Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 7–8/2001
z 25 stycznia 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


203 zł a mapki popytu i podaży

Marek Wójtowicz

Ustawowy zapis o podwyżce 203 zł stał się faktem. Pora się zastanowić, jak jej dokonać. Nie będzie łatwo, ale jak by wszystko szło w reformie normalnie, to nie byliby potrzebni wyszkoleni menedżerowie.

Strategicznie – najważniejsze jest ustalenie systemu przekazania pieniędzy pracownikom. Dopiero w następnej kolejności należy rozwiązać problem operacyjny, tj. wygospodarowania środków na podwyżkę.

Ustawa "203 zł" obowiązuje tylko na rok 2001 i 2002, a zatem ryzykowne jest włączenie podwyżki do wynagrodzenia zasadniczego, bo większość pracowników ma przecież umowy na czas nieokreślony. Podwyżka wynagrodzeń skutkować będzie przez lata, a kontrakty z kasami chorych nadal są zawierane na rok. Trudno zatem przewidzieć, jakie pieniądze i w jakich pionach uzyska zakład w roku 2002 oraz w kolejnych latach.

Lepszym rozwiązaniem byłoby zatem utworzenie specjalnego funduszu rocznej premii regulaminowej i danie każdemu pracownikowi z tej puli po 203 zł miesięcznie (pomniejszone o składki emerytalne), czyli 168,70 zł stałej premii oprócz wynagrodzenia zasadniczego, dodatków i innych przywilejów dotyczących przecież nie każdego pracownika. W spzozach posiadających regulamin premiowania wystarczyłoby dodać zapis: "tworzy się odrębny fundusz premiowy w wysokości 168,70 zł na 1 etat przeliczeniowy celem comiesięcznej wypłaty od 1 stycznia do 31 grudnia 2001 r., premii regulaminowej w wysokości 168,70 gr każdemu pracownikowi" (od której trzeba odprowadzić także składki emerytalne).

W zakładach bez regulaminu premiowania można stworzyć takie rozwiązanie. W 2002 r. zapisy uległyby zmianie, stosownie do zawartego w ustawie matematycznego wzoru kolejnej podwyżki. A co będzie w roku 2003? Kto wie?

W ten sposób pieniądze na zrealizowanie ustawy byłyby wewnątrzzakładowo znaczone, w każdej chwili do policzenia, co jest szczególnie ważne dla oddzielenia długów z powodu realizowania ustawy "203 zł" od normalnego zadłużenia, czyli zobowiązań wymagalnych i niewymagalnych wynikających z działalności jednostki. Czytelny podział się przyda, gdy organy założycielskie zaczną oceniać przyczyny pogorszenia sytuacji finansowej spzozu, co może się stać pretekstem do zmiany dyrektora. Pytanie tylko, czy taka realizacja podwyżek będzie całkowicie zgodna z ustawą "203 zł"?

Uczciwe byłoby także podwyższenie przy okazji kwot "kontraktowców" na podstawie nowej symulacji kosztu jednej godziny świadczenia usług.

Dużo trudniejszy jest problem operacyjny, czyli znalezienie środków na podwyżki od zaraz, czyli od 1 stycznia. Przyjmijmy, że coś tam kapnie z wyższych stawek kas chorych – jak jeszcze nie teraz, to za miesiąc lub pół roku. Ale nie będą to kokosy. Nie mogę rozwijać tego tematu, bo mi natychmiast RR podskakuje. Uczciwie trzeba przyznać, że my, dyrektorzy, też coś jeszcze gdzieniegdzie możemy zrobić w sprawie nie wykorzystanych zasobów szpitalnych. Okazja trafia się dobra, wszystko można zrzucić na ustawę "203 zł", bo taka fatalna i wymusza kolejne redukcje personelu. Wystarczy zajrzeć na strony internetowe MZ, aby poznać miejsce województwa w Polsce pod względem nasycenia łóżkami, kadrami i wykorzystania bazy. Nie są to informacje pocieszające dla niektórych regionów, szczególnie najbiedniejszych.

Ale żeby zwalniać personel, trzeba wiedzieć, co w spzozie ma, a co nie ma przyszłości. Służyć temu powinny "mapki popytu", opracowane przez kasy chorych dla samorządów lokalnych. Nie wiem, dlaczego kasy chorych dysponujące od dwóch lat dokładnym, elektronicznym zapisem, który mieszkaniec gdzie się leczy, do tej pory nie sporządziły dla samorządów lokalnych szczegółowej informacji o wędrówkach zdrowotnych ich wyborców. Każdy marszałek, prezydent, starosta i wójt powinni przecież wiedzieć, jaka jest wielkość i struktura popytu na usługi zdrowotne na ich terenie, gdzie się ludzie chcą leczyć, a gdzie nie chcą...

Właściciele spzozów łatwiej podejmowaliby decyzje o stopniowej redukcji bazy, gdyby byli w stanie udowodnić, że czynią tak nie według własnego widzimisię, lecz że to udokumentowane mapką popytu głosowanie "nogami" pacjentów powoduje, że dany oddział lub przychodnia stoją puste, bo mieszkańcy wybierają sąsiednią placówkę. Arbitralne, coroczne ucinanie zakupów przez kasy chorych nie jest dobrą metodą na redukcję bazy. Wywołuje agresję i strajki, bo nie jest odpowiednio uzasadnione.

Na "mapki popytu" należy nałożyć "mapki podaży", które też może sporządzić jedynie kasa chorych, dysponująca opisem bazy spzozów i nzozów.

W każdym spzozie z przyczyn naturalnych odchodzi rocznie z pracy 5-10% pracowników. Do tego należy doliczyć uprawnionych do wcześniejszej emerytury. Są to najprostsze, wymuszone ustawą "203 zł", rezerwy kadrowe do likwidacji. Ale bez lokalnych, przygotowanych przez kasy chorych mapek popytu i podaży będą to tylko redukcje przypadkowe, źle uzasadnione, obarczone błędem wynikającym z braku wiedzy właściciela i dyrektora spzozu o pełnej strukturze lokalnego popytu na usługi zdrowotne.

Dlatego w interesie powodzenia reformy kasy chorych powinny sporządzać mapki popytu i podaży dla każdego szczebla samorządu. Jako żeglarz wierzę w mapki i nabieżniki, bez których nie da się wejść do żadnego portu.

PS. "Rzeczpospolita" zwróciła w ub. tygodniu uwagę na niejednoznaczną stylistykę ustawy. Niestety, niezależnie od takich czy innych intencji, meritum pozostanie nie zmienione: podwyżka miesięcznego wynagrodzenia ze wszystkimi składnikami o 203 zł w roku 2001 dla wszystkich pracowników spzoz.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Reforma systemu psychiatrii zbacza z wyznaczonego kursu

Rozmowa z Markiem Balickim, byłym pełnomocnikiem ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii dorosłych i byłym kierownikiem biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2017–2022, ministrem zdrowia w latach 2003 oraz 2004–2005.

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Odmitologizować otyłość

– Większość Polaków uważa, że otyłość to efekt słabej woli. Gdyby podać im hormon głodu – grelinę i zablokować wydzielanie poposiłkowe hormonu sytości – GLP1, nie pohamowaliby się przed kompulsywnym jedzeniem i wciąż byliby głodni. I tak właśnie czują się chorzy na otyłość – mówił podczas konferencji Ekonomia dla Zdrowia prof. Mariusz Wyleżoł. Eksperci wyjaśniali, że otyłość jest chorobą, którą trzeba leczyć.

Dlaczego lekarze za dużo pracują?

Niektórzy twierdzą, że z chciwości, inni, że z poczucia misji i obowiązku. Filozofowie sugerują, że może być to skażenie umysłu etosem pracy stworzonym przez tych, co nigdy nie pracowali, a żyli z pracy innych. Psychologowie, że to wynik bardziej wyrafinowanych potrzeb ludzkich.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Absurdy ochrony zdrowia

Szpitale, gabinety i przychodnie bywają wylęgarnią absurdów. Zachłanność, znieczulica i bezmyślność czasem rozwijają się w nich niczym rośliny w szklarni.

Plusy i minusy preselekcji do pilotażu POZ PLUS

Koordynowaną opiekę zdrowotną (KOZ), w formie pilotaży, w Polsce testowano w początkowym okresie działania kas chorych. Wówczas zrobiono to niemal „na hura”, praktycznie bez żadnego wsparcia, na dodatek w warunkach kształtowania się nowych realiów systemu opieki medycznej, co w rezultacie zakończyło się niemal zerowymi efektami. U wielu ówczesnych entuzjastów KOZ do dziś pozostało poczucie zmarnowanej szansy. Teraz może być zdecydowanie inaczej, ale jednocześnie widać nie mniej czynników ryzyka, które mogą sprawić, że znów zmarnujemy szansę na rzeczywistą dobrą zmianę w opiece zdrowotnej w Polsce.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Nie zawsze tak było

– Jak bardzo zmienił się w Polsce rynek leków, począwszy od ich produkcji, poprzez dystrybucję, a skończywszy na obejmowaniu refundacją – trudno sobie wyobrazić tym, którzy nie zajmują się farmacją od dawna. Dziś wszystkich producentów obowiązują europejskie standardy wytwarzania, firmy starające się o refundację przygotowują analizy HTA, które oceniane są w profesjonalnej agencji. Nie zawsze tak było – mówi Marek Jeziorski, przewodniczący Rady Nadzorczej Izby Gospodarczej FARMACJA POLSKA.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.




bot