Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 55–58/2001
z 19 lipca 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Locus amoenus

Marek Wójtowicz

W wakacje mam potrzebę napisać o locus amoenus (łac.), czyli miejscu szczęśliwym. Po moim ostatnim felietonie o efektywności ("Zdrowe i chore metry") otrzymałem kilka cennych uwag Szanownych Czytelników, m.in. sugestię, by zwrócić uwagę na nieefektywność wykorzystania wysokich kwalifikacji profesjonalistów medycznych

Lekarze i pielęgniarki, oprócz oczywistych oczekiwań godnych zarobków, marzą też o innej, równie ważnej rzeczy: chcą skutecznie i maksymalnie realizować swoje ambicje zawodowe, tzn. leczyć i pielęgnować. Na razie jednak połowę lub więcej zawodowego czasu wypełnia im "papierologia, rumologia i receptologia". Nikt, kto nie uratował, czy jak się to mówi w żargonie medycznym, nie wyciągnął dzięki swoim umiejętnościom medycznym pacjenta "spod łopaty" – nie zrozumie, jakie to źródło satysfakcji zawodowej i zwykłego, prostego uczucia szczęścia ze skutecznej realizacji lekarskiego/pielęgniarskiego powołania.

Pofilozofujmy zatem o szczęściu. Czy praca w szpitalu – i w ogóle w służbie zdrowia, może dać zawodowe szczęście? Czy zoz może stać się locus amoenus?

Szczęście rozumiane jest na wiele sposobów: jako pomyślność i powodzenie w różnych sprawach; jako pozytywne, choćby chwilowe przeżycie emocjonalne; jako najwyższa suma dóbr możliwa do osiągnięcia przez człowieka lub wreszcie – wg prof. W. Tatarkiewicza – jako pełne i trwałe zadowolenie z życia.

Dawno temu, czyli dwa i pół tysiąca lat przed uchwaleniem ustawy o zozach, biegał sobie z kosturem po wyspie Kos Hipokrates, kontynuując rodzinny biznes Asklepiadów – leczenie ludzi. Starał się przede wszystkim nikomu nie szkodzić (primum non nocere!!!). W tym czasie na wyspie Kos zwykła owca kosztowała 100 drachm. Nie było jeszcze koniaków, kawy i kwiatów cięto-dziękczynnych. Za wyleczenie wypadało się zrewanżować Hipokratesowi studrachmową owcą, a to z kolei pozwalało ojcu medycyny spieniężyć ją za życiodajne 400 litrów oliwy. Nie było pokus w rodzaju komputerów, telewizorów czy wycieczek samolotowych na Seszele. Można założyć, że skuteczne wyleczenie chorego plus owca w formie zapłaty dawały w tamtych czasach Hipokratesowi namiastkę szczęścia i środki na podróże po starożytnym świecie celem doskonalenia swoich umiejętności.

Poeci czasów nowożytnych, podjąwszy próbę opisu własnego, poetyckiego locus amoenus uznawali, że człowiek staje się szczęśliwy tam, "gdzie strumyk płynie z wolna, stokrotka rośnie polna i kwitnie miesiąc maj". No, ale byli to anachroniczni, nieżyciowi faceci o zerowej efektywności. Dzisiaj do szczęścia dochodzi się produktywnością, zdobywaniem uznania otoczenia i środków na wakacje na wyspie Bali. Psychologiczną drogę do szczęścia wskazuje "piramida potrzeb" współczesnego amerykańskiego uczonego Abrahama Maslowa, chociaż tak naprawdę – na każdym ze wskazanych przez niego poziomów – człowiek może osiągnąć szczęście.

No i dochodzimy do sedna problemu: co może sprawić, że będziemy wchodzić do szpitala z zadowoleniem, oczekując samych miłych i przyjemnych zdarzeń, uznania przełożonych i współpracowników, maksymalnego zrealizowania własnych wysokich kwalifikacji zawodowych, a pod koniec miesiąca – godziwej zapłaty, adekwatnej do efektywnej pracy?

Każdy pracownik – od salowej do lekarza – potrzebuje codziennego uznania dla skuteczności swojej pracy, podziwu kolegów, potwierdzenia kwalifikacji przez oszczędnego pracodawcę oraz wdzięcznego pacjenta (i naprawdę nie musi to oznaczać ogólnodziękczynnego koniaku lub ukradkiem pozostawionej koperty).

Czy uznany, lubiany, ceniony przez wszystkich lekarz specjalista, na którego od czwartej rano czekają w kolejce pacjenci, może powiedzieć, że jest szczęśliwy? Czy ma dostęp do coraz nowocześniejszych technologii, stymulujących rozwój jego talentu i umiejętności? Czy doświadczona, wybierana przez prawie wszystkie położnice położna o tzw. szczęśliwej ręce – może powiedzieć, że praca daje jej szczęście? Czy dyrektor doskonale zarządzający szpitalem, bez zadłużenia, nagradzany dyplomami i tytułami "Menedżer roku" może stwierdzić, że ma szczęście? Może i mają oni wszyscy zadatki na ludzi, którym się szczęści, ale czy i na ile to ich szczęście procentuje środkami do realizacji zawodowych i pozazawodowych marzeń? Ano... niewiele lub wcale.

Ceniony lekarz specjalista dorabia więc do marnej pensji wieczorami w gabinecie prywatnym z nieskomplikowaną leżanką, wzorcowa położna w ogóle nie dorabia, a dyrektor menedżer roku umiera na zawał po dziesięciu latach przykładnego zarządzania, gdy jednak przypadkiem pożyje dłużej, to spada ze stołka... Znam z życia takie przykłady i żaden z nich nie dowodzi, że moi znajomi mieli okazję odnaleźć prawdziwe locus amoenus.

Profesjonalista po sześciu latach nauki medycyny czy czterech latach pielęgniarstwa oczekuje, że każda godzina jego pracy będzie poświęcona realizacji wyuczonych umiejętności leczniczo-ratowniczo-pielęgnacyjnych, czyli będzie maksymalnie medycznie efektywna. A co takiemu naładowanemu hipokratesowymi ideałami delikwentowi oferuje się "na dzień dobry", po jego wejściu do szpitala? Dostaje jak z łaski dwie, trzy godziny pracy typowo medycznej, a potem – cztery, pięć godzin "papierologii". Nie zawsze jest to wina dyrektora szpitala czy założeń reformy zdrowotnej. Często także ordynatora, który jednym na drodze rozwoju zawodowego stawia tzw. szlabanik i kieruje "do papierów", a drugim daje szansę swobodnie poleczyć i pooperować. W efekcie – dla jednych szpital staje się zawodowym miejscem szczęśliwym, a dla innych miejscem piekielnym.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Wrzodziejące zapalenie jelita grubego – rola lekarza POZ

Powszechnie uważa się, że chorego na wrzodziejące zapalenie jelita grubego (WZJG) leczy gastroenterolog i – okresowo – chirurg. Tymczasem główna rola w tym procesie przypada lekarzowi rodzinnemu.

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność
przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego
terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje
Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się
podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Chcę zjednoczyć i uaktywnić diagnostów

Rozmowa z Moniką Pintal-Ślimak, nowo wybraną prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Czynniki wpływające na wyniki badań laboratoryjnych

Diagnostyka laboratoryjna jest nieodłączną składową procesu diagnostyczno-terapeutycznego, a wyniki badań laboratoryjnych stanowią nieocenione źródło informacji o stanie zdrowia pacjenta. Pod warunkiem że wynik taki jest wiarygodny.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.




bot