Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–84/2015
z 8 października 2015 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Budżet reaktywacja

Maciej Biardzki

Chyba nikt się nie spodziewał, że po latach wyśmiewania „pisowskich” pomysłów o finansowaniu systemu opieki zdrowotnej bezpośrednio z budżetu, ciągle rządząca Platforma Obywatelska sama zaproponuje w ramach kampanii wyborczej likwidację składki zdrowotnej i wprowadzenie jednego zunifikowanego podatku od dochodów osobistych, finansującego system.

Zanim zaczniemy żartować sobie z obietnic wyborczych bądź dogmatycznie krytykować proponowane rozwiązania, zastanówmy się, który z obu systemów ma mniej wad, a przez to jest „mniej zły”. Jest to uzasadnione, ponieważ doświadczenie ze stanowieniem polskiego prawa mówi nam, że szanse na prawo „dobre” są po prostu nikłe.
Zacznijmy od systemu ubezpieczeniowego. Czy w Polsce taki system istnieje? Zasadą systemu ubezpieczeniowego jest uzależnienie wysokości składki zdrowotnej od aktualnego stanu zdrowia i zakresu ubezpieczenia, nieprawdaż? Oczywiście to żart – takie zależności istnieją w przypadku komercyjnych ubezpieczeń zdrowotnych. W ubezpieczeniach powszechnych istnieje stara bismarckowska zasada – każdy płaci składkę proporcjonalnie do dochodu, wszyscy zaś otrzymują jednakowe świadczenia. Ale przyznać, że ta zasada obowiązuje w Polsce to żart nie mniejszy od poprzedniego. W polskim systemie brakuje właśnie solidarnego płacenia składki proporcjonalnie do dochodu. Istnieją całe grupy osób uprzywilejowanych. Rolnicy ubezpieczeni w KRUS płacący symboliczną składkę czy samozatrudnieni, często zarabiający naprawdę duże pieniądze, a płacący składkę liczoną od 75 proc. średniego wynagrodzenia na koniec roku poprzedniego. Składkę na warunkach ogólnych płacą tylko osoby pracujące na etacie lub umowie-zleceniu oraz, co ciekawe, emeryci i renciści. Jak widać wiele osób w naszym systemie „jedzie na gapę” i  nikt nie próbuje tego zmieniać. W Niemczech osobom uzyskującym wyższe dochody umożliwiono wyjście z systemu publicznego, nakazując im jednak ubezpieczyć się prywatnie. Ciekaw jestem, czy narzekający na wysokość publicznej składki byliby szczęśliwi, gdyby dowiedzieli się, ile kosztowałaby ich komercyjna składka zdrowotna obejmująca leczenie szpitalne, w tym onkologiczne, kardiologiczne itp.

Nasz system ma także inne wady. Koszt poboru składki zdrowotnej kasowany przez ZUS wynosi w tym roku 63,5 miliona złotych. Tyle, ile finansowanie całkiem sporego szpitala przez rok. KRUS – co zabawne – także pobiera swoją działkę, choć rolnicy prawie że składki nie płacą, a to, co wpłaca sam KRUS jest w większości dotacją budżetową. Dodajmy do tego jeszcze ułomną weryfikację praw do ubezpieczenia, co miał rozwiązać eWUŚ.


System finansowania bezpośrednio z budżetu to także nie jest sam miód. Na pewno jest prostszy niż system ubezpieczeniowy, jeżeli chodzi o zebranie środków i przekazanie ich płatnikowi usług. Pozwoliłby na likwidację efektu „pasażerów na gapę” – tych, co w ogóle nie płacą składki i tych, którzy płacą ją w sposób uprzywilejowany. Zlikwidowałby także masę biurokracji, o ile przyjęto by, że wszyscy mają prawo do ochrony zdrowia, jak to literalnie brzmi w Konstytucji. Ale generuje on jedno podstawowe zagrożenie. Pozycja „ochrona zdrowia” w budżecie państwa zawsze była słaba. Bez żadnych skrupułów obcinano ją w latach 2002 – 2003 i 2009 – 2010, czyli w okresach załamywania się finansów publicznych. Nie możemy zapomnieć, że budżet zawsze jest zależny od woli polityków, a opieka zdrowotna i szkolnictwo wyższe, mają najmniejszą siłę w obronie swoich interesów. Zawsze będzie istniała groźba, że – jak mawia prof. Ewelina Nojszewska – pójdziemy pod nóż.

Oczywiście można sobie wyobrazić, że nakłady budżetowe na opiekę zdrowotną zostaną zabezpieczone podobnie jak na obronność, ustalając jej stałą wartość na poziomie na przykład takim jak proponuje PiS, czyli 6 proc. PKB. Ale czy politycy tej zasady nie zmienią w dowolnym momencie, tłumacząc to wyższymi potrzebami państwa?

Nie ma znaczenia przy jednej i drugiej formie pozyskiwania środków na ochronę zdrowia, kto będzie płatnikiem usług. Zarówno środki ze składki, jak i dotację budżetową może rozdzielać, tak jak do tej pory, NFZ, ale równie dobrze mogą to robić Ministerstwo Zdrowia i Urzędy Wojewódzkie, jak proponuje PiS.


Zastanawiające jest, że nie rozróżnia się budżetowego finansowania systemu od systemu budżetowego, obowiązującego przed 1999 rokiem. Nie wiem, czy wynika to z niezrozumienia tematu, czy jest to jakaś dziwna gra polityczna, aby tej różnicy nie tłumaczyć. A przecież jest ona ogromna. System budżetowy to system, w którym ustala się budżety szpitali na kolejny rok, opierając się na mądrzejszych lub głupszych zasadach. Przed 1999 rokiem były one głupie, bo opierały się w większości na liczbie zatrudnionych i ich średnich wynagrodzeniach ustalanych przez Ministerstwo Zdrowia. Takich zasad nikt przecież nie chce przywracać. Czym innym byłoby ustalanie budżetów na podstawie np. liczby i struktury wykonywanych grup JGP, jak to się dzieje we Francji, gdzie istnieje system ubezpieczeniowy poboru składki.


Jak widać, materia jest dość złożona i powinniśmy się zastanowić, czy chcemy budżetowego finansowania systemu, czy ubezpieczeniowego. Rozważyć trzeba też, czy chcemy finansowania podmiotów leczniczych na zasadzie fee for service, czy na zasadzie budżetów ustalanych przez raportowanie ilości i struktury udzielanych usług. To wszystko są ważne tematy, które w kampanii wyborczej są przedstawiane w wykrzywiony, hasłowy sposób. A szkoda, bo dla blisko 80 proc. Polaków jakość opieki zdrowotnej to najważniejsza rzecz, która ma wpływać na preferencje wyborcze. Ale może to też nieprawda.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot