Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–100/2017
z 14 grudnia 2017 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Bruksela bierze pod lupę zdrowie Europejczyków. Polaków również

Małgorzata Solecka

Nowa inicjatywa Komisji Europejskiej. Wspólnie z OECD co dwa lata będzie
publikować raport dotyczący systemów ochrony zdrowia w poszczególnych
krajach. Pod koniec listopada zaprezentowano pierwszą edycję raportu.
Wnioski?


Analiza wszystkich aspektów systemów ochrony zdrowia, z których każdy ma swoją specyfikę, byłaby zadaniem zbyt skomplikowanym nawet dla unijnej biurokracji. Dlatego, jak tłumaczył polskim dziennikarzom Andrzej Ryś, Komisja Europejska postanowiła skupić się na pięciu obszarach o kluczowym znaczeniu dla wszystkich systemów. Na liście znalazły się: promocja zdrowia, podstawowa opieka zdrowotna, integracja opieki zdrowotnej, kadry medyczne oraz rola pacjentów w ewaluacji systemów opieki zdrowotnej.

Jak przedstawia się w tej chwili zdrowie obywateli Unii Europejskiej? Średnia oczekiwana długość życia cały czas rośnie, ale rosną też, w związku z tym, wyzwania stojące przed systemami ochrony zdrowia. Najpoważniejszym są choroby przewlekłe, których leczenie pochłania średnio 80 proc. budżetów zdrowotnych. Wyzwaniem, jak podkreślał Vytenis Andriukaitis, komisarz ds. zdrowia, są wydatki na profilaktykę i prewencję chorób – kraje UE wydają na nią średnio 3 proc. pieniędzy, przeznaczanych na zdrowie. O wiele za mało.

Komisja Europejska rekomenduje radykalne zwiększenie finansowania profilaktyki – i działań z zakresu zdrowia publicznego – bo tylko zapobieganie chorobom może pomóc w zrównoważeniu budżetów zdrowotnych, zahamowaniu eksplozji kosztów leczenia chorób. I, przede wszystkim, w poprawie zdrowotności europejskich społeczeństw. – Ochrona zdrowia pozostaje domeną państw członkowskich, ale Komisja Europejska będzie zwracać coraz baczniejszą uwagę na to, jak funkcjonują systemy ochrony zdrowia. Powód jest oczywisty: wydatki na zdrowie rosną, rośnie więc znaczenie ochrony zdrowia w sferze fiskalnej – podkreślał Andrzej Ryś. Komisja Europejska szacuje, że potencjalne straty ekonomiczne spowodowane przez choroby przewlekłe wynoszą rocznie w całej UE nawet 115 miliardów euro.

Autorzy raportu podkreślają, że Unia Europejska kiepsko sobie radzi – jako całość – z behawioralnymi czynnikami ryzyka chorób przewlekłych, mimo że w ciągu ostatnich 15 lat wskaźniki dotyczące palenia tytoniu, nadmiernego spożycia alkoholu a także otyłości, nieco się poprawiły. – Spożycie alkoholu i wyrobów tytoniowych jest w UE najwyższe na świecie – podkreślał Vytenis Andriukaitis podczas prezentacji raportu. Państwa członkowskie powinny, jego zdaniem, bardziej aktywnie zapobiegać ryzykownym zachowaniom swoich obywateli. Jednym ze sposobów walki ze spożyciem alkoholu jest wprowadzenie ograniczenia godzin jego sprzedaży czy restrykcje dotyczące reklam.

Komisja Europejska zwraca też uwagę na istotny czynnik ryzyka chorób przewlekłych, jakim są nierówności społeczno-ekonomiczne. – Regularna aktywność fizyczna jest mniej powszechna wśród grup o niskich dochodach w przeważającej większości państw członkowskich – czytamy w raporcie. Eksperci podają szereg przykładów z różnych krajów, potwierdzających tę tezę: bezrobotni niemal o 50 proc. częściej sięgają po papierosy, osoby z niższym wykształceniem nie poddają się badaniom profilaktycznym w kierunku nowotworów, dzieci w rodzinach o niskim poziomie wykształcenia znacznie częściej cierpią na nadwagę i otyłość.

Innym, wspólnym dla większości krajów problemem, jest ciągle zbyt słaba pozycja w systemie podstawowej opieki zdrowotnej, co przekłada się na marnotrawstwo środków i gorszą dostępność pacjentów do leczenia. W skali całej UE, według ekspertów, można byłoby uniknąć na przykład co czwartej wizyty pacjenta na oddziale ratunkowym – chorzy trafiają tam, bo szwankuje dostęp lub poziom opieki w POZ. Dlatego w tej chwili w znaczącej części krajów trwają dyskusje o nowym umocowaniu POZ w systemie, o opiece koordynowanej, o budowaniu zespołów POZ i zwiększaniu roli innych niż lekarze pracowników medycznych – chodzi przede wszystkim o zapewnienie jak najlepszej opieki rosnącej liczbie osób z chorobami przewlekłymi i seniorom. I konieczność zmniejszenia liczby hospitalizacji, najbardziej kosztownej formy leczenia. – Potrzebujemy lepszego dostępu do podstawowej opieki zdrowotnej, by ostry dyżur nie był punktem pierwszego kontaktu. Musimy również włączyć promocję zdrowia i zapobieganie chorobom do wszystkich sektorów polityki w celu poprawy stanu zdrowia ludności i zmniejszenia presji na systemy opieki zdrowotnej. Zapewniając kompleksowe dane i informacje, staramy się wspierać krajowe organy odpowiedzialne za ochronę zdrowia w podejmowaniu wyzwań i dokonywaniu właściwych decyzji politycznych i inwestycyjnych. Mam nadzieję, że zostaną one dobrze wykorzystane – mówił komisarz Vytenis Andriukaitis.

A jak Komisja Europejska widzi problemy polskiego systemu ochrony zdrowia? Raport zwraca uwagę na poziom wydatków, jeden z najniższych w UE (dane do raportu pochodzą z 2015 roku). Wydatki na opiekę zdrowotną wynoszą 1259 euro na mieszkańca, czyli (globalnie) 6,3 proc. PKB. Średnia UE to 2781 euro (9,9 proc.). Również udział środków publicznych (72 proc.) jest niższy niż średnio w UE (79 proc.), z kolei wydatki bezpośrednie w Polsce stanowią 22 proc., co rodzi konsekwencje dotyczące dostępności do leczenia dla osób pochodzących ze środowisk defaworyzowanych.

Choć średnia oczekiwana długość życia w Polsce ciągle rośnie, nadal pozostajemy poniżej unijnej średniej – brakuje nam do niej około trzech lat. – Duża jest też różnica między długością życia kobiet i mężczyzn. W Polsce kobiety żyją aż 8 lat dłużej, średnia różnica w OECD to 5,5 roku – zwracał uwagę na spotkaniu z dziennikarzami Luke Slawomirski, analityk z OECD.

Skąd te różnice? Ogromną rolę odgrywają w Polsce behawioralne czynniki ryzyka – niemal we wszystkich, dotyczących zarówno młodzieży, jak i osób dorosłych, wyraźnie odstajemy na niekorzyść od większości krajów unijnych.

Do tego specyfiką polskiego systemu opieki zdrowotnej jest dość wysoki poziom niezaspokojonych potrzeb medycznych oraz znaczące różnice w dostępie do leczenia między poszczególnymi grupami społecznymi. Czynniki różnicujące to wykształcenie i dochody (co jest zrozumiałe, gdy uwzględni się wysoki poziom dopłat bezpośrednich). Mówiąc wprost – osoby bardziej zamożne mogą sobie pozwolić na częstsze korzystanie (lub w ogóle na korzystanie) na przykład z komercyjnych badań diagnostycznych czy wizyt u specjalistów, do których czas oczekiwania w ramach systemu publicznego jest nieracjonalnie długi.

Kolejki do świadczeń medycznych należą w Polsce do najdłuższych w UE, a szczególnie długie – liczone w latach – kolejki do operacji zaćmy i wstawienia endoprotez są najdłuższe w całej Unii. Autorzy raportu podkreślają, że przynajmniej w części za wydłużający się czas oczekiwania na leczenie odpowiada fakt podwójnego rynku usług medycznych, który w Polsce jest w porównaniu z innymi krajami bardzo rozwinięty. – Lekarze specjaliści mogą być skłonni do utrzymywania długich list oczekujących, aby zwiększyć zapotrzebowanie na ich własne prywatne świadczenia opłacane przez pacjentów. Praktyka podwójnego zatrudnienia jest w Polsce szeroko rozpowszechniona i słabo uregulowana – czytamy w raporcie.

Zwracają również uwagę na nierówności w dostępie do świadczeń (znaczące zróżnicowanie czasu oczekiwania) między poszczególnymi regionami. Odsetek pacjentów oczekujących na wizytę u neurologa, okulisty, kardiologa, endokrynologa lub ortopedy w 2014 roku różnił się – pomiędzy województwami o najlepszych i najgorszych wskaźnikach – niemal trzykrotnie.

Problemem polskiego niedofinansowanego systemu jest duża liczba hospitalizacji – unijni eksperci nie mają wątpliwości, że znacząca część procedur nie tylko mogłaby, ale wręcz powinna być realizowana w warunkach ambulatoryjnych. Nie jest, ze względu na zapisy umowy z płatnikiem, ale również ze względu na szwankującą koordynację w systemie.

Mimo dobrych (a nawet świetnych) wyników dotyczących leczenia ostrych zespołów wieńcowych, ciągle problemem jest duża liczba zgonów z powodu chorób układu krążenia. A ciemną stroną polskiej ochrony zdrowia jest niska przeżywalność pacjentów z chorobami nowotworowymi.

Jedną z największych bolączek są oczywiście braki kadrowe. Liczba praktykujących lekarzy i pielęgniarek (odpowiednio 5,2 i 2,3 na 1000 osób), jest najniższa w UE. Statystyki dotyczące lekarzy mogłyby być wyższe, bo uwzględniają tylko tych, którzy pracują w zawodzie, a nie wszystkich mających prawo wykonywania zawodu. Niemniej różnica i tak nie byłaby znacząca, a Polska wyraźnie odstaje od wszystkich innych krajów Unii, jeśli chodzi o zasoby personelu. Eksperci podkreślają, że nie słabną „czynniki ryzyka” emigracji lekarzy i pielęgniarek – w innych krajach UE na specjalistów czekają nie tylko wyższe wynagrodzenie, ale też lepsze warunki pracy i lepsze warunki rozwoju zawodowego.

Raport Komisji Europejskiej opiera się na danych OECD z 2015 roku, tymczasem OECD na początku listopada opublikowała wyniki corocznego badania. Niestety, dla Polski raport „Health at a Glance: Europe 2017”, nie przynosi żadnych zaskakujących danych. Pod pewnymi względami – czas oczekiwania na świadczenia – jest gorzej, niż rok wcześniej.

Co wiemy?

– Wydatki na ochronę zdrowia w OECD per capita wyniosły 4000 dolarów rocznie. Najwięcej za zdrowie płaci się w USA (9892 dol. per capita, czyli 17,2 proc. PKB). Powyżej 11 proc. wydają Szwajcaria, Niemcy, Szwecja i Francja. Na drugim biegunie znajdują się Turcja (4,3 proc.), Meksyk (5,8 proc.) i Polska (6,4 proc.). Są to oczywiście wydatki łączne, publiczne i prywatne.

To, na co zwraca uwagę OECD (zresztą po raz kolejny, ten wątek był też mocno akcentowany w raporcie Komisji Europejskiej) to wysoki udział prywatnych wydatków w całości kosztów ochrony zdrowia: 2,0 proc. PKB wobec łącznie 6,4 proc. Dla porównania: na Słowacji jest to 1,4 wobec 6,9 proc., w Czechach 1,3 wobec 7,3 proc., w Wielkiej Brytanii 2,0 wobec 9,7 proc., a w Niemczech 1,7 wobec 11,3 proc. Polsce pod tym względem bliżej – jeśli chodzi o proporcje – do krajów takich jak USA niż do sąsiadów z Unii Europejskiej.

Gorzej niż średnia OECD wypadamy pod względem powszechności prawa do korzystania z publicznego systemu (odsetek ubezpieczonych to 91 proc., w OECD – ponad 97 proc.). Polska ma rażąco wysoki wskaźnik rezygnacji ze świadczeń medycznych ze względu na koszty (33 proc.) i najdłuższy w OECD czas oczekiwania np. na operację zaćmy (średnio ponad 430 dni, faktyczne czasy oczekiwania są jeszcze dłuższe).

Porażająco wysoka jest różnica w oczekiwanej długości życia dla 30-latków między mężczyznami z wyższym wykształceniem i legitymującym się najniższym poziomem – 12 lat. Choć, z drugiej strony, można się pocieszać, że pod tym względem i tak nie wypadamy najgorzej. Dla Słowacji ten wskaźnik w przypadku mężczyzn wynosi ponad 14 lat, zaś dla Czech – których system opieki zdrowotnej jest powszechnie chwalony – ponad 10 lat. Jednak w przypadku kobiet w Czechach różnica wynosi nieco ponad 2 lata i jest jedną z najniższych wśród krajów OECD, natomiast w Polsce – ponad 5 lat, czyli powyżej średniej OECD (4 lata).

Niezmiennie znajdujemy się w czołówce rankingu pod względem liczby łóżek szpitalnych – 6,6 na tysiąc mieszkańców. Daleko nam wprawdzie do Japonii (13,2), ale racjonalizacja bazy szpitalnej nadal pozostaje dla Polski nierozwiązywalnym problemem – średnia OECD to 4,7.

Nie przynosi nam chwały podium w jeszcze jednym zestawieniu – krajów o największej ekspozycji na zanieczyszczenia powietrza (PM2,5). Polska znalazła się na trzecim miejscu, po Turcji i Korei Południowej.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".




bot