Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2016
z 11 lutego 2016 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Imię jej influenza

Bogumiła Kempińska-Mirosławska

„Boleść nagła całego ciała, przeszywająca do szpiku kości, z osłabieniem takim, że ani się podnieść z łoża, ani nawet pomyśleć o tym, i febry trzęsące, odbierające resztkę chęci do jadła, oto jaka choroba wzięła mnie w posiadanie. Jedyna pociecha, że i wielu innych się z nią zmaga, bo krąży po mieście i do każdego domu prawie zagląda, nie przebierając w wieku, płci czy stanie” – tak oto pod koniec XIX w. nieznany autor opisywał swoje zmagania z grypą, zwaną także influenzą.

Grypa znana była już w starożytności i nazywana febris catarrhalis epidemica. Już wówczas zauważono jej epidemiczny charakter i opisano typowy zespół objawów: wysoką gorączkę, nagle występujące osłabienie, nieżyt dróg oddechowych. Przez wieki uważano, że grypa pojawia się pod wpływem zimna i przychodzi wraz z chłodną porą roku. Znalazło to swoje odzwierciedlenie we włoskim określeniu choroby – influenza di freddo, używanej także wobec innych chorób tzw. przeziębieniowych. W latach 30. XVIII w. w Europie zaczęto używać nazwy „influenza” nadanej przez angielskiego lekarza. Mniej więcej w tym samym czasie pojawiła się też nazwa „grypa”. Nadana przez francuskiego lekarza i pochodząca od słowa agrippe, czyli chwytać, uczepić się, oddawała jej nagły charakter. Grypie próbowano też nadać rodzimą, polską nazwę. W 1890 r. podczas dyskusji lekarzy o panującej wówczas epidemii grypy, zaproponowano odwołujące się do objawów kataralnych nazwy „nieżytnica” i „chrypka”, które jednak się nie przyjęły. Gdzieniegdzie pojawiał się termin „nagminny przyrok”, stanowiący odwołanie do epidemicznego charakteru grypy; ten także się nie przyjął. Czasem używano spolszczonej nazwy influenzy – „napływka”, też bez powodzenia. W obiegu funkcjonowało jeszcze określenie „nieżyt rosyjski”. Stanowiło ono nawiązanie do ówczesnych poglądów o miejscu powstawania pandemii grypy; według Schoenleina miała ona zaczynać się w Rosji, na równinach nad jeziorami Ładoga i Onega i stamtąd, kierując się na zachód, „brać w posiadanie świat”.

Podstawą klinicznego rozpoznania grypy były objawy: nagłość jej występowania oraz epidemiczny charakter. Lekarze najczęściej wyróżniali trzy postacie kliniczne influenzy: nerwową, gastryczną i nieżytową. Postać nerwowa, trwająca ok. 3–4 dni, charakteryzowała się wysoką gorączką, silnymi bólami głowy i oczu, którym często towarzyszyło przekrwienie naczyniówki „tak silne, że chorzy się skarżyli, iż utracili wzrok”, bólami krzyża i zawrotami głowy. W postaci gastrycznej, także trwającej 3–4 dni, poza gorączką, bólami i zawrotami głowy, występowały nudności, wymioty, biegunka, gniecenie w żołądku, obłożenie języka, upośledzenie łaknienia i bóle brzucha. W postaci nieżytowej, oprócz gorączki i bólów głowy, występował ostry nieżyt błon śluzowych nosa, gardzieli, krtani, tchawicy i oskrzeli. Ta postać była najbardziej dokuczliwa i najdłużej trwająca – od 7 do 14 dni, wikłająca się niekiedy zapaleniem płuc, a u dzieci zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych. Wśród objawów opisywano także krwawienia z błon śluzowych nosa, żołądka i narządów rodnych.

Czynione wówczas obserwacje wskazywały, że epidemie grypy rozwijają się gwałtowniej w dużych skupiskach ludzi (wojsku, szkołach, internatach), wśród mieszkańców żyjących w gorszych warunkach (np. w suterenach lub na parterze zacienionych kamienic) oraz wśród osób „słabowitych”. Wciąż jednak niejasna była przyczyna i sposób rozprzestrzeniania się grypy. Pod koniec XIX w. konkurowały ze sobą dwie teorie: nowsza, mikrobowa, zakładająca istnienie czynnika zakaźnego i szerzenie się grypy „z osoby na osobę” i starsza, miazmatyczna, odwołująca się do miazmatów – trujących wyziewów, pochodzących z rozkładającej się materii organicznej. Występowanie epidemii tłumaczono też wpływem czynników tellurycznych na czynnik zakaźny: „według wszelkiego prawdopodobieństwa, sądząc z analogii z innymi chorobami zakaźnymi, najbliższą przyczyną influenzy jest jakiś zarazek mikrobowy, to jednak przy pewnych sprzyjających warunkach tellurycznych i kosmicznych, znajduje on dogodny dla siebie, a szkodliwy dla człowieka ośrodek”. Do czynników tellurycznych zaliczano ozon, elektryczność powietrza, ciśnienie, kierunek wiatrów oraz wpływy kosmiczne Słońca, Księżyca i planet; jedne miały wzmagać rozmnażanie się zarazków grypy, inne – hamować. Rozważano też wpływ pogody: „jeśli weźmiemy w rachubę, że większość epidemii przypada w jesieni i zimie, jak miało to miejsce w wiekach XVI, XVIII i XIX i często, jak i obecnie, podczas niezwykłych zmian i wahań temperatury oraz mglistej pogody, to mimo woli nasuwa się myśl o pewnym wpływie zmian atmosferycznych na rozwój influenzy”. Na podstawie obserwacji kilkudziesięciu tysięcy przypadków katarów poczynionych w latach 1879 – 1886 wysunięto wniosek, że „częstość tego cierpienia wzrasta podczas niskiej temperatury i nieznacznych opadów atmosferycznych, przy zwiększonej wilgotności, silnych wahaniach ciepłoty i ciśnienia powietrza”. Impulsem do intensywnych poszukiwań drobnoustroju wywołującego grypę była pandemia z lat 1889 –1892. Badania prowadzono na fragmentach tkanek, krwi i plwocinie pobieranych od osób zmarłych na grypę. Wyniki były niejednoznaczne: hodowano bardzo różne drobnoustroje: paciorkowce, gronkowce, dwoinki, ale nie spełniały one postulatów Kocha. Część badaczy stwierdziła, że „co się tyczy natury zarazka influenzy, to nic o nim tymczasem nie wiem”. Ten stan niewiedzy dobrze oddaje wierszyk z tamtego okresu, będący parafrazą utworu „Do melancholii” J. Słowackiego:


O influenzo, Nimfo, skąd Ty rodem?
Czyś Ty chorobą jest epidemiczną?
Co Ci się stało? Co Ci jest powodem?
że tak w grodzie samym, jako też
i w okolicy, marnujesz mężów, dzieci i kobiety?



W 1892 r. Richard Pfeiffer (1858 – 1945), niemiecki lekarz bakteriolog, po wielu próbach wyhodował z krwi i plwociny chorych na grypę Gram-ujemną bakterię, tzw. pałeczkę, stwierdzając, że jest ona spotykana tylko w grypie i nie występuje w innych chorobach. Zaczęto ją uważać za czynnik etiologiczny grypy i nazwano pałeczką Pfeiffera (obecnie Haemophilus influenzae). Nie spełniała ona jednak bardzo ważnego warunku Kocha – po zakażeniu nią zwierząt doświadczalnych nie wywoływała objawów choroby. Te, które udało się wywołać u małp i królików, nie były typowe dla grypy. Teza, że pałeczka jest czynnikiem sprawczym grypy, stawała się coraz bardziej wątpliwa, tym bardziej, że znajdowano ją jednak również w innych chorobach: odrze, kokluszu, gruźlicy. Gdy podczas pandemii grypy, tzw. Hiszpanki, z 1918 r.
badacze nie wykrywali jej prawie w ogóle w materiale pobranym od chorych – teza upadła. Zintensyfikowane wówczas badania poszły w dwu kierunkach: szukano innej bakterii i szukano czynnika grypy wśród tzw. zarazków przesączalnych czyli wirusów. Druga droga okazała się słuszna. W 1931 r. R. E. Shope wyizolował wirusa grypy świń, a w 1933 r. C. Andrews, W. Smith i P. Laidlaw – trzej badacze z National Institute for Medical Research w Londynie wyizolowali wirus grypy u ludzi. Odkrycia te doprowadziły w krótkim czasie do wyprodukowania pierwszej szczepionki przeciw grypie (1936 r.). Ze szczepieniami zaczęto wiązać największe nadzieje na skuteczny sposób zapobiegania epidemiom grypy. Wcześniej zapobieganie opierało się na zasadzie „opuść miejsce zakażenia, prowadź regularne i spokojne życie, dobrze się odżywiaj i wzmacniaj ciało”; kwarantanna była nieskuteczna. Leczenie miało na celu łagodzenie objawów choroby. Stosowano chininę z wódką, z kamforą lub olejem rącznikowym, antyfebrynę, antypirynę, salicylan sodu, fenacetynę. Niektórzy przestrzegali przed podawaniem antyfebryny i antypiryny – ponoć osłabiały serce, a dając nitkowate tętno i obniżając nadmiernie ciśnienie mogły spowodować zapaść. Popularne były środki napotne, koniak, wino węgierskie, kwas będźwinowy, kofeina, kwas dwusiarkowo-salicylowy – lepki, trudno rozpuszczalny proszek „smaku osobliwego, lecz nie nieprzyjemny oraz tzw. wodę jabłeczną – niewinny a skuteczny środek”. Popularne były leki wykrztuśne i wymiotne; ich korzystne działanie tłumaczono pobudzaniem błon śluzowych do wydzielania śluzu ułatwiającego usuwanie zarazka nagromadzonego na ich powierzchniach, co miało zmniejszać nasilenie choroby. Podanie ich tuż na początku choroby miało dawać natychmiastowe ustąpienie albo złagodzenie objawów. Ważną rolę w propagowaniu różnych metod leczniczych sposobem domowym odgrywała prasa codzienna. „Kurier Poznański” w styczniu 1890 r. pisząc, iż „bogaci mają lekarzy, którzy mogą ich ratować, ubodzy nie mają nikogo, wskazał na prosty i łatwy, zupełnie pewny środek, którym i najuboższy może się ratować”. Była to metoda wodolecznicza doktora Kneippa wg przepisu:

„Całą górną część ciała (a więc piersi, plecy, szyję, ramiona i twarz, lecz nie części głowy włosami obrosłe) co godzinę obmywać zimną wodą. Potem ciepło chorego okrywać, żeby znikąd powietrze nie dochodziło. Prócz tego, co godzinę podawać mu po łyżce zimnej wody, i szyję obwijać lekko suchym lnianym ręcznikiem bez zawiązywania go, tak iżby tenże górną część ramion okrywał – chory dostanie silnych potów i w ciągu doby, góra dwóch, wstanie zupełnie zdrów, jak już wstało kilku ciężko chorych; wycieranie trzeba odbywać szybko, najwięcej w 2 do 3 minut, najlepiej ręcznikiem umaczanym w zimnej wodzie, im zimniejszej tym lepiej i wyżętym tak, iżby woda nie ciekła, że choćby poty się pokazywały dalej zimną wodą wycierać trzeba i zimną wodę dawać do popijania, nie bojąc się zaziębienia dopóki choroba zupełnie nie ustąpi”.


Influenza zwykle ustępowała, a chory odzyskiwał pełnię sił – czy to pod wpływem tego czy innych środków leczniczych, a nawet pomimo ich stosowania. Ale pojawianiu się epidemii grypy towarzyszyły mieszane, często skrajne postawy: od traktowania jej jako choroby, choć kłopotliwej, to jednak błahej, po dostrzeganie w niej śmiertelnego zagrożenia, wobec którego należy przedsięwziąć wszelkie środki, by uchronić ludzkość od zguby. Wydaje się, że w tym duchu rozwinęła się medycyna, promując ideę szczepień przeciwko grypie.






Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)




bot