Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–70/2008
z 15 września 2008 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Okrutne dociekania nad wartością homeopatii

Stanisław Sterkowicz

Heinrich Himmler, jeden z głównych hitlerowskich przywódców, szef policji i SS oraz od 1943 r. minister spraw wewnętrznych III Rzeszy Niemieckiej – był wielkim zwolennikiem medycyny ludowej, a zwłaszcza homeopatii. Uważał, że homeopatia niesłusznie uznawana jest za nienaukową i lekceważoną przez lekarzy. Wykorzystując swoją wielką władzę, w okresie II wojny światowej usiłował udowodnić wartość homeopatii poprzez odpowiednie eksperymenty, przeprowadzane na więźniach obozów koncentracyjnych.



Naczelnemu lekarzowi SS policji prof. dr. Ernstowi Grawitzowi wydał polecenie przeprowadzenia takich doświadczeń w obozie koncentracyjnym Dachau koło Monachium. Wykonując jego polecenie, Grawitz nakazał utworzyć w rewirze obozowym w Dachau, w czerwcu 1942 r., 20-łóżkowy biochemiczny oddział eksperymentalny. Pod określeniem "biochemiczny" kryło się pojęcie homeopatyczny. Na kierownika oddziału Grawitz wybrał lekarza spoza załogi obozowej – ordynatora pobliskiego oddziału chorób wewnętrznych szpitala dla SS-manów w Dachau, SS-Hauptsturmführera dr. med. Heinricha Schütza. W pracy mieli go wspomagać asystent Hermann Pape oraz lekarz obozowy Waldemar Wolter. Nadzorować badania miał z kolei SS-Standartenführer (odpowiednik pułkownika) prof. dr Theodor Laue z Uniwersytetu w Monachium.

Do doświadczeń wybrano więźniów różnych narodowości, ale głównie Polaków, i to najczęściej duchownych. W listopadzie 1941 r. przybył bowiem do Dachau wielki transport 1800 polskich duchownych. Spośród nich wybierano najczęściej osoby do eksperymentów. Schütz przesyłał meldunki o wynikach badań prof. Grawitzowi.

Pod koniec sierpnia 1942 r. Grawitz złożył raport o nich Heinrichowi Himmlerowi. Z raportu Schütza możemy zorientować się, na czym w ogóle polegały te próby. Czytamy w nim:

"W obozie Dachau było leczonych środkami biochemicznymi (tj. homeopatycznymi – przyp. autora) 40 przypadków. Obok procesów ropnych leczono także choroby, w których można było spodziewać się korzystnych zmian po leczeniu środkami biochemicznymi:

--- Procesy ropne i ropowice – 17 przypadków
--- Posocznice – 8
--- Czyraczność i ropnie – 2
--- Zakażone rany operacyjne – 1
--- Malaria – 9
--- Ropień opłucnej – 3
--- Septyczne zapalenie wsierdzia – 1
--- Nerczyca – 1
--- Kamica dróg żółciowych – 1

Zgodnie ze wskazaniami biochemii (tj. homeopatii – przyp. autora), w różnych przypadkach zastosowano następujące leki homeopatyczne (oznaczenie D-6 to rozcieńczenie 1:100 000 – przyp. autora):

--- Fosforan potasowy D-6
--- Fosforan żelaza D-6 i D-12
--- Chlorek sodowy D-6
--- Fosforan wapniowy D-6
--- Fosforan sodowy D-6
--- Fluorek wapniowy D-6

Posocznice najczęściej wywoływano sztucznie. Wszystkie przypadki posocznicy zakończyły się śmiertelnie. Chorzy na malarię nie reagowali na to leczenie. Rozlane procesy ropne (czyraki, ropniaki opłucnej) oraz septyczne zapalenie wsierdzia, nerczyca, rwa kulszowa, kamica dróg żółciowych również nie reagowały na leczenie biochemiczne (homeopatyczne). Jeżeli przebieg choroby był pomyślny, nie różnił się on niczym od przebiegu takiej samej choroby nieleczonej. Sugestie, że środki biochemiczne (tj. homeopatyczne) mają korzystny wpływ na chorobę, nasunęły się jedynie w pięciu przypadkach, z których cztery były stosunkowo błahe. Należy stwierdzić, że poważnie chorzy odmawiali przyjmowania tabletek, ponieważ stawało się dla nich torturą przyjmowanie ich co pięć minut zarówno w dzień, jak i w nocy.

Reasumując, można powiedzieć, że z liczby 40 przypadków 1 wynik leczenia był pozytywny, 4 dalsze pozytywne, ale z zastrzeżeniem, a u 35 chorych wynik był negatywny, z których 10 skończyło się śmiertelnie.

W obozie koncentracyjnym Auschwitz leczono dodatkowo przypadki posocznicy, która rozwinęła się z ropowicy – fosforanem potasowym D-4. W żadnym z tych przypadków nie zaobserwowano leczniczego wpływu na przebieg choroby. Wszystkie przypadki skończyły się śmiertelnie".

Sprawozdanie Grawitza przeczytał jako pierwszy osobisty sekretarz Himmlera – Rudolf Brandt. Z jego inicjatywy 11 września 1942 r. w Monachium, została zwołana konferencja w tej sprawie, z udziałem prof. Theodora Laue. Prof. Laue uważał, że badania te są utrudnione, bo brakuje w nich, jako doradcy, lekarza biegłego w homeopatii. Zaproponował więc, by do Dachau skierowano takiego lekarza – dr. Rudolfa Kiesewettera, zamieszkałego w Monachium, który od wielu lat leczył chorych wyłącznie środkami homeopatycznymi. Spełniono to życzenie; Kiesewetter przyjechał do Dachau jesienią 1942 r., aby wspomóc dr. Schütza w leczeniu homeopatycznym w drugiej serii badań rozpoczętych w listopadzie 1942 r.

Można sobie wyobrazić, jak ten pierwszy raport Grawitza rozsierdził Himmlera – wielkiego protektora i zwolennika homeopatii. W odpowiedzi na raport przesłał on, 30 września 1942 r., Grawitzowi swój list, w którym nie szczędził mu wymówek. W liście tym czytamy:

"Pańskie sprawozdanie z 29 sierpnia 1942 r. nie zadowala mnie. Zawarte w Pańskim piśmie oświadczenie, że dla chorych przyjmowanie tabletek było uciążliwe, jest dowodem, że jeszcze jedna sprawa została załatwiona negatywnie. Do badań nad określonym problemem należy podchodzić naukowo, to znaczy wyjątkowo sumiennie. Do moich zadań nie należy sprawdzanie każdej metody badawczej. Pan ma tytuł profesorski i bardzo chętnie się nim posługuje. Powinien Pan wnieść swój wkład do tych badań i ugruntować swój tytuł profesorski. Ten list nie powinien jednak skłaniać Pana do refleksji, że zamierzam zdjąć Pana z funkcji szefa służby zdrowia SS i policji. Chciałbym, aby wyzbył się Pan swojej największej wady – próżności i zajął się wreszcie poważnie wszystkimi sprawami, nawet najbardziej nieprzyjemnymi".

Po tej reprymendzie Grawitz ponownie zlecił Heinrichowi Schützowi dalsze badania nad wartością leków homeopatycznych. W listopadzie 1942 r. Schütz wybrał do badań 20 księży: 18 Polaków, 1 Holendra i 1 Czecha. Wszystkim wstrzykiwano zarazki ropotwórcze, określane mianem "prolina". Cztery osoby z tej grupy nie były w ogóle leczone. Pozostałych podzielono na 2 grupy, po 8 osób. Jedni otrzymywali lekarstwo homeopatyczne, drudzy – sulfonamid. Wszyscy chorzy leczeni środkami homeopatycznymi zmarli. Podobnie – chorzy nieleczeni. Ocaleli tylko ci, którzy otrzymywali sulfonamidy.

Po zakończeniu wojny w berlińskiej willi, w której zamieszkiwał Ernst Grawitz, znaleziono historię choroby jednego z polskich księży – Stefana Natorskiego, który był poddany próbom leczenia ropowicy sulfonamidami w obozie Dachau. W tej historii choroby czytamy:

"Diagnoza: Sztuczna ropowica w lewym udzie i w prawym ramieniu.
11 XI 1942 r. – otrzymał w lewe udo 1 cm3 ropy – oznaczonej mianem "prolin",
15 XI 1942 r. – punkcja ropnia lewego uda. Wydobyto 14 ml ropy, z której 3 ml wstrzyknięto w prawe ramię.
Wstrzyknięcie to wykonał osobiście dr Schütz.
21 XI 1942 r. – nacięcie ropnia uda. Wydobyto 250 ml ropy. Założono dren gumowy,
28 XI 1942 r. – na ramieniu prawym ropień wielkości kurzego jaja. Dokonano nacięcia, założono dren.
17 I 1943 r. – Wypisano z rewiru.
Omówienie: W opisanym przypadku doszło do wytworzenia ropowicy na lewym udzie i prawym ramieniu. Ropnie nacięto. Rany krwawiły przez kilka tygodni. Pacjent otrzymał duże dawki leków: albucid i tibatinę (sulfonamidy). Gojenie przebiegało szybko w porównaniu do leczonych środkami homeopatycznymi".


Okrutne doświadczenia nad wartością środków homeopatycznych w leczeniu różnych chorób organicznych, głównie ropnych, wykazały całkowitą ich bezużyteczność. W następstwie tych zbrodniczych doświadczeń śmierć poniosło kilkunastu więźniów, między innymi 9 polskich księży.

Jakie były powojenne losy lekarzy zamieszanych w zbrodnicze eksperymenty na więźniach obozu koncentracyjnego Dachau, oceniających wartość leków homeopatycznych? Prof. Ernst Grawitz, przed zakończeniem wojny, w kwietniu 1945 r., popełnił samobójstwo. Dr Heinrich Schütz – po zwolnieniu z niewoli amerykańskiej pracował jako lekarz w sanatorium koło Essen. Dopiero w 1971 r. wszczęto przeciw niemu śledztwo i aresztowano. Wypuszczono go wkrótce za kaucją. Proces odbył się dopiero w 1975 r. Został w nim skazany na 10 lat więzienia. Ze względu na zły stan zdrowia zwolniono go jednak z odbywania kary. Jego asystent Hermann Pape, jak i prof. Theodor Laue z Monachium nie byli w ogóle sądzeni, podobnie jak Rudolf Kiesewetter – lekarz homeopata z Monachium.

Od czasu, gdy Samuel Hahnemann, twórca homeopatii, ogłosił w 1810 r. swoje podstawowe dzieło "Organ racjonalnej medycyny" – mija już prawie 280 lat. Medycyna z jego czasów, raczej spekulatywna niż racjonalna, przekształciła się z biegiem lat we wspaniałą dziedzinę naukową, opartą na fizjologii, patologii i biochemii. Wraz z wielkim postępem techniki wiek XX przyniósł wspaniałe zdobycze w wielu dziedzinach medycyny, zwłaszcza farmakoterapii. Obecnie istnieje już kilkadziesiąt tysięcy leków syntetycznych i pełna wiedza o ich działaniu i przemianach wewnątrz ustroju ludzkiego. W syntezie leków sięgnięto nawet do struktur atomowych komórek.

Jakże uboga wobec tych zdobyczy jest homeopatia, pozbawiona prawdziwie naukowych podstaw. Wszelkie teorie tłumaczące działanie tych leków są spekulatywne. Stwierdzane efekty leczenia nie różnią się od efektów placebo. Przy współczesnej nauce dziwić więc muszą próby wprowadzania homeopatii do kanonów wielkiej współczesnej medycyny. Dziwić również musi to, że wśród współcześnie wykształconych lekarzy homeopatia znajduje jeszcze zwolenników. Nie można jednak piętnować lekarzy za stosowanie homeopatii, jeżeli traktują ją jako leczenie uzupełniające, a nie podstawowe. Każdy lek, nawet wyimaginowany, jak placebo, oddziałuje na psychikę chorego w stopniu zależnym od informacji o jego wartości. Czy jednak dla takiego celu warto stosować środki homeopatyczne, gdy ich właściwe miejsce jest w lamusie historii medycyny?

Zasada primum non nocere jest przez lekarzy homeopatów zachowana, jeżeli tylko w swym postępowaniu trzymają się współczesnej naukowej medycyny. Ale czy jednak takie postępowanie nie deprecjonuje lekarza? Chyba tak. Słusznie stwierdzają to polscy luminarze medycyny naukowej.


Stanisław Sterkowicz jest emerytowanym profesorem medycyny, kardiologiem i historykiem medycyny. Jest autorem kilku książek i kilkudziesięciu artykułów omawiających hitlerowskie zbrodnie medyczne, opublikowanych m.in. na naszych łamach.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.




bot