawie własnych obserwacji wnioskuję, że ciągle w środowisku jest poczucie zagrożenia. Ale w jakim stopniu jest to związane z istnieniem tych zespołów w prokuraturach? To trudno stwierdzić – dodaje prof. Romuald Krajewski, członek Naczelnej Rady Lekarskiej.

NRL krytykowała pomysł stworzenia specjalnych wydziałów, bo m.in. spodziewała się, że efektem tego będzie właśnie „intensyfikacja działań prokuratury”. I to się sprawdziło. Jeden z naszych rozmówców uważa, że to może być działanie motywowane politycznie.

– Utworzenie tych wydziałów w prokuraturach raczej nie wpłynęło znacząco na ratowników. I tak już mamy duży poziom stresu – uważa Piotr Gumowski, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Ratownictwa Medycznego przy Woj. Stacji Pogotowia w Warszawie. Przyznaje jednak, że gdy pacjent umrze na dyżurze, to ratownicy nerwowo zastanawiają się, czy wszystko wykonali prawidłowo. Ze względu na ewentualne działania prokuratury.

Stanowisko lekarzy wspierają przedstawiciele pacjentów. – Jesteśmy przeciwko penalizacji i szukaniu winnych. Uzależnienie wypłaty odszkodowania od ustalenia winnego zdarzenia czyni ten system wybitnie nieefektywnym – przekonuje Magdalena Kołodziej z Fundacji My Pacjenci. Fundacja nie dostrzegła, aby specjalne wydziały w prokuraturach wprowadziły jakiekolwiek pozytywne zmiany. Po co więc one powstały? – By stworzyć pacjentom pozorne poczucie bezpieczeństwa – uważa Kołodziej.

Gumowski wskazuje, że znacznie istotniejsze w generowaniu strachu w personelu medycznym są doniesienia medialne o błędach medycznych.

TRZY DROGI

W przypadku błędu medycznego poszkodowani mają obecnie trzy główne ścieżki postępowania.

Pierwsza, najszybsza – wystąpienie o odszkodowanie do Komisji ds. Orzekania o Zdarzeniach Medycznych przy urzędach wojewódzkich. Tam sprawą zajmują się lekarze, przedstawiciele pacjentów i szpitali. To szybka droga, bo komisja ma maks. 4 miesiące na rozpatrzenie przypadku. Minusem jest górna granica odszkodowania – 300 tys. zł. – Tylko niewielki odsetek spraw zgłaszanych do wojewódzkich komisji kończy się przyjęciem proponowanych odszkodowań – zaznacza Magdalena Kołodziej.

Druga możliwość – proces cywilny przeciwko lekarzowi o popełnienie błędu w sztuce. Minusów sporo: trzeba płacić w sądzie 5 proc. oczekiwanej kwoty odszkodowania + wynagrodzenie prawnika. Sąd musi powołać biegłych, a procesy ciągną się latami. To męczące i kosztowne batalie dla obu stron, dlatego relatywnie rzadko stosowane. – Rozstrzyganie w sądach jest nieefektywne, przypadkowe i przynosi więcej kosztów niż korzyści – dodaje prof. Krajewski z NRL. Twierdzi, że coraz częściej wyroki sądów nie są zgodne z zasadami wykonywania zawodu, co „nie służy poprawie działalności lekarskiej”.

Trzecia droga – proces karny. Czyli opisana powyżej działalność wydziałów prokuratur ds. błędów medycznych. Wystarczy zgłosić możliwość popełnienia przestępstwa, a prokurator już prowadzi postępowanie bez kosztów dla poszkodowanych, a szukając winnych. Sprawy te także ciągną się latami. Mimo to tę metodę – kija na lekarzy – promuje obecnie nasze państwo. I to ona jest najczęściej stosowana. Żaden z naszych rozmówców nie uważa tej drogi dochodzenia praw za właściwą.

Istnieje jeszcze i czwarta droga – sąd lekarski, który głównie ze względu na konsekwencje zawodowe jest tylko uzupełnieniem trzech ww. ścieżek.

Według dr. Wrony część niezadowolonych korzysta ze wszystkich ww. możliwości. – Niektórzy kierują skargi nawet do prezydenta Trumpa – dodaje całkowicie poważnie naczelny rzecznik odpowiedzialności zawodowej w NIL.

Która z opcji jest najkorzystniejsza? Fundacja My Pacjenci, wespół z innymi organizacjami pacjenckimi, opracowała raport analizujący te opcje, a nawet więcej. W tymże rekomendują rozwiązania, które mają zbudować „kulturę bezpieczeństwa”, gdzie kluczowym celem jest naprawienie szkody pacjenta, a także „racjonalne wyciągnięcie wniosków ze zdarzenia przez personel medyczny, by minimalizować ryzyko jego wystąpienia w przyszłości”. – Zdarzenie niepożądane jest najczęściej wynikiem zbiegu kilku okoliczności. Konieczność obarczenia za nie winą konkretnych osób czy osoby powoduje, że nie skupiamy się na wyciąganiu wniosków z tych sytuacji. (…) Doświadczenia innych państw jasno wskazują, że najbardziej istotną kwestią jest szybkie i efektywne zaopiekowanie się pacjentem, który doznał szkody – tłumaczy Magdalena Kołodziej. Doświadczenia innych krajów wskazują, że pacjenci, u których naprawiono szkody występują o niższe odszkodowania lub zupełnie z nich rezygnują.

Fundacja wnioskuje o stworzenie takiego modelu raportowania takich zdarzeń, do którego zaufanie będzie miała także kadra medyczna. W takim systemie zgłoszenie zdarzenia niepożądanego nie będzie się wiązało z personalnym obciążeniem osoby zgłaszającej. Tego typu rozwiązania z powodzeniem działają w wielu krajach Zachodu.

W Polsce jednak rządzący stawiają na metodę kija. Bez marchewki.

PĘTLA?

Tego może dowodzić także zmiana w KpK, jaka weszła w życie pod koniec 2019 r. – organy ścigania muszą informować izby lekarskie o swoich postępowaniach wobec doktorów. Dotychczas to była jedynie ich dobra wola/obyczaj, raczej rzadko stosowany. Sądy lekarskie nie podejmowały więc spraw, których im nikt nie zgłosił.

Efekty tej zmiany? Powinna wzrosnąć liczba spraw w sądach zawodowych. Bo w przygniatającej większości postępowań prowadzonych w prokuraturze, a zgłaszanych do rzecznika odpowiedzialności zawodowej, ten ostatni wszczyna postępowanie wyjaśniające. Od 2012 r. liczba tych spraw jest co roku na podobnym poziomie – ok. 3300. O ile wzrośnie w 2020 r.?

Sprawa prowadzona równocześnie w prokuraturze i sądzie lekarskim będzie znacznie bardziej obciążała lekarza. Wywoła większą presję. Czy więc rządzący w ten sposób chcą ciaśniej zacisnąć pętlę wokół medyków?

Rzecznik odpowiedzialności zawodowej jest zadowolony ze zmiany w KpK. – To pomoc dla samorządu w uzyskiwaniu szybkiej i wiarygodnej informacji o wątpliwych w świetle aktualnej wiedzy medycznej czynnościach lekarzy – tłumaczy dr Wrona.

PROKURATORZY TROPIĄCY PERSONEL MEDYCZNY

W wydziałach ds. błędów medycznych pracują wyspecjalizowani w tym zakresie prokuratorzy. Prokuratura Krajowa (PK) twierdzi, że nie wie, ilu ich jest. – Ta liczba ulega zmianie – tłumaczy Andrzej Golec, prokurator z działu prasowego PK, nie podając jednak żadnych, nawet ostatnich, aktualnych, danych. Wiadomo jedynie, że od czerwca 2016 do końca 2018 r., ok. 2 tysiące prokuratorów przeszło szkolenie nt. „praktycznych i merytorycznych aspektów prowadzenia postępowań przygotowawczych w sprawach o przestępstwa narażenia na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez lekarza”. W tej liczbie są także nadzorujący postępowania dot. błędów medycznych.

Mimo nieskrywanej niechęci do nowych wydziałów, Naczelna Izba Lekarska współpracuje z prokuraturą w szkoleniu biegłych i wymianie informacji. To, wg prof. Romualda Krajewskiego, członka NRL, poprawia jakość merytoryczną działań prokuratorskich. PK także ma podobne zdanie. – Prokuratorzy w większym stopniu niż dotychczas osobiście wykonują czynności procesowe, w tym np. przesłuchania świadków – chwali się PK w raporcie.

Praktycznie w każdej ze spraw o błąd medyczny zachodzi konieczność uzyskania opinii sądowo-lekarskiej. Na te teoretycznie trzeba czekać od 9 do 18 miesięcy, praktycznie – trafiają nawet po 2 latach. Jeśli potrzebna jest opinia uzupełniająca, czas opiniowania wydłuża się do ponad 3 lat (sic!). Do tego trzeba dodać ok. 3 miesiące na poszukiwanie biegłych, którzy zajmą się sprawą. I to jest optymistyczny wariant. – Na porządku dziennym są sytuacje, gdy na zapytanie prokuratora, kierownicy wszystkich katedr i zakładów medycyny sądowej w ośrodkach akademickich odmawiają przyjęcia sprawy do opiniowania, powołując się na aktualne obciążenie analogicznymi sprawami lub brak możliwości współpracy ze specjalistami klinicystami, niezbędnymi do wydania opinii w konkretnej sprawie – pisze Andrzej Golec z PK.

Według osoby, która ma wiedzę nt. tworzenia specjalnych wydziałów ds. błędów medycznych, rozważano możliwość takiego wyspecjalizowania się grona prokuratorów, które uniezależni prokuraturę od biegłych. Lekarzy z tytułami, olbrzymim, medycznym doświadczeniem i praktyką chciano zastąpić prawnikami po medycznych kursach weekendowych. Na szczęście pomysł ten nie wszedł w życie. Przynajmniej dotychczas.

Przykładowe sytuacje, w jakich specjalni prokuratorzy ds. błędów medycznych postawili lekarzom zarzuty:





Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot