Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 17–25/2019
z 21 marca 2019 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Street in stomach go boom, czyli opieka międzykulturowa

Oliwia Tarasewicz-Gryt

Coraz więcej obcokrajowców leczy się w Polsce. Dziś jest ich ponad 560 tysięcy. Nie jesteśmy na to w pełni przygotowani i nie chodzi tylko o przepisy czy barierę językową. Potrzebne są też kompetencje międzykulturowe.

Z raportu ZUS za lata 2008–2018 wynika, że aż dziewięciokrotnie wzrosła liczba obcokrajowców zgłoszonych do ubezpieczeń. Widać wyraźne przyspieszenie – o ile w latach 2009–2014 liczba cudzoziemców, którzy podlegali ubezpieczeniom w ZUS wzrosła o ok. 60 tys., to w okresie od grudnia 2014 r. do września 2018 r. aż o 444,8 tys. Dominują obywatele Ukrainy (426 tys.) oraz Białorusi (33 tys.), mamy też w Polsce po 7–8 tysięcy pracujących Wietnamczyków, Mołdawian i Rosjan, a także sporo obywateli Indii, Gruzji i Nepalu.

Leczenie obcokrajowców wiąże się z dwoma dużymi wyzwaniami. Pierwsze to koszty i przepisy oraz wciąż zbyt mała wiedza na temat zasad rozliczania kosztów leczenia i nieskuteczne egzekwowanie ich zwrotu od cudzoziemców. Drugie wyzwanie dotyczy kompetencji, bez których trudno się porozumieć z pacjentem, a zarazem diagnozować, leczyć i skłonić do przestrzegania zaleceń. Ignorowanie różnic kulturowych i potrzeb pacjenta tworzy bariery w komunikacji. Rosnąca liczba cudzoziemców będzie stanowić wyzwanie w tym zakresie zarówno dla usług w sektorze publicznym, jak i prywatnym. Warto więc wdrożyć działania dostosowujące polską służbę zdrowia do realiów i zadbać także o kompetencję międzykulturową, by usprawnić pracę w placówce, a także, by… nie stracić klientów. W dzisiejszych czasach kompetencje te stają się dobrą praktyką biznesową i budują przewagę konkurencyjną prywatnych placówek.

Komunikacja w centrum leczenia

Bariera językowa i kulturowa to wyzwanie w każdym kraju na świecie. Najprościej byłoby oczekiwać od cudzoziemca dobrej znajomości języka polskiego. Wielu stara się go przyswoić i ma świadomość, że to bardzo ważne, jednak trzeba wziąć pod uwagę, że nie jest on łatwy, mówi nim stosunkowo niewielka liczba ludności świata, a dla wielu obcokrajowców Polska to tylko jeden z etapów w życiu. Poza tym nawet przy bardzo dobrej znajomości języka trudno porozumieć się w kwestii samopoczucia i dolegliwości, ich przyczyn i planu leczenia. Pacjent może opanować język na poziomie umożliwiającym mu swobodne funkcjonowanie w obcym kraju, jednak nie znać zupełnie medycznej terminologii czy nazw narządów wewnętrznych.

Sporo obcokrajowców ma pozytywne doświadczenia, związane zarówno z publicznymi, jak i prywatnymi placówkami ochrony zdrowia. Zamieszkali we Wrocławiu cudzoziemcy twierdzą, że nie mieli problemu z porozumieniem się po angielsku także na oddziałach ratunkowych, gdzie trafili po urazie lub wskutek nagłego pogorszenia zdrowia. Niektórzy wolą jednak poczekać i udać się do prywatnej przychodni. Odstrasza ich głównie konieczność przebrnięcia przez szpitalną biurokrację. Wielu nie zdaje sobie sprawy z wymogu comiesięcznego pobierania od pracodawcy druku RMUA. Brak też świadomości – także w placówkach ochrony zdrowia – że wystarczy PESEL, który większość cudzoziemców ma.

Bariery stwarzają często nie lekarze czy pielęgniarki, lecz pozostały personel, np. recepcji i rejestracji. Trudności nastręcza komunikacja przez telefon z osobami, które udzielają informacji. Ma to znaczenie szczególnie w nagłych wypadkach. Przy urazie nieznajomość procedur oraz języka dodatkowo pogłębia niepewność – taki pacjent jest zdezorientowany, nie wie, czy ma wołać karetkę, do którego szpitala się udać np. z zerwanym więzadłem kolana, szczególnie że najczęściej został już zaznajomiony z realiami kolejek na SOR. Niedostateczna komunikacja w takim przypadku znacznie utrudnia sytuację i może opóźnić uzyskanie pomocy.

Zdarzają się oczywiście także wpadki językowe – jedna z zamieszkałych we Wrocławiu cudzoziemek dowiedziała się w szpitalu, że „street in stomach go boom”, co najprawdopodobniej miało oznaczać problemy z jelitami. To była jedyna diagnoza, którą usłyszała. Z perspektywy lekarza – przekazał informację, jak umiał, z perspektywy obolałego pacjenta – taki komunikat niewiele wnosi.

Czy pani bada się jak Europejki?

Komunikacja między lekarzem a pacjentem obejmuje nawiązanie relacji, badanie diagnostyczne, planowanie, negocjacje, ustalanie celów, terapię i edukację. Różnice kulturowe są głównym powodem rozbieżnych poglądów na rzeczywistość i nie można ich pominąć, jeśli zależy nam na skutecznym leczeniu. Jeśli nie zwrócimy uwagi na umiejętną komunikację, istnieje ryzyko jednostronnego i etnocentrycznego postrzegania „co jest nie tak” z pacjentem. Patrzymy wtedy z osobistej perspektywy, filtrując rzeczywistość przez własne pochodzenie, wartości i pozycję społeczną. Ponadto lekarze w relacji z pacjentem są zawsze autorytetem, relacja ta rzadko bywa równoważna – „lekarz wie najlepiej”. To w przypadku znacznych różnic kulturowych może prowadzić do sytuacji, w której poglądy pacjentów są pomijane lub wykluczane jako nieważne.

Różnice w wyglądzie, sposobie życia, wierzeniach i przekonaniach pacjentów powodują, że nawet lekarzom sprawnie komunikującym się w obcym języku zdarzają się gafy, takie jak pytanie „Czy bada się pani tak jak Europejki”, adresowane do jednej z cudzoziemek mieszkających w dużym polskim mieście. Padło z ust lekarza zatrudnionego w prywatnej przychodni. Najprawdopodobniej nie wynikało ze złych intencji, jednak pacjentka poczuła się urażona. To, czego zabrakło lekarzowi, to właśnie zdolności międzykulturowe.

Co to są kompetencje
międzykulturowe?


To przede wszystkim umiejętność skutecznego komunikowania się i postępowania z ludźmi, niezależnie od kultury, z jakiej pochodzą. Są więc szczególnie istotne w ochronie zdrowia, gdzie ważne jest zbudowanie dobrej relacji i zaufanie. Ich kształtowanie nie ma zbyt wiele wspólnego z ideologicznie nacechowaną dziś tolerancją. Obejmuje umiejętności językowe i społeczne, otwartość i wrażliwość na inne kultury oraz świadomość własnego dziedzictwa kulturowego. To niezbędne do zapewnienia wysokiej jakości opieki i dobrej relacji z pacjentami, pochodzącymi z odmiennych kręgów kulturowych. Kompetencje międzykulturowe są kluczowe dla unikania nieporozumień. Osoba kompetentna międzykulturowo ma świadomość, że tło socjokulturowe ma wyraźny wpływ na perspektywy, wartości, przekonania i zachowania pacjenta, dotyczące jego zdrowia i samopoczucia. Wie, że czynniki kulturowe mogą powodować różnice w rozpoznawaniu objawów, wpływać na to, w którym momencie pacjent zacznie szukać pomocy lekarskiej, determinować zrozumienie strategii postępowania. Kultura ma także wpływ na oczekiwania pacjenta, związane z opieką oraz na przestrzeganie zaleceń.

Dobre praktyki z zagranicy

W krajach o znacznie większym niż Polska doświadczeniu z różnorodnością kulturową wdraża się od dawna rozwiązania pozwalające na radzenie sobie z różnicami kulturowymi i efektywne leczenie pomimo tych różnic. Nazywa się to opieką międzykulturową (cross-cultural care) i koncentruje na umiejętności skutecznego komunikowania się i zapewnianiu wysokiej jakości opieki zdrowotnej pacjentom z różnych środowisk społeczno-kulturowych.

Jednym z najprostszych rozwiązań, jakie można wdrożyć w placówkach ochrony zdrowia, jest zapewnienie tłumaczy lub mediatorów kulturowych, jednak biorąc pod uwagę realia finansowo-kadrowe, to trudne do przeprowadzenia. Tłumacze pojawiają się głównie w placówkach prywatnych. Takie rozwiązania są zazwyczaj słono płatne. Hiszpańska rodzina, mieszkająca w Polsce, otrzymała informację z kliniki, że musi dopłacić 2 tysiące złotych za obecność tłumacza przy porodzie. To spory procent honorarium za opiekę przy porodzie i taka wycena pokazuje wyraźnie, że komunikacja jest jednym z ważniejszych i cenniejszych elementów usługi medycznej.

W jednej z warszawskich przychodni zarówno zapisy do lekarza, jak i obsługa są dostępne w języku rosyjskim lub ukraińskim. To rozwiązanie bezpłatne, możliwe dzięki wsparciu prywatnej przychodni oraz organizacji pozarządowej. Inicjatywa promowana jest jako pierwsze w Polsce „Centrum Pacjentów Zagranicznych”.

Kiedy dysponujemy wsparciem tłumacza, warto wiedzieć, że są pacjenci, którzy będą oczekiwali, że będzie on tej samej płci co oni. Podobnie w przypadku porodów w rodzinach muzułmańskich – towarzyszący mu personel powinien się składać wyłącznie z kobiet. Wskazówki opracowane dla personelu medycznego w Wielkiej Brytanii czy USA, podkreślają, że korzystając z pomocy tłumacza, powinno się mimo wszystko mówić, patrząc na pacjenta i nie zachowywać się tak, jakby go nie było w gabinecie.

W sytuacji, gdy nie można sobie pozwolić na tłumacza, a pacjent zna język w niewystarczającym stopniu, rozwiązaniem mogą być stosowane m.in. w Niemczech słowniczki obrazkowe. Kiedy nie mamy do dyspozycji takiego słowniczka, można się też posłużyć translatorem w telefonie czy komputerze lub rysować na kartce.

Kiedy rozmawiamy z cudzoziemcem, ważne jest też, by nie mówić podniesionym głosem, bo pacjent przecież nie dlatego nie rozumie, że nie słyszy. Kolejna cenna wskazówka to: mało słów, konkretnie, tylko to, co trzeba. Dla kogoś, kto zna język słabo, nadmiar słów będzie frustrujący. Ponadto pacjent będzie zmuszony słuchać i przetwarzać słowa, zamiast skupić się na wykonywaniu poleceń.

Inne wytyczne dotyczą zbierania wywiadu. Zaleca się zadawanie pytań po to, by ustalić, jakie pacjent ma podejście do swojego zdrowia i medycyny, jak dba o zdrowie, co robi dla jego zachowania i jakie wskazuje przyczyny choroby. Te pytania pozwalają ustalić przekonania dotyczące zdrowia, choroby i profilaktyki, ale często także np. doświadczenia z medycyną ludową i alternatywną. Bywają takie sytuacje, kiedy trzeba zaangażować całą rodzinę w leczenie pacjenta lub uzyskać akceptację któregoś z jej członków. Potrzebna jest też wiedza o tym, że pacjenci mogą się różnić w sposobie artykułowania swoich dolegliwości i to także ma związek z ich kulturą. W wielu kręgach kulturowych nie jest przyjęte ujawnianie osobistych i rodzinnych problemów.

Warto też mieć świadomość różnic kulturowych, jeśli chodzi o kontakt wzrokowy, mowę ciała, ton głosu, gesty potakujące i przeczące, dystans i dotyk, a także stopień akceptacji dla przerywania i zadawania pytań.

Reagować w porę

Patrząc zaś z perspektywy pacjenta obcokrajowca, trzeba, niestety, stwierdzić, że wciąż brakuje jasno sformułowanych zasad i reguł rządzących ochroną zdrowia w Polsce. Dane na te temat są dostępne w różnych rozproszonych źródłach, jednak jak okazuje się w praktyce, pomocne byłyby krótkie i zwięzłe broszury czy ulotki, wydawane na przykład w urzędach wojewódzkich przy załatwianiu formalności związanych z kartą pobytu. Powinny zawierać opracowane w kilku językach wytyczne, algorytmy postępowania: kiedy potrzebny nam PESEL, kiedy druk RMUA, kiedy należy udać się na SOR, kiedy lepiej zaczekać na wizytę w przychodni, co jest dodatkowo płatne, a co należy się każdemu ubezpieczonemu. Podobne wytyczne należałoby przekazać placówkom medycznym. To pozwoliłoby uniknąć stresu i frustracji zarówno pacjentom, jak i pracownikom.

Kolejna ważna sprawa to poprawa procedur i przepisów związanych z pokryciem kosztów leczenia. Wraz z napływem imigrantów ze Wschodu sytuacja może się pogarszać, bowiem to oni najczęściej nie mają wymaganego ubezpieczenia i trudno wyegzekwować zwrot kosztów. W ubiegłym roku samorząd lekarski zaapelował do ministrów zdrowia i spraw zagranicznych o rozwiązanie problemu. Wskazanym przez lekarzy sposobem jest: utworzenie funduszu gwarancyjnego na pokrycie kosztów leczenia nieubezpieczonych cudzoziemców, ustalenie na drodze umów międzynarodowych zasad refundowania takich kosztów podmiotom leczniczym przez władze bądź instytucje państw, z których cudzoziemcy pochodzą oraz bezwzględne wymaganie, aby cudzoziemcy przebywający w Polsce mieli odpowiednie ubezpieczenie kosztów leczenia przez cały okres swego pobytu na terytorium Polski, nie tylko starając się o wizę wjazdową, ale także przy przedłużaniu pobytu w Polsce.

Z perspektywy jakości usług i ułatwienia pracy personelowi, niezbędne jest przygotowanie do pracy z pacjentem, pochodzącym z obcej kultury i zrozumienie, że kompetencja międzykulturowa to nie dostosowywanie się do obcokrajowców, którzy nie chcą się dostosować do nas, lecz jako dbałość o jakość i efektywność usługi medycznej.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot