Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2019
z 5 września 2019 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Leków brakuje od lat

Ewa Szarkowska

Z Bogną Cichowską-Dumą, dyrektor generalną Związku Pracodawców Innowacyjnych Firm Farmaceutycznych INFARMA rozmawia Ewa Szarkowska.

Ewa Szarkowska: Liczne doniesienia mediów o dra-
matycznych brakach leków w polskich aptekach w czerwcu i lipcu były dla Pani zaskoczeniem?

Bogna Cichowska-Duma: Nie, ponieważ sytuacja niedoboru leków w Polsce nie jest wcale sytuacją nową, a braki niektórych leków w aptekach występowały już wcześniej. Media bardzo mocno zainteresowały się tym tematem w ostatnim okresie, natomiast wszystkie osoby związane z branżą farmaceutyczną, mające kontakt z obrotem farmaceutycznym, mają świadomość, że ograniczenia w dostępności wielu leków w Polsce występują od wielu lat. Przyzwyczailiśmy się już też do tego, że kiedy przychodzimy do apteki z receptą, słyszymy od farmaceuty: „Dzisiaj tego leku nie mam, ale proszę zostawić receptę, to sprowadzimy go za kilka dni”. Jednocześnie z powodu braku refundacji Polacy nie mają dostępu do wielu leków innowacyjnych zarejestrowanych przez Komisję Europejską i refundowanych w innych krajach europejskich. Problemem jest również brak finansowania skutecznych i bezpiecznych leków w pełnym zakresie wskazań oraz refundacja części leków jedynie dla wąskiej populacji pacjentów, np. w ramach programów lekowych. Niektórzy chorzy, żeby otrzymać refundowane leczenie, wyjeżdżają z kraju, często na stałe. To nic innego jak system reglamentowany leków.

E.S.: Ostatnie niedobory leków w aptekach minister zdrowia Łukasz Szumowski tłumaczył jako chwilowe, które dzięki działaniom resortu zdrowia lada dzień znikną. Co więcej, sytuacja nie jest aż tak dramatyczna dla pacjentów, jak przedstawiają dziennikarze, ponieważ apteki mają liczne zamienniki brakujących preparatów.

B.C.D.: Resort zdrowia jest odpowiedzialny za to, żeby leki były dostępne dla polskich pacjentów w aptekach. Ma cały wachlarz narzędzi, żeby monitorować obecną sytuację na rynku i doraźnie interweniować. Niestety, to nie jest tak, że problem braku dostępności leków wystąpił teraz, na jutro zaplanowano doraźne środki naprawcze i za chwilę sprawy już nie będzie. W naszej ocenie problem jest dużo głębszy, bo strukturalny i wynika z przyjętej przez Ministerstwo Zdrowia długofalowej strategii oszczędzania na lekach ze środków publicznych.

E.S.: Co konkretnie ma Pani na myśli?

B.C.D.: Budżet NFZ na leki refundowane jest stanowczo za niski. Fundusz płaci producentom za leki minimalne stawki, a pacjent i tak musi zapłacić stosunkowo dużo w aptece. Ministerstwo Zdrowia przyjęło strategię refundacyjną, zgodnie z którą głównym celem Komisji Ekonomicznej jest wynegocjowanie jak najniższej ceny zbytu, zarówno od producentów leków innowacyjnych, jak i producentów leków generycznych. Część firm farmaceutycznych nie wyraża zgody na proponowane drastyczne obniżki i wycofuje się ze swoimi lekami z systemu refundacji. Są więc w ogóle niedostępne dla pacjentów. I takich leków, proszę mi wierzyć, jest dużo. Głośno zrobiło się ostatnio o pacjentach zarażonych wirusem HIV, którzy mają ogromny kłopot z dostępem do niektórych terapii. Wraz z obniżeniem limitów zmieniono wytyczne przetargowe tak, że część firm farmaceutycznych w ogóle nie zaoferowała swoich leków w przetargach, nie godząc się na tak drastyczne obniżki cen. Inni producenci zgadzają się na zejście bardzo nisko z ceną. Wtedy produkty lecznicze rzeczywiście w teorii są bardzo tanie, ale w praktyce bardzo często trudne do dostania dla pacjenta w aptece, ponieważ skupują je zorganizowane grupy przestępcze i sprzedają do krajów, gdzie preparaty te są zdecydowanie droższe. Ten proceder jest całkowicie nielegalny, ale ogromnie dochodowy. Eksperci szacują wartość produktów leczniczych wywożonych w ramach odwróconego łańcucha dystrybucyjnego na około 2 mld zł rocznie. Nic więc dziwnego, że tych leków w polskich aptekach po prostu nie ma.

E.S.: W połowie maja na liście leków zagrożonych wywozem było 288 pozycji, w lipcu już 324 i to mimo kolejnych działań mających przeciwdziałać nielegalnemu wywozowi leków. Wygląda na to, że ten proceder nasila się, a przyjęte w kwietniu tego roku restrykcyjne rozwiązania, w tym kara 10 lat pozbawienia wolności, nie odstraszają.

B.C.D.: Nie chciałabym wypowiadać się o skuteczności prawa karnego, ale zdaniem wielu ekspertów nie tyle istotna jest wysokość kary, co jej nieuchronność. Oczywiście trzymam kciuki za obydwa ministerstwa i Zdrowia, i Sprawiedliwości, ale przy tak dużych dysproporcjach cen leków w Polsce i w innych krajach europejskich trudno oczekiwać, że zorganizowane grupy przestępcze zrezygnują tak łatwo z przynoszącego im niebywałe zyski procederu. Żeby w tej walce osiągnąć sukces, musi zmienić się podejście do zasad kształtowania cen leków refundowanych w Polsce, w tym standardów prowadzenia negocjacji przez Komisję Ekonomiczną. Co ważne, zmiana strategii negocjacji nie wymaga nowelizacji ustawy refundacyjnej, potrzebna jest tylko modyfikacja przyjętej dotychczas praktyki. Obecny sposób stosowania przepisów ustawy refundacyjnej jest niespójny i nieprzejrzysty, bardzo trudno więc przewidzieć końcowy efekt procesu refundacyjnego. Komisja Ekonomiczna negocjuje ceny w całkowitym oderwaniu od oceny efektywności medycznej leku, skupiając się tylko na możliwej do osiągnięcia cenie. Efekt jest taki, że do pacjenta często nie są kierowane leki najskuteczniejsze, tylko te, które są najtańsze, więc nie obciążą większymi kosztami budżetu publicznego płatnika.

E.S.: W przestrzeni publicznej pojawiła się teza, że niedobór leków nie dotyczy tylko Polski, że to jest problem globalny, który dotknął wszystkie kraje europejskie z powodu zamknięcia kilku chińskich fabryk produkujących substancje czynne niezbędne do produkcji leków.

B.C.D.: To stwierdzenie jest prawdziwe, ale problem polega na tym, że inne kraje europejskie potrafiły wprowadzić mechanizmy zaradcze. Mają rozbudowaną politykę lekową, która jest ukierunkowana na efektywne dostarczenie leku do pacjenta. Nasza polityka lekowa skupia się tylko na próbie dostarczenia leku do pacjenta jak najniższym kosztem. W obecnej strategii resortu zdrowia dominuje myślenie: „Bądźmy jak najskuteczniejsi w negocjacjach, miejmy w Polsce jak najniższe ceny leków”, tyle że to jest naprawdę krótkowzroczne myślenie, które długofalowo prowadzi do problemów z dostępnością leków, na przykład takich jakie mamy obecnie.

E.S.: W lipcu INFARMA i Izba Gospodarcza „Farmacja Polska” zwróciły się do szefów resortów zdrowia i finansów z wnioskiem o rewizję projektu planu finansowego NFZ na 2020 r. i zagwarantowanie w nim większych środków na refundację leków.

B.C.D.: Obecne nakłady na ochronę zdrowia w Polsce są za małe, a wydatki na refundację leków na tle innych krajów europejskich tragicznie niskie. Jeżeli przeanalizujemy udział wydatków publicznych na leki w Produkcie Krajowym Brutto, to nasz kraj plasuje się na ostatnim miejscu w Europie. Według danych OECD Polska przeznacza na leki 0,5 proc. PKB, podczas gdy Czechy – 0,9 proc. PKB, Węgry – 1,2 proc. PKB, a Słowacja aż 1,5 proc. PKB. W ujęciu per capita wydatki na leki w naszym kraju stanowią jedynie 47 proc. średniej krajów Europy Środkowo-Wschodniej i tylko 28 proc. średniej najbardziej rozwiniętych krajów europejskich. Tak więc wydajemy na leki mniej nie tylko od bogatszych krajów starej Unii, ale nawet od naszych sąsiadów w Grupie Wyszehradzkiej. Poziom publicznych wydatków na refundację leków w Polsce nie osiąga pułapu 17 proc. kosztów świadczeń zdrowotnych, finansowanych z budżetu NFZ, jaki ustalono zarówno w ustawie refundacyjnej, jak i dokumencie strategicznym „Polityka Lekowa Państwa 2018–2022”. W projekcie planu finansowego NFZ na rok 2020, który właśnie jest procedowany, udział całkowitego budżetu na leki wyniesie tylko 15,25 proc., brakuje więc około 1,5 mld zł. Oznacza to kontynuację trendu zaniżania poziomu wydatków na refundację leków. A przecież od paru lat słyszymy, że mamy w Polsce nieustanny wzrost gospodarczy. Czym jest zatem 1,5 mld zł na skuteczne leczenie dla wszystkich Polaków przy całym budżecie państwa i wdrażanych obecnie programach społecznych? To naprawdę niewiele.

E.S.: Minister Szumowski przekonuje, że wzrost wydatków publicznych na ochronę zdrowia do poziomu 6 proc. PKB w 2024 r. pozwoli na zwiększenie dostępności do skutecznego i bezpiecznego leczenia.

B.C.D.: Plan zwiększenia wydatków publicznych na zdrowie do 6 proc. PKB branża farmaceutyczna przyjęła z dużym zadowoleniem. Niestety, jego wdrożenie zostało rozłożone na bardzo długi okres, a zmiany potrzebne są tu i teraz. Nie ma podstawowych leków w aptekach. Brakuje też środków finansowych na to, żebyśmy mogli leczyć się nowocześnie lekami innowacyjnymi, może czasem droższymi, ale przynoszącymi szybszy i lepszy efekt terapeutyczny, dającymi wielu pacjentom szansę na lepszą jakość życia i często na dłuższe życie. Ciągle słyszymy o braku refundacji skutecznych i nowoczesnych leków stosowanych w chorobach rzadkich i nowotworowych, ale ta sytuacja ma miejsce również w przewlekłych chorobach cywilizacyjnych, jak choćby cukrzyca typu 2. Praktycznie wszystkie kraje UE, w tym także te, które weszły do Unii Europejskiej po nas, czyli Bułgaria i Rumunia, refundują nowoczesne leczenie doustnymi inkretynami, podczas gdy polscy pacjenci ciągle nie mają do tych leków dostępu.

E.S.: Resort zdrowia powtarza jak mantrę, że na refundację wielu innowacyjnych technologii medycznych Polski po prostu nie stać.

B.C.D.: Jednocześnie od paru lat słyszymy o nieustannym wzroście gospodarczym. Powtórzę – czym jest dodatkowe 1,5 mld zł na skuteczne leczenie dla wszystkich Polaków przy wdrażanych obecnie dodatkowych programach społecznych? To naprawdę niewiele.

INFARMA od wielu lat podkreśla, że przy wdrażaniu nowego, czasem droższego leczenia warto stosować instrumenty dzielenia ryzyka (RSA – risk sharing agreements), czyli mechanizm zawierania pomiędzy producentem leku a ministrem zdrowia porozumień określających warunki refundacji w celu zwiększenia dostępności do świadczeń gwarantowanych lub obniżenia kosztów tych świadczeń. Mogą one polegać m.in. na uzależnieniu wielkości przychodu wnioskodawcy od uzyskiwanych efektów zdrowotnych (porozumienia oparte na uzyskiwanych efektach) czy też uzależnieniu wysokości urzędowej ceny zbytu od zwrotu części uzyskanej refundacji, jeśli przekroczy ustalony poziom, publicznemu płatnikowi (porozumienia typu payback). To sprawdzona na świecie metoda wprowadzania nowoczesnych leków do systemu refundacyjnego, która jednocześnie pozwala utrzymywać kontrolę budżetu płatnika. Według danych PeXPharmaSequence, w 2016 roku dzięki zastosowaniu mechanizmów zakładających obniżenie ceny sprzedaży w stosunku do cen urzędowych, budżet płatnika zaoszczędził nawet 2,5 mld zł, z czego aż 1,9 mld zł przypadło na produkty najnowsze – bez odpowiedników w ramach substancji i postaci w refundacji. Ministerstwo powinno jak najczęściej sięgać po tego typu rozwiązania. Pozwalają one na utrzymanie urzędowych cen na europejskim poziomie, co minimalizuje ryzyko wywozu, a jednocześnie na włączenie do refundacji kolejnych skutecznych leków, których cena efektywna jest znacznie niższa.

System ochrony zdrowia tworzy skomplikowaną, powiązaną całość, nie możemy mówić, że problem dostępności leków w Polsce jest tylko chwilowym zawahaniem rynku. Bez zmian systemowych, bez zwiększenia w 2020 r. wydatków na refundację leków o 1,5 mld zł, może nas czekać podobna sytuacja w najbliższej przyszłości. Ministerstwo Zdrowia musi zmierzyć się z wyzwaniem, jakim jest przygotowanie takiej długoterminowej polityki lekowej, która uwzględni rosnący popyt w poszczególnych obszarach terapeutycznych na skuteczne leczenie farmakologiczne. Za rosnącym popytem na leki musi iść zwiększony budżet na refundację leków. Inaczej albo leki będą niedostępne, albo zapłacą za nie pacjenci z własnej kieszeni.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot