Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–92/2015
z 5 listopada 2015 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Groźniejsze od terroryzmu

Krzysztof Boczek

W ubiegłym roku Światowa Organizacja Zdrowia ogłosiła, że wiek XXI może stać się erą postantybiotykową. Nawet łagodne zakażenia staną się przyczyną śmierci. Wobec niektórych bakterii – już teraz jesteśmy bezbronni i bezradni.

Gdy wprowadzano penicylinę, wiedziano o zjawisku oporności. W połowie lat 50. już ponad 50 proc. gronkowców złocistych było opornych na ten antybiotyk. Metycylina, wprowadzona w 1959 r., 2 lata później doczekała się pierwszego szczepu opornego.

Karbapenemy były lekami ostatniej szansy w latach 80. Przez krótki czas. Bo w kolejnej dekadzie pojawiły się karbapenemazy – enzymy oporne na te antybiotyki. Antybiotykooporność wymknęła się spod kontroli właśnie wtedy – w latach 90. tempo powstawania i rozpowszechniania się bakterii opornych, znacząco przewyższyło tempo wprowadzania nowych terapeutyków. Do patogenów opornych na co najmniej 3 grupy antybiotyków, tzw. MDR, mikrobiolodzy musieli dodać dwie nowe kategorie – ekstremalnie oporne XDR, wrażliwe tylko na jedną grupę terapeutyczną, oraz PDR – odporne na wszystkie dostępne antybiotyki.

Obecnie już mamy bardzo wysoki odsetek bakterii wieloopornych. Np. w 2010 r. procent szczepów Escherichia coli, „ignorujących” antybiotyki sięgnął ponad 57 proc.!

Dlatego w 2014 r. WHO ogłosiło, iż wiek XXI może stać się erą postantybiotykową. Nawet łagodne zakażenia staną się przyczyną śmierci.

Wg tej organizacji zakażenia szpitalne wielooporowymi drobnoustrojami MDR powodują rocznie zgony: 80 tys. w Chinach, 30 tys. w Tajlandii, 25 tys. w Europie, 23 tys. w USA. To czubek góry lodowej, bo jedynie potwierdzone przypadki. W Stanach, co roku antybiotykooporne bakterie wywołują choroby u 2 milionów ludzi.

– Wizja ery postantybiotykowej nie jest jakimś apokaliptycznym wytworem fantazji, ale realnym obrazem XXI wieku – podkreśla prof. Waleria Hryniewicz, mikrobiolog lekarski z Narodowego Instytutu Leków, szef Narodowego Programu Ochrony Antybiotyków (NPOA). W najnowszym raporcie przygotowanym w ramach Programu czytamy m.in.: „Antybiotykooporność stała się jednym z podstawowych niebezpieczeństw dla zdrowia publicznego na świecie”. Tak wielkim zagrożeniem jak katastrofalne powodzie, wielkie erupcje wulkanów czy terroryści. Albo i większym. Bo żaden z tych problemów nie generuje tylu ofiar rocznie.


Tyralierą

Nigdy wcześniej kraje świata nie były tak zgodne jak w maju 2015 r. na Światowym Zgromadzeniu Zdrowia, gdy 194 państwa jednomyślnie stwierdziły, że problem antybiotykooporności jest bardzo istotny dla Ziemi. I trzeba mu przeciwdziałać globalnie.

Na alarm od dawna bije Europejskie Centrum Profilaktyki i Kontroli Zakażeń (ECDC), Komisja Europejska czy Amerykańskie Centrum Profilaktyki i Kontroli Zakażeń (CDC). W 2009 r., na szczycie Unia Europejska – USA, powołano
TATFAR – Transatlantycką Grupę do Spraw Oporności Drobnoustrojów na Antybiotyki. Swój specjalny zespół do walki z tym zagrożeniem stworzył także Biały Dom.

WHO, w najnowszym raporcie ostrzega: problem antybiotykooporności jest na tyle poważny, że zagraża osiągnięciom współczesnej medycyny. Organizacja podkreśla: nie tylko społeczeństwo, ale lekarze i pielęgniarki mają NIEDOSTATECZNĄ WIEDZĘ nt. antybiotykooporności. Tymczasem tylko ¼ krajów na świecie prowadzi własne programy zwalczania tego problemu.

Dlatego między 16 a 22 listopada, WHO organizuje, pierwszy raz w historii, Światowy Tydzień Wiedzy o Antybiotykach. Dotychczas podobnego typu akcje były prowadzone tylko w Europie.


Na łatwiznę

Przyczyny antybiotykooporności są znane. Zwłaszcza w środowisku medycznym. Teoretycznie. Bo to tutaj są one najczęściej lekceważone.

Najistotniejsza przyczyna: nadużywanie antybiotyków. W Polsce aż 70 proc. pacjentów z zakażeniem górnych dróg oddechowych dostaje od lekarza, głównie POZ, antybiotyki. Tymczasem jedynie u 15 proc. są do tego wskazania. W reszcie przypadków mamy do czynienia z zakażeniami wirusowymi – np. grypą lub zapaleniem oskrzeli. Lekarze zapominają, że np. do 3. roku życia dzieci praktycznie nie mają anginy paciorkowcowej, a prawie nigdy nie ma jej u ludzi po 45. roku życia.

W przypadku prostych interwencji chirurgicznych antybiotyki także są zbyt często podawane. Przy wycinaniu np. czyraka to ma sens, jeśli ten jest np. na twarzy. – Lekarze często też leczą antybiotykami nosicielstwo bakterii. Tego się nie robi – podkreśla prof. Hryniewicz.

Pacjenci dorzucają swoje trzy grosze – najczęściej nie przyjmują całej dawki tych leków (20 proc.), lub robią to w niewłaściwych odstępach czasu. Od niedawna mogą kupować antybiotyki bez recepty. – Jesteśmy chyba jedynym krajem w Europie, w którym furazydynę można dostać bez zalecenia lekarza – twierdzi prof. Hryniewicz. Listy protestacyjne w tej sprawie pisała już do „wszystkich świętych” w Ministerstwie Zdrowia. Bezskutecznie. Z powodu tego nadużywania, przeciętny Polak spożywa średnio 23–24 dawki dobowe antybiotyków rocznie. Czyli 4 pełne terapie! Problem generuje też podawanie antybiotyków zwierzętom przeznaczonym do konsumpcji – to już patologia. Te leki trafiają także do ich paszy/karmy. Nawet do stawów rybnych. Opryskuje się nimi także sady i warzywa. W USA lobby hodowców zwierząt bardzo silnie walczy o to, aby utrzymać te możliwości. Tylko jeden stan tego zakazał. Bakterie oporne na terapię można już odnaleźć u dzikich zwierząt, ptaków, w glebie, a nawet kałużach. Dzięki podróżom ludzi, oporne szczepy bakterii szybko się przemieszczają. Z tego powodu w Polsce to Warszawa jest najbardziej narażona na problemy z wieloopornymi bakteriami.


Wzorcowo

Najlepiej antybiotykooporność kontrolują w Skandynawii i Holandii. – Tam właściwie nie ma problemu – uważa prof. Hryniewicz. Odsetek MRSA – gronkowca złocistego opornego na metycylinę w Hongkongu wynosi aż 80 proc., w Japonii – 74 proc., w Singapurze 63 proc., a w Skandynawii i Holandii poniżej 1 procenta! Jak im się to udaje? Tam bardzo wcześnie zrozumiano istotę problemu. Każdy z krajów prowadzi narodową strategię od wielu lat. Dobrze zorganizowane są systemy nadzoru sanitarnego nad placówkami zdrowotnymi. – Ale kluczowe są tutaj względy kulturowe – uważa prof. Marek Gniadkowski, biolog molekularny z Narodowego Instytutu Leków. Skandynawowie to narody bardziej zdyscyplinowane niż np. społeczeństwa południa Europy. Bardziej dbają o higienę, zwłaszcza w szpitalach. Lekarze dysponują lepszą diagnostyką. Szybką, a jeśli chodzi o gardło, to wręcz błyskawiczną. Dlatego nie przepisują antybiotyków, gdy nie ma ku temu wskazań. Działają u nich też recepty z opóźnionym wykupem. Lekarz wystawia ją i pozostaje w kontakcie z pacjentem. Jeśliby jego stan się pogarszał, to wtedy doktor zaleca, by zrealizować receptę. – Nie wyobrażam sobie, by u nas coś takiego wprowadzić. Bo pacjent od razu by wykupił te antybiotyki – uważa prof. Hryniewicz. Skandynawia ma też znacznie więcej funduszy na walkę z antybiotykoopornością. Do niedawna przeciwieństwem tych krajów była Wlk. Brytania. W 2009 r. odsetek szczepów bakterii Staphylococcus aureus opornych na metycylinę (MRSA) przekroczył tamże 50 procent. Wtedy ruszyła kontrofensywa. Niezwykle intensywna. Służba zdrowia, media i władze przystąpiły do zmasowanej akcji przeciwko antybiotykooporności. Każdy przypadek MRSA musiał być raportowany.

– I prawie każdy był nagłaśniany w mediach. Prasa odegrała w tej walce najistotniejszą rolę – twierdzi prof. Hryniewicz. W ciągu 3 lat odsetek MRSA spadł o ponad połowę – poniżej 25 procent!


Średniaki

Na mapach UE określających oporność na antybiotyki zazwyczaj znajdujemy się gdzieś pośrodku skali – daleko nam do krajów o najgorszej sytuacji (Grecja, Włochy, Cypr, Rumunia, często Słowacja i Portugalia), ale jeszcze większy dystans dzieli nas od ww. przodowników w tej walce. Chociaż nie zawsze – w 2013 r. odsetek szczepów bakterii Streptococcus pneumoniae opornych na penicylinę należał u nas do... najwyższych w Europie! Podczas gdy w 2009 r. w Polsce 20 proc. bakterii Staphylococcus aureus było opornych na metycylinę, 3 lata później ten odsetek już wzrósł do 29 procent.

Pierwszy przypadek NDM – enzymów bakterii Klebsiella pneumoniae opornych na antybiotyki – odkryto w Polsce w 2011 roku. Rok później wykryto 4 przypadki, w 2014 – już 249, a w I połowie 2015 – 221! – Wzrost jest szokujący – podkreśla prof. Gniadkowski. Problem oporności w Polsce rośnie. W szpitalach to już codzienność. Tymczasem istniejący Narodowy Program Ochrony Antybiotyków, ma fundusze zapewnione... do końca 2015 roku. Co potem? Nie wiadomo. – Nie ma decyzji na temat przedłużenia programu na kolejne lata – mówi jego szefowa w połowie października br. Rocznie na NPOA Ministerstwo Zdrowia wydawało 1,5 mln złotych. Z tego na rekomendacje dla lekarzy, ich doszkalanie było zaledwie 500–600 tysięcy. – Mamy za mało pieniędzy na swoje działania – przyznaje prof. Hryniewicz.

Tymczasem koszty refundacji ordynowanych antybiotyków sięgają ponad miliard złotych rocznie. Biorąc pod uwagę szacunki, że ok. 80 proc. tych leków jest przepisywanych nieprawidłowo, to pieniądze wyrzucane w błoto z państwowej kasy sięgałyby ponad 800 mln złotych. Trudno określić, ile pieniędzy z tego samego tytułu tracą pacjenci. Jak duże koszty pochłania w Polsce antybiotykoooporność, biorąc pod uwagę wszystkie jej skutki? Brak takich danych. Z pewnością są to jednak sumy wielokrotnie (nasto?) większe niż to, co wyrzuca w błoto NFZ. Czyli wydatki na NPOA byłyby promilem w porównaniu do ponoszonych przez Polskę kosztów. W USA koszty antybiotykooporności szacuje się na ok. 75 mld zł rocznie.


Do poprawy

Szefowa NPOA widzi całą paletę działań niezbędnych w Polsce, by ograniczyć problem antybiotykooporności.

• Ujęcie w szkoleniu na każdej specjalizacji zajęć z antybiotykoterapii. – Tylko okuliści mają tydzień stażu w pracowni mikrobiologicznej – twierdzi prof. Hryniewicz.

• Ujęcie tego tematu także w szkoleniu podyplomowym. Co 3 lata obowiązkowo. – Bo zmieniają się leki, terapie i zalecenia – tłumaczy szefowa NPOA.

• Upowszechnienie w przychodniach tanich, szybkich testów, które umożliwiłyby lekarzowi stwierdzenie od ręki, czy ma do czynienia z wirusem, czy bakteryjnym zakażeniem. Prof. Hryniewicz opowiada o propozycji, jaką dostał NFZ – zakupu 3 mln takich testów paciorkowcowych. Dzięki nim lekarz błyskawicznie wiedziałby, czy ma przepisywać penicylinę na zapalenie gardła. Koszt: 1,2–1,7 zł za sztukę. NFZ miał odmówić zakupu, tłumacząc, że nie ma do tego możliwości prawnych.

• Wprowadzenie lepszej kontroli preskrypcji. Jak? – Lekarze musieliby wpisywać powód podania antybiotyku, weryfikowane byłoby, czy ordynacja jest zgodna z rekomendacjami opartymi na EBM – tłumaczy prof. Hryniewicz.

• Wydłużenie szkolenia specjalizacyjnego dla kandydatów na szefów zespołów epidemiologicznych. – W Niemczech to trwa 5 lat, w Polsce wystarczy... 6 dni – twierdzi profesor.

Zbyt skromne środki Programu powodują, że jego pracownicy starają się jak najwięcej akcji przeprowadzić... bez pieniędzy. Tramwaje w Szczecinie i Gdańsku chcą tylko symboliczną złotówkę za rozwieszenie w nich plakatów nt. antybiotykooporności. Media publiczne bardzo rzadko puszczają bez opłat krótki spot nt. tego problemu. – Jeśli już, to w regionalnych telewizjach – dodaje pani prof. Hryniewicz. Pracownicy programu „kolędują” po innych mediach. – Piszcie o tym jak najwięcej, bo od was, dziennikarzy, najwięcej teraz zależy – apeluje prof. Hryniewicz na konferencji w polskim oddziale WHO.

– Jesteśmy w dość niebezpiecznym momencie – podkreśla prof. Gniadkowski. – Pod ścianą. Bo proces rozprzestrzeniania się oporności przyśpiesza. A mamy coraz mniej leków skutecznych – przestrzega prof. Hryniewicz.
I coraz mniej czasu na reakcję. Stanowczą i właściwą.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Sieć zniosła geriatrię na mieliznę

Działająca od października 2017 r. sieć szpitali nie sprzyja rozwojowi
geriatrii w Polsce. Oddziały geriatryczne w większości przypadków
istnieją tylko dzięki determinacji ordynatorów i zrozumieniu dyrektorów
szpitali. O nowych chyba można tylko pomarzyć – alarmują eksperci.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Samobójstwa wśród lekarzy

Jeśli chcecie popełnić samobójstwo, zróbcie to teraz – nie będziecie ciężarem dla społeczeństwa. To profesorska rada dla świeżo upieczonych studentów medycyny w USA. Nie posłuchali. Zrobili to później.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot