Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2019
z 18 kwietnia 2019 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Zróbmy właściwy krok w terapii schizofrenii

Tomasz Kobosz

Z prof. Jerzym Samochowcem, kierownikiem Katedry i Kliniki Psychiatrii Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego w Szczecinie, rozmawia Tomasz Kobosz.

Tomasz Kobosz: Panie Profesorze, jaka jest rzeczywista skala występowania schizofrenii w Polsce? I jakie obciążenie w wymiarze społecznym i ekonomicznym jest z nią związane?

Jerzy Samochowiec: Jeśli chodzi o schizofrenię, skala jej rozpowszechnienia w populacji jest podobna na całym świecie. Łatwo zapamiętać: ta choroba dotyka ok. 1% społeczeństwa. Skoro w Polsce mamy ok. 38 mln Polaków, to prawdopodobnie w naszym kraju ok. 380–400 tysięcy osób choruje na schizofrenię. Co prawda statystyki Narodowego Funduszu Zdrowia dotyczące refundacji leków wspominają jedynie o 180–190 tys. osób ze schizofrenią. Zatem przeszło połowa osób z tą chorobą albo się nie leczy, albo leczy się w sposób nieciągły, odstawiając leki, nie wykupując ich, nie pojawiając się u psychiatry.

Skala społecznego rozpoznania schizofrenii cechuje się również swoistą stabilnością. Może to jest brutalny przykład, ale w hitlerowskich Niemczech, gdzie w ramach programu eutanazji „wyciszania życia” ludzi chorych psychicznie – również ze schizofrenią – eliminowano takie osoby ze społeczeństwa, badania epidemiologiczne przeprowadzone w 1949 roku ponownie pokazały, że na schizofrenię cierpi dokładnie 1% populacji zachodniej części Niemiec.

T.K.: Jak wygląda obecnie postęp w leczeniu schizofrenii na tle możliwości terapeutycznych dostępnych dziś w psychiatrii? I na czym polega?

J.S.: To bardzo dobre pytanie, bo rzeczywiście wszyscy pamiętamy choćby z filmu „Piękny umysł” pierwsze zastosowanie chlorpromazyny. W tamtych czasach możliwość farmakologicznego zablokowania receptorów dopaminergicznych wydawała się wielkim osiągnięciem – wreszcie mieliśmy bowiem biologiczne leki, dzięki którym mieliśmy szanse na wyleczenie tej choroby. Szybko okazało się jednak, że schizofrenia ma wiele wymiarów – wymiar negatywny, afektywny, poznawczy, zdezorganizowania, depresyjny – na co leki pierwszej generacji nie wpływały, niestety – tylko na łagodzenie objawów pozytywnych. Nie wpływały także na kontrolę pozostałych symptomów schizofrenii, które stanowią istotę podstępnego przebiegu choroby.

Dopiero leki drugiej generacji umożliwiły uzyskanie skutecznego wpływu na objawy negatywne, m.in. apatię czy wycofanie się pacjenta z relacji międzyludzkich. Nie bez znaczenia jest również ich ograniczony wpływ na to, co moglibyśmy odbierać jako depresję, czyli smutek, niezdolność przeżywania przyjemności, ale także na uporządkowane myślenie, czyli objawy poznawcze. To kolejny, duży krok w terapii tej choroby.

Trzecim, bardzo ważnym odkryciem był fakt, że niestety leki przeciwpsychotyczne wpływają na parametry lipidowe. O ile stosowanie u pacjentów ze schizofrenią leków pierwszej generacji wiązało się najczęściej z niepożądanymi objawami neurologicznymi, czyli usztywnieniem, dyskinezami, o tyle wspólnym mianownikiem ubocznych działań leków drugiej generacji był ich wpływ na wzrost masy ciała, wzrost stężenia cukru, zaburzenia czynności serca na odcinku QT, przez co zwiększały ryzyko chorób serca. Niektóre, działając silnie uspokajająco, hamowały osoby leczone długoterminowo.

Trzeba przy tym pamiętać, że niektórym pacjentom podaje się neuroleptyki poza wskazaniami, a więc na przykład w chorobie schizoafektywnej, bądź też stosuje się te leki w terapii choroby afektywnej dwubiegunowej – wiele bowiem leków z grupy neuroleptyków ma wskazania i refundację zarówno do schizofrenii, jak również choroby afektywnej. Sami pacjenci wielokrotnie mówili swoim lekarzom, że najbardziej przeszkadzają im nie objawy wytwórcze choroby, ale właśnie to, że są spowolnieni, nie mogą normalnie myśleć oraz odczuwać. Wszystko to tak naprawdę przyczyniało się do tego, że pacjenci odstawiali te leki.

Dlatego właśnie od najnowszej grupy leków przeciwpsychotycznych oczekiwalibyśmy, żeby przy zachowanym wpływie na objawy wytwórcze umożliwiały kontrolę także objawów depresyjnych, czyli działały przeciwdepresyjnie, poprawiając funkcje poznawcze, aktywizując pacjenta i pozostając bez wpływu na jego parametry, tj. na odcinek QT, prolaktynę, poziom cukru, masę ciała, parametry lipidowe. To tzw. wielka piątka, której naruszenie powoduje, że nasi pacjenci umierają nawet 15 lat wcześniej. Nie dlatego, że popełniają samobójstwo – choć oczywiście to też się zdarza. Najczęstszą przyczyną zgonu są właśnie powikłania chorób somatycznych, spowodowane chorobami sercowo-naczyniowymi.

Możemy się domyślać, że nasi pacjenci ze schizofrenią w pragmatyce kontaktów z Narodowym Funduszem Zdrowia nie są przebojowi, a ich szansę dostania się do specjalisty oraz przestrzegania późniejszych zaleceń nie tylko psychiatrycznych, ale także kardiologicznych, nefrologicznych, nadciśnieniowych, diabetologicznych, są bardzo, bardzo małe.

T.K.: W terapii schizofrenii stosuje się leczenie wielowymiarowe, w którym istotną rolę odgrywa nowoczesna farmakoterapia. Czy mógłby Pan Profesor powiedzieć coś więcej o najnowszej generacji leków neuroleptyków, której przedstawicielem jest lurazydon? Czym się wyróżnia ten lek na tle innych opcji terapeutycznych? Jakie jest jego miejsce w leczeniu schizofrenii?

J.S.: Lurazydon jest neuroleptykiem mającym efekt przeciwpsychotyczny, silnie blokuje dopaminę, działając na objawy wytwórcze schizofrenii. Jednak oprócz tych właściwości pozbawiony jest różnych wpływów na objawy uboczne, ponieważ nie działa na receptory, które powodują zwiększanie masy ciała czy sedowanie pacjenta. Lek ten charakteryzuje się tzw. wąskim profilem receptorowym, co przy dobrej tolerancji leczenia daje efekty takie, jakich byśmy się spodziewali.

Jak sądzę, lurazydon, przy braku działań sedujących, oddziaływań przewlekłych na parametry lipidowe oraz nie pogarszający stanu zdrowia somatycznego pacjenta byłby świetnym rozwiązaniem alternatywnym na rynku, zwłaszcza dla osób starszych, które leczą się od wielu lat, chorują na wiele chorób. Z drugiej strony, także dla ludzi młodych, w pierwszej linii leczenia niegenerującego objawów niepożądanych, jak ma to miejsce w przypadku innych leków.

T.K.: Zgodnie ze wskazaniami lurazydon przyjmowany jest przez pacjenta raz na dobę. Jak wygląda compliance w przypadku tego leku w porównaniu do preparatów podawanych w iniekcjach raz na kilka tygodni czy nawet miesięcy?

J.S.: Myślę, że lek o takim profilu znajdzie swoje zastosowanie w terapii schizofrenii. Jak pamiętamy z wykładu dotyczącego leków przeciwpsychotycznych o przedłużonym działaniu i uwalnianiu, tak naprawdę tylko do 10% pacjentów stosuje w Polsce takie właśnie leki. Wydaje mi się, że sami lekarze obawiają się proponować takie leczenie pacjentom, a jeśli lekarz nie przekona skutecznie swojego pacjenta, to on raczej nie zastosuje się do zaleceń lekarskich. Trzeba więc najpierw przekonać samego siebie, że taka opcja terapeutyczna jest słuszna. Myślę więc, że zawsze jest miejsce na lek w formie doustnej, ponieważ de facto tak się zaczyna leczenie tej choroby. Zwłaszcza przy współistniejących zaburzeniach somatycznych tabletka jest najlepszym wyborem. Dlatego lek, który nie pogarsza stanu somatycznego pacjenta, ma ewidentnie przewagę.

Poza tym jeśli pacjent widzi i czuje, że coś mu pomaga, jego współpraca z lekarzem rośnie. A jeśli przy tym nie doświadcza sedacji, spowolnienia w czasie terapii usuwającej jego dezorganizację myślenia i pomagającej mu w codziennych kontaktach w najprostszych sprawach, wówczas przewaga takiego leku jest znaczna. Nie wierzę tylko, by sam lek mógł dokonać wszystkiego za pacjenta, tak jak chcieliby czasem nasi pacjenci. Wydaje mi się, że każdy pacjent – zarówno ten z przyjmowanym lekiem raz na trzy miesiące, jak i ten, który codziennie zażywa tabletkę – musi mieć wsparcie, psychoedukację, nauczyć się na nowo swojego życia z chorobą przewlekłą. Obecnie na rynku widzimy tylko jeden czy dwa leki tego rodzaju, mamy z nimi pewne doświadczenia. Możemy więc zakładać, że refundacja lurazydonu mogłaby uzupełnić tę niewielką, właściwie pojedynczą, liczbę leków. Co więcej, świetnie by się wpisała w model prozdrowotny, który lansuje samo Ministerstwo Zdrowia.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot