Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 77–78/2002
z 3 października 2002 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Inauguracja Roku Akademickiego 2002/2003:

Wyzwania wobec nauk medycznych u progu nowego wieku

Andrzej Trzebski

Wyzwania wobec nauk medycznych u progu nowego wiekuwykład inauguracyjny prof. dr. hab. n. med. Andrzeja Trzebskiego




Dwa wielkie cele przyświecają medycynie i naukom medycznym: odsunąć chwilę śmierci od człowieka i złagodzić mu cierpienia.

Medycyna i nauki medyczne narodziły się jako odpowiedź na odwieczne pragnienie istoty ludzkiej do istnienia, niezależnie od czasu i historii, kręgu kulturowego, poziomu cywilizacji czy miejsca na ziemi. Jest to dążenie przemożne, powierzane u zarania cywilizacji opiece kapłanów. Tę służbę prawu do istnienia, prawu naturalnemu człowieka, przejęła medycyna i nauki medyczne. Zanim spojrzymy na wyzwania nowego wieku zapytajmy jak nauki medyczne spełniały tę misję w wieku minionym, wieku ich wielkiego rozwoju. Istnieje miara, która w statystycznym przybliżeniu ocenia realizację celu nauk medycznych – jest to przeciętny czas trwania życia ludzkiego.

Według orientacyjnych szacunków przeciętny czas trwania życia ludzkiego był w ciągu wielu wieków podobny na wszystkich obszarach naszego globu i zamykał się w granicach zaledwie dwudziestu paru lat, głównie z powodu ogromnej umieralności noworodków i dzieci. Czas trwania życia ludzkiego wydłużał się systematycznie od połowy XVIII wieku i pod koniec XIX wieku się podwoił. W Europie osiągnął około 46 lat, wydłużając się o 20 lat. Tylko w ciągu ostatnich stu lat przeciętny czas trwania życia ludzkiego wydłużył się bardziej niż w całej poprzedniej historii ludzkości – w Europie i w Stanach Zjednoczonych o dalszych 28 lat, przy czym w takich krajach, jak Szwecja, Szwajcaria, Norwegia, Wielka Brytania, Włochy, Francja czy Grecja przeciętny okres życia kobiet osiąga 81 lat, a mężczyzn 75 i więcej lat. Światowy rekord bije Japonia, gdzie kobieta żyje przeciętnie 84 lata, a mężczyzna 77,2 roku (dane za rok 1998). Dla Polski w roku 2000 wskaźnik ten wynosił 69,74 roku dla mężczyzn i 78 lat dla kobiet i wzrósł w ciągu ostatniej dekady o 3,24 roku u mężczyzn i o 2,5 roku u kobiet.

Ten fenomen demograficzny jest jednym z największych osiągnięć w historii ludzkości. Pierwotnym czy głównym czynnikiem sprawczym nie były wyższe standardy cywilizacji technicznej, stan higieny, odżywianie czy bogactwo narodów, jak wielu sądzi i głosi. Są one ważne, często decydujące, ale mają tylko charakter przyzwalający, umożliwiają realizację badań medycznych i biomedycznych oraz dostępność ich zastosowań dla społeczeństwa. Związek przyczynowy jest tu odwrotny. To rozwój wiedzy medycznej ukierunkowuje standardy cywilizacyjne prozdrowotnie. Jeśli tak się nie dzieje, to standardy te nie służą zdrowiu i długowieczności, lecz przeciwnie – sprzyjają chorobom cywilizacyjnym, takim jak nadciśnienie tętnicze i choroba wieńcowa, miażdżyca czy otyłość, a także uzależnieniom i depresji z bezsennością – chorobie typowej dla współczesnej cywilizacji informacyjnej. Nawet najwyższy standard cywilizacyjny i zamożność są bezsilne wobec chorób. W bogatych, odżywiających się świetnie warstwach społecznych minionych wieków przeciętny czas trwania życia ludzkiego był też krótki, tam także umierały masowo niemowlęta i dzieci, a epidemie wyludniały kraje, zarówno bogate jak i biedne.

Początek ubiegłego wieku to narodziny immunologii, nauki o odporności do dziś determinującej kształt współczesnej medycyny. Pierwsza w historii Nagroda Nobla z zakresu fizjologii i medycyny w 1901 roku, na otwarcie minionego stulecia, przyznana została Emilowi Behringowi za wprowadzenie surowic do medycyny, w szczególności za wynalezienie surowicy przeciw błonicy, która dziesiątkowała wtedy dzieci. Dzięki immunologii nastąpił pierwszy przełom w minionym wieku. Przeciętny czas trwania życia ludzkiego zaczął się wydłużać, ponieważ surowice i szczepionki zredukowały umieralność dzieci, a aseptyka zmniejszyła umieralność okołoporodową.

Drugi przełom w połowie wieku symbolizuje nazwisko Aleksandra Flemminga, laureata Nagrody Nobla z 1945 roku, i wdrożenie do lecznictwa odkrytej przez niego penicyliny, a potem innych antybiotyków. Terapia antybiotykami dała skuteczną broń przeciw bakteriom chorobotwórczym i przedłużyła życie we wszystkich przedziałach wieku człowieka. Trudno byłoby tu wyliczyć plejadę wielkich uczonych pierwszej połowy minionego wieku, zazwyczaj noblistów, którzy torowali drogę temu spektakularnemu postępowi nauk medycznych i biomedycznych. Są wśród nich także uczeni polscy, m.in. Napoleon Cybulski, który w Krakowie, jeszcze pod koniec XIX wieku, wraz z Władysławem Szymonowiczem odkrył adrenalinę, Ludwik Hirszfeld, jeden z prekursorów serologii i współczesnej immunologii, twórca koncepcji chorób autoimmunizacyjnych i autoagresji immunologicznej, Rudolf Weigl, który we Lwowie przed II wojną światową wynalazł szczepionkę przeciw durowi plamistemu, pladze dziesiątkującej ludność, dziś prawie zapomnianej, której sama nazwa budziła wtedy grozę.

Należy przypomnieć laureatów Nagrody Nobla polskiego pochodzenia: Tadeusza Reichsteina ze Szwajcarii, który wyizolował i zidentyfikował jeden z głównych hormonów organizmu, kortyzol, wydzielany przez korę nadnerczy, a Nagrodę Nobla otrzymał w 1950 r., czy Andrew Schally'ego ze Stanów Zjednoczonych, odkrywcę peptydów podwzgórza, regulujących wydzielanie hormonów przez przedni płat przysadki mózgowej, mechanizm, którego używa mózg regulując nasz układ hormonalny – Nagroda Nobla w 1977 roku.

Druga połowa minionego wieku to czas wielkich odkryć sygnałów chemicznych, którymi komórki komunikują się ze sobą – hormonów, neuroprzekaźników i neuromodulatorów oraz miejscowo działających parakrynnych substancji bioaktywnych. Dla terapii najważniejszym odkryciem było zidentyfikowanie swoistych białek błon komórkowych, receptorów komórkowych, przez które czynniki regulacyjne wywierają swoje działanie. Strukturę chemiczną nowych leków zaczęto kształtować tak, aby pasowały do receptorów komórkowych jak klucz do zamka, naśladując lub, przeciwnie, blokując ich pobudzenie i selektywnie modulując czynności fizjologiczne. Wynaleziono leki, które wpływają wybiórczo na poszczególne etapy procesów metabolicznych, wzmacniając biosyntezę pozytywnych endogennych czynników regulacji i hamując tworzenie się szkodliwych.

Spektakularny postęp chirurgii, wzbogacony ostatnio miniaturyzacją i wszczepianiem protez symulujących czynności narządów pozwolił na wnikanie docelowo w głąb ciała w sposób mało inwazyjny lub wręcz nieinwazyjny. Rozwój immunologii i poznanie struktury antygenów i mechanizmów komórkowych wytwarzania przeciwciał położyło fundamenty pod współczesną transplantologię. Nie ma dziś prawie narządu, którego nie można by przeszczepić, z wyjątkiem mózgu. Rozpoznane zostały czynniki ryzyka wielu chorób, a wiedza o nich rozpowszechniona wśród społeczeństw, choć nie wszędzie skutecznie.

Dzięki tym osiągnięciom, począwszy od lat siedemdziesiątych minionego wieku rozpoczął się trzeci, widoczny do dziś przełom – nauki medyczne zaczęły wyraźnie odsuwać chwilę śmierci także od osób starych.

W ujęciu globalnym mężczyźni 60-letni mają statystyczną szansę przeżyć jeszcze 17 lat, a kobiety 60-letnie – 20 lat. Jednak zróżnicowanie w poszczególnych rejonach świata jest duże. W krajach bogatych i cywilizacyjnie rozwiniętych mężczyźni 60-letni mogą liczyć przeciętnie na jeszcze 18 lat życia, a kobiety na 23 lata. W Polsce przeciętne dalsze trwanie życia 60-letnich mężczyzn wynosi 16,7 roku, a 60-letnich kobiet – 21,5 roku (dane za rok 2000).

Świat jest podzielony na obszary, gdzie żyje się krótko i na takie, gdzie można się cieszyć długim życiem. Z ponad 70 miliardów dolarów wydawanych rocznie na medyczne badania naukowe na świecie, zarówno ze środków publicznych jak i firm prywatnych, zaledwie 10% jest przeznaczane na finansowanie badań aż 90% problemów zdrowotnych ważnych dla całego świata. Cała ogromna reszta, 90% nakładów, adresowana jest do badań w zakresie 10% problemów medycznych, priorytetowych dla krajów najbogatszych. Tak działają prawa globalnego rynku, dla których zdrowie jest towarem jak każdy inny. M.in. dlatego nie ma dotąd skutecznej szczepionki przeciwko zarodźcowi malarii, na którą umiera rocznie ponad milion osób, przeważnie dzieci w ubogich krajach Afryki, Azji i Ameryki Łacińskiej. Stosunkowo niedawne, ale bardzo intensywne badania nad wynalezieniem skutecznej szczepionki przeciw wirusowi HIV zwiastują bliski sukces. Ale AIDS już dawno rozprzestrzenił się z czarnej i biednej Afryki, gdzie dziesiątkował i dziesiątkuje ludność, na bogate kraje Ameryki Północnej i Europy.

Mimo działania praw rynku, we wszystkich krajach świata, zarówno biednych jak i bogatych, wzrasta proporcja ludzi starszych, powyżej 60. roku życia. Już dzisiaj co dziesiąty człowiek na świecie ma ponad 60 lat. W Europie Zachodniej 22% populacji przekroczyło ten wiek (w Polsce 16%). Prognozy demograficzne ONZ przewidują, że w połowie wieku, po raz pierwszy w historii ludzkości, procent ludzi starych zrówna się z procentem dzieci (do 14. roku życia) w skali całego świata. W niektórych krajach już dochodzi do tego wyrównania. Szczególnie szybko przyrasta procent ludzi bardzo starych, powyżej 80 lat. Stanowią oni już dzisiaj 12% całej światowej populacji ludzi starych (powyżej 60 lat), a w połowie wieku ich udział w tej populacji jest prognozowany na 19%. Przewiduje się aż 15-krotny wzrost populacji ludzi stuletnich i starszych na świecie: z około 210 tys. obecnie do 3 mln 200 tys. w połowie wieku.

Zmiany demograficzne już wpływają na gospodarkę, rynek pracy, masowe ruchy migracyjne, na kształt społeczeństw i ich kulturę. Być może erupcje kultur i subkultur młodzieżowych, jakich doświadczamy obecnie, są ostatnimi rozbłyskami przed zachodem. Dlatego zasługują na więcej zrozumienia.

Ze współczesnej perspektywy wiek dwudziesty postrzegany jest jako wiek wojen i ludobójstwa, masowych zbrodni, zagłady narodów. Niewielu kojarzy go dzisiaj z niezwykłym wydarzeniem demograficznym, osiągnięciem bez precedensu w historii ludzkości. Wojny i zbrodnie, klęski i tragedie, przerażające w wymiarze jednostkowym i społecznym, w skali demograficznej wydają się jak zmarszczki na wzbierającej fali życia, wznoszonej postępem nauk medycznych i biomedycznych. Być może dla przyszłych pokoleń wiek XX będzie przełomowy, bo zainaugurował epokę długowieczności człowieka.

Dla współczesnego "homo oeconomicus", który zawładnął umysłami i narzuca światu swoje reguły, miarą cywilizacji jest produkt krajowy brutto, wyceniona w dolarach wartość dóbr i usług produkowanych przez ludzi. Wedle tej miary postęp cywilizacyjny w minionym stuleciu wyraża się sześciokrotnym zwiększeniem światowego produktu brutto wytwarzanego w ciągu jednego roku przez statystycznego mieszkańca ziemi. Średnia ta, jak każda inna, nie pokazuje dramatycznych różnic pomiędzy bogatą północą a obszarami nędzy południa naszego globu. Tam produkt krajowy brutto jest prawie 19-krotnie mniejszy niż w krajach rozwiniętych – zaledwie 1017 wobec 19 069 dolarów parytetowych w ciągu roku per capita w krajach bogatych i rozwiniętych (dane za rok 1998).

Niech mi będzie wolno zakwestionować paradygmat, że miarą postępu cywilizacji jest przeliczona na dolary produkcja człowieka. Spróbujmy zastosować tu inną miarę – medyczną, a zarazem bardziej ludzką. Niech taką jednostką miary będzie trwanie życia człowieka, każdy rok życia każdego człowieka, bez względu na to, na ile dolarów parytetowych wyceniono produkt jego pracy.

Rachunek pokazuje, że dzięki nauce świat w XX wieku zyskał dziesiątki miliardów lat życia ludzkiego. Stracił ich też dużo, ale tylko, albo aż, jako setki milionów lat życia zabranych ludziom przez zbrodniczych fanatyków doktryn i nietolerancji, przy użyciu narzędzi, także manipulacji socjotechnicznej, zagarniętych nauce i cywilizacji. Statystyczny bilans tego, co ludzkość zyskała, a co straciła w minionym wieku, mierzony miarą zsumowanych lat trwania życia ludzkiego, jest dla nauki wysoce dodatni różnicą co najmniej dwu rzędów wielkości. Może nadejdą lata, kiedy zmienią się hierarchie wartości i cywilizacja będzie mierzona, nie tylko na użytek tego wykładu, czasem trwania życia i zdrowiem ludzi, a nie pieniędzmi, na które wyceniono produkt ich pracy.

Z takiego rozliczenia przeszłości nauki medyczne wchodzą w nowy wiek z podniesionym czołem. Osiągnięcia biomedyczne nie zostały w skali masowej nadużyte w celach ludobójczych.

Jak zawsze w nauce, osiągnięte sukcesy stworzyły naukom medycznym nowe wyzwania badawcze. Starzenie się populacji odsłoniło szeroko choroby pojawiające się z wiekiem, choroby zwyrodnieniowe mózgu, takie jak choroba Alzheimera i choroba Parkinsona, wiele odmian nowotworów, choroby serca i układu krążenia, miażdżyca i nadciśnienie tętnicze.

Pragnienie istnienia, oddalenia śmierci, nie zależy od wieku jednostki ludzkiej, niekiedy rośnie w miarę zaspokajania. Faustowski mit wiecznej młodości ożywiła nadzieja, jaką wzbudziło odkrycie pluripotencjalnych komórek macierzystych, obecnych nawet w dorosłym organizmie, nie tylko u zarodka. Jest to przełom, który może zmienić oblicze medycyny XXI wieku. Już nie całe dojrzałe narządy, wystawione na barierę immunologiczną biorcy, lecz komórki macierzyste ze swym potencjałem młodości będą zapewne wszczepiane w celu zastąpienia zniszczonych przez chorobę narządów i tkanek. Najbliższa przyszłość zweryfikuje te nadzieje. Pada pytanie, jak daleko można odsunąć datę śmierci, gdzie leży maksymalna, nieprzekraczalna dla nikogo granica życia. Wyznacza ją struktura genowa i biologiczna organizmu. Długość życia zależy być może od skuteczności niwelowania stresu oksydacyjnego, przyśpieszającego starzenie się, destrukcję maszynerii chemicznej i genetycznej komórek przez wolne rodniki nadtlenkowe. Czas biologiczny i czas odmierzany kalendarzem człowieka płyną równolegle w tym samym kierunku, ale nie z tą samą ani taką samą prędkością u wszystkich. Gdziekolwiek leży ostateczna granica długowieczności, dążenie do jej osiągnięcia będzie wyzwaniem dla nauk biomedycznych zapewne na dłużej niż jedno stulecie.

Największym osiągnięciem nauki w ostatnich dekadach minionego wieku stała się rewolucja genetyczno-molekularna. Nowy wiek otworzyła publikacja w lutym ubiegłego roku w "Science" i "Nature" wyników wielkiego międzynarodowego przedsięwzięcia. Paruset autorów z kilku krajów świata odczytało zapis genetyczny człowieka, sekwencje nukleotydów DNA kodujących białka naszego organizmu. Niektórzy sądzą, że jest to osiągnięcie ludzkości bardziej brzemienne w historyczne skutki, niż było kiedyś rozbicie atomu. Kiedy przed 12 laty rozpoczynano równoległy międzynarodowy Program Poznania Genomu Ludzkiego oczekiwania były wielkie. Jeden z prominentnych sponsorów programu Gibert oświadczył wtedy: "Będziemy wreszcie wiedzieć, co znaczy być człowiekiem". Entuzjazm był jednak przedwczesny. Okazało się, że genom człowieka składa się zaledwie z około 30 tys. genów kodujących białka, trzykrotnie mniej niż się spodziewano jeszcze przed paru laty. Dla porównania, genom gorczycy, pożytecznej rośliny używanej do wyrobu musztardy, zawiera niewiele mniej, bo 26 tysięcy genów. Słynna muszka owocówka (Drosophila Melanogaster), klasyczny obiekt badań genetyków od prawie stulecia, ma 14 tysięcy genów, a nieskomplikowany robak, nicieniec (Caenorhabditis elegans), obiekt badany intensywnie przez genetyków poszukujących mechanizmu długowieczności, posiada aż 19 tysięcy genów. Stało się oczywiste, że liczba genów nie jest miarą złożoności organizmu człowieka. Byłoby złośliwością wobec Giberta i podobnych mu entuzjastów stwierdzenie, że jeśli liczba genów jest jakimkolwiek kryterium, to człowiek znaczy trochę więcej niż gorczyca i tyle ile kombinacja pełzającego robaka z muszką wzlatującą ku niebu.

Barierą poznawczą i wyzwaniem okazały się białka. Wiadomo, że jest ich znacznie więcej niż genów. Klasyczny paradygmat genetyki: jeden gen -> jedno białko -> jedna funkcja został ostatecznie obalony. Niektóre geny mogą kodować więcej niż jedno białko, zależnie od miejsca, gdzie zaczyna się transkrypcja i działanie polimerazy RNA I czy II. Białka człowieka są bardziej skomplikowane swą przestrzenią topologiczną i bardziej różnorodne niż białka muszki czy nicienia. W procesie ewolucyjnym wykształciło się u człowieka więcej rejonów cząsteczki białka, domen nadających cząsteczce właściwości funkcjonalne. Domeny ulegają duplikacji i ekspansji u człowieka. Różnorodność białek ludzkich powstaje głównie dzięki przetasowaniu położenia domen w przestrzeni topologicznej łańcuchów polipeptydowych cząsteczki. Dodatkowe modyfikacje biochemiczne pojawiają się już po zakończeniu biosyntezy białka na etapie potranslacyjnym. To aktywne domeny i ich przestrzenne usytuowanie, a nie sama cząsteczka, decydują o funkcji białka przez dynamiczne związki z innymi białkami. Całkowita liczba białek u człowieka nie została jeszcze wiarygodnie oceniona, nawet w przybliżeniu. Rozważany jest nowy wielki program badawczy Proteom Ludzki w celu opracowania pełnego rejestru, jakby układu periodycznego białek człowieka. Istnieją już cząstkowe bazy danych, biblioteki białek ludzkich. Narodziła się na naszych oczach nowa dziedzina – proteomika człowieka, nauka o białkach ludzkich.

Konfiguracje przestrzenne i wzajemne oddziaływanie na siebie domen i podjednostek białkowych, a także zwrotne oddziaływania pomiędzy białkami regulatorowymi a częścią promotorową genów tworzą złożoną sieć funkcjonalną. Taki złożony system molekularny poddaje się analizie metodami fizyki statystycznej i może być modelowany komputerowo, m.in. według algorytmów dynamiki nieliniowej. Matematyczne narzędzia są już wykorzystywane w medycynie klinicznej. W diagnostyce kardiologicznej umożliwiły one np. wykrycie i zmierzenie interesującej prawidłowości: regulacja czynności serca uszkodzonego chorobą lub u ludzi starych jest mniej złożona i mniej chaotyczna, bardziej przewidywalna. Dlatego, choć brzmi to paradoksalnie, serce bardziej chaotyczne jest bardziej odporne na zakłócenia chorobowe, ma więcej swobody i większą rezerwę adaptacyjną. Interdyscyplinarne badania z pogranicza medycyny, biologii, matematyki i bioinformatyki rozluźniają uwierający gorset redukcjonizmu molekularnego. Małżeństwo biomedycyny z matematyką niesie nadzieje na znalezienie porządku w chaosie procesów molekularnych badanych w izolacji.

Genetyka molekularna człowieka podejmuje się wyzwania na miarę stulecia: przełożyć nowo odkryty rejestr genów, gen po genie, jak słowo po słowie – na białka, a następnie opisać takim molekularnym językiem bogactwo czynności organizmu człowieka. Znacznie łatwiejsze zadanie miałby cudzoziemiec, nie znający języka polskiego i tłumaczący wiersze Wisławy Szymborskiej ze słownikiem w ręku.

Marzeniem genetyków i proteomików jest stworzenie portretu genetyczno-molekularnego pacjenta, jakby molekularne odwzorowanie. W takiej wizji medycyna stałaby się osobista, bo spersonalizowana molekularnie. Lekarz aplikowałby lek dostosowany chemicznie do indywidualnej struktury genów i zmienionych chorobowo białek pacjenta, podobnie jak dobry krawiec szyje garnitur po wzięciu miary u klienta. Zadaniem lekarza byłoby porządkowanie i upiększanie molekularnego portretu pacjenta. W tej naukowej wizji pobrzmiewa odległe echo metaforycznego przesłania ojca medycyny Hipokratesa, który postrzegał chorobę jako "szpecący piękność nieład, którego usunięcie jest zadaniem lekarza".

Ale genetyczny i molekularny portret pacjenta, o ile kiedykolwiek powstanie, będzie posiadał niezwykłe właściwości portretu Doriana Graya z powieści Oskara Wilde'a. Wizerunek brzydł tam z każdym występkiem i grzechem swego właściciela. Są cztery takie grzechy główne, cztery przykłady łamania zasad bioetyki wobec własnego ciała: 1) obżarstwo i otyłość, 2) lenistwo w korzystaniu z własnych mięśni i mózgu przez unikanie wysiłku fizycznego i umysłowego, 3) uzależnienie od palenia tytoniu, od alkoholu i narkotyków, 4) nieumiejętność dystansowania się i kontroli negatywnych stresów, pustoszących nasz organizm gwałtownie jak huragan i powódź lub wypalających powoli jak susza.

Powstrzymanie się od autodestrukcji leży w naszych rękach. Prospektywne i retrospektywne badania epidemiologiczne wskazują, że eliminacja choćby niektórych czynników ryzyka zmniejsza zachorowalność i wydłuża życie. Człowiek nie jest skazany od urodzenia wyrokiem w zawieszeniu wydanym mu przez geny. Białka regulatorowe (czynniki transkrypcyjne) mogą wyzwolić ekspresję genu, ale mogą także działać hamująco na uzewnętrznienie się zmutowanego chorobowo genu. Tylko około 1000 chorób, zazwyczaj bardzo rzadkich, ma ściśle sprecyzowaną mutację genową. Tu molekularna diagnostyka genetyczna stała się bezcennym narzędziem lekarza. Natomiast terapia transgeniczna, implantacja genu prawidłowego w miejsce zmutowanego, pozostaje nadal wyzwaniem przyszłości. Stosowana sporadycznie, np. w leczeniu mukowiscydozy, okazała się trudna technicznie i ryzykowna. Większość najczęstszych chorób ma podłoże wielogenowe i koreluje zazwyczaj z polimorfizmem nieprawidłowo usytuowanej zasady nukleotydowej w podwójnej helisie DNA różnych chromosomów. Taki polimorfizm ujawni się w fenotypie, jeśli stworzymy mu warunki autodestrukcją organizmu.

Wyzwaniem nowego wieku będzie poznanie neurobiologicznego mechanizmu chorób psychicznych, zwłaszcza depresji, narastającej w warunkach przyśpieszenia obiegu informacji elektronicznej i osłabienia bezpośrednich więzi międzyludzkich. Istnieje wiele dowodów, że depresja koreluje znamiennie z takimi chorobami, jak nadciśnienie tętnicze, choroba wieńcowa serca, a nawet choroby nowotworowe wraz ze zmniejszoną odpornością immunologiczną organizmu. Nadal wielką, nie rozwiązaną zagadką, wyzwaniem badawczym na cały wiek, pozostaje to, co nazywamy efektem psychosomatycznym. Tym terminem nauka zbywa dotąd tajemnicę uzdrawiającej, ale i niszczącej siły słowa i gestu – daru, jaki posiada ten lekarz, który samym swym pochyleniem nad pacjentem łagodzi cierpienie i przywraca zdrowie.

Odkrycia ostatnich lat będą owocować przez długie dekady. Nikt nie odgadnie, czym nauki biomedyczne zaskoczą w przyszłości, pewnie już nie nas, starych profesorów, ale najmłodszych uczestników dzisiejszej ceremonii. Może niektórzy z nich będą torować drogę tym odkryciom. Wszyscy zapewne na tej sali, i na innych akademickich salach, gdzie spotykają się ludzie nauki i nauczyciele wraz ze studentami dążącymi do wiedzy, wierzymy, że cywilizacja przyszłości będzie cywilizacją życia, a nie śmierci. W takiej cywilizacji nauki medyczne, wierne swemu Hipokratesowemu dziedzictwu, zajmą godne miejsce.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Pierwsze dziecko z Polski uzbierało 9 milionów na terapię genową SMA

Alex Jutrzenka w Wigilię otrzymał od darczyńców prezent – jego zbiórka na portalu crowfundingowym osiągnęła 100 proc. Chłopiec jako pierwszy pacjent z Polski wyjedzie do USA, do Children’s Hospital of Philadelphia, po terapię genową, która ma zahamować postęp choroby.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Pielęgniarka to zawód autonomiczny

Z dr hab. n. hum. Marią Kózką, konsultantem krajowym w dziedzinie pielęgniarstwa, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownikiem Zakładu Pielęgniarstwa Klinicznego UJ CM – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Choroby układu dopełniacza

Układ odpornościowy jest strażnikiem zdrowia, ale gdy szwankuje, może stać się zabójcą. Dotyczy to także układu dopełniacza, będącego podstawą wrodzonej odpowiedzi immunologicznej nieswoistej.




bot