Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 93–96/2004
z 2 grudnia 2004 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Psychologiczne aspekty chorób serca

Jan Tylka

Zajrzyj w siebie! W Twoim wnętrzu jest źródło, które nigdy nie wyschnie, jeśli potrafisz je odszukać.
Marek Aureliusz



Współczesne nauki medyczne, społeczne, humanistyczne podkreślają rolę stylu życia osoby i wzorców zachowań zdrowotnych grupy społecznej, w której jednostka przebywa, w etiologii chorób cywilizacyjnych. Szczególnie dużo uwagi poświęca się chorobom układu krążenia, tej ciągle jeszcze dominującej epidemii naszych czasów.

Znany i często cytowany model Lalonda wyjaśniający udział poszczególnych czynników w genezie choroby wieńcowej serca wskazuje na znaczenie własnego udziału (stylu życia) osoby, w ponad 60% odpowiedzialnego za wystąpienie choroby.

Wybór zdrowego (lub niezdrowego) stylu życia należy rozpatrywać przede wszystkim w kategoriach psychologicznych. Każdy człowiek dysponuje bowiem wolną wolą i możliwościami rozróżniania rzeczy dobrych, wartościowych od złych, szkodliwych.

Oczywiste jest, że wolny wybór, konsekwencja i niezależność w postępowaniu nie dla wszystkich są sprawą łatwą, gdyż presja otoczenia (środowiska społecznego) jest silnym stymulatorem wzorów zachowań, często dalekich od wymogów dobrego zdrowia. Mimo to, troska o zachowanie zdrowia należy do obowiązków każdego myślącego człowieka.

Kiedy jednak podejmujemy próbę ustalenia związków psychika – choroba wieńcowa serca, stajemy przed koniecznością ujmowania tych zależności w wymiarze etiologii, jak i efektywności terapii oraz następstw tej ostatniej (jakość życia, nawroty choroby, śmiertelność).

Czynnik psychiczny w etiologii choroby wieńcowej

Pod koniec XIX w. prof. med. William Osler mówił: Jestem przekonany, że presja, napięcie, w jakim człowiek żyje, przyzwyczajenie do pracy jak maszyna, są bardziej odpowiedzialne za zmiany w naczyniach wieńcowych serca niż okresowe folgowanie sobie w jedzeniu i piciu...

Dzisiaj wiemy bardzo dużo na temat szkodliwości życia w ciągłym napięciu i pośpiechu, czyli w stresie.

Stres umieszczany jest przez kardiologów na liście ważnych czynników ryzyka chorób serca, opisywany jest także jako zjawisko wpływające na przebieg procesu terapii.

Psychosocjalny stres uważany jest przez wielu autorów (m.in. Lown i wsp., 1980; Ruberman, 1984; Monagan, 1986) za czynnik wyzwalający zaburzenia rytmu pracy serca i przyczyniający się do wystąpienia nagłego zgonu sercowego (Smith, Frank, 1990).

Niewiele jest programów (pojawiają się tylko pojedyncze) ukierunkowanych na obniżenie śmiertelności w pierwszym roku po zawale serca poprzez monitorowanie i oddziaływanie na stres związany z codziennym życiem (Frassure-Smith, Prince, 1985).

Łatwiej bowiem konstruować programy prewencyjne i terapeutyczne oparte na zwalczaniu tzw. klasycznych czynników ryzyka, tj. mających na celu zaprzestanie palenia tytoniu, redukcję nadwagi, wprowadzanie ograniczeń dietetycznych, niż podejmować działania zmierzające do likwidowania bądź ograniczania szkodliwości wszechobecnego stresu.

Trudno jednak oczekiwać wysoce pozytywnych efektów programów leczniczych i prewencyjnych w sytuacji, kiedy występuje rozbieżność między zawartością programów proponowanych przez medycynę a przekonaniami pacjentów dotyczącymi przyczyn ich problemów zdrowotnych. Okazało się bowiem (i jest to problem ciągle aktualny), że znaczny odsetek pacjentów kardiologicznych wiąże swoją chorobę ze zjawiskiem stresu, i to ich wewnętrzne przekonanie pozostaje w wyraźnym konflikcie ze wskazaniami kardiologa, którego zalecenia niewiele mają wspólnego z "leczeniem" stresu.

Kiedy przeprowadziliśmy badania wśród kilkuset pacjentów rehabilitowanych z powodu przebytego zawału serca w Szpitalu Rehabilitacji Kardiologicznej w Konstancinie (ich celem było uzyskanie opinii chorych na temat przyczyn wystąpienia u nich zawału serca), najwyższy odsetek badanych (ponad 65%) na pierwszym miejscu umieścił stres psychospołeczny, związany najczęściej z pracą zawodową oraz organizacją życia rodzinnego.

Mimo że badani posiadali rozeznanie w innych czynnikach ryzyka (w trakcie rehabilitacji prowadzono bowiem stosowną edukację) i doceniali wagę czynników somatycznych, to i tak byli przekonani, że najbardziej zaszkodziło ich sercu życie w warunkach stresu.

Jeśli nawet obiektywna rzeczywistość odbiegała od ich wewnętrznego przekonania, to przecież właśnie wewnętrzne przekonanie osoby decyduje o tym, czy będzie ona realizowała nakreślony program leczniczo-profilaktyczny w pełni, czy też dokona jego modyfikacji stosownie do swoich przekonań i sądów.

Podobne badania przeprowadzono również w USA na przełomie lat 70. i 80. oraz 80. i 90. ubiegłego wieku na tej samej grupie (ponad 800) osób. W pierwszym badaniu wpływ stresu badani usytuowali na 4. miejscu (po paleniu, braku aktywności fizycznej i diecie), ale przed cholesterolem. Dziesięcioletnia edukacja społeczeństwa amerykańskiego dotycząca zwalczania czynników ryzyka zawału serca i udaru mózgu wykazała, że wzrósł odsetek osób doceniających rolę aktywności fizycznej dla redukcji zagrożenia chorobowego, ale i tak stres pozostał na wysokim 4. miejscu i nadal przed cholesterolem.

Wśród psychicznych czynników zagrożenia chorobą niedokrwienną serca szeroko wymieniane są w piśmiennictwie takie, jak wzór zachowania, gniew, wrogość, depresja, społeczna izolacja.

W końcu lat 50. dwudziestego wieku dwaj kalifornijscy kardiolodzy zwrócili uwagę na to, iż niemal połowa ich pacjentów to osoby charakteryzujące się stylem zachowania, w którym dominuje pośpiech, nadmierna skłonność do rywalizacji, ogromne uwikłanie w pracę zawodową, a towarzyszy temu ich niecierpliwość, irytacja, łatwo ujawniająca się wrogość. Osoby takie zostały opisane jako tzw. Typ A zachowania (Type A behavior pattern).

Liczne studia, długoletnie programy badawcze, w których uczestniczyło kilkadziesiąt tysięcy osób, wykazały występowanie znaczących związków pomiędzy takim wzorem zachowań a ryzykiem wystąpienia choroby wieńcowej i zawału serca.

W połowie lat 80. grupa ekspertów Amerykańskiego Towarzystwa Kardiologicznego uznała Typ A zachowania za samodzielny czynnik ryzyka.

Wrogości poświęcono i nadal poświęca się wiele uwagi, nie tylko w kontekście wystąpienia choroby, ale również komplikacji procesu leczenia oraz ryzyka nagłego zgonu.

Spektakularne badania przeprowadzono w USA na grupie 225 lekarzy (Shakelle i wsp., 1993), których 25 lat wcześniej w czasie ich studiów przebadano Skalą Wrogości (z Kwestionariusza MMPJ). Okazało się, że te osoby, które uzyskały wynik wyższy niż średni w skali wrogości, w okresie 25 lat 5-6 razy częściej zapadały na chorobę wieńcową serca i 6-7 razy częściej umierały z powodów kardiologicznych niż osoby o niskim poziomie wrogości.

Stąd też Redford Williams (kardiolog) nazywa wrogość toksycznym czynnikiem osobowości, a towarzyszącą wrogości wzmożoną sekrecję noradrenaliny – toksyczną substancją dla serca.

Z prowadzonych przez niego badań wynika, że u pacjentów z podwyższoną lub wysoką wrogością znacznie częściej dochodzi do okluzji we wszczepionych pomostach aortalno-wieńcowych niż u pacjentów z niskim poziomem wrogości.

Sporo uwagi w piśmiennictwie kardiologicznym zwraca się na znaczenie gniewu, a zwłaszcza na sposób radzenia sobie z nim.

Tłumienie gniewu pozostaje w silnej zależności z tendencją do nadciśnienia tętniczego. Istnieje wiele dokumentów wskazujących na działanie mechanizmu: tłumiony gniew --> opóźniona reaktywność wagalna --> wzrost ciśnienia tętniczego. Umiejętność radzenia sobie z gniewem jawi się zatem jako niezwykle ważny mechanizm zapobiegania rozwojowi i utrwalaniu się tendencji do samoistnego nadciśnienia tętniczego.

Problemy psychologiczne związane z wystąpieniem i terapią choroby wieńcowej

Zawał serca leczy się szybciej niż jego psychologiczne skutki.
Dr Weeda



Od mniej więcej połowy lat 50. XX w. sporo się pisze i mówi o problemach psychologicznych osób, które przebyły zawał mięśnia serca.

Liczne programy badawcze dostarczają danych wskazujących na potrzebę wdrażania opieki psychologicznej u tych chorych. W początku lat 60. z inicjatywy prof. Zdzisława Askanasa rozpoczęła działalność grupa psychologów przy IV Klinice Chorób Wewnętrznych AM w Warszawie (jednym z nich przez lata był autor).

Pionierska, dynamiczna działalność zespołu została doceniona: w 1969 r. WHO zorganizowała właśnie w Warszawie pierwszą grupę roboczą, która zajęła się tematem problemów psychologicznych chorych kardiologicznych; opracowania przez nią wówczas sporządzone stanowiły podstawę dalszych prac podejmowanych przez WHO w tym zakresie.

Można zatem postawić pytanie: dlaczego dziś, kolejny raz, "odkrywamy" prawdy dawno już odkryte? A prawdy te mówią m.in. o tym, że około 90% osób, których dotyka zawał serca, przeżywa silny lęk, ž doświadcza depresji, która w sposób istotny komplikuje proces leczenia i rehabilitacji, a także powrót do normalnego życia rodzinnego i społecznego.

Lęk i strach wymieniane są powszechnie jako zjawiska emocjonalnego stresu występującego u chorych po ataku serca.

Lęk związany jest z jednej strony z postrzeganiem zjawiska chorobowego (percepcja choroby zależy od indywidualnych cech osoby oraz społecznych przekonań i sądów na temat choroby), z drugiej – ze zmianami, jakie w trakcie zawału zachodzą w organizmie człowieka.

Ból, deficyt tlenowy, silny rzut katecholamin to wystarczające powody do wystąpienia reakcji lękowych, a nawet paniki. Z kolei funkcjonujący w przekazie społecznym obraz zawału serca związany jest z przekonaniem o katastroficzności zjawiska i poczuciem bezradności wobec niego.

Depresja jest najczęściej następstwem poczucia bezradności wobec zjawiska, jakim jest zawał serca oraz tendencji do pesymistycznego wyjaśniania życiowych problemów, które czekają na chorego po opuszczeniu szpitala. Wśród tych problemów dominują takie, jak: ograniczona przydatność i wydolność w pracy, w pełnieniu roli rodzica, małżonka (tu: niezwykle ważny problem życia seksualnego!), realizacja celów życiowych.

Rodzaj i intensywność przeżyć psychicznych mają bardzo silny wpływ na funkcjonowanie autonomicznego układu nerwowego osoby, a w ślad za tym – na stan układu sercowo-naczyniowego. Jak można pomóc?

Czy możemy skutecznie oddziaływać na sferę psychiczną chorych kardiologicznych?

Programy rehabilitacji kardiologicznej, z natury rzeczy kompleksowe, mieszczą w sobie formy oddziaływania psychologicznego.

Oddziaływania na sferę psychiczną pacjenta dokonuje się poprzez:
– wysłuchanie zwierzeń, pozwolenie pacjentowi na uwolnienie się od napięcia, niepokoju, obaw,
– dostarczenie wiedzy na temat choroby i sposobów radzenia sobie z nią,
– dostarczenie wiedzy o związkach pomiędzy psychiką a funkcjonowaniem organizmu (wzajemne relacje),
– udzielanie instrukcji odnośnie do skutecznego radzenia sobie ze stresem,
– dostarczanie wsparcia.

Trudno w tym miejscu przedstawić całą strategię postępowania psychologicznego z chorym kardiologicznym. Jest ona bowiem w dużej mierze zależna od indywidualnych potrzeb chorego, a także etapu leczenia i rehabilitacji.

Z naciskiem należy natomiast podkreślić konieczność uwzględniania problemów życia psychicznego w profilaktyce, leczeniu i rehabilitacji chorych kardiologicznych – jeżeli chcemy, aby powyższe działania charakteryzowały się wysokim poziomem skuteczności i trwałości.



Prof. Jan Tylka
Instytut Kardiologii, Warszawa,
Dyrektor Instytutu Psychologii Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność
przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego
terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje
Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się
podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Wrzodziejące zapalenie jelita grubego – rola lekarza POZ

Powszechnie uważa się, że chorego na wrzodziejące zapalenie jelita grubego (WZJG) leczy gastroenterolog i – okresowo – chirurg. Tymczasem główna rola w tym procesie przypada lekarzowi rodzinnemu.

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Czynniki wpływające na wyniki badań laboratoryjnych

Diagnostyka laboratoryjna jest nieodłączną składową procesu diagnostyczno-terapeutycznego, a wyniki badań laboratoryjnych stanowią nieocenione źródło informacji o stanie zdrowia pacjenta. Pod warunkiem że wynik taki jest wiarygodny.

Koordynowana, czyli jaka?

– Nie może być tak, że pacjent jest wypisywany ze szpitala i ma sam szukać sobie poradni specjalistycznej, w której będzie kontynuował leczenie – mówił minister zdrowia Konstanty Radziwiłł podczas swojego wystąpienia na IX Kongresie Polonii Medycznej/II Światowym Zjeździe Lekarzy Polskich. Trudno się z tym nie zgodzić.




bot