Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2020
z 19 marca 2020 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.



Opis jednej z internetowych zbiórek na leczenie. „Nowotwór złośliwy opłucnej – tak zwany międzybłoniak, rzadki, nieoperacyjny, źle rokujący rak. Taką diagnozę dostaliśmy w listopadzie 2019 r. Szok, strach i ogromna bezsilność – jedynym leczeniem, jakie nam zaproponowano w ramach NFZ to chemioterapia paliatywna. Na własną rękę zaczęliśmy szukać pomocy, najlepszą alternatywą leczenia tego rodzaju raka na całym świecie jest terapia protonowa, polegająca na napromieniowaniu guza nowotworu złośliwego protonami. (…) Do niedawna takie leczenie najbliżej Polski odbywało się w Monachium oraz w Pradze, od tego roku Radomskie Centrum Onkologii zostało operatorem medycznym w zakresie proteinoterapii nierefundowanej przez NFZ u dorosłych pacjentów w Centrum Cyklotronowym Bronowice – IFJ PAN w Krakowie”. Nierefundowanej, czyli komercyjnej. Koszt w tym konkretnym przypadku – 100 tysięcy złotych.

Radomskie Centrum Onkologii wstępny cennik umieściło na swojej stronie internetowej, ale faktyczny koszt terapii ustalany jest indywidualnie – zależy od rodzaju nowotworu, stopnia zaawansowania i tego, ile sesji napromieniania będzie potrzebnych. Z leczenia mogą skorzystać wyłącznie pacjenci dorośli. Chętni, jak można się dowiedzieć nieoficjalnie, są.

– Radioterapia protonowa, stosowana w leczeniu niektórych nowotworów, ma wiele ograniczeń, dlatego wbrew różnym opiniom nie może zastąpić radioterapii standardowej – prof. Krzysztof Składowski, konsultant krajowy w dziedzinie radioterapii onkologicznej, w lutym zdecydował się na wysłanie do PAP informacji prasowej. To, najprawdopodobniej, reakcja na kolejną odsłonę publikacji, zainspirowanych zapowiedzią ze strony Najwyższej Izby Kontroli, która ma zbadać Centrum Cyklotronowe Bronowice pod kątem dostępności pacjentów onkologicznych do leczenia protonami. „Protony są cząsteczkowym promieniowaniem jonizującym i znajdują zastosowanie w medycynie głównie jako radioterapia (napromienianie) pacjentów onkologicznych” – przypomina prof. Krzysztof Składowski, przyznając, że wraz z postępem technologicznym, który dokonał się w ostatnich 20 latach, zakres leczniczy protonoterapii stopniowo się poszerza. Zdaniem eksperta metoda ta ma wiele ograniczeń, dlatego twierdzenie, że „jest lepsza od fotonowej i może ją zastąpić, jest nieprawdziwe”.

Problem w tym, że nikt tak nie twierdzi. Ani tego, że protonoterapia jest „lepsza od fotonowej”, a tym bardziej – że może ją zastąpić. Nie może, choćby ze względu na koszty samego sprzętu do napromieniania oraz jego użytkowania. Protonoterapia jest procedurą znacząco droższą i przede wszystkim dlatego powinna być stosowana u wybranych – według kryteriów medycznych – pacjentów.

Gdy ponad pięć lat temu w Bronowicach kończyły się prace nad uruchomieniem stanowisk do protonoterapii nowotworów zlokalizowanych poza gałką oczną, wstępnie szacowano, że ośrodek mógłby – przy odpowiednim finansowaniu i przede wszystkim liście wskazań podobnej do tych, jakie obowiązują np. w Niemczech czy we Włoszech – leczyć nawet około siedmiuset pacjentów rocznie. Trzystu pacjentów wydawało się wówczas planem minimum.

Rzeczywiste dane:

2016 rok – 1 pacjent
2017 rok – 76 pacjentów (w tym 1 dziecko)
2018 rok – 83 pacjentów (7 dzieci)
2019 rok – 112 pacjentów (5 dzieci)

Dla tych ostatnich zresztą od kwietnia 2019 roku Bronowice w ogóle są zamknięte, po tym jak Uniwersytecki Szpital Dziecięcy CMUJ wycofał się z umowy na leczenie protonoterapią. Szpital był jedynie podwykonawcą dla Centrum Onkologii w Krakowie, a stawka, jaką w 2016 roku narzuciło Ministerstwo Zdrowia, obniżając o kilkadziesiąt procent wycenę zaproponowaną przez AOTMiT powodowała, że dla szpitala protonoterapia stała się nawet nie wyzwaniem, ale ogromnym problemem – również dlatego, że szpital musiał każdorazowo wysyłać z pacjentem anestezjologa i dwie pielęgniarki.

Jest ośrodek wybudowany, dzięki pomocy unijnej, za kilkaset milionów złotych. Są specjaliści. Są również pacjenci potrzebujący protonoterapii. Nie ma – jedynie – procedur, które pozwoliłyby wykorzystać potencjał ośrodka dla potrzeb chorych na nowotwory. Jedynie – albo aż!

Przyznaje to zresztą sam prof. Składowski, pisząc otwarcie o ograniczeniach związanych z ryzykiem podziału infrastruktury i kompetencji. „Radioterapia protonowa od samego początku, czyli od 1954 roku, realizowana była niejako przy okazji, jako dodatek do badań z dziedziny fizyki jądrowej i realizowana, często incydentalnie, w placówkach stricte naukowych” – czytamy w oświadczeniu. Taka sytuacja zawsze wymaga dobrej współpracy obu podmiotów – naukowego i medycznego. „Wynika to z konieczności podziału istniejącej infrastruktury aparaturowej i kompetencji personelu oraz unikania oczywistego w tych warunkach konfliktu interesów badawczych i leczniczych” – mówi prof. Składowski. Dlatego w ostatnich latach następuje odwrót od modelu łączonego (czyli takiego, na jaki zdecydowała się Polska już kilkanaście lat temu, gdy decyzję podejmował rząd Jarosława Kaczyńskiego) w kierunku budowy osobnych, niezależnych centrów radioterapii protonowej. W państwach o największym doświadczeniu i posiadających najwięcej ośrodków radioterapii protonowej, do których należą Stany Zjednoczone i Japonia, odchodzi się obecnie od modelu naukowo-leczniczego na rzecz modelu jednolitego medycznego zakładu leczenia protonami.

I choć prof. Składowski ubolewa, że w Polsce takiego modelu na razie nie udało się wypracować, wszystko wskazuje, że jest to wyłącznie kwestia czasu – i to wcale nieodległego. Minister zdrowia powołał bowiem kilka miesięcy temu zespół ds. opracowania strategii dla rozwoju terapii protonowej. Jak można się nieoficjalnie dowiedzieć, zespół będzie rekomendował ministrowi budowę dwóch centrów protonoterapii – w Narodowym Instytucie Onkologii w Warszawie i w Gliwicach. Gdy takie centra powstaną, wtedy – najprawdopodobniej – w znaczący sposób zostanie poszerzona lista wskazań do protonoterapii, niewykluczone również, że wzrośnie wycena świadczeń. Choćby dlatego, że szpitale będą mieć znacząco wyższe koszty, wynikające choćby z konieczności właściwego serwisowania sprzętu.

Od kilku lat o centrum protonoterapii walczy też Wielkopolska. „Wielkopolski zespół lekarzy, przy wsparciu specjalistów z pięciu województw zachodniej Polski, opracował projekt utworzenia przy Wielkopolskim Centrum Onkologii w Poznaniu ośrodka radioterapii protonowej o nazwie INPRONKO (Innowacyjna Protonoterapia w Onkologii), będącego porozumieniem jednostek klinicznych, naukowych i samorządowych. Projekt ten jest realizowany od 2011 r. W roku 2016 projekt ten został wpisany na listę projektów wynegocjowanych pomiędzy rządem i samorządem województwa wielkopolskiego” – przypomina Ministerstwu Zdrowia w interpelacji Waldy Dzikowski (PO), wypominając resortowi, że w toczących się teraz pracach zupełnie został pominięty projekt INPRONKO, ale również jego główny autor, uczestnik poprzednich debat na temat rozwoju protonoterapii – prof. Julian Malicki. Poseł sugeruje również, że ministerstwu zależy na przeforsowaniu „innej koncepcji, w innej lokalizacji, uwzględniającej partnerstwo publiczno-prywatne”.

– Prace nad strategią rozwoju protonoterapii w Polsce trwają i brane są pod uwagę wszystkie zgłaszane rozwiązania zidentyfikowanych kwestii. Dla wypracowania strategii uwzględniane są wszelkie zidentyfikowane źródła danych, a jednocześnie prowadzone są szczegółowe analizy, mające odpowiedzieć na wątpliwości stawiane przez zespół. Celem prac zespołu powołanego przez ministra zdrowia jest wypracowanie rozwiązania optymalnego z perspektywy całego kraju, uwzględniając potrzeby zdrowotne wszystkich obywateli – napisał w odpowiedzi wiceminister Sławomir Gadomski, odpowiedzialny za onkologię.

Powstanie nowych, zlokalizowanych w szpitalach onkologicznych, centrów protonoterapii nie zostanie zrealizowane natychmiast. To perspektywa – zapewne – najbliższych dwóch, najpewniej trzech, może czterech lat. Co, do tego czasu, z pacjentami?

Dużo zależy od wyników kontroli NIK – ta powinna wykazać: kto, kiedy i w jakim zakresie popełnił błąd zaniechania lub złych decyzji. Przede wszystkim po stronie Ministerstwa Zdrowia oraz Narodowego Funduszu Zdrowia. Być może wnioski z kontroli wystarczą do wprowadzenia choćby minimalnych korekt, dzięki którym pacjenci – którzy w przeciwieństwie do urzędników i specjalistów nie mają czasu – zyskają możliwość refundowanego leczenia.

Z pewnością zaś już w tym roku szerzej otworzą się drzwi Centrum Cyklotronowego Bronowice dla pacjentów komercyjnych: przez pierwszych pięć lat działalności placówka miała niewielkie możliwości świadczenia odpłatnie terapii protonowej, ze względu na zaangażowanie środków unijnych. W tym roku to ograniczenie znika.




Najpopularniejsze artykuły

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Jak cyfrowe bliźniaki wywrócą medycynę do góry nogami

Podobnie jak model pogody, który powstaje za pomocą komputerów o ogromnej mocy obliczeniowej, można generować prognozy zdrowotne dotyczące tego, jak organizm za-reaguje na chorobę lub leczenie, niezależnie od tego, czy jest to lek, implant, czy operacja. Ilość danych potrzebnych do stworzenia modelu zależy od tego, czy modelujemy funkcjonowanie całego ciała, wybranego organu czy podsystemu molekularnego. Jednym słowem – na jakie pytanie szukamy odpowiedzi.

Wygrać z sepsą

W Polsce wciąż nie ma powszechnej świadomości, co to jest sepsa. Brakuje jednolitych standardów jej diagnostyki i leczenia. Wiele do życzenia pozostawia dostęp do badań mikrobiologicznych, umożliwiających szybkie rozpoznnanie sespy i wdrożenie celowanej terapii. – Polska potrzebuje pilnie krajowego programu walki z sepsą. Jednym z jej kluczowych elementów powinien być elektroniczny rejestr, bo bez tego nie wiemy nawet, ile tak naprawdę osób w naszym kraju choruje i umiera na sepsę – alarmują specjaliści.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.




bot