Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2017
z 16 lutego 2017 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Niebawem duże zmiany w refundacji i koszyku

Aleksandra Kurowska

Z wiceministrem zdrowia Krzysztofem Łandą rozmawia Aleksandra Kurowska

Aleksandra Kurowska: Wiele mówił Pan w zeszłym roku o porządkach w koszyku świadczeń gwarantowanych, zatrudnieniu do tego dodatkowych nawet 100 osób, ale ustawa umożliwiająca sfinansowanie tych etatów ugrzęzła na długie miesiące. A zmiany w koszyku toczą się wolno. Co dalej?

Krzysztof Łanda: Chodzi o projekt ustawy, w którym wpisaliśmy również ratunkowy dostęp do technologii lekowych. Faktycznie prace nad nim przeciągnęły się, ale z moich informacji wynika, że w lutym powinien ten projekt zostać przyjęty przez rząd. Umożliwi zatrudnienie 100 „koszykarzy”, czyli analityków koszyka. Obecnie w resorcie zdrowia mam tylko trzy osoby do tego ogromnego zadania, a pomoc 20 pracowników NFZ jeden dzień w tygodniu to stanowczo za mało. Planuję, że w kwietniu zaczniemy zatrudniać, a do czerwca powinny ruszyć prace w znacznie szerszym zakresie. Nowe osoby zajmą się m.in. przeglądem zawartości koszyka, ponieważ prawa pacjentów do leczenia nie są dziś precyzyjnie określone, a niektóre procedury w nim zawarte powinny zostać wyparte przez nowsze.

A.K.: W koszyku mają się też znaleźć np. Breast Cancer Units? Podobno pracują Państwo nad nimi?

K.Ł.: Tak, ale to nie jest jedyny rodzaj certyfikacji, jaki planujemy zapisać w koszyku. Dla certyfikacji w chorobach czy zakresach przygotowujemy obecnie ustawową podstawę prawną. Próbowaliśmy zrobić pilotaż kompleksowych świadczeń dla pacjentów po zawale wraz z rehabilitacją, ale okazało się to bardzo trudne. Dlatego – choć planowałem, że kardiologiczna opieka koordynowana ruszy z początkiem tego roku, podobnie zresztą jak dla osób wymagających alloplastyki stawów biodrowych – są opóźnienia. Nie mamy części koszyka dla świadczeń kompleksowych wielodyscyplinarnych, do której takie procedury można by wpisywać, nie mamy też ram prawnych do prowadzenia pilotażu, ale w tej drugiej kwestii stosowna zmiana przepisów jest już w konsultacjach. Nikt wcześniej nie zajmował się kompleksową opieką w taki sposób.

A.K.: NFZ robi to dla ciężarnych, ale tylko w 13 placówkach w całym kraju. Choć toczy się nadal spór, czy koordynatorem powinien być lekarz, czy np. położna, a na dodatek, czy pracownicy szpitala, czy też ci, do których pacjentka uczęszcza od lat. Jak będzie w KOZ dla osób po zawale?

K.Ł.: W rekomendacjach AOTMiT było jasno wskazane, że koordynatorem jest szpital wykonujący zabieg kardiologii interwencyjnej i szpital wykonujący alloplastykę. Mamy też pomysł, aby koordynacja nie była wymuszona przez rozporządzenie koszykowe. W grę wchodzi tzw. tetris, który też chcielibyśmy najpierw wdrożyć w pilotażu. Polega on na tym, że gdy dany pacjent otrzymuje np. cztery świadczenia wykonane w określonej kolejności, w konkretnym czasie, to świadczeniodawcy otrzymują np. 120 proc. wyceny. Jednak jeśli się nie zmieszczą w terminie, to zostaje im jedynie 100 procent. Jednak ten pomysł jest dopiero w fazie koncepcyjnej. To trudny system wymagający zmiany ustawy, aby stworzyć nową część koszyka.

A.K.: Na razie te zapisy na swój sposób próbuje wdrożyć NFZ. Jak twierdzi, nie ma prawnej możliwości prowadzenia pilotażu świadczeń, które są w koszyku gwarantowanym, więc wdroży je od razu w całej Polsce. Jednak z oceny skutków regulacji projektu zarządzenia prezesa funduszu wynika, że niewielu pacjentów z tego skorzysta.

K.Ł.: Uważam, że opieka koordynowana dla osób po zawale powinna być nielimitowana. Powinni zostać nią objęci wszyscy wymagający tego pacjenci, którzy zgodzą się na to rozwiązanie. Oczywiście zapewnienie większej liczbie chorych 12-miesięcznej opieki, obejmującej m.in. rehabilitację i wizyty u specjalistów, to wyższe koszty, ale to może też przynieść oszczędności. Więcej osób ma wtedy szanse wrócić do sprawności czy nawet pracy zawodowej. Liczymy również na to, że mniej osób będzie trafiało ponownie do szpitala z powodu braku właściwej opieki po wypisie z placówki. Nie można też zapominać, że NFZ ma oszczędności z tytułu obniżek taryf w kardiologii interwencyjnej.

A.K.: Czyli poza pojedynczymi procedurami w koszyku będą wydzielone części do opieki koordynowanej, m.in. dla zawałowców oraz dla unitów, takich jak w raku piersi?

K.Ł.: Tak. Unitom poświęcona będzie też osobna ustawa dotycząca certyfikacji w wybranych chorobach bądź grupach chorób na kształt Breast Cancer Units. Jeśli dany ośrodek spełni określone standardy certyfikacyjne, to minister zdrowia nie będzie musiał martwić się o to, czy świadczeniodawca pełni usługi kompleksowo i na wysokim poziomie. W ustawie dodamy też kryteria geograficzno-populacyjne. Dzięki nim takie ośrodki będą rozłożone równomiernie i zgodnie z potrzebami zdrowotnymi w całym kraju. Chcemy uniknąć sytuacji takiej, jaka była np. w kardiologii interwencyjnej, w której tworzono placówki bez konkretnego planu.

A.K.: Ile będzie takich ośrodków?

K.Ł.: To zależy od choroby, bo każda z nich rodzi inne potrzeby zdrowotne. Kryteria geograficzno-populacyjne muszą być inne dla każdego z zakresów i poziomów referencyjnych, a opracujemy je ze środowiskiem specjalistów w danej dziedzinie. System certyfikacji uruchomić chcemy w wielu zakresach – na początek w stwardnieniu rozsianym, endometriozie, mukowiscydozie, raku jajnika czy szerszej onkologii, w replantacjach oraz wybranych chorobach kardiologicznych. Tworzymy w tej chwili sporo takich grup. Każda z nich składa się z około 20–30 specjalistów, którym pomagają pracownicy AOTMiT, których zadaniem jest weryfikacja koszyka i stworzenie systemu certyfikacji z konkretnymi kryteriami. W ciągu roku dzięki tym działaniom koszyk powinien zostać istotnie przebudowany. Ważnym elementem tych zmian jest postawienie na samoregulację środowiska. Certyfikacja obejmie standardy wyposażenia, kwalifikacje i liczebność kadr, organizację czy wskaźniki procesów związane ze standardami postępowania w określonych przypadkach chorobowych. Jeśli nawet te standardy, zgodnie z obecną wiedzą medyczną, zmienią się, to zapis w koszyku zostanie taki sam. Dzięki tej ustawie minister będzie autoryzował zestaw standardów certyfikacyjnych i kryteria geograficzno-populacyjne w danej grupie chorób. To zupełnie nowe podejście do koszyka. Oczywiście minister wciąż będzie mógł opracowywać świadczenia kompleksowe opieki koordynowanej, ale nowe rozwiązanie będzie prostsze. Poza tym angażuje środowisko i wprowadza elastyczne mechanizmy systemowe.

A.K.: O koordynacji w SM już się dyskutuje. Jak będzie wyglądać?

K.Ł.: Pracują nad tym eksperci zewnętrzni m.in. z Uczelni Łazarskiego i organizacje pacjenckie. Na razie postulowali opiekę koordynowaną, ale kto wie, może system unitów uznają za najbardziej optymalny. Moim zdaniem to lepsze rozwiązanie, bo będzie dużo prościej.

A.K.: Jak będzie przebiegała certyfikacja? I jak zachęcić do niej placówki?

K.Ł.: Proponowałbym tutaj metodę kija i marchewki. Na początku powinniśmy płacić 110 czy 120 proc. wyceny, jeśli dany ośrodek uzyskał certyfikat. Tak przez dwa czy trzy lata. Potem – jeśli któraś z placówek nie otrzyma certyfikatu – po prostu nie dostanie kontraktu.

A.K.: Jakich innych zmian mogą się spodziewać placówki medyczne ze strony resortu zdrowia?

K.Ł.: Reagujemy na potrzeby, staramy się też usuwać buble prawne pozostawione przez poprzedników. Na przykład w ustawie o świadczeniach chcemy zmienić przepisy dotyczące kolejek. W tej chwili zapisy do lekarza są absurdalne. Jeśli mamy 1500 osób w kolejce i zwolni się miejsce nr 10, to należałoby zgodnie z wymogami obdzwonić wszystkich pacjentów, którym przez to zmienił się termin. To niemożliwe.

A.K.: Co z wyrobami medycznymi?

K.Ł.: Projekt ustawy budził obawy CBA co do ryzyka korupcji przy certyfikacji wyrobów, ale sprawę tę już uzgodniliśmy, precyzując, kto będzie dokonywał ich oceny. Mam nadzieję, że ustawa szybko zostanie przedstawiona na posiedzeniu rządu, ponieważ w wielu obszarach związanych z wyrobami dochodzi do nieprawidłowości, a obecny system jest po prostu niegospodarny i nieprzejrzysty. Ale też wiele osób tych zmian nie chce, w tym część placówek medycznych, które – mając teraz płaconą jedną stawkę za świadczenie razem z niezbędnymi wyrobami, np. stentami czy soczewkami – podwyższały swoje dochody, kupując gorszej jakości wyroby czy sprzęt. Wiele osób zajmuje się też doradzaniem przy przetargach na zakup np. drogich urządzeń medycznych. Po wprowadzeniu cen urzędowych będzie dla nich o wiele mniej pracy, gdyż ceny urzędowe będą cenami maksymalnymi, a kryteria jakościowe w rozporządzeniach ministra zdrowia będą niemal obowiązkowe w przetargach szpitalnych.

A.K.: Co dokładnie zmieniło się w projekcie ustawy?

K.Ł.: Ratio legis pozostało bez zmian, dopracowaliśmy natomiast kilka zapisów. To była wspomniana już wcześniej kwestia tego, kto może wykonywać badania i stwierdzać jakość danego wyrobu medycznego. Nie wskazaliśmy tego w projekcie, wychodząc z założenia, że każdy wyrób charakteryzuje się innymi cechami i funkcjonalnością. Na czym innym polega określenie parametrów i dopuszczalności soczewek, a na czym innym pieluchomajtek. Różne laboratoria skupią się na zupełnie odmiennych właściwościach produktów. CBA nie wiedziało, jacy specjaliści są odpowiedzialni za testy. Nasza propozycja to zapis, że testy określające właściwości danego produktu będą przeprowadzały certyfikowane laboratoria. Mamy ogólnoeuropejski system akredytacji, w związku z czym sprawę można łatwo rozwiązać. Tylko laboratoria mające odpowiednie uprawnienia będą przeprowadzały takie prace. Myślę, ze wkrótce ustawa pójdzie dalej.

A.K.: Nad czym jeszcze – ważnym z punktu widzenia placówek – pracujecie?

K.Ł.: Udało nam się m.in. praktycznie rozładować kolejkę wniosków dotyczących wpisywania do koszyka technologii nielekowych. Zostały tylko ostatnie zaległe wnioski.

A.K.: A skoro o wnioskach mowa – to co z oceną pomysłów placówek medycznych planujących inwestycje z wykorzystaniem unijnych funduszy? Jak sprawdza się system IOWISZ?

K.Ł.: Tych wniosków na razie jeszcze nie jest dużo. Ocenę przeszło kilkadziesiąt w MZ, z tego 20–30 proc. odpadło. Ale proszę pamiętać, że priorytetem IOWISZA nie jest odrzucanie słabych wniosków, sprzecznych z europejską i państwową polityką zdrowotną i rozwojową, ale zachęcenie ludzi mających pomysły, by je przetestowali. W związku z tym rozpoczęliśmy cykl konferencji informacyjnych w miastach wojewódzkich w całej Polsce. Dotyczą one wykorzystania samego narzędzia w praktyce, pomagają zrozumieć rolę wskaźników skuteczności działania IOWISZ-a. Wiem, że niektórzy mają niepochlebne opinie o tym systemie, ponieważ przyzwyczaili się, że unijne pieniądze przyznawano nawet wtedy gdy inwestycja np. dublowała działania sąsiedniej placówki i miała niewielkie szanse na wykorzystanie nowego potencjału. Minister uważa jednak, że lepiej nie absorbować części środków unijnych, niż wykorzystywać je w zły sposób. I IOWISZ temu służy oraz sprawdza się dobrze.

A.K.: IOWISZ służy też ocenie inwestycji z krajowych środków, by w przyszłości ubiegać się o publiczne środki na leczenie.

K.Ł.: Oczywiście do tego też wykorzystywany jest już IOWISZ, ale na razie nie ma tu obowiązku prawnego. Niemniej, co ciekawe, IOWISZ spełnia także nieformalną rolę – oddziały NFZ sprawdzają, czy powinno się przyznać finansowanie już zakończonym inwestycjom.

A.K.: A jak przebiegają prace nad Refundacyjnym Trybem Rozwojowym, zalecanym w Strategii Odpowiedzialnego Rozwoju (SOR) wicepremiera Mateusza Morawieckiego? Czy można spodziewać się, że i tu nastąpią zmiany?

K.Ł.: Tak. Początkowo miał być tylko dla leków mających dodatkową wartość w stosunku do komparatorów używanych do tej pory. Wymyśliliśmy jednak mechanizm pozwalający na wspieranie partnerów polskiej gospodarki oferujących leki generyczne. Nie wiem czy zostanie on zaakceptowany, ale taki pomysł powstał. Wiadomo, że RTR opiera się na danych od firm dotyczących produkcji, eksportu, zatrudnienia czy wydatków na badania i rozwój w Polsce. Te informacje umożliwiają kategoryzację przedsiębiorców jako A, B, C, D lub E. Firmy sprzyjające polskiej gospodarce będą miały większe szanse na refundację niż te, które nic nie robią oprócz przywożenia leków i inkasowania pieniędzy z ich sprzedaży. Lek generyczny, aby uzyskać wpis do leków refundowanych, musi dziś zejść z ceny o 25 procent. Chcemy, aby te 25 proc. dawali ci, którzy w Polsce nie inwestują i tu nie produkują. Partnerzy polskiej gospodarki zejdą z cenami w mniejszym stopniu – o 20 albo 15 proc., a nawet w ogóle. To świeży pomysł, który spodoba się polskim firmom, a także zachęci do inwestowania w Polsce.

A.K.: Co jeszcze trzeba zmienić, by pieniądze wydawać efektywniej?

K.Ł.: Opracowujemy narzędzie wspomagania decyzji w NCBiR. Pracownicy z Ministerstwa Nauki i Ministerstwa Rozwoju przeszli szereg szkoleń, które, mamy nadzieję, spowodują, że projekty dotyczące technologii medycznych będą realizowane sprawniej i ze znacznie większą skutecznością. Chcemy też zmienić stuprocentowe finansowanie nadwykonań. Nie wymagają one takich nakładów, ponieważ koszty stałe są pokrywane już w ramach kontraktu. 30–40 proc. to i tak dużo, choć oczywiście zależy to od rodzaju procedury, kosztów wykorzystanych wyrobów medycznych. Skupiamy się też na dużej zmianie w ustawie refundacyjnej i prawie farmaceutycznym. Ta pierwsza jest już po konsultacjach. Chcemy też ograniczyć liczbę suplementów w aptekach. Jednak – żeby nie było niedomówień – nie chcemy zakazywać ich sprzedaży czy reklamowania. Mamy zamiar m.in. zakazać podawania nieprawdziwych informacji w reklamach.

A.K.: A w zdrowiu publicznym planuje Pan jakieś zmiany? Przejęcie przez Pana departamentu, który za nie odpowiada było pewnym zaskoczeniem...

K.Ł.: Najpierw muszę się zapoznać ze stanem prac w licznych projektach i z zasobami kadrowymi departamentu. Na pewno realizacja Narodowego Programu Zdrowia Publicznego będzie wymagała korekt. Także rozwój środowiskowej opieki psychiatrycznej będzie dla mnie priorytetem.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot