Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–92/2015
z 5 listopada 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Platformo, czy ci nie żal?

Małgorzata Solecka

Osiem lat. Osiem lat stabilnych rządów, koalicji nietarganej konfliktami. W ochronie zdrowia – jak chyba w żadnym innym obszarze – widać, czym kończą się dwie kadencje administrowania i zarządzania, a nie rządzenia, krajem.

Zmiana jest dobra, jeśli jest dobra – bon mot przewodniczącego Rady Europejskiej Donalda Tuska miał pomóc Ewie Kopacz w kampanii wyborczej, w której Prawo i Sprawiedliwość szermowało hasłem „Czas na dobrą zmianę”. Fakt. Nie każda zmiana jest dobra. I nie ma żadnej gwarancji (przeciwnie – jest wiele obaw), czy zmiany proponowane przez PiS w ochronie zdrowia przyniosą dobre efekty. Ale też ochrona zdrowia, jak żaden inny obszar, potrzebuje zmiany. Nie jakiejkolwiek, ale dobrej. Potrzebuje jej teraz, i potrzebowała jej osiem lat temu, cztery lata temu. Platforma Obywatelska zmiany obiecała, ale słowa nie dotrzymała. To jedna z przesłanek wyborczej porażki. Pozornie – nic się złego nie stało. Marek Balicki, były minister zdrowia, a obecnie członek prezydenckiej Narodowej Rady Rozwoju, uważa, że system teraz funkcjonujący przez kilka, może dziesięć lat będzie wydolny. Nie satysfakcjonujący, fatalnie oceniany przez większość pacjentów – ale ciągle wydolny. W publikowanych na przełomie lat 2014 i 2015 rankingach systemów ochrony zdrowia krajów UE czy OECD Polska zajęła ostatnie bądź jedno z trzech ostatnich miejsc. Może być gorzej: maksymalnie za dziesięć lat, ocenia Marek Balicki, system pogrąży się w kryzysie, porównywalnym albo głębszym niż ten z początku lat 90. Pozornie rządy PO na polu ochrony zdrowia kończą się jeśli nie sukcesami, to bilansem pozytywnym.


Jedną z wyborczych obietnic z 2007 roku były podwyżki płac personelu medycznego. Słowo stało się ciałem – od 2008 roku płace w służbie zdrowia zaczęły rosnąć. Tyle że głównie (może nawet – jedynie) za sprawą większych zarobków lekarzy, których dochody zwiększyły się na przestrzeni ostatnich ośmiu lat o minimum kilkadziesiąt procent. W wielu przypadkach – kilkaset proc. Po raz pierwszy lekarze, jako grupa zawodowa, znaleźli się na szczycie rankingu najlepiej zarabiających (Diagnoza Społeczna 2015). Pozostali pracownicy placówek zdrowotnych mieli zdecydowanie mniej szczęścia, co skończyło się groźbą wielkiego protestu pielęgniarek, wymuszonymi podwyżkami – i perspektywą zaskarżenia rozporządzeń podwyżkowych do Trybunału Konstytucyjnego. Platforma nie może sobie jednak nawet przypisać zasługi wzrostu wynagrodzeń lekarzy – był on możliwy dzięki tzw. ustawie wedlowskiej, wywalczonej przez ministra zdrowia rządu PiS, prof. Zbigniewa Religę. I nie mógłby osiągnąć takiej skali, gdyby lekarze nie pracowali na minimum kilku etatach – 3 tysiące konsultacji, jakich średnio udziela polski specjalista, czyni z polskich medyków prawdziwych „przodowników pracy”.
Kolejny punkt w programie PO – poprawa zarządzania szpitalami publicznymi, zmiany własnościowe, rozwiązanie palącego problemu zadłużenia szpitali. Pozornie – również tutaj jest sukces. Wprowadzone w czasie pierwszej kadencji rządów PO rozwiązania dla szpitali samorządowych sprawiły, że zadłużenie placówek powiatowych i wojewódzkich stało się wprost problemem samorządów, które są zobligowane albo pokrywać stratę z własnych środków, albo – przekształcać czy też zamykać szpitale. Równocześnie jednak administracja rządowa zupełnie nie przejęła się losem szpitali najwyższego stopnia referencyjnego. Efekt? Gigantyczne zadłużenie szpitali klinicznych oraz instytutów (zwłaszcza szpitali pediatrycznych, których apele o indeksację wycen procedur JGP przez lata były ignorowane). A długi wszystkich szpitali w opublikowanym w październiku raporcie firma Magellan oceniła na 10 miliardów złotych.


Leki – i dopłaty pacjentów

Forsowana przez minister zdrowia Ewę Kopacz ustawa refundacyjna, z której wprowadzeniem przez niemal rok zmagał się Bartosz Arłukowicz, miała doprowadzić do spadku cen leków. Ceny leków rzeczywiście spadły, i Narodowy Fundusz Zdrowia zaczął notować potężne, liczone w setkach milionów złotych, oszczędności. Równocześnie jednak dopłaty pacjentów wzrosły. Zarówno dlatego, że refundacja stała się mniej korzystna, jak i dlatego, że lekarze coraz więcej leków teoretycznie refundowanych zaczęli przepisywać ze 100-proc. odpłatnością, obawiając się kar finansowych nakładanych przez NFZ.


Wzrost liczby lekarzy

Była taka obietnica. W 2008 roku Ewa Kopacz, jako minister zdrowia, zapowiadając likwidację stażu podyplomowego mówiła o tym, że krótsze studia medyczne to szybki efekt większej liczby lekarzy. Likwidacja stażu wymagała jednak znacznie większego wysiłku niż zapowiedź likwidacji. I choć wbrew protestom samorządu lekarskiego, samych studentów i środowisk naukowych likwidacja ta została w końcu przeprowadzona, ciągle jest kontestowana. Ale najważniejsze – liczba lekarzy ciągle spada. Polska z liczbą 2,2 lekarza na 1000 mieszkańców zajmuje „zaszczytne”, ostatnie miejsce w Europie. A znaczące zwiększenie miejsc specjalizacyjnych nastąpiło dopiero w tym roku!


Kolejki do lekarzy

Mało było równie żenujących momentów w debacie liderów ośmiu komitetów jak ten, w którym Ewa Kopacz, mówiąc o systemie ochrony zdrowia, twierdziła, że pakiet onkologiczny jest sukcesem rządów PO, bo skrócił czas oczekiwania na leczenie do dziewięciu tygodni. Uczciwie trzeba przyznać, że dodała: „w niektórych chorobach”. Problem w tym, że pakiet podzielił pacjentów na kilka grup, według kryteriów administracyjnych, a nie medycznych. Chcąc się stosować do litery prawa (a to jest konieczne, gdy chce się rozliczyć świadczenia z publicznym płatnikiem), szpitale realizujące pakiet popadały, a raczej popadają, w problemy finansowe. Obietnica złożona przez ministra zdrowia, prof. Mariana Zembalę, że nowelizacja przepisów, rozporządzeń ministra i zarządzeń prezesa NFZ, znacząco poprawi funkcjonowanie pakietu, jest na razie tylko zapowiedzią. Dlaczego jednak przez blisko rok, wbrew opiniom ekspertów i podmiotów realizujących pakiet onkologiczny urzędnicy forsowali wadliwe rozwiązania, pogrążające placówki w długach? Naprawianie czegoś, co samemu się zepsuło, trudno uznać za sukces.

Podobny mechanizm uzyskania „sukcesu” zastosowano przy wprowadzaniu zdrowej żywności do szkół, a raczej – wyprowadzaniu z nich śmieciowego jedzenia. Negocjacje na szczeblu ministerialnym w sprawie powrotu drożdżówek do szkolnych sklepików (ostatecznie MZ zgodziło się na drożdżówki niskokaloryczne) były podobno żartem, ale faktem bezspornym było to, że minister zdrowia podpisał rozporządzenia bez szerszych konsultacji, w trakcie których byłaby szansa na racjonalizację kilku, przynajmniej, decyzji.


Dialog społeczny

Sukces, choć może niepełny, i przede wszystkim – tylko pozorny. W trakcie rządów PO nie było większych protestów ani lekarzy, ani pielęgniarek. Jeśli protesty się zdarzały, były rozwiązywane na szczeblu lokalnym. Niemal co roku zaostrzały się relacje między MZ a lekarzami rodzinnymi, ale dopiero na przełomie lat 2014 i 2015 sytuacja przez chwilę była naprawdę krytyczna. Za sprawą, przede wszystkim, ministra zdrowia Bartosza Arłukowicza, który robił naprawdę dużo, by konflikt eskalować.

Dramatycznych, ogólnopolskich protestów niemal nie było, ale nie da się jednak ukryć – ani tego, że przez osiem lat PO nie rozwiązała problemów środowiska pielęgniarskiego, których nie można sprowadzać wyłącznie do dramatycznie niskich wynagrodzeń, ani tego, że w czasie rządów Platformy zanikł ostatecznie jakikolwiek dialog między administracją rządową a partnerami społecznymi, a nawet – o zgrozo – przedstawicielami samorządów terytorialnych, które odpowiadają za ochronę zdrowia na swoim terenie. Przedstawiciele organizacji samorządowych na szczeblu Komisji Wspólnej Rządu i Samo-
rządu Terytorialnego musieli upominać ministra zdrowia i przypominać o obowiązku przesyłania projektów aktów prawnych do konsultacji. Konsultacje z samorządami zawodowymi, organizacjami pracodawców, związkami zawodowymi były często (przeważnie) fikcją. Zmiana na stanowisku ministra zdrowia na cztery miesiące przed wyborami i spotkania prof. Mariana Zembali ze społecznościami i środowiskami zajmującymi się ochroną zdrowia w różnych miastach w Polsce tylko w niewielkim stopniu zatarły fatalne wrażenie po autorytarnych zapędach poprzednika.


Co z tą wodą?

Gdy PO dochodziła do władzy, obiecywała znaczące zmiany systemowe. W ochronie zdrowia miał to być przyjazny pacjentowi, pozostający pod kontrolą państwa, system oparty na mechanizmach rynkowych. System ubezpieczeniowy, z powszechnym ubezpieczeniem, ubezpieczeniami uzupełniającymi, a może i alternatywnymi, w których obowiązkowa składka mogłaby być przekazywana do ubezpieczycieli prywatnych, z mechanizmami regulującymi popyt na usługi lekarskie (współpłacenie), przejrzystą refundacją, silnym sektorem prywatnym w lecznictwie ambulatoryjnym i szpitalnym. Tak, to wszystko było w programie z 2007 roku.

A potem wybuchł kryzys finansowy, i PO rozgrzeszyła się na osiem lat z robienia jakichkolwiek systemowych zmian. W imię filozofii ciepłej wody w kranie. Nie zauważając, że w ochronie zdrowia „ciepła woda w kranie” nie płynie. Trzymając się metafory, niemal wszyscy, którzy uczestniczą w systemie: pracownicy, menadżerowie, pacjenci albo męczą się z zamarzniętymi rurami, albo patrzą jak ledwie kapie z kranu. Na jednych leje się na przemian ukrop i lodowata woda, a ci najbardziej poszkodowani stoją przed kranem, od którego wymontowano kurki.

Ciepła woda w kranie – synonim stabilizacji. Platformie Obywatelskiej nie starczyło ośmiu lat, by zauważyć, że stabilizacja źle funkcjonującego systemu grozi jego totalną destrukcją, i katastrofą.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.




bot