Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 79–82/2002
z 10 października 2002 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Ustawa o ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia:

Kasy do likwidacji

Jak środowiska medyczne oceniają projekt ustawy? Dziś kolejne wypowiedzi.



Władysław Sidorowicz, dyrektor Wydziału Zdrowia Urzędu Miejskiego we Wrocławiu, minister zdrowia w rządzie Krzysztofa Bieleckiego:

- Ustawa o ubezpieczeniu w NFZ wprowadza centralistyczne zarządzanie ochroną zdrowia, od którego już odeszliśmy z powodu jego poważnych mankamentów. Sztywność modelu hierarchiczno-biurokratycznego sprawia bowiem, że jest on znacznie droższy i mniej efektywny niż systemy zdecentralizowane. Poza tym – system centralistyczny powoduje, że świadczeniodawcy zaczynają działać przede wszystkim według wytycznych centrali, nie zaś zgodnie z rzeczywistymi potrzebami lokalnymi, że znacznie bardziej liczą się dojścia i układy niż argumenty merytoryczne. To wszystko już przerabialiśmy przez kilkadziesiąt lat. O wadach centralistycznego zarządzania w ochronie zdrowia mówi zresztą szczegółowo Raport WHO 2000. Przypomnę tylko, że tego typu model został wdrożony w latach 40. (tzw. model Siemaszki) i sprawdził się tylko w pewnych sytuacjach, np. przy zwalczaniu epidemii (poprzez masowe szczepienia) oraz w czasie katastrof.

Niepokoi, iż projekt ustawy nie zajmuje się porządkowaniem systemu ochrony zdrowia, lecz centralizacją uprawnień. Na przykład – radom społecznym regionalnych oddziałów Funduszu wyznacza rolę czysto dekoracyjną, a cały ciężar decyzyjny spoczywa na radzie nadzorczej NFZ, powoływanej przez premiera z udziałem ministra zdrowia. Zdumiewa ogrom władzy, którą oddaje się w ręce ministra zdrowia, przyznając mu m.in. prawo nadzoru finansowego nad NFZ, do czego nie ma przecież odpowiedniego aparatu kontrolnego.

Minister zdrowia – zamiast podejmować się zadań, na których się nie zna – powinien się skoncentrować nad znalezieniem odpowiedzi na pytanie, co można zrobić, przy ograniczonych środkach, żeby jak najlepiej zaspokoić potrzeby zdrowotne społeczeństwa. Powinien się też zająć wykreowaniem takiego modelu świadczeń, do którego mamy zmierzać. Tymczasem projekt ustawy likwiduje obecny system kas chorych, który wymagał tylko pewnych regulacji. Owszem, miał on wady, nikt tego nie kwestionuje. Jednak złym sposobem na niedoskonałości puz jest wprowadzenie systemu tak scentralizowanego, jak się obecnie proponuje. Teraz znowu zacznie się eksperymentowanie – bez pilotażu, z marszu. Całą służbę zdrowia będziemy przestawiać z ruchu prawostronnego na lewostronny. Zaprzepaści się w ten sposób ogromną pracę logistyczną, którą wykonały już zakłady opieki zdrowotnej. Zamiast stworzyć dla systemu puz pewne narzędzia regulujące i skorzystać z dotychczasowych doświadczeń, np. śląskiej czy pomorskiej kasy chorych (w których jednak trzymano w ryzach świadczeniodawców, a jednocześnie cywilizowano wzajemne relacje), wybiera się centralizację. Mimo gromkich zapewnień, że zmieni ona szare na złote, nie ma na to żadnych szans. Niektórzy widząc trudności i nieprawidłowości obecnego systemu, wynikające zresztą m.in. z braku środków na ochronę zdrowia, mają nadzieję, że centralne zarządzanie zmieni coś na lepsze. Ja nie mam złudzeń co do tego, by centralizacja rozwiązała jakiekolwiek problemy ochrony zdrowia.

Posłanka Ewa Kopacz (PO):

Przedłożony Sejmowi projekt ustawy o ubezpieczeniu w Narodowym Funduszu Zdrowia jest w dalszym ciągu tylko projektem, ponieważ wątpliwe jest, aby można go było – zgodnie z zapowiedzią ministra zdrowia – wprowadzić w życie 1 stycznia 2003 r. Tego rodzaju projekty, dotyczące szczególnie wrażliwej materii społecznej, jak ochrona zdrowia, powinny być bardzo dopracowane i trzeba im poświęcić wiele czasu w fazie przygotowawczej, m.in. podczas prac w sejmowej Komisji Zdrowia. Myślę, że posiedzenia tej komisji będą bardzo burzliwe, bo przewidziane zmiany nie są błahą sprawą. Jeśli zapisy ustawy nie będą klarowne i jednoznaczne, to w następnych latach nastąpi dalsza dezorganizacja systemu.

Pan minister nie wprowadza w projekcie żadnego novum. Kasy będą istnieć – tym razem w postaci oddziałów NFZ. Nie wierzę w zapowiedź, że zmniejszy się liczba pracowników administracji. Wiele zastrzeżeń budzi fakt, że programy potrzeb zdrowotnych będą przygotowywane przez sejmiki wojewódzkie, następnie zatwierdzane przez zarządy oddziałów NFZ, a ostateczne decyzje w tej sprawie będzie podejmował minister. To jednoznaczne scentralizowanie systemu. A taką formę już przerabialiśmy. Jeżeli chcemy wprowadzić system centralistyczny, to po co nam składka zdrowotna? Nie musimy udawać, że nasze pieniądze są rozdzielane demokratycznie. Niech to będzie prosty, zwykły, 7,75 proc. odpis od naszego podatku. Nie sądzę, aby jedna nieomylna osoba mogła przesądzać o tym, co się dzieje z naszymi pieniędzmi, a pieniądze trafiały w najwłaściwsze miejsca. To będzie bardzo uznaniowy fundusz.

Nie mogę się wypowiadać na temat szczegółowych zapisów projektu, ponieważ jak wielu posłów nie miałam jeszcze okazji się z nim zapoznać. Ostatnio słyszałam od pani min. Kralkowskiej, że ostateczna wersja projektu istnieje, to wszystko.

Mam też wątpliwości dotyczące trybu wprowadzenia ustawy w życie po jej uchwaleniu. Czy wszystkie rozporządzenia, regulujące m.in. przepływ pieniędzy między świadczeniodawcą a oddziałami NFZ, są już przygotowane tak, że nie będą budzić żadnych kontrowersji?

Jestem sceptycznie nastawiona do zapowiedzi pana ministra, że wszystkim się poprawi: i pacjentom, i pracownikom ochrony zdrowia. Moje pesymistyczne podejście wynika z oglądu sytuacji. W systemie nie będzie więcej środków, nie zwiększy się więc liczba świadczeń, a tym samym ich dostępność. Jeśli będziemy ujednolicać system, tzn. z zakładów ochrony zdrowia, które miały dotąd więcej pieniędzy, zabierzemy i przekażemy tym, którym dotąd brakowało funduszy – to na pewno się pogorszy: jeśli nie dostępność, to jakość świadczeń.

Niepodniesienie składki przy jednoczesnych zapewnieniach ministra, że wszystko się poprawi, może się dokonać tylko w jeden sposób: przez cudowne rozmnożenie pieniędzy. Chyba że nagle pracownicy służby zdrowia zaczną pracować bez pobierania poborów, laboratoria będą świadczyć usługi za darmo, a sprzęt będziemy kupować za ćwierć ceny. Jak minister chce wszystko poprawić, na to nie ma odpowiedzi.

Uważam, że powinniśmy myśleć o kompleksowej zmianie naszego systemu ochrony zdrowia. Ale nie o powrocie do systemu nakazowo-rozdzielczego, który zbankrutował 12 lat temu, a ministerstwo usiłuje go teraz zreanimować. W pracy nad nowym projektem nie możemy też przyjąć ekspresowego tempa, narzucanego w tej chwili; konieczna jest szeroka konsultacja ze związkami zawodowymi, samorządami, także rzecznikiem praw pacjenta i z samymi pacjentami.

Andrzej Włodarczyk, przewodniczący Okręgowej Rady Lekarskiej w Warszawie:

Nie znam szczegółów przyjętego przez Radę Ministrów projektu ustawy o NFZ, samorządowi lekarskiemu przedłożono wcześniejszy projekt min. Łapińskiego i zarówno Naczelna Rada Lekarska, jak i izba warszawska wyraziły swoje opinie na ten temat.

Pierwsze wrażenie z lektury tego projektu mam dobre – przeszedł on bardzo gruntowne przeobrażenie, niewątpliwie na lepsze. Wydaje się, że w obecnym kształcie uwzględnia wiele, choć nie wszystkie, z naszych sugestii. Zdaniem samorządu projekt powinien być jeszcze poprawiony. Mamy nadzieję, że nasi przedstawiciele wezmą udział w pracach nad nim w sejmowej Komisji Zdrowia. Celowe byłoby także zorganizowanie szerszej dyskusji z udziałem ekspertów ministerstwa zdrowia, samorządów zawodowych i parlamentarzystów.

Ważne, że pozostajemy przy systemie ubezpieczeniowym, nie proponuje się powrotu do finansowania z budżetu, czego tak bardzo się obawialiśmy.

Nasze uwagi dotyczyły projektu w wersji z 21 sierpnia. Zostały przygotowane przez powołany przez izbę zespół składający się z pracowników kas, menedżerów, lekarzy poz i szpitali. Podkreśliliśmy, że kierunki zmian, zaproponowane w projekcie, nie stanowią gwarancji należytego rozwiązania głównych niedostatków obecnego systemu ochrony zdrowia, gdyż utrzymuje się m.in. subiektywne zasady doboru świadczeniodawców poprzez konkursy ofert – przy dowolności kryteriów ich ocen: najniższa cena lub najkorzystniejszy bilans ceny i innych kryteriów. A zatem zachowany zostanie mechanizm limitowania łącznej należności dla świadczeniodawcy z tytułu umowy, co oznacza ograniczenie możliwości przyjęcia pacjentów, gdy wyczerpie się limit finansowy. Proponowane rozwiązania będą też wymagały dodatkowych nakładów, w związku z koniecznością tworzenia ogromnej liczby planów. Jakie będą źródła związanych z tym kosztów? Nie dość precyzyjnie zostały też określone zakresy uprawnień osób ubezpieczonych oraz instrumenty nadzoru nad jakością świadczeń.

Zostały też w pewnej mierze uwzględnione nasze zastrzeżenia do pierwotnej wersji projektu przewidującej powierzenie resortowi zdrowia dużych uprawnień w sprawach gospodarki funduszu i realizacji umów przez świadczeniodawców, podczas gdy uprawnienia te powinien mieć także np. minister finansów (ponieważ składka jest środkiem publicznym). Najnowsza wersja proponuje inne rozwiązania w zakresie nadzoru. Wiele naszych szczegółowych uwag, np. objęcie ubezpieczeniem absolwentów medycyny przez 4, a nie – jak dotychczas – przez 3 miesiące, znalazło się już w ostatnim projekcie.

Przewidywane kontraktowanie świadczeń uwarunkowane środkami, które będzie miał do dyspozycji fundusz, grozi nadal tym, że zdarzać się będą przypadki odmowy udzielenia świadczeń. Brakuje chyba przepisu określającego postępowanie w takich sytuacjach. W paragrafie, który mówi o lekarzu podstawowej opieki zdrowotnej, należałoby umieścić zapis, że funkcję tego lekarza może pełnić lekarz rodzinny, ale także internista i pediatra.

Ustawa powinna też określić sposób finansowania badań diagnostycznych w ramach poz oraz specjalistycznego lecznictwa ambulatoryjnego.

Boimy się rozrostu aparatu organizacyjnego Funduszu, a także tego, że koszty związane z pozyskiwaniem składki będą utrzymywały się na bardzo wysokim poziomie. W projekcie znalazł się zapis, że ZUS i KRUS będą mieć prawo do potrącania sobie 0,25 proc. wysokości składki.

Na sytuację w ochronie zdrowia w najbliższym roku ogromny wpływ będzie miała zbyt niska składka na ubezpieczenie zdrowotne. Jej poziom – 7,75 proc. – nie satysfakcjonuje izb lekarskich. Nasi eksperci uważają, że powinna wynosić 10-11 proc., aby zaspokoić potrzeby zdrowotne mieszkańców naszego kraju na dostatecznym poziomie. Wiem, że jest to nierealne, ale liczyliśmy przynajmniej na wzrost o 0,25 proc.

Izba warszawska postanowiła zwrócić uwagę polityków na tę sprawę, wywierając na nich nacisk poprzez wyraźne zaprezentowanie naszego stanowiska. W tym celu proponujemy wszystkim członkom izby z województwa mazowieckiego wysyłanie listów do marszałków Sejmu i Senatu, premiera i ministra zdrowia, zawierających żądanie podniesienia składki, zgodnie z obowiązującą ustawą o puz.

Adam Windak, prezes Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Polsce:

Projekt ustawy jest realizacją wcześniejszych zapowiedzi ministra zdrowia. Wprowadza realną odpowiedzialność państwa za zdrowie, ale jednocześnie – całkowity monopol po stronie płatnika. Nie będzie zatem konkurencji po stronie ubezpieczycieli, a to nie rokuje dobrze. Również składka na poziomie roku bieżącego jest zapowiedzią, że w systemie nie przybędzie pieniędzy.

W projekcie utrzymuje się skomplikowany, kosztowny system pobierania składki, który miał rację bytu przy istnieniu 17 kas chorych, między które fundusze były rozdzielane. Jednak przy jednym ubezpieczycielu i jednym funduszu można zrezygnować z pośrednictwa ZUS. Nie będziemy już mieli systemu ubezpieczeniowego, tylko narodową służbę zdrowia z systemem budżetowym.

Wszechwładna pozycja ministra zdrowia też może budzić zastrzeżenia. Ograniczono nawet kompetencje rad społecznych, funkcjonujących w województwach. Pozostawiono im tylko funkcję opiniującą. Ich wpływ na działalność Funduszu będzie znikomy.

Z perspektywy lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej szczególnie niekorzystne wydaje się pozostawienie zapisu o krótkoterminowości umów kontraktowych. Umowy mają być zawierane na rok, najwyżej do trzech lat. Przy trzyletnim kontrakcie nie będą chyba zmienione warunki, wynikające przecież z postępowania konkursowego.

Środowisko lekarzy rodzinnych z nadzieją oczekiwało realizacji zapowiedzi ministra o ujednoliceniu w skali kraju rozwiązań organizacyjnych i finansowych w podstawowej opiece zdrowotnej. Niestety, w projekcie nie znalazłem tych rozwiązań. Nadal znajdujemy w nim zapisy o postępowaniu konkursowym w województwach, nie da się więc uniknąć rozbieżności finansowych. Oczekiwaliśmy raczej rzetelnej dyskusji na temat kosztów i możliwości wynegocjowania racjonalnych zasad i stawek kontraktów, które mogłyby znaleźć zastosowanie w całym kraju.

Projekt ustawy nie zajmuje się szczegółami organizacji świadczeń, aczkolwiek stosunkowo najwięcej mówi się w nim o podstawowej opiece zdrowotnej. Wydaje się, że w ustawie powinien się znaleźć zapis o kompetencjach lekarza rodzinnego, a nie tylko – o kompetencjach lekarza poz.

Pojawia się natomiast zapis o nocnej pomocy domowej, świadczonej przez lekarzy poz. To problem dyskusyjny, a jego realizacja pociąga za sobą znaczne koszty i zagrożenia. Nasze środowisko jest przekonane, że tę usługę powinno świadczyć raczej pogotowie ratunkowe.

Realne znaczenie tej ustawy będzie można jednak ocenić w pełni dopiero wtedy, gdy będą znane rozporządzenia wykonawcze.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.




bot