Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2019
z 16 maja 2019 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Upadek systemu?

Krzysztof Boczek

Z reportaży Pawła Kapusty o ratownikach, rezydentach, pacjentach, SOR-ach wyłania się obraz beznadziejnej opieki zdrowotnej. Gdzieś na krawędzi. Na tyle przejmujący, że książka została nominowana do jednej z najważniejszych
literackich nagród – im. Ryszarda Kapuścińskiego.


Krzysztof Boczek: Kiedy byłeś ostatnio u lekarza?

Paweł Kapusta: W styczniu. Chorowałem na ospę. Miałem problem z rejestracją, ale przyjęli mnie i dosyć sprawnie to poszło.

K.B.: A na pogotowiu też ci udzielano pomocy?

P.K.: Byłem ze 4 lata temu i tego się wstydzę, bo poszedłem na SOR z pierdołą. Nie powinienem się tam w ogóle pojawić. Nie rozumiałem wówczas, czemu tak niesympatycznie do mnie podchodził personel. Teraz już wiem.

K.B.: Ale przyjęli cię i pomogli ci. To skąd ta „Agonia” w tytule zbioru twoich reportaży o polskim systemie opieki zdrowotnej?

P.K.: Gdy zaczynasz pisać książkę, to nie wiesz, jaki będzie tytuł. Analizując swoje teksty, starałem się znaleźć część wspólną dla nich wszystkich. Doszedłem do wniosku, że to nie jest ani problem z lekarzami, ani z pielęgniarkami itp. To problem z systemem, a ten jest na skraju upadku.

K.B.: Ale czy „agonia” to nie przesada?

P.K.: Nie. Książek o podobnych problemach w służbie zdrowia można by napisać ze 115. Ja zajmowałem się w reportażach tematami, które często są wałkowane w telewizji: rezydenci, pielęgniarki, ratownicy, SOR. Podchodziłem do tego bez emocji i nie oceniając. A na koniec doszedłem do wniosku, że to agonia.

K.B.: Wiesz, co się dzieje teraz w wenezuelskiej służbie zdrowia?

P.K.: Nie wiem, ale to porównanie bez sensu...

K.B.: Nie całkiem, bo kilkanaście lat temu to był kraj mlekiem i miodem płynący. A teraz tam w szpitalach nie ma leków, środków higienicznych, jedzenia, wody bieżącej, prądu, a często nawet personelu. Tylko ściany i dach. Dzieci mrą jak muchy, głównie z głodu. To jest agonia.

P.K.: Ale my jesteśmy krajem w środku Europy, w Unii. Uważamy się za Europę Zachodnią, cywilizowane miejsce na Ziemi, a ratownicy zarabiają u nas 14 zł za godzinę i są zatrudnieni na śmieciówkach.

K.B.: Teraz już zarabiają trochę więcej, ale prawda – nadal źle. A służba zdrowia w Polsce jest jedną z gorszych w EU. Mimo wszystko na przestrzeni lat system się poprawia.

P.K.: Może i tak, ale ja piszę o konkretnych przypadkach. Widzę na SOR-ach, oddziałach braki personelu i inne problemy, z którymi się zmagają te placówki. Teraz wiele w mediach mówi się o przypadkach z SOR-ów (chodzi o śmierć kilku osób czekających na pomoc na SOR-ach w kwietniu br. – red.). Wobec ludzi tam pracujących wylał się niewyobrażalny hejt!

Ja starałem się pokazać inną perspektywę niż ta, którą mają pacjenci – za tymi białymi drzwiami, które widzi chory. Także nawałnicę ludzi, którzy na SOR-ach nie powinni się w ogóle pojawić – wg NIK aż 80 proc. otrzymujących pomoc na oddziałach ratunkowych, powinna trafić na nocną/weekendową pomoc albo do lekarza pierwszego kontaktu.

K.B.: Ale o tym ludzie wiedzą...

P.K.: Właśnie nie wiedzą!

K.B.: OK. Lekarze to wiedzą.

P.K.: Ale ta książka nie jest dla lekarzy, a dla takich ludzi jak ja sprzed 4 lat. Może to zabrzmi jakoś górnolotnie, ale chciałbym, aby książka choć trochę uświadomiła Polaków. Przyznaję, że o wielu rzeczach w służbie zdrowia nie miałem pojęcia przed rozpoczęciem zbierania materiałów do tej książki.

K.B.: Czy publiczna służba zdrowia to „stajnia Augiasza”?

P.K.: Byłem np. w szpitalu dużego miasta, na pediatrycznym oddziale – nie powiem gdzie, bo tak się umówiłem. W środku wszystko jak spod igły – nowiutkie, nowoczesne, ładne. A na nocnym dyżurze pracowała... 1 rezydentka. Była tak zajęta, że nie miała szans zamienić ze mną dwóch zdań – tyle pracy. Dzieci – od pół roku po 17 lat – układano tam jak dywany – po dach. W przypadku więc tych tematów, którymi się zajmowałem, można powiedzieć, że to jest „stajnia Augiasza”

K.B.: Od czego byś zaczął jej sprzątanie?

P.K.: To nie do mnie pytanie. Ja nie jestem od tego, by znajdować rozwiązania problemów. Jako reporter, tylko je opisuję. Rozmawiałem za to często z lekarzami, pielęgniarkami i oni mają własne teorie, jak to zmienić. Najczęściej wymieniana to – pewno cię to nie zdziwi – aby każdy pacjent płacił jakąś część kosztów wizyty.

K.B.: Nie zdziwi – od kilku lat też tak uważam i o tym pisałem.

P.K.: Jeden z lekarzy SOR miał inną teorię – że pacjent powinien być ubezpieczany jak samochód. Jeśli jest często bity, wypadkowy to płaci większą składkę niż taki w dobrym stanie technicznym. Ludzie z nadwagą, alkoholicy, którzy o siebie nie dbają, powinni płacić więcej. Dopóki ludzie nie odczują kosztów leczenia jakoś na własnej kieszeni, to nie zmienią swoich zachowań.

K.B.: Która grupa zawodowa związana z opieką zdrowotną ma obecnie najgorzej?

P.K.: Najbardziej zszokowała mnie sytuacja ratowników. Bo o nich też najmniej się dotychczas mówiło. Gdy zbierałem materiały do tekstu o nich, to każda kolejna informacja, którą mi podawali była dla mnie zaskakująca. Do kogo wyjeżdżają, ile zarabiają, co robią.

K.B.: Jakie jeszcze patologie w systemie może dostrzec wrażliwy obserwator z zewnątrz?

P.K.: Uderzyła mnie totalna bezduszność ludzi z NFZ. Nie chcieli się nawet ze mną spotkać, by wyjaśnić mi pewne kwestie. Dobijałem się do nich, do centrali. Obiecywali odpowiedzi, a potem cisza. Nawet nie napisali, że nie chcą zabierać głosu w sprawie.

K.B.: Od 3 lat w najważniejszych organach administracji państwowej standardem jest brak odpowiedzi na pytania dziennikarza lub odpowiedź wymijająca.

P.K.: Ciebie to nie dziwi, ale mnie to zszokowało, bo pisałem tekst o przypadku, w którym lek został odebrany pacjentowi i chłopak zmarł. Rodzice uważają, że przez to. Mówimy o śmierci dziecka, a oni nawet nie raczą odpowiedzieć.

K.B.: System jest zdehumanizowany?

P.K.: Dokładnie. Dodatkowo pacjent jest odsunięty od swojej składki, którą płaci. Jeden reportaż jest o chirurgu szczękowym, który ma sprawę sądową, bo podczas przyjęć na NFZ oferował pacjentom dopłatę do biomateriału, którego użycie jest stosowaniem aktualnej wiedzy medycznej. Pacjent dopłacał tylko za biomateriał. A tak nie można. Albo w całości przyjmujesz na NFZ, albo prywatnie. Chciałbym napisać tekst o tych ludziach w komisji chorób rzadkich. Spotkać się z nimi i porozmawiać normalnie. Jak człowiek z człowiekiem, a nie jak z urzędnikami, którzy wydają decyzje na podstawie papierów, bez spotykania się z chorymi. To absurdalna sytuacja, że decyzje o wstrzymaniu leków, które utrzymują człowieka przy życiu, podejmuje grupa ludzi, która nawet nie widziała pacjenta. To jest dehumanizowanie systemu. Bez kontaktu z chorym ci ludzie mogą łatwo decydować o czyimś życiu lub śmierci. Mecenas Paulina Kieszkowska-Knapik od wielu lat szarpie się z NFZ, MZ, tymi komisjami i takie ich działania nazywa „łamaniem podstawowych praw pacjenta”.

K.B.: Przez kilkanaście lat pisania o służbie zdrowia chyba najbardziej niesprawiedliwe rozwiązanie, jakie spotkałem, to zasady opieki zdrowotnej dla przestępców w więzieniach/aresztach – w ciągu 3–4 tygodni muszą trafić do specjalisty. To nieosiągalne dla uczciwych obywateli. Co ciebie najbardziej zaskoczyło przy pracy nad tą książką?

P.K.: Też sytuacja z więzień. Niesamowite, jak wielką odpowiedzialność mają dowódcy zmiany w zakładzie karnym, np. z najcięższymi recydywistami z grupy R1. 1100 bandytów w zakładzie, a zmiana w nocy ma 25 strażników. Nie ma lekarza, pielęgniarki, a bandyci symulują na potęgę. Z nudów albo aby przejechać się do szpitala i powąchać pielęgniarkę. Bo gość nie widział ileś czasu kobiety. Jeśli taki dowódca zmiany wyśle sygnalizującego bóle do szpitala, to tam wszyscy będą wściekli – za więźnia, który symuluje, czasami któryś raz z rzędu, SOR wystawia więzieniu rachunek – chyba 1300 zł za interwencję. I przy kolejnym razie taki dowódca już nie pojedzie z bandytą do szpitala. Zamyka go w celi. A jeśli temu przestępcy akurat wtedy pęknie woreczek żółciowy? To jest ryzyko. Zaskoczyło mnie, że dla osób dorosłych, upośledzonych psychicznie i agresywnych, nie ma żadnego specjalistycznego ośrodka. Opisywałem historię dziewczyny, która taka właśnie jest – upośledzona i bardzo agresywna. W domu dochodzi do fatalnych sytuacji. Kończy teraz 18 lat i matka czeka na moment, w którym jej córka, za jakieś przestępstwo, trafi do więzienia i tam się nią zajmą. Bo nie ma innej opcji. Nie można jej leczyć, bo nie jest chora psychicznie, a upośledzona.

K.B.: Czemu właściwie dziennikarz sportowy zajął się reportażami o służbie zdrowia?

P.K.: Od 12–13 lat piszę o sporcie – to moja pasja. Ale przyszło jakieś zmęczenie materiału. Przeczytałem gdzieś w necie spowiedź ratownika medycznego i postanowiłem o tym napisać reportaż. Tekst przeczytało ponad milion ludzi na Wirtualnej Polsce. Dziesiątki tysięcy udostępnień na FB. Dostałem nagrodę za ten reportaż, nominację do Grand Press, a potem przyszła z wydawnictwa propozycja napisania książki.

K.B.: Chciałbyś, aby ta książka była obowiązkową lekturą dla pracowników NFZ czy MZ?

P.K.: Gdy tekst o ratownikach się upowszechnił, to napisałem taki mega naiwny post w stylu „fajnie by było, aby ten tekst coś zmienił”. Mega naiwne! Chociaż teraz faktycznie chciałbym, aby ta książka – całkiem dobrze się sprzedała, jak na polskie realia – spowodowała, że ludzie popatrzą dalej niż tylko na czubek własnego nosa.

Pokazuję w niej społeczeństwu, jak realia służby zdrowia wyglądają z drugiej strony. Docierało do mnie wiele opinii od czytelników, że dzięki tym reportażom, tego się dowiedzieli. Najciekawsze jest, że wiele takich informacji dostałem też od lekarzy i pielęgniarek.

K.B.: To czego oni akurat się dowiedzieli?

P.K.: Oni niczego, ale mi dziękowali, że pokazałem innym, jak wygląda ich praca. Z ich perspektywy.

K.B.: A co z tymi pracownikami NFZ i MZ – chciałbyś, aby te historie obrazujące zdehumanizowany system, były dla nich obowiązkową lekturą?

P.K.: Sęk w tym, że oni doskonale zdają sobie sprawę z tego, jak ten system działa. Bezdusznie.




"– Jakie słowo najlepiej oddaje pracę w polskim pogotowiu? – Upokorzenie...
...Daniel studia na kierunku ratownictwo medyczne kończy na Warszawskim Uniwersytecie Medycznym. Z bardzo dobrymi ocenami. Po otrzymaniu dyplomu (farmakologia, toksykologia, intensywna terapia i wiele innych – wszystko w małym palcu) musi się zatrudnić w kawiarni, znanej sieciówce, gdzie od razu dostaje umowę o pracę i wynagrodzenie w wysokości 18 złotych netto za godzinę. (...)
Jako ratownik medyczny zarabia w Warszawie 18 złotych brutto za godzinę (14 zł netto). (....) Robiąc kawę jedyne ryzyko, jakie podejmuje, to popsucie wzoru serduszka na spienionym mleku. W karetce błędna decyzja może zabić pacjenta. Na serduszkach zarabia więcej niż na prawdziwych sercach, z konieczności utrzymuje więc dwie prace. Po 24-godzinnym dyżurze w karetce jeździ na Dworzec Centralny i przez osiem godzin pyta:
– A może ciastko do tego espresso?"

.
P. Kapusta, Agonia. Lekarze i pacjenci
w stanie krytycznym




"– Normalni na oddziałach ratunkowych i w centrach urazowych nie pracują...
...Obcujemy z takimi widokami i zdarzeniami, urwanymi nogami, wnętrznościami, mózgiem na wierzchu, śmiercią, że normalny człowiek by zwariował, zasłabł kilka razy przy pierwszej okazji. Czasem podczas reanimacji zdarza się komuś z nas zaśpiewać, powiedzieć żart. Rozmawiamy ze sobą w taki sposób, że gdyby ktoś nas nagrał, byłby ogólnopolski skandal. A my po prostu tak odreagowujemy. Staramy się odciąć. Bez tego skończylibyśmy w psychiatryku. Śmierć dzieci to jednak sytuacja skrajna. Porusza nawet lekarzy medycyny ratunkowej. To rzadkie przypadki, w naszym szpitalu jest ich 10–12 w roku. Niby rzadkie, ale raz w miesiącu trzeba taką śmierć przeżyć."


P. Kapusta, Agonia. Lekarze i pacjenci
w stanie krytycznym




"– Państwa syn nie żyje. – Koniec komunikatu. Zapada cisza...
...Właśnie tak powinien wyglądać ten dramatyczny moment. Kolejne słowa musi wypowiedzieć rodzina. Milczenia trzeba się nauczyć.
Doktor Monika: – Rozmowa z rodziną ma dwa cele. Pierwszy, zasadniczy: poinformowanie o śmierci. Bliscy wszystko wiedzą o stanie pacjenta, informujemy ich na bieżąco o kolejnych etapach, podejrzeniu śmierci, próbach. Jeśli towarzyszą nam w tym przez cały czas, ostateczna informacja nie jest totalnym szokiem. Ale mimo wszystko nie potrafią się przygotować na śmierć. Wierzą do końca. Dlatego musimy im to powiedzieć wprost: umarł."


P. Kapusta, Agonia. Lekarze i pacjenci
w stanie krytycznym




Paweł Kapusta – dziennikarz sportowy, był korespondentem na mundialach w RPA, Brazylii i Rosji oraz Euro 2012 i 2016, sędzia piłkarski. Za reportaż o ratownikach pt. „Trudno kogoś ratować, gdy życie rozlewa się po podłodze” otrzymał Nagrodę Newsweeka im. Teresy Torańskiej, był także nominowany do Grand Press oraz European Press Prize. We wrześniu 2018 r. ukazał się jego debiut literacki „Agonia. Lekarze i pacjenci w stanie krytycznym” – zbiór kilkunastu reportaży o służbie zdrowia. W marcu br. książka została nominowana do Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego 2019.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot