Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2016
z 11 lutego 2016 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


100 dni rządu

Małgorzata Solecka

Pod względem poziomu leczenia jesteśmy w Europie na przedostatnim miejscu. Za nami jest tylko Czarnogóra – wynika z Europejskiego Konsumenckiego Indeksu Zdrowia. W tym kontekście nie dziwią ogromne nadzieje, pokładane w nowym ministrze zdrowia i jego ekipie. Jednak po niemal stu dniach funkcjonowania rządu trudno jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie, czy te nadzieje nie są na wyrost.

Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia przygotowywany jest od 2005 roku przez szwedzką firmę Health Consumer Powerhouse Ltd, która monitoruje systemy opieki zdrowotnej pod kątem jakości i dostępności w 35 krajach Europy. Choć badanie jest przeprowadzane przez firmę komercyjną, jego wyniki są uznawane m.in. przez urzędników unijnych jako jeden z ważniejszych wskaźników poziomu opieki zdrowotnej. Dla Polski nie jest to dobra wiadomość: w 2015 roku leczono nas jeszcze gorzej niż w roku 2014, kiedy zajęliśmy 31. miejsce.
Polska uzyskała 523 punkty na 1000 możliwych. Wyprzedziła nas m.in. Albania, Bułgaria, Rumunia, Macedonia, Chorwacja, Węgry, Litwa i Grecja.

Europejski Konsumencki Indeks Zdrowia potwierdza wcześniej opublikowane dane OECD: z państw byłego bloku wschodniego w ochronie zdrowia najlepiej (wręcz – zaskakująco dobrze) radzą sobie Czechy, które zajęły 13. pozycję, zdobywając 760 punktów. Od naszych południowych sąsiadów dzieli nas prawdziwa przepaść. Ze Słowakami, będącymi na 24. miejscu, również przegrywamy – o 120 punktów! Liderem niezmiennie jest Holandia (916 punktów).

Największym problemem polskiej służby zdrowia (a raczej – polskich pacjentów) jest dostępność do lekarza. Na pozytywną ocenę zasłużyła tylko podstawowa opieka zdrowotna, dostęp do lekarza rodzinnego w dniu zgłoszenia choroby. Pogrąża nas czas oczekiwania na poważne zabiegi operacyjne, leczenie nowotworów, liczbę operacji usunięcia zaćmy, ale również brak dostępności i jakość opieki geriatrycznej. Polska została też skrytykowana za słabą dostępność dla pacjentów nowoczesnych terapii lekowych – zwłaszcza onkologicznych i reumatologicznych.


Gorzej już być nie może? Może – i właśnie dlatego oczekiwania i nadzieje wobec nowego kierownictwa Ministerstwa Zdrowia są tak ogromne. W styczniu swój ranking najbardziej wpływowych osób w medycynie i ochronie zdrowia opublikował „Puls Medycyny”. W setce „systemowej” pierwsze miejsce zajął Konstanty Radziwiłł. W pierwszej dziesiątce znalazło się aż trzech jego zastępców – Jarosław Pinkas (5), Piotr Warczyński (7) oraz Krzysztof Łanda (8). To precedens – nigdy wcześniej kierownictwo resortu nie było tak silnie reprezentowane w czołówce rankingu (nie mówiąc już o tym, że nierzadko zdarzały się lata, w których ministra zdrowia nie było w pierwszej dziesiątce).

Nadzieje dotyczą po pierwsze zmiany jakości stanowienia prawa – partnerzy społeczni, samorządy zawodowe, związki, organizacje pracodawców, towarzystwa naukowe nie kryją, że doceniają zapewnienia ministra Radziwiłła o gotowości do dialogu. Doceniają też, że konsultacje zaczynają się na etapie założeń do projektów – i trwają nie kilka dni, ale tygodni. Że powoływane są zespoły do ustalenia kluczowych zmian – jak na przykład projektu ustawy o podstawowej opiece zdrowotnej, która ma się stać fundamentem systemu. Po drugie – wszyscy mają nadzieję, że ministerstwo nie tylko będzie pytać o zdanie, ale w nie się wsłuchiwać. Oczywiście, nie ma takiej możliwości, żeby w procesie konsultacji uwzględnić wszystkie, często wykluczające się, uwagi i poprawki. Jednak z rozmów w kuluarach rozlicznych konferencji i seminariów da się słyszeć obawy, że powtórzy się sytuacja sprzed kilkunastu lat, gdy formalnie konsultowano wszystkie projekty ustaw i rozporządzeń, ale minister zdrowia i tak robił to, co chciał. Tak procedowana była choćby nowelizacja ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym, likwidująca kasy chorych.


Po trzecie, nie ma praktycznie głosów, że zmiany systemowe są niepotrzebne. Ale ze świecą szukać wśród ekspertów i samych zainteresowanych – menedżerów szpitali, lekarzy, samorządowców – takich, którzy uważają, że służbie zdrowia przysłużą się zmiany przeprowadzane w rewolucyjnym tempie. Zapowiedzi Radziwiłła budzą nadzieję na zmiany stopniowe, które nie wprowadzą dodatkowego zamieszania, tak boleśnie ćwiczonego przy okazji wprowadzania choćby pakietu onkologicznego.

Są nadzieje, są jednak i pierwsze sygnały, że oczekiwania mogą zostać wystawione na ciężką próbę. Już przy okazji exposé premier Beaty Szydło wielu komentatorów podkreślało, że w stosunku do przedwyborczych obietnic ochronie zdrowia poświęciła ona zadziwiająco mało czasu. Za mało, by można było myśleć, że zmiany w służbie zdrowia będą – przynajmniej w pierwszym roku lub dwóch latach – dla rządu priorytetowym obszarem. Obawy potwierdziły się przy okazji prac nad budżetem państwa – wzrost finansowania zadań z obszaru ochrony zdrowia jest praktycznie niezauważalny. Zabrakło pieniędzy nawet na kluczowy program darmowych leków dla seniorów, zapowiedziany w exposé, dlatego jego wejście w życie możliwe będzie dopiero w III kwartale. Bezwzględnym priorytetem rządu Beaty Szydło w sferze socjalnej jest program Rodzina 500+, którym premier w sejmie tłumaczy oszczędności w innych wydatkach budżetowych – np. na wysokości jednorazowego dodatku do rent i emerytur. A minister finansów przyznaje, że na program pieniędzy w budżecie nie ma… Czy znajdą się na inne cele na pograniczu ochrony zdrowia i polityki społecznej?


Brak źródeł finansowania nowych projektów i wydatków związanych z ochroną zdrowia rodzi pokusę działań bardziej radykalnych, niż zapowiada Konstanty Radziwiłł. Ministerstwo Finansów naciska, by likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia nastąpiła nie od 1 stycznia 2018 roku, jak chce Radziwiłł, ale już 1 stycznia 2017 roku. Deklarowany powód to zmiany w podatkach, które mają nastąpić od 1 stycznia 2017, przede wszystkim podniesienie kwoty wolnej od podatku. Resort finansów chciałby połączyć to z likwidacją składki na ubezpieczenie zdrowotne, którą ma zastąpić podatek zdrowotny, odprowadzany od wszystkich dochodów, również np. od umów o dzieło, które w tej chwili nie są oskładkowane. Ale zasadniczy powód jest inny – możliwość włączenia pieniędzy, które teraz płyną do NFZ, do bud-żetu państwa po stronie wydatków. To zdecydowanie poprawiłoby fiskalny obraz Polski, na przykład w raportach do Komisji Europejskiej. Pieniądze na zdrowie będą mogły być „znaczone” – czyli będą mogły być przeznaczone tylko na wydatki na zdrowie (obiecuje to minister zdrowia), ale druga strona medalu jest mniej dla ochrony zdrowia optymistyczna. Siła nacisku ministra zdrowia na pozyskiwanie dodatkowych pieniędzy budżetowych zdecydowanie zmaleje. W efekcie można się spodziewać, że w sytuacji ograniczeń budżetowych (a takie muszą wystąpić, jeśli wejdzie w życie program 500 złotych na dziecko oraz podniesiona zostanie kwota wolna od podatku) niemal wszystkie zadania związane ze zdrowiem będą musiały być finansowane z pieniędzy, które w tej chwili wydaje NFZ. W Prawie i Sprawiedliwości nie brakuje polityków – należy do nich m.in. marszałek Senatu Stanisław Karczewski i były wiceminister zdrowia, obecnie europoseł Bolesław Piecha, którzy również opowiadają się za szybką likwidacją NFZ, choćby to musiało oznaczać wyłącznie wymianę tabliczek w wojewódzkich oddziałach Funduszu.

Od powołania rządu nie minęły jeszcze trzy miesiące, a jeden z głośniejszych sporów między dwoma ministrami dotyczył również ochrony zdrowia. Wicepremier Jarosław Gowin postawił ministra zdrowia w trudnej sytuacji, wrzucając na antenie radia temat wprowadzenia opłat za studia dzienne na wydziałach lekarskich. Jednoznaczna reakcja Radziwiłla, który odrzucił ten pomysł na zatrzymanie kadr medycznych w Polsce trzeba ocenić pozytywnie, ale sęk w tym, że w ogóle nie powinno dochodzić do takich sytuacji. Presję na ministra zdrowia próbowała wywrzeć również minister edukacji, publicznie przyznając, że zwróciła się o zawieszenie tzw. rozporządzenia sklepikowego. Byłoby to równoznaczne ze zgodą szefa resortu zdrowia na powrót do szkół śmieciowego jedzenia, co byłoby nie tylko fatalnym błędem wizerunkowym, ale przede wszystkim – ogromną szkodą społeczną. I tym razem minister wyszedł z sytuacji z tarczą, bo ministerstwo obiecało głęboką nowelizację rozporządzenia – poprzedzoną konsultacjami – jeszcze w tym roku szkolnym. Symbolem dobrej zmiany w szkolnych sklepikach ma być zgodna z obowiązującym (a więc restrykcyjnym) rozporządzeniem „drożdżówka radziwiłłowska”.


W pierwszych stu dniach minister zdrowia podjął jedną, kluczową dla wielu Polaków, decyzję o zamknięciu programu finansowania zabiegów in vitro z budżetu państwa. Nikt nie może być zaskoczony, bo Prawo i Sprawiedliwość nie tylko było przed wyborami przeciwne finansowaniu in vitro, ale nawet jego legalizacji. Program finansowania in vitro będzie zastąpiony Narodowym Programem Prokreacyjnym. Jest więcej niż pewne, że opozycja nie przegapi żadnej okazji, by rozliczać ministra ze skuteczności jego programu, przeciwstawiając mu twarde dane o liczbie dzieci urodzonych dzięki finansowaniu in vitrow czasach rządów Platformy Obywatelskiej.

Sto dni urzędowania Konstantego Radziwiłła i jego ekipy nie przynosi jednoznacznej odpowiedzi, czy będzie to wykorzystana, czy zmarnowana dla systemu ochrony zdrowia szansa na zmianę. Nie jakąkolwiek zmianę, tylko tę właściwą, która będzie stanowić punkt zwrotny, od której Polska zacznie się piąć w międzynarodowych rankingach, raportach, zestawieniach również w obszarze ochrony zdrowia. Nie można jednak myśleć, że skoro zajmujemy ostatnie miejsca, gorzej być nie może. Niestety, może.





Bezpłatne leki dla seniorów 75+

Jedna z kilku obietnic premier Beaty Szydło do realizacji w pierwszych 100 dniach rządu. Jednak ci, którzy liczyli, że od marca seniorzy będą mogli niektóre leki dostawać w aptekach za darmo, mogą być rozczarowani. Nawet zakończenie prac nad projektem przez resort zdrowia do końca lutego jest mało prawdopodobne (nikt z ministerstwa zresztą nie obiecuje szybkiego tempa prac). Pod koniec stycznia Konstanty Radziwiłł zapowiedział, że prace skończą się „w ciągu kilku tygodni”, a ustawa ma szansę zostać uchwalona w ciągu „dwóch, trzech miesięcy”. Kiedy wejdzie w życie? „Nie później niż 1 września”. Ale też – nie wcześniej. Powód jest oczywisty – pieniądze. W budżecie państwa na program bezpłatnych leków dla seniorów zarezerwowano w tym roku 125 mln zł. Cztery razy mniej niż oszacowany przez ministerstwo koszt programu (pół miliarda złotych).

– Pierwsza lista będzie mocno ograniczona. Musimy z dużą ostrożnością podejść do tego. Zobaczymy, jak wygląda ta sytuacja, czy nie ma zbyt dużo nadużyć. Jeśli ich nie będzie, to ta lista będzie sukcesywnie rozszerzana – powiedział minister.

W styczniu zakończyły się konsultacje publiczne projektu ustawy. Zgłoszonych zostało kilkadziesiąt poprawek, ministerstwo zapowiada ich uwzględnienie w pracach nad projektem. Ale wszystkie uwzględnione nie będą. Naczelna Rada Lekarska, opiniując projekt ustawy, jednoznacznie opowiedziała się za wprowadzeniem kryterium dochodowego, które uprawniałoby seniora do korzystania z bezpłatnych leków. Samorząd lekarski zwrócił uwagę, że przy szczupłości środków, przeznaczanych na dofinansowanie leków dla najstarszych Polaków, pomoc dedykowana gorzej sytuowanym przyniosłaby więcej korzyści, bo więcej leków mogłoby wejść na listę. Lekarze kon-sekwentnie sprzeciwiają się też przypisaniu prawa do wystawiania recept na bezpłatne leki tylko lekarzom podstawowej opieki zdrowotnej. Argumentują, że jest to prawo pacjenta, nie lekarza. Jednak ministerstwo, przedstawiając ogólne założenia ustawy podtrzymuje, że prawo do bezpłatnych leków będzie uzależnione tylko od PESEL, a recepty wystawiać będą lekarze POZ, aby możliwa była kontrola nad tym, ile bezpłatnych leków przepisywanych jest jednemu pacjentowi.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".




bot