Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2018
z 15 lutego 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Bogumiła Kempińska-Mirosławska

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Jak się potem okazało, pacjent „słyszał głosy” i był przekonany, że jest wilkołakiem. Rodzina już wcześniej zauważyła zmianę jego zachowania. Nie chciał wychodzić za dnia, nocą oglądał filmy i czytał książki o wilkach i wilkołakach. Diagnoza lekarzy brzmiała: schizofrenia paranoidalna z objawami likantropii klinicznej.

Likantropia znana jest od wieków. W kulturze kojarzy się z wilkołactwem i wskazuje na możliwość przeobrażenia człowieka w zwierzę, z przyjęciem charakterystycznych dla niego cech zewnętrznych. Przemianie ciała towarzyszyć może przemiana duchowa, przejawiająca się zmianą zachowania, np. pod wpływem księżyca, substancji lub czynności magicznych, demonów, szatana czy czarownic. Jednym z przykładów likantropii, jako kary za grzechy, może być historia króla Babilonii – Nabuchodonozora, który na siedem lat „z powodu swych bezbożnych czynów spadł do poziomu życia zwierząt dzikich” i „żywił się trawą jak woły […]. Włosy jego urosły niby [pióra] orła, paznokcie zaś jak [pazury] ptaka”. Do ludzkiej postaci powrócił po przebłagalnych modlitwach i uznaniu panowania Boga.

Likantropia bywa też utożsamiana z przemianą wyłącznie w aspekcie wewnętrznym, duchowym, jaka dokonuje się podczas niektórych obrzędów rytualnych o charakterze magiczno-religijnym, np. kulturach szamańskich. Szaman podczas ekstazy przybiera postać zwierzęcą, by stoczyć walkę ze złymi duchami. W tym przypadku likantropia stanowi element kultury religijnej danej społeczności, wyrażanej przez rytuały, np. obrzędy przejścia, obrzędy związane z leczeniem chorób, wypędzaniem demonów i pozyskiwaniem ducha opiekuńczego.

Likantropia to także problem medyczny, czyli zaburzenie psychiczne polegające na przekonaniu chorego, że zmienił się w zwierzę. Chory naśladuje wydawane przez wyobrażone zwierzę dźwięki, odgłosy, wygląd i zachowanie.

Likantropię, jako chorobę, prawdopodobnie pierwszy opisał grecki lekarz z II w. Marcellus Sidetes. W poemacie medycznym pt. De Lycanthropia uważa ją za szczególny rodzaj melancholii, która powoduje, że osoby nią dotknięte wychodzą nocą, naśladując we wszystkim wilki i przebywają aż do rana nad grobowcami. Występują też u nich charakterystyczne objawy: bladość skóry, słabowity wygląd, suche oczy i język, zatrzymanie wydzielania śliny. Chorzy są spragnieni, a na nogach mają owrzodzenia. Sidetes podaje też sposoby leczenia: upusty krwi aż do omdlenia, dieta, kąpiele w słodkiej wodzie, środki przeczyszczające lub teriak ze żmii.

Inny grecki lekarz żyjący w Rzymie za czasów Nerona – Areteusz z Kapadocji – w dziele „O przyczynach i oznakach chorób” osoby cierpiące na melancholię określił jako te, które „niepomne na siebie żyją życiem niższych zwierząt”. Według niego chorzy mogą sobie wyobrażać, „że przybierają inną postać niż ich własna”. I tak: „jednemu wydaje się, że jest wróblem, kogutem lub glinianą wazą; niektórzy wierzą, że są ziarnem gorczycy i bez przerwy trzęsą się ze strachu, że zje ich kura”. O likantropii, jako rodzaju melancholii, pisał też Galen – ostatni wielki lekarz starożytnego Rzymu. W jednym z pism użył terminu kynantropia na określenie stanu, w którym pacjenta uważa się za psa.

Od średniowiecza likantropia staje się głownie przejawem opętania. Zaczyna też być rozumiana dosłownie. Jean Bodin, historiograf i demonolog, w XVI w. opublikował dzieło „De la dèmonomanie des sorciers”. Wskazał w nim, że procesy czarownic i historie opowiadane przez ludzi są niezaprzeczalnym dowodem na rzeczywiste istnienie przemiany człowieka w zwierzę. Podał przykład Gillesa Garniera z Lyonu, który w dniu św. Mikołaja przemienił się w wilkołaka i porwał dziesięcioletnią dziewczynkę. Następnie zabił ją „swoją łapopodobną ręką” i zwierzęcymi zębami, a potem „zjadł mięso z jej ud i ramion”. Garnier został osądzony i spalony żywcem na stosie. Nie był to jedyny przypadek wilkołactwa ukarany stosem. W 1521 r. we Francji odbył się proces dwóch wieśniaków: Pierre’a Bourgota i Michela Verdunga, którzy przyznali się do wilkołactwa pod wpływem czarodziejskiej maści otrzymanej od diabłów. W tym samym roku odbył się proces kolejnych trzech „wilkołaków”. Ich ofiarą padały zwykle dzieci, ale w 1603 r. przed parlamentem w Bordeaux stanął nawet 13-letni chłopiec, Jean Grenier, oskarżony o likantropię przez rówieśniczkę.

Odmienny pogląd na wilkołactwo miał w tym czasie lekarz Johann Weyer, który w 1563 r. opublikował dzieło pt. „De praestigiis daemonum” (O oszustwach demonów). Był jednym z nielicznych, którzy publicznie odważyli się występować przeciwko „polowaniom na czarownice”. Twierdził, że ludzie nie mogą zamieniać się w wilki, gdyż jest to „sprzeczne z naturą i samym rozumem”.

W XVII w. powraca rozumienie likantropii jako choroby. Robert Burton w pracy pt. Anatomy of Melancholy (1621) określa ją, jako „wycie ludzi na grobach i polach nocą bez możliwości wyperswadowania im, że nie są wilkami lub jak bestie”. Dla Burtona likantropia to obłęd, choć zauważa też, że człowiek cierpiący na melancholię bywa, że „wyje podobnie jak wilk, szczeka podobnie jak pies, piekli się jak Ajax lub Orestes”. Burton podaje opisy kilku przypadków likantropii, np. Spaniarda, który myślał, że jest niedźwiedziem, lub Alcmaera z Holandii: „biednego męża, który ciągle polował na grobach, trzymał się cmentarzy blady, czarny, brzydki, straszliwie wyglądający”. Inny opis dotyczy przypadków likantropii, jakoby „powszechnych w Livonii”, czyli na Inflantach. Według niego niektórzy ludzie przez większą część dnia pozostają w ukryciu, wychodzą poza granice nocą, szczekając i wyjąc nad grobem i na pustkowiu, zwykle mają puste, wydrążone oczy, nogi i uda pokryte strupami, bardzo suche i blade. Od połowy XVI w. na Inflantach toczyły się działania wojenne, które spowodowały dramatyczne pogorszenie warunków życia ludności. Manteuffel pisał: „Położenie kraju było straszliwe. Morowe powietrze, głód i nieurodzaj ciążyły nad znękanymi mieszkańcami; dobra szlacheckie całkowicie zniszczone, chłopi uciekają do lasów w głąb Estonii, a nawet w głąb Litwy, pozostałych, na pół zdziczałych, niepodobna do pracy nakłonić”. Opis ludzi z Livonii podany przez Burtona raczej dotyczył więc skutków wojny: skrajnego niedożywienia, bezdomności, chorób somatycznych, niż likantropii. Przekonany o występowaniu likantropii w Livonii, Prusach i na Litwie był jednak Olaus Magnus, który w dziele z 1555 r. pisał: „W święto Narodzenia Pańskiego, tuż przed nastaniem nocy, w określonym miejscu, które między sobą umawiają, zbiera się moc wilków przemienionych z ludzi, mieszkających w różnych miejscach, którzy potem tejże nocy, z niesłychaną dzikością rzucają się na ludzi oraz na inne zwierzęta […]. Dokładnie wiadomo, że oblegają z niezwykłą dzikością domostwa ludzi […] i próbują wyważać drzwi, aby pożreć zarówno ludzi, jak i inne stworzenia tam żyjące”. Procesów o wilkołactwo było tam stosunkowo dużo, ostatnia rozprawa odbyła się 1692 r. w Dorpacie.

W polskiej literaturze medycznej likantropia opisywana była raczej rzadko. Na przykład w 1852 r. w „Tygodniku Lekarskim” dr A. Poradnia opisuje tzw. szczekanie histeryczne jako szczególny objaw histeryzmu u kobiet. Nieco wcześniej o likantropii pisał Bartłomiej Frydrych, pierwszy polski lekarz zajmujący się psychiatrią etatowo. Zwąc likantropię także zoantropią, umieścił ją w grupie tzw. monomanii, czyli obłąkań cząstkowych lub jednoprzedmiotowych, będących wg niego rodzajem majaczeń.

Od XIX w. utrwala się pogląd na likantropię jako zaburzenie psychiczne. W XX w. psychiatrzy ustalają kryteria diagnostyczne pozwalające na jej rozpoznanie. Pierwsze to zgłaszanie przez pacjenta, że czuje się jak zwierzę, drugie to zachowanie pacjenta w sposób przypominający zwierzę, np. szczekanie, wycie itd. Wystarczy, że spełnione jest jedno z nich. Pojawił się też podział likantropii na lykosomatyzację – w przypadku zwierzęcego wyglądu – oraz lykomanię polegającą na zwierzęcych zachowaniach.

Likantropia zdarza się rzadko. Holenderski psychiatra J.D. Blom z Uniwersytetu w Groningen w artykule pt. „When doctors cry wolf: a systematic review of the literature on clinical lycanthropy” (History of Psychiatry, 2014) stwierdził, że od 1850 r. opisano 56 przypadków, z czego 13 spełniało kryteria likantropii klinicznej z przemianą w wilka. Inne dotyczyły poczucia bycia pszczołą, psem, żabą, nawet wężem. Chorzy zwykle cierpieli na schizofrenię, depresję psychotyczną lub zaburzenia afektywne dwubiegunowe. – Spodziewałem się znaleźć więcej przypadków, bo w podręcznikach dość często wspomina się o likantropii – pisze Blom. – W praktyce wiele z nich może być jednak pomijanych, gdyż psychiatrzy nie są dość świadomi istnienia i unikatowości tego zaburzenia.

Niewyjaśnione są też przyczyny likantropii. Teorie psychologiczne podkreślają związek z depersonalizacją, poczuciem winy i grzeszności. Teorie biochemiczne wskazują na zaburzenia neuroprzekaźników bądź nawet istnienie w układzie nerwowym szczególnej substancji, tzw. likantropogenu. Czyżbyśmy wszyscy mieli w sobie zwierzę?




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność
przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego
terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje
Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się
podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Wrzodziejące zapalenie jelita grubego – rola lekarza POZ

Powszechnie uważa się, że chorego na wrzodziejące zapalenie jelita grubego (WZJG) leczy gastroenterolog i – okresowo – chirurg. Tymczasem główna rola w tym procesie przypada lekarzowi rodzinnemu.

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Chcę zjednoczyć i uaktywnić diagnostów

Rozmowa z Moniką Pintal-Ślimak, nowo wybraną prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Czynniki wpływające na wyniki badań laboratoryjnych

Diagnostyka laboratoryjna jest nieodłączną składową procesu diagnostyczno-terapeutycznego, a wyniki badań laboratoryjnych stanowią nieocenione źródło informacji o stanie zdrowia pacjenta. Pod warunkiem że wynik taki jest wiarygodny.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.




bot