Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 26–33/2017
z 13 kwietnia 2017 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wszystko idzie jak po maśle

Małgorzata Solecka

Parlament szybko się uporał z ustawą o sieci szpitali i w ostatnich dniach marca przekazał ją na biurko Andrzeja Dudy. Prawdopodobieństwo, że Andrzej Duda posłucha apeli posłów Kukiz’15 i Jerzego Owsiaka i nie złoży podpisu pod ustawą, jest mniej więcej takie jak to, że OECD w tym roku sklasyfikuje polski system ochrony zdrowia w pierwszej dziesiątce krajów rozwiniętych. Skoro jest tak dobrze, skąd pogłoski o możliwej dymisji ministra zdrowia?

Trudno policzyć, ile razy w ciągu osiemnastu miesięcy rządu PiS pojawiały się sygnały, że Konstanty Radziwiłł może stracić stanowisko. Można powiedzieć, że miesiąc bez takiej plotki trzeba byłoby uznać za stracony… Tymczasem na przełomie marca i kwietnia plotka wróciła. Tym razem w związku ze słabnącymi notowaniami partii rządzącej, pogarszającym się odbiorze społecznym całego rządu i pożądanej przez wyborców (co wykazały sondaże) rekonstrukcji gabinetu.

Politycy PiS o możliwościach zmian w rządzie oficjalnie mówią niechętnie albo wcale. Na większą otwartość zdobył się marszałek senatu Stanisław Karczewski, który w wywiadzie radiowym stwierdził (3 kwietnia), że rekonstrukcja rządu jest możliwa. Pytany przez Konrada Piaseckiego, czy szykuje się głęboka reorganizacja rządu, odpowiedział: „Intuicyjnie – głęboka nie. Płytka – być może. Przez cztery lata, a mam nadzieję, że Beata Szydło będzie premierem też w następnej kadencji, na pewno dojdzie do jakichś zmian. Nie chciałbym przewidywać i spekulować. Na pewno do świąt nic nie będziemy robili. To pewne. Czekamy na święta.”

Konstanty Radziwiłł bez wątpienia znajduje się na długiej liście ministrów, którzy podczas głębokiej rekonstrukcji rządu mogliby stracić stanowisko. W partii Jarosława Kaczyńskiego jest wielu polityków, którzy uważają, że choć reforma zdrowia jest konieczna, Radziwiłł przeprowadza ją w najgorszy możliwy sposób. Notowań ministra nie poprawia też zdecydowanie negatywna opinia, jaką ma na jego temat przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”, Maria Ochman. – Część posłów zastanawia się, dlaczego Beata Szydło nie reaguje. Na co czekamy, że „Solidarność” wyprowadzi związkowców na ulice? – mówi jeden z polityków PiS.


Cel: udobruchać związki

Ministerstwo Zdrowia zdaje sobie sprawę ze skutków potencjalnego starcia z „Solidarnością” i chce go za wszelką cenę uniknąć. Pod koniec marca związkowcy usłyszeli na przykład zapewnienie, że wbrew wcześniejszym zapowiedziom ratownictwo medyczne zostanie upaństwowione nie od 2021 roku, ale już od lipca 2018 roku, kiedy skończą się kontrakty. Nie będzie więc okresu przejściowego, który zawierała tzw. mała nowelizacja ustawy o Państwowym Ratownictwie Medycznym. Resort zdrowia zamierza też zrobić wszystko, by przeforsować ustawę o wynagrodzeniach minimalnych pracowników medycznych. Projekt ustawy do początku kwietnia ciągle oczekiwał na rozpatrzenie przez rząd, ale wszystko wskazywało, że podobnie jak w przypadku sieci szpitali, wicepremierowi Mateuszowi Morawieckiemu nie uda się go zablokować, choć pojawiła się informacja, że z powodu braku finansowania wejście w życie ustawy mogłoby być przesunięte nawet o pół roku.

– Nie chodzi o konflikt Morawieckiego z Radziwiłłem, bo to sprawa trzeciorzędna. Mateusz Morawiecki ściera się z Beatą Szydło. A to premier ręczyła „Solidarności”, że ustawa o płacy minimalnej będzie. Gdyby Morawiecki zablokował ten projekt, być może mielibyśmy nowego premiera. Na to się nie zanosi – usłyszałam od mojego rozmówcy z PiS.

Jeśli rzeczywiście dojdzie do zmian w rządzie Beaty Szydło i zapadnie decyzja, by nie wymieniać połowy gabinetu, Radziwiłł może jednak spać spokojnie. Najbardziej prawdopodobne jest odwołanie bowiem dwóch ministrów – Witolda Waszczykowskiego (MSZ) oraz Andrzeja Adamczyka (Ministerstwo Infrastruktury). Pierwszy kroczy od wpadki do wpadki, drugi może stracić stanowisko za aferę z ustawionym przetargiem na ochronę dworców kolejowych w czasie Światowych Dni Młodzieży. Natomiast jeśli w grę wchodziłaby rekonstrukcja totalna (wymiana większej liczby ministrów) lub wręcz zmiana premiera – Konstanty Radziwiłł raczej nie dostałby od PiS drugiej szansy.


Bez powodów do dymisji –
ustawa jest perfekcyjna


Sam Konstanty Radziwiłł publicznie na początku kwietnia deklarował, że ani nie spodziewa się odwołania z rządu, ani nie rozważa honorowej dymisji, jeśli wprowadzane przez niego reformy się nie powiodą. – Zmiana jest dobrze przygotowana. Ona nie jest żadną zmianą rewolucyjną, ona wpisuje się w cały system, w którym funkcjonujemy i poprawia jeden element, jakim jest sieć szpitalna – mówił w programie TVN24. Radziwiłł stwierdził nawet, że ustawa o sieci szpitali jest przygotowana „perfekcyjnie”, a gdy wejdzie w życie, pacjenci natychmiast odczują jej dobre skutki, bo kolejki znacząco się zmniejszą albo nawet znikną. Powtórzył też, że jego reformy krytykują ci, którzy dorobili się na źle funkcjonującym systemie. – Moim zdaniem, ta cała kampania przeciw tej ustawie z jednej strony była prowadzona przede wszystkim przez tych, którzy mogą na tym stracić, bo w służbie zdrowia narosło sporo interesów, które porządkując ten system, naruszamy. Naprawiamy tę sytuację dla dobra pacjentów i myślę, że te głosy, które się pojawiają krytyczne, to głównie z obszaru tych, którzy prowadzą takie czy inne interesy w służbie zdrowia.

Radziwiłł nie czuje się też w żaden sposób odpowiedzialny za spadek notowań rządu i PiS (choć jest jednym z najgorzej ocenianych ministrów, głównie ze względu na kwestie ideologiczne, takie jak ograniczenia w dostępności do antykoncepcji awaryjnej czy otwarte wspieranie inicjatyw dalszej penalizacji aborcji). – Jak się podejmuje trudne reformy, społeczeństwo wstrzymuje oddech i to jest zupełnie naturalne – skomentował gorsze notowania PiS, dodając, że nie jest to ani stan zawałowy, ani nawet zadyszka. – Myślę, że skutki tego, co robimy pozwolą odzyskać to poparcie w momencie, który jest – można powiedzieć – krytyczny, to znaczy w czasie wyborów – stwierdził minister, którego przepytywał w programie „Jeden na jeden” Bogdan Rymanowski.


Szybka ścieżka dla pacjentów
z grubszym portfelem?


Krytyczny moment dla Radziwiłła może jednak nadejść szybciej niż jakiekolwiek wybory. Pod koniec marca wiceminister zdrowia Marek Tombarkiewicz ujawnił, że w resorcie zdrowia prowadzone są prace nad nowelizacją ustawy o działalności leczniczej. Chodzi o to, by umożliwić publicznym szpitalom komercyjne leczenie pacjentów, którzy mają prawo do świadczeń medycznych w publicznym systemie. W tej chwili na zasadach komercyjnych szpitale publiczne mogą leczyć tylko tych, którzy tytułu do korzystania z publicznej służby zdrowia nie mają.

To oznacza ni mniej, ni więcej, tylko stworzenie uprzywilejowanej ścieżki dostępu dla pacjentów, którzy mogą sobie pozwolić na wydanie kilkuset (badania, na przykład TK) czy kilku tysięcy złotych (operacja okulistyczna). Na taki krok nie zdecydowała się w ciągu ośmiu lat Platforma Obywatelska. Ustawa o działalności leczniczej, uchwalona za rządów PO, nie zabraniała wprost szpitalom publicznym udzielania świadczeń komercyjnych, ale wszystkie interpretacje, wydawane przez MZ i NFZ szły w tym kierunku, że jest to nielegalne – zwłaszcza jeśli miałoby dotyczyć świadczeń, na które szpital ma kontrakt z Funduszem. – Nie wierzę, że na Miodowej pracują nad taką propozycją – powiedział mi jeden z posłów PiS. Ale biuro prasowe potwierdziło, że prace trwają, choć są na „wstępnym etapie procesu legislacyjnego”. Jest bardzo mało prawdopodobne, że PiS zaakceptuje pomysł: pod znakiem zapytania stoi przecież zgoda na mniej kontrowersyjną propozycję, by pacjenci mogli dopłacać do wyrobów medycznych lepszej jakości, stosowanych np. w operacjach okulistycznych. – W tej propozycji pacjent może sobie kupić jakość. Teraz ministerstwo proponuje, by zamożniejsi mogli sobie kupić czas? – dziwi się mój rozmówca.

Na co liczy Radziwiłł? Być może na to, że uda mu się przekonać prezesa PiS i pozostałych wpływowych polityków partii, że otwarcie szybkiej ścieżki dla zamożniejszych Polaków nie oznacza dzielenia Polaków na biednych i bogatych, ale wzmocnienie finansowe publicznych szpitali, tak by i biedniejsi byli leczeni szybciej. Jeśli pieniądze trafią do szpitali publicznych, zamiast do prywatnych, publiczna służba zdrowia będzie w lepszej kondycji, a na tym powinno rządzącym zależeć najbardziej.

Jednak eksperci nie mają złudzeń: to dobre argumenty, jednak nie dla rządu, który postawił sobie za cel ścisłe oddzielenie w służbie zdrowia pierwiastka publicznego i prywatnego, i który odcina prywatnych świadczeniodawców od publicznego źródła finansowania. I zostawiając politykę na boku, nie w systemie, który zamierza tworzyć Radziwiłł. Zwracają uwagę, że o ile w tej chwili kontrakt szpitala z NFZ jest „policzalny” (bo opiewa na określoną liczbę procedur), to po 1 października i przejściu na system ryczałtowy liczba świadczeń rozpłynie się w budżecie, jaki szpital otrzyma, to zaś utrudni wykazanie pacjentowi, jaką korzyść odniesie, decydując się na komercyjny zabieg. Chyba że będą to zabiegi czy badania opłacane tak jak dotychczas.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot