Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 67–76/2019
z 5 września 2019 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Protest pokoleniowy

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Medycy nie odpuszczają. Akcja „Zdrowa praca” wynika z głęboko zakorzenionych w młodych lekarzach wartości, jej założenia są spójne i autentyczne, i nie mają nic wspólnego z polityką. Zmiany są nieuchronne, nie wiadomo tylko, jak szybko nastąpią.

Owypowiadaniu klauzuli opt-out znowu głośno we wszystkich mediach, nie tylko branżowych. Choć termin akcji nie jest przypadkowy, to inicjatorzy akcji robią wszystko, by protest nie miał charakteru politycznego i nie dał się powiązać z postulatami płacowymi. Trudno przewidzieć reakcję rządu, który najprawdopodobniej będzie próbował przeczekać i nie ruszać drażliwego tematu, jednak można zakładać, że zmiana w ochronie zdrowia nastąpi na pewno. Nawet jeśli dziś blisko połowa lekarzy ma 58 lat, to młode pokolenie dojdzie w końcu do głosu, podważając zastany porządek i kulturę organizacyjną, kwestionując system wartości, oparty na hierarchii i nieuzasadnionych przywilejach. To dzieje się w innych branżach i jest nieuniknione, bo rezydenci pokoleniowo cenią inne wartości i mają nastawienie do pracy odmienne niż ich starsi koledzy. To może zdecydować o sukcesie ich akcji.
Nawet jeśli zmiany nie pojawią się w najbliższej przyszłości, z pewnością nastąpią wraz ze zmianą struktury pokoleniowej na medycznym rynku pracy.


Trzy pokolenia na rynku pracy

Pacjentami opiekują się dziś trzy pokolenia. Daty graniczne, które je wyznaczają są umowne, jednak pewne zjawiska bardzo wyraźne. Najstarsze – w ochronie zdrowia wciąż bardzo liczne, stanowiące około 15 proc. pracowników – to tzw. baby boomers, urodzeni w latach 1946–1964 – powojenne pokolenie wyżu demograficznego. Najliczniejsze jest pokolenie X, urodzone w latach 1965–1981, a niewiele mniej, prawie 30% pracowników, stanowi generacja, która ma dziś 25–40 lat, zwana pokoleniem Y lub millenialsami.

Igreki teraz rozwijają najintensywniej swoją karierę. W innych branżach ci starsi przejmują właśnie stanowiska kierownicze, w branży medycznej niekoniecznie – szczególnie w publicznych placówkach, gdzie panuje specyficzna kultura organizacyjna. Stereotypowo uznaje się to najmłodsze pokolenie za roszczeniowe, leniwe, podporządkowane technologii i niedoceniające ciężkiej pracy. Jak każdy stereotyp, także ten nie jest prawdziwy.

Pierwszy błąd w założeniu wynika z faktu, iż oceniający reprezentują inny system wartości niż oceniani. Baby boomers wyrośli w przekonaniu (w ich czasach prawdziwym), że trzeba ciężko pracować, liczyć tylko na siebie, latami zdobywać szlify, czasem pracując za darmo, i wtedy dopiero można daleko zajść. Cenią autorytety i mają potrzebę stabilizacji, także w pracy. Sukces utożsamiają z życiem zawodowym. Pokolenie X urodziło się w PRL, a dorastało w czasach transformacji, gdzie nagle wszystko stało się możliwe. Wielu zrobiło w krótkim czasie kariery dzięki swej operatywności. Dla sporej części z nich wyznacznikiem statusu są pieniądze. Ich dzieci biegały po podwórkach z kluczem na szyi, a pojęcie work-life balance jeszcze nie istniało. Kiedy te dzieci dorosły, zdecydowały, że nie chcą tak żyć.


Wyścig szczurów się nie opłaca

Igreki są dziećmi zarówno baby boomersów, jak i pokolenia X. Wiedzą, że wyścig szczurów ma wysoką cenę. Wychowani w poczuciu zagrożenia, dorastali w cieniu WTC, terroryzmu i kryzysu w 2008 roku, mają zupełnie inne priorytety w życiu niż pokolenie ich rodziców. Są świadomi swoich celów.

Najważniejsza w kontekście pracy zawodowej pokoleniowa zmiana mentalności polega na tym, że igreki nie żyją, aby pracować, lecz pracują, żeby żyć. Wskazują równowagę między życiem zawodowym i prywatnym jako jedną z podstawowych wartości. Już studenci medycyny myślą o swojej karierze w kategoriach unikania wypalenia zawodowego. Widzą jak sfrustrowani są czasem ich przepracowani koledzy i nie chcą podzielić ich losu. Z amerykańskich badań nad priorytetami młodego pokolenia wynika, że „elastyczne harmonogramy” oraz „równowaga pracy i życia” są jednymi z kryteriów podczas poszukiwania pracy. Nie akceptują bezpłatnych staży, oczekują wynagrodzenia za swoją pracę. Oczywiście – można to ocenić jako roszczeniowość i „brak pokory”, ale to tylko jedna z możliwych interpretacji.


Cyfrowi tubylcy

To nie koniec różnic. Pokolenie to, zwane „cyfrowymi tubylcami”, dorastało z komputerami osobistymi, a ostatnio ze smartfonami i mediami społecznościowymi. Wychowywali się równolegle w rzeczywistości prawdziwej i cyfrowej. Z ich perspektywy Internet nie jest dodatkiem, światem rozrywki, tylko normalną rzeczywistością, w której funkcjonują i nawiązują relacje. Ma to swoje konsekwencje w pracy. Dzięki przyzwyczajeniu do łatwego dostępu do informacji, millenialsi kwestionują autorytety i ustalone procedury. Pojęcie autorytetu rozumieją inaczej niż starsze pokolenia. Nie muszą już polegać na wiedzy kilku lekarzy z najbliższego otoczenia. Są przyzwyczajeni do natychmiastowego pozyskiwania informacji. Niekoniecznie zdobywają ją z książek, slajdów i prezentacji. Mogą pobrać wykład (podcast) i przejrzeć go podczas ćwiczeń na bieżni. To tłumaczy inne podejście do równowagi pomiędzy życiem a pracą. Bywa też przyczyną skarg starszych pacjentów, oburzonych, że lekarz podczas wizyty szuka czegoś w komputerze, choć powinien przecież wiedzę mieć w głowie.

Dla millenialsów fakt przepracowania na jakimś stanowisku 20 lat nie jest powodem do szacunku – ich zdaniem na autorytet trzeba sobie zapracować kompetencjami. Pytając: „Dlaczego robimy to w taki sposób?”, nie zaakceptują odpowiedzi: „Bo tak robiliśmy zawsze w takich przypadkach”. Muszą znać sens i pytają o przyczynę. Chętnie też próbują coś usprawnić – i wiedzą, jak to zrobić.

Mają też tendencję do skracania dystansu. Tego wszystkiego nauczyły ich media społecznościowe, które pozwalają nawiązać wiele kontaktów z ludźmi, których być może nigdy nie spotkamy, ale możemy z nimi współpracować. Pokolenie cyfrowych tubylców w zupełnie inny sposób buduje relacje. Są one mniej intensywne, jednak znajomych mają nawet kilkuset. To pozwala im na współpracę od czasu do czasu, w miarę potrzeb. Starsze pokolenie zaś ceni głębsze relacje, oparte na latach wspólnych doświadczeń.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że młodsze pokolenie lepiej zna języki i potrafi współpracować zdalnie z osobami w każdym miejscu globu. A ponieważ na Twitterze można porozmawiać niemal z każdym, więc nie rozumieją konieczności umawiania się przez sekretarki z kimś, kogo cenią i od kogo chcą uzyskać informacje.


Szpital to baby boomer

Wiele badań nad pokoleniem millenialsów może się nie sprawdzić w konkretnych realiach. Inni będą w USA, inni w Polsce. Inaczej będzie to wyglądać w korporacji, inaczej w powiatowym szpitalu, jednak pewne wartości pokoleniowe są niezmienne i właśnie one dają nadzieję na zmianę, także w zastałych kulturach organizacyjnych. Kiedy połączymy wiedzę o wartościach pokoleniowych najmłodszych pracowników z wiedzą o kulturze organizacyjnej szpitali, widzimy wyraźny rozdźwięk. Szpital reprezentuje wartości charakterystyczne dla pokolenia baby boomers. Biorąc pod uwagę strukturę wieku pracowników ochrony zdrowia, nie powinno to nikogo dziwić.

Badania nad kulturą organizacyjną szpitali publicznych wykazują, że jest ona konserwatywna, bardziej hierarchiczna niż równościowa, a styl kierowania patriarchalny lub autokratyczny. Widać tu obawę przed zmianami, dążenie do utrzymania status quo, opór przed restrukturyzacją. Tradycja traktowana jest jako dorobek, panuje silny etos lekarski i pielęgniarski, szanuje się doświadczenie i seniorat. Panują znaczne nierówności w statusie, a decyzje podejmuje bardzo wąska grupa osób. Dominuje przekonanie o wyższych kompetencjach, odpowiedzialności i zaangażowaniu pracowników, stojących wyżej w hierarchii. Zamiast równego traktowania widać wyraźnie uprzywilejowanie i ceremonialne traktowanie osób o wyższym statusie. Rezydenci zamiast się dostosowywać, kwestionują zastany porządek.


Ja w twoim wieku…

Akcja „Zdrowa praca” idealnie wpisuje się w priorytety młodego pokolenia. Chęć zmiany wynika z ich mentalności, a sukces będzie zależał od determinacji i dobrej komunikacji. Oponenci próbują narzucić retorykę i narrację starszych pokoleń, która wygląda mniej więcej tak: „ja też w młodości ciężko harowałem, nie miałem dobrego samochodu i mieszkania, ale trzeba swoje odpracować, żeby móc sobie na coś pozwolić, tymczasem młodym przewróciło się w głowie i chcą spijać śmietankę, będąc na stażu”, dlatego protestujący tym razem nie podnoszą postulatów płacowych, lecz te związane z równowagą. Nikt nie zripostuje: „ja też w młodości nie widywałem rodziny i nie znam dobrze swoich dzieci”.

Zarówno nazwa, jak i główny przekaz akcji – sprawienie, by lekarze pracowali tyle, ile inni obywatele, są z punktu widzenia PR dobrym rozwiązaniem. Forma protestu nie jest szczególnie medialna, konsekwencje będą widoczne dopiero w perspektywie długofalowej, więc trudno go będzie medialnie zniszczyć. Rezydenci umiejętnie wykorzystują media społecznościowe do swoich akcji. Jeżdżą po Polsce, spotykając się z kolegami. Wyzwaniem jest skuteczna komunikacja wewnątrz grupy „protestującej”, zyskanie przychylności kolegów dla postulatów.

Do rewolucji zapewne nie dojdzie, możemy jedynie liczyć na to, że ewolucja przebiegnie nieco szybciej niż naturalna wymiana pokoleń.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot