Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–66/2018
z 12 lipca 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Lek na samotność?

Justyna Grzechocińska

Kiedyś uważana za niedogodność, stała się obrazem rozwijającego się i starzejącego społeczeństwa. Samotność życiowa, bo o niej mowa, jest zjawiskiem, którego nasilenie i charakter, uzależnione są od etapu społecznego rozwoju, jak i od kultury społeczeństwa, którego dotyczy.

Ludzki umysł ewoluował, by sprawnie przetwarzać informacje społeczne i zwiększać szansę na przeżycie poprzez współpracę z innymi osobnikami gatunku. W społeczeństwach pierwotnych tylko przynależność do grupy rodzinnej dawała człowiekowi szansę przeżycia, a należenie do szerszej grupy plemiennej wyklucza samotność. John Cacioppo z Uniwersytetu Chicagowskiego – najznakomitszy badacz zjawiska samotności oraz William Patrick, pionier neuronauk społecznych, w książce „Loneliness: Human Nature and the Need for Social Connection” sugerują, że ludzie są dużo bardziej współzależni, niż im się wydaje. Przywołują też afrykańskie przysłowie głoszące, że „Jeśli chcesz iść szybko, idź sam. Jeśli chcesz zajść daleko, weź kogoś ze sobą”. Współczesny świat różni się pod tym względem od wcześniejszych epok. Większość z nas na którymś etapie życia doświadcza samotności. Dla niektórych to stan przejściowy, spowodowany szczególnymi okolicznościami, dla innych staje się czymś na stałe definiującym ich życie. Według danych przytoczonych przez Susan Pinker w książce „Efekt wioski”, 12–23 proc. współczesnych Amerykanów nie ma z kim porozmawiać. Według raportu Mental Health Foundation z roku 2010 aż 60 proc. Brytyjczyków w przedziale wiekowym 18–34 lat deklaruje, że czują się samotni często lub czasami. W krajach takich jak Polska, Węgry, Słowacja czy Rosja aż 34 procent społeczeństwa boryka się z samotnością.

Samotność w depresji

Trzeba jednak grubą kreską oddzielić odczuwanie osamotnienia od chociażby często utożsamianej z samotnością depresji, na którą według danych Światowej Organizacji Zdrowia choruje ponad 600 milionów ludzi na świecie. Specjaliści z WHO i Banku Światowego wyliczyli, że na skuteczną walkę z depresją, a więc specjalistyczną pomoc psychiatryczno-psychologiczną i leki antydepresyjne rocznie potrzeba 147 miliardów dolarów. Dodają jednak, że każdy dolar zainwestowany w leczenie i zapobieganie tej najpowszechniejszej chorobie psychicznej zwróci się aż czterokrotnie.

W Polsce na leczenie depresji powinniśmy wydawać więcej, bo statystyki krajowe nie odstają od światowych trendów. Szacuje się, że problem dotyczy 1,5 miliona Polaków, ale zaledwie co trzeci podejmuje leczenie. Wedle danych NFZ za 2015 rok na świadczenia wynikające z leczenia depresji Fundusz wydał ponad 173 miliony złotych. W 2016 roku zwiększono wydatki na świadczenia zdrowotne o prawie dwa miliardy złotych. Psychiatria z tego tytułu otrzymała całościowo 100 milionów złotych. Łatwo policzyć, że w 2016 roku wydatki na psychiatrię stanowiły około 3,6 % wszystkich wydatków zdrowotnych. Dla porównania w Unii Europejskiej na leczenie psychiatryczne przeznacza się średnio 5,8% wydatków zdrowotnych. Choroby psychiczne generują też znaczne koszty pośrednie, dla przykładu suma kosztów poniesionych w związku z depresją przez NFZ i ZUS, a więc przez wszystkich płatników składek, w 2015 roku daje ponad miliard złotych.

To jeszcze nie choroba,
ale już problem medyczny


Samotność co prawda nie jest chorobą, ale należy ją traktować jako problem medyczny. Badania prowadzone w ciągu ostatnich 20 lat wskazują, że zjawisko samotności powinno znaleźć się w obszarze zainteresowania osób odpowiedzialnych za zdrowie publiczne. Istnieją dowody, że ryzyko zapadnięcia na choroby serca i zgony z ich powodu jest uzależnione od siły relacji rodzinnych i towarzyskich. Śmierć partnera zwiększa prawdopodobieństwo zgonu osoby, która pozostała przy życiu. Innym przykładem są osoby cierpiące z powodu choroby Alzheimera – funkcjonowanie poznawcze osób, które mają liczne kontakty społeczne dłużej pozostaje na zadowalającym poziomie.

John Cacioppo i jego współpracownicy zauważają, że samotność jest sprzeczna z ludzką naturą i że sprzeczność ta tkwi na poziomie genetycznym, a co za tym idzie, samotność może być równie groźna dla zdrowia jak palenie papierosów czy nadużywanie alkoholu. Samotność podnosi poziom kortyzolu oraz ciśnienie krwi, bez względu na płeć, wiek czy etap życia. Cacioppo i Patrick utrzymują, że samotność rozpoczyna błędne koło, w którym dochodzi do swoistego zaburzenia myślenia – osoby samotne często mylnie interpretują działania innych zmierzające do włączenia ich we wspólne działania, stają się mniej ufne, nie dążą do przełamania tego schematu. Dalej prowadzi to do narastającego wycofania, pesymizmu, wzmagającej się izolacji i w konsekwencji do przedwczesnej śmierci. Zatem jasno wynika, że niezależnie od grupy wiekowej przewlekła samotność jest problemem zdrowia publicznego, a nie stanem egzystencjalnej egzaltacji.

Farmakologiczny przełom?

W społeczeństwie zdrowo funkcjonują osoby, których mózg wykazuje większą aktywność tworu siatkowatego, więc osoby takie nie szukają silnych wrażeń zewnętrznych oraz tacy, których twór siatkowaty nie wykazuje takowej i potrzebują oni go stymulować dodatkowo przez kontakty z innymi osobami. Mowa o introwertykach i ekstrawertykach. Jest też grupa osób, u których diagnozujemy zaburzenia rozwoju języka oraz komunikacji, trudności w funkcjonowaniu społecznym, a także ograniczone, stereotypowe zainteresowania i zachowania. Takim ludziom trudno wyjść z domu lub nawiązać serdeczne i liczne kontakty społeczne. Z myślą o takich osobach powstał balowaptan, nowy lek, który Amerykańska Agencja Żywności i Leków (FDA) określiła jako „przełom w medycynie”, co oznacza przyspieszenie procedury dopuszczenia produktu do obrotu. Może on stać się dostępny dla osób z autyzmem, bo o nich mowa. Efektem działania balowaptanu ma być wpływ na umiejętności społeczne i komunikacyjne. Pierwsze wyniki są bardzo obiecujące i zostały oparte na badaniu wśród dorosłych mężczyzn z autyzmem umiarkowanym do ciężkiego. Uczestnicy wykazali pewną poprawę w zakresie socjalizacji i komunikacji oraz dobrze tolerowali lek. Obecnie trwają badania wśród dzieci i młodzieży w wieku 5–17 lat. Jeśli lek wejdzie na rynek USA, będzie pierwszym lekiem wskazanym w tych objawach ASD. Co prawda risperidon i arypiprazol mają wskazania do stosowania w przebiegu ASD, ale dotyczą one tylko leczenia drażliwości w przebiegu choroby. Warto dodać, że mają skutki uboczne, takie jak: znaczny przyrost masy ciała, powikłania metaboliczne i nadmierna sedacja. Oba leki nie mają też randomizowanych, kontrolowanych badań oceniających ich skuteczność oraz bezpieczeństwo w leczeniu lęku, mimo że lęk jest jednym z najczęściej współistniejących zaburzeń psychicznych i dotyczy 30–50 proc. chorych z ASD. Na czym więc polega tajemnica przełomowego działania balowaptanu? Uważa się, że cząsteczka wpływa na działanie wazopresyny. Im wyższy jest poziom wazopresyny, tym większą mamy chęć do kontaktu z innymi ludźmi. Wazopresyna zdecydowanie poprawiała te funkcje, a w funkcjonalnym rezonansie magnetycznym zaobserwowano aktywację w obrębie lewego połączenia skroniowo-ciemieniowego. Oczywiste wydaje się więc, że lek powinien wpływać na wzrost poziomu tego hormonu. Zaskakujące okazało się to, że balowaptan to antagonista receptora wazopresyny (V1a). Wynika z tego, że działa przeciwnie do wazopresyny. Spoglądając jednak szerzej, zauważamy, że wazopresyna działa wielotorowo, w nerkach zagęszcza mocz, a w mózgu podwyższa poziom lęku, agresji i stresu, co bezpośrednio przekłada się na niechęć i nieufność wobec innych. Możliwe, że zablokowanie receptorów V1a wpływa na to właśnie zjawisko, dzięki czemu zmniejsza lęk społeczny i kontakty z ludźmi stają się łatwiejsze. Eksperci mają nadzieję na realną korzyść ze stosowania leku, podkreślają jednak, że jego pełny mechanizm działania jest zagadką, a testy stosowane do oceny skuteczności nieidealne.

– Lek jest obiecujący – mówi Lawrence Scahill, profesor pediatrii na Uniwersytecie Emory w Atlancie, ale wyraża pewne zastrzeżenia dotyczące tego, w jaki sposób badacze mierzyli efekty balowaptanu. Leczeniu poddano 223 mężczyzn z autyzmem, którzy stosowali 1,4, 5 lub 10 miligramów leku lub placebo, codziennie przez 12 tygodni. Opiekunowie oceniali mężczyzn według kwestionariusza SRS (ang. Social Responsiveness Scale) przed i po badaniu. Badacze zastosowali również Skalę Oceny Zachowań Adaptacyjnych Vineland II, która mierzy między innymi, w jaki sposób dana osoba dostosowuje się do zmian społecznych, jakie są jej zdolności adaptacyjne w dziedzinie komunikacji, umiejętności życia codziennego, socjalizacji i zdolności motoryczne. Badanie nie wykazało korzystnego wpływu leku według kwestionariusza SRS, ale mężczyźni, którzy brali lek, uzyskali cztery lub pięć punktów więcej w Skali Oceny Zachowań Adaptacyjnych Vineland II niż ci, którzy otrzymali placebo. Scahill uważa za zaskakujące użycie SRS w badaniach balowaptanu, ponieważ skala została zaprojektowana do użycia jako metoda przesiewowa dla populacji, a nie jako miernik wyników u osób już zdiagnozowanych. Vineland jest również mylącym wyborem dla 12-tygodniowego badania.

– Niemniej jednak poprawa odzwierciedla istotny klinicznie wpływ na socjalizację i komunikację, mówi Federico Bolognani, badacz Roche, który kierował procesem. Nie jest jasne, dlaczego uczestnicy wykazali poprawę w tym zakresie, ale nie w SRS.

Przedstawiciele firmy farmaceutycznej spodziewają się, że zgoda na sprzedaż balowaptanu nie nastąpi wcześniej niż w 2020 r.

Pomoc nieobowiązkowa

Niezależnie od tego, jak dalej potoczą się losy cząsteczki, ważne jest, aby pamiętać, że balowaptan nie jest lekiem na autyzm, bo ten nie potrzebuje lekarstwa. Żadne lekarstwo przyjmowane zgodnie z zaleceniami nie zmieni zasadniczo tego, kim jest dana osoba. Istoty ludzkie są nieskończenie złożone, a nadrzędnym celem jest poprawa jakości życia dzięki pomaganiu ludziom w robieniu rzeczy, które naprawdę chcą robić, poprzez likwidowanie niektórych barier.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot