Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2016
z 11 lutego 2016 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Karygodny pomysł

Marek Nowicki

Zawodnik Turowa w mgnieniu oka przystępuje do resuscytacji kibica. Przybiegają ratownicy medyczni, pomagają w masażu serca. Wszystko pięknie, tylko że cała historia jest... sfingowana

Dziś słów kilka o złym pomyśle na public relations w ochronie zdrowia. Tak się składa, że pod koniec stycznia mieliśmy kilka takich przypadków. Jeden z nich zrodził się w głowach sportowych działaczy ze Zgorzelca. Tuż przed meczem koszykówki między PGE Turów Zgorzelec a Energa Czarni Słupsk, w trakcie rozgrzewki zawodników, na parkiet wbiega przypadkowy kibic i pada nieprzytomny. Zawodnik Turowa, który stoi obok w mgnieniu oka przystępuje do resuscytacji. Za chwilę nadbiegają obecni na meczu ratownicy medyczni i pomagają w masażu serca. Ktoś to zdążył sfilmować. Kibic jedzie do szpitala, okazuje się, że miał zawał. Zostaje uratowany. Wszystko pięknie i ładnie, tylko że cała ta historia jest… sfingowana. W Zgorzelcu wymyślili sobie, że w ten sposób upowszechnią udzielanie pierwszej pomocy. W tym celu postanowili oszukać opinię publiczną. Tym niby-kibicem, który przewrócił się na parkiecie, okazał się w rzeczywistości ratownik medyczny, który oczywiście nie miał zawału, a filmik nie został nagrany przypadkowo. Aż się wierzyć nie chce, że ktoś wpadł na tak głupi pomysł. W Polskę poszła wieść, że w Zgorzelcu koszykarz uratował kibica. Informację, włącznie z filmikiem, który był ozdobą tematu, skopiowały wszystkie najważniejsze serwisy. Internauci martwili się o zdrowie kibica, pisali na forach, a działacze klubu uspokajali: pacjent ma się dobrze, na razie zostaje na obserwacji w szpitalu. Prezes Turowa stanął przed kamerą i opowiedział przebieg całego zdarzenia: o kibicu na parkiecie, o zawodniku, o szpitalu – łgał jak z nut, powieka mu nie drgnęła. Ponieważ w Faktach TVN staramy się konsekwentnie, od wielu lat, promować przy każdej okazji ideę udzielania pierwszej pomocy, więc chętnie dzień później podjęliśmy temat. Wysłałem ekipę do Zgorzelca, żeby odnaleźli zawodnika, który pomagał, no i żeby podjechali do szpitala zapytać o zdrowie kibica, a jeżeli stan zdrowia by mu na to pozwolił i zgodziłby się, to chętnie i jego podziękowania też byśmy nagrali. Tego pomysłodawcy eventu najwyraźniej już nie przewidzieli. Nie wiem, co tam w klubie zapanowało po dotarciu informacji, że jedzie ekipa TVN-u; czy bardziej konsternacja, czy panika, w każdym razie, postanowili w końcu powiedzieć prawdę: że oszukali wszystkich, że to taka akcja profilaktyczno-edukacyjna itd. Zawróciłem ekipę z drogi do Zgorzelca. Nie było tematu, nie było żadnej promocji resuscytacji, był wygłup niewart nagłośnienia. Na filmiku widać, że zawodnik markuje uciśnięcia klatki piersiowej, że robi to na ugiętych, a nie sztywno wyprostowanych rękach, widać też, że do „resuscytacji” przystąpił w ciągu mniej więcej piętnastu sekund od tego jak fałszywy kibic upadł. To wszystko było widać, i kiedy w ramach przygotowań do materiału, nie wiedząc jeszcze o oszustwie, analizowałem filmik ze specjalistami medycyny ratunkowej, oni radzili, żeby przymknąć na te szczegóły oko. Ważne jest przecież, że zawodnik w ogóle przystąpił do akcji, że się nie bał. Będzie wzorem dla innych. Ale jakim wzorem może być, kiedy cała akcja okazała się mistyfikacją? Taki filmik przecież traci jakikolwiek walor edukacyjny, nie ma co analizować, nie ma co pokazywać. Można zrobić materiał o wygłupie, o evencie, który wymyślili działacze z Turowa. Ale to akurat w mojej opinii zasługiwało „tylko” na ten felieton.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".




bot