Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 88–91/2005
z 21 listopada 2005 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Testament ministra Balickiego

Aleksandra Gielewska

Marek Balicki pozostawił swemu następcy porządek w papierach – solidny raport z działalności ministra zdrowia od maja 2004 r. do końca października br. Raport dostępny jest na stronie internetowej MZ, dziennikarze dostali go także w postaci 3 opasłych tomów, liczących 950 stron maszynopisu. Cenna to i warta kontynuowania inicjatywa, bo pozwala opinii publicznej, choć dopiero po zakończonej kadencji, poznać szczegóły prac prowadzonych w resorcie – w sposób usystematyzowany, a co ciekawsze, także od kuchni. Na przykład fakt, że projekty ustaw, rozporządzeń i innych oficjalnych dokumentów resortu – przygotowywane były zwykle przez powoływane lub zapraszane w tym celu zespoły ekspertów z zewnątrz. Kulisy prac nad Informacją Ministra Zdrowia dla Sejmu ilustruje zabawna wpadka, zapewne wynikająca z pośpiechu autorów Raportu. Zamieszczono w nim bowiem nawet krytyczne sugestie i poprawki dr Katarzyny Tymowskiej, przeznaczone wyłącznie dla ich adresata (por. Raport – cz. II, str. 74-76).

Dokument kładzie nacisk na działalność legislacyjną rządu M. Belki w ochronie zdrowia: z 15 projektów ustaw przyjętych w tym okresie przez RM -11 zostało uchwalonych, 5 skierowanych do Sejmu V kadencji, przy czym 4 ponownie. Minister zdrowia wydał prawie 200 rozporządzeń do ustaw, ponadto ok. 50 w porozumieniu z innymi ministrami oraz ok. 60 zarządzeń. "Wynika z tego – czytamy w raporcie – że Minister Zdrowia podpisywał średnio 3 rozporządzenia tygodniowo." Ale czy to rzeczywiście tytuł do jego sławy i chwały? Nie wiem, jaka norma obowiązywała w innych resortach, lecz efektywność ministra Balickiego w produkowaniu prawa budzi moją zgrozę. Bo kto – nawet przy najlepszej woli – zdoła ogarnąć i stosować w codziennym życiu tyle nowych regulacji? Oraz po co w krótkich odstępach czasu nowelizować po kilka razy jakiś akt prawny, zamiast od początku go przemyśleć i porządnie przygotować? I czy na pewno w dziedzinie stanowienia prawa ilość przechodzi w jakość? Potoczne doświadczenie dowodzi czegoś wręcz przeciwnego – im więcej niedopracowanych i niedojrzałych regulacji, tym wszystkim nam gorzej. A kto jak kto, ale Marek Balicki powinien był wiedzieć o tych oczywistościach lepiej niż którykolwiek z ministrów zdrowia minionego 16-lecia.

Bohaterski gaśniczy, czy podpalacz?

Największym sukcesem Balickiego – wynika z raportu – była fundamentalna dla systemu ustawa o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych. Ba, ale nie byłoby konieczności jej nerwowego i pospiesznego uchwalania, gdyby półtora roku wcześniej ten sam minister Marek Balicki (tyle że wtedy w rządzie Leszka Millera, a nie Marka Belki) nie zaufał mądrości swego osławionego poprzednika o nazwisku na literę Ł oraz własnym ekspertom, że ustawa o NFZ, sztandarowy produkt ówczesnego rządu, likwidująca kasy chorych i w niebywały sposób centralizująca finansowanie ochrony zdrowia – jest dla systemu zbawienna. I choć ewidentne wady ustawy o NFZ były powszechnie krytykowane, a Balicki znał wszystkie formułowane wobec niej zastrzeżenia, zarekomendował prezydentowi podpisanie tej ustawy, zamiast np. – skierować do Trybunału Konstytucyjnego zapytania o jej konstytucyjność. W chwili, gdy jego opinia – ministra zdrowia – była decydująca o tym, czy prezydent ustawę podpisze, czy też trafi ona od razu do TK – zwyciężyła polityczna poprawność Balickiego oraz interes koalicji rządowej SLD-UP: kasy zlikwidowano zastępując je kuriozalną i niekonstytucyjną instytucją.

Zastanawiam się zawsze myśląc o tej sprawie, czy np. zawodowy strażak, który spryskałby benzyną wysuszony las – z politycznej poprawności oraz niechęci do sprzeciwiania się szefowi i który potem, już w trakcie pożaru, profesjonalnie nawet by go gasił – też miałby cywilną odwagę podkreślania swoich gaśniczych zasług? A może – w ogóle nie mógłby realizować swej zawodowej misji, bo za wcześniejszą bezmyślność i spowodowane nią szkody zostałby pociągnięty do odpowiedzialności zawodowej?

Niestety, politycy zwolnieni są z osobistej odpowiedzialności nawet za merytorycznie największe, kompromitujące ich wręcz błędy. Wystarczy, że mają opinię fachowca, by wolno im było odbudowywać to, co wcześniej sami wysadzili w powietrze, a na koniec – wypinać pierś do orderu za pracę i bohaterstwo podczas służby. Swoistym aktem publicznego wyznania tej winy ze strony ministra Balickiego jest jego zaskakująca rekomendacja dla następnego ministra zdrowia. Otóż Balicki radzi mu (cyt. dosł.): Przeprowadzenie dalszej decentralizacji NFZ polegającej na likwidacji Centrali NFZ i usamodzielnieniu oddziałów wojewódzkich połączone z przejęciem części zadań Centrali przez Ministra Zdrowia (m.in. programy zdrowotne) i utworzeniem organu nadzoru ubezpieczeń zdrowotnych (por. "Rekomendacje na najbliższe 12 miesięcy", str. 91).

Ponieważ nie cierpię na amnezję, pamiętam, że ów pożądany przez Balickiego stan mieliśmy już w 2001 r., i to nikt inny, jak sam minister Balicki, ogromnie przysłużył się do tego, że do dziś mamy instytucję jedynie słusznego płatnika. I co? Po 4 latach zrozumiał, że zdecentralizowane ubezpieczalnie są właściwsze, a zbiurokratyzowany NFZ w Polsce się nie sprawdza? Koń by się uśmiał, zwłaszcza gdy takie opinie formułuje ktoś, kto nieustannie cieszy się w branży opinią fachowca. A może to tylko nowsza, bardziej z duchem czasu, poprawność polityczna byłego ministra przezornie podyktowała taką rekomendację?

Priorytet, czyli ustawa o ratownictwie

Kwintesencją dokonań "w zdrowiu" 4-letnich rządów lewicy są dzieje ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym, uchwalonej w lipcu 2001 r. w końcówce rządów AWS – z terminem wejścia w życie od 1 stycznia 2002 r. W grudniu 2001 r., 2 miesiące po objęciu rządu przez Leszka Millera, ustawa została znowelizowana – budżet państwa nie zamierzał wydać w 2002 r. prawie 1 mld zł na świadczenia przedszpitalne. Termin wejścia jej w życie przesunięto więc na 2003 r. W grudniu 2002 r., nadal z tych samych powodów, uchwalona została ustawa o świadczeniu usług ratownictwa medycznego, która przejściowo uregulowała kwestie finansowania usług ratownictwa przez NFZ – przepisy ustawy o PRM zawieszono zaś do 1 stycznia 2005 r. Niebawem jednak dokonano kolejnego przesunięcia terminu wejścia ich w życie, z dniem 1 stycznia 2006 r. – tym razem stało się to latem 2004 r., w ustawie o świadczeniach finansowanych ze środków publicznych.

I tak – według dzisiejszego stanu prawnego – od 1 stycznia 2006 r. obowiązywać będą dwie sprzeczne ze sobą regulacje dotyczące finansowania ratownictwa: ustawa o PRM oraz o świadczeniu usług ratownictwa medycznego. Poprawność polityczna ministra Balickiego kazała mu jednak wreszcie coś z tym ratownictwem zrobić. Toteż 14 października br. kierownictwo resortu zdrowia przyjęło założenia do nowelizacji ustawy o PRM, przewidującej m.in. finansowanie świadczeń przedszpitalnych z budżetu państwa od 1 stycznia 2007 r. (z zachowaniem ich kontraktowania przez NFZ, a nie wojewodów) oraz uchylenie ustawy o świadczeniu usług ratownictwa medycznego. Nie pojmuję jednakże, dlaczego szef resortu zdrowia jeszcze w lipcu br. nie przeprowadził przez sejm jakiejś pospiesznej nowelizacji dwóch sprzecznych ustaw ratowniczych? Tym samym – pozostawił następcom "śmierdzące jajo" i karkołomne zadanie: kilkumiesięczny proces legislacyjny muszą zakończyć do 31 grudnia, i to w warunkach nieokrzepłego jeszcze w biurokratycznej mitrędze rządu i parlamentu oraz prezydenta. I kto teraz odpowie za grożący nam chaos prawny w ratownictwie po 1 stycznia? Zaniechanie uporządkowania tej sytuacji zdumiewa tym bardziej, że już w czerwcu br. RM przyjęła Strategię Rozwoju Ochrony Zdrowia na lata 2007-20013; celem strategicznym nr 1 w SROZ-ie jest zaś zwiększenie bezpieczeństwa zdrowotnego społeczeństwa i rozwój systemu ratownictwa medycznego. Poprawności politycznej stało się zadość, ale jak uczy biblia: po owocach ich poznacie...

Spadek do rewizji

Między kwietniem a lipcem 2005 r. rząd Marka Belki odnosił w zdrowiu same sukcesy. Znowelizowane zostały wówczas ustawy: Prawo farmaceutyczne, o Państwowej Inspekcji Farmaceutycznej, o ochronie zdrowia psychicznego, o warunkach zdrowotnych żywności i żywienia, o produktach biobójczych, o zawodach pielęgniarki i położnej oraz o zawodach lekarza i lekarza dentysty. 3 czerwca uchwalona została ustawa przewidująca wymianę śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego w latach 2005-2010, a 1 – lipca ustawa Narodowy program zwalczania chorób nowotworowych. Na realizację tej ostatniej zaplanowano łącznie 3 mld zł, na zakup 23 śmigłowców – prawie 0,5 mld. I tak hojność odchodzącej ekipy w ostatnich miesiącach rządów przyćmiła poprzedników, bo przecież jednocześnie minister zdrowia znowelizował wykazy leków, wprowadzając do refundacji innowacyjne preparaty m.in. na nadciśnienie, w połowie października podpisał też list intencyjny z firmą ROCHE dotyczący zakupu Tamiflu – leku najnowszej generacji przeciw grypie (za 100 mln zł dla 5 proc. Polaków z grup ryzyka) oraz wyraził wolę zakupu w innej firmie szczepionki pandemicznej przeciw grypie (za 20 mln zł) – z chwilą jej wyprodukowania i pojawienia się na rynku. Ale – łatwo być hojnym kosztem następnego rządu i przyszłych przychodów budżetu.

"Celem zachowania ciągłości zmian" swemu następcy na stanowisku ministra zdrowia Marek Balicki pozostawił też 5 projektów nowelizacji ustaw przesłanych do sejmu V kadecji. Każdy ów projekt zawiera rozwiązania, do których były minister był z pewnością bardzo przywiązany, ale które były już odrzucane głosami opozycji w poprzednim sejmie. Na przykład – zapisy o finansowaniu ze środków publicznych poradnictwa seksuologicznego oraz zapłodnienia pozaustrojowego, czy też – zawarty w projekcie nowelizacji ustawy o zozach – powrót do koncepcji spółek użyteczności publicznej.

I sama już nie wiem, czy te wszystkie projekty, rekomendacje Balickiego dla następcy, to tylko próba odniesienia choćby pyrrusowego zwycięstwa przez najwybitniejszego w zdrowiu dyktatora politycznej poprawności, czy może po prostu – przejaw zwykłego, ludzkiego przepracowania...




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Reforma systemu psychiatrii zbacza z wyznaczonego kursu

Rozmowa z Markiem Balickim, byłym pełnomocnikiem ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii dorosłych i byłym kierownikiem biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2017–2022, ministrem zdrowia w latach 2003 oraz 2004–2005.

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Kongres Zdrowia Publicznego 2022

W jakiej sytuacji po bez mała trzech latach pandemii znajduje się system ochrony zdrowia w Polsce? Co ze zdrowiem publicznym, poddanym przeciążeniom pandemii COVID-19 oraz skutków wojny w Ukrainie? Czy możliwe jest funkcjonowanie i zarządzanie wrażliwym dobrem, którym jest zdrowie i życie, w warunkach permanentnego kryzysu? Te, i nie tylko te, pytania mocno wybrzmiewały podczas IX Kongresu Zdrowia Publicznego (8–9 grudnia, Warszawa).

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Ból głowy u dzieci: niedoceniany problem

Paluszek i główka to szkolna wymówka. Każdy zna to powiedzenie. Bywa używane w różnych kontekstach, ale najczęściej jest komentarzem do sytuacji, gdy dziecko skarży się na ból głowy i z tego powodu nie chce iść do szkoły lub wykonać jakiegoś polecenia rodzica. A może jest tak, że nie doceniamy problemu, którym są bóle głowy u dzieci?

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.




bot