Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 98–99/2000
z 14 grudnia 2000 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Strajki pielęgniarek: Posłowie kontra rząd

8 grudnia Sejm wysłuchał informacji rządu o sposobach rozwiązywania konfliktu płacowego w służbie zdrowia. Poniżej – fragmenty wystąpienia ministra zdrowia Grzegorza Opali i posłów zabierających głos w imieniu klubów i kół poselskich, a także – skrót dyskusji poselskiej oraz odpowiedzi ministrów.

Minister Zdrowia Grzegorz Opala:

(...) W okresie powojennym, w ciągu kilkudziesięciu lat, płace w służbie zdrowia zawsze kształtowały się poniżej średniej krajowej. Szczególnie w odniesieniu do średniej płacy w przemyśle. Ta wieloletnia polityka doprowadziła do stanu, w którym płace większości pracowników sięgnęły dna w porównaniu z innymi grupami zawodowymi (...).

Średnie płace w ochronie zdrowia są niższe o ponad 20 proc. od osiąganych w innych działach gospodarki. Jako przykład szczególnie niekorzystnej sytuacji zarobkowej można podać dane zebrane w placówkach mazowieckiej służby zdrowia, gdzie realny wzrost płacy lekarzy wynosi ok. 4 proc., pielęgniarek ok. 1 proc., a położnych minus 3,5 proc.

Korzenie tej sytuacji tkwią zapewne w ubiegłych 10-leciach, ale nie są one jedyną przyczyną. Mamy bowiem ciągle do czynienia z zasadniczymi błędami w zarządzaniu placówkami oraz zarządzaniu ochroną zdrowia, zarówno na poziomie regionalnym, jak i lokalnym. Brak dobrych uregulowań: pracodawca-pracownik, na przykład w postaci regulaminów i układów zbiorowych pracy, brak nadzoru ze strony organu założycielskiego, niewystarczająca ilość środków pozyskiwanych w ramach kontraktów, brak jasno określonych założeń regionalnej polityki zdrowotnej samorządów w odniesieniu do danej jednostki, opóźnienia procesów legislacyjnych.

Tam, gdzie jest dobry menedżer i realizowane są założenia reformatorów, sytuacja jest diametralnie inna i płace, zarówno lekarzy, jak i pielęgniarek, są już wyższe. Taka sytuacja jest np. w Wielkopolsce.

Obecnie ukształtowany system finansowania rynku usług medycznych w odczuciu społecznym nie zapewnia mechanizmów właściwego kształtowania płac. Znaczne różnice w osiąganych dochodach pracowniczych występują zarówno między placówkami, jak i wewnątrz nich. Stosowanie umów cywilnoprawnych w obrębie jednostek dodatkowo zwiększyło dysproporcje osiąganych dochodów, a co za tym idzie – było kolejnym czynnikiem powodującym wzrost poczucia krzywdy w grupach o gorszych dochodach.

Z tych powodów dochodzi co pewien czas, cyklicznie, do protestów pracowników ochrony zdrowia. 5 grudnia 2000 r., kiedy to akcja protestacyjna osiągnęła swoje apogeum, protestem było objętych 86 placówek, głodówki były w 19, strajki w 28, a okupacja w 39 – na około 700 szpitali w Polsce.

Należy podkreślić, iż w obecnej chwili już w 21 placówkach podpisano porozumienia, a liczba protestujących placówek zmniejszyła się do 82. Największe ich nasilenie obserwujemy na Dolnym Śląsku, gdzie 28 placówek objętych jest różnymi formami protestu.

Wolna dynamika tworzenia rzeczywistego rynku usług medycznych oznacza często brak rynku w tym sektorze. Brak odpowiedniej dynamiki przekształceń utrwala monopolistyczną pozycję jednostek publicznych, nie pozwala na zaistnienie rynkowej regulacji płac. W tej sytuacji koniecznością staje się wprowadzenie na okres przejściowy wymuszonych mechanizmów, powodujących systemową regulację płac, która nie prowadziłaby jednocześnie do zbyt wysokiego wzrostu kosztów u świadczeniodawców. Mechanizm taki nie może odbiegać od zasad stosowanych w innych działach gospodarki, niemniej w początkowym okresie stosowania powinien umożliwić szybszy wzrost płac w ochronie zdrowia. Przy przeciętnej płacy w tym sektorze – o ponad 20 proc. niższej niż w przemyśle – okresowe zastosowanie obligatoryjnego mechanizmu, pozwalającego na 4-proc. wzrost wynagrodzeń pracowników samodzielnych publicznych zozów ponad realny wzrost wynagrodzeń w innych sektorach, pozwoli w ciągu 5 lat uzyskać porównywalny przeciętny poziom płac.

Biorąc pod uwagę, że głównym źródłem środków jest składka na ubezpieczenie zdrowotne, mechanizm ten będzie powiązany z jej wzrostem, ale w taki sposób, by uniemożliwiać nieracjonalne podnoszenie wynagrodzeń, mogące prowadzić do likwidacji jednostki. System ten powinien równolegle być wsparty działaniami prowadzonymi przy współpracy administracji państwowej, samorządów lokalnych kierujących jednostkami, samorządów zawodowych oraz związków zawodowych, m.in. przy realizacji rządowego programu restrukturyzacyjnego. Współpraca powinna w efekcie przynieść zwiększenie dynamiki przekształceń samych jednostek, jak i organizacji opieki zdrowotnej w poszczególnych regionach i rejonach, co pozwoliłoby na optymalizację kosztów i wyzwoliło możliwość regulacji płac na wyższym poziomie. Rozwiązania systemowe powinny prowadzić w samodzielnych publicznych zozach, jak w innych podmiotach gospodarczych, do negocjacyjnego kształtowania wynagrodzeń.

Proponowane rozwiązania mają charakter przejściowej regulacji, ale i rozwiązań systemowych. Jednak podstawową kwestią jest konsekwentne wprowadzanie nowych zasad funkcjonowania systemu opieki zdrowotnej i zapewnienia stałego wzrostu środków finansowych w systemie ubezpieczeń zdrowotnych (...).

W imieniu klubów poselskich zabrali głos:

Barbara Frączek (AWS):


Klub Akcji Wyborczej "Solidarność" rozumie trudną sytuację pielęgniarek i położnych i identyfikuje się z ich zasadniczymi postulatami, dotyczącymi podwyżki płac. Uważa jednak, że byłoby źle, gdyby słuszne postulaty strajkujących stały się przedmiotem manipulacji i gry politycznej (...).

W trakcie prac nad ustawą o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym oraz nad jej nowelizacją staraliśmy się na bieżąco kontaktować z przedstawicielami samorządu zawodowego pielęgniarek i położnych i uwzględniać wszystkie wnioski. Tą drogą udało się wprowadzić do ustawy wiele nowych zapisów, upodmiotowujących te zawody. O tym też świadczy poprawka wprowadzona do ustawy Prawo o działalności gospodarczej, która zmierzała do tego, aby praktyki indywidualne i grupowe pielęgniarek i położnych nie musiały się dodatkowo rejestrować. Ponieważ ta poprawka nie została przez Wysoką Izbę przyjęta, zgłosimy projekt poselski, który utrzyma dotychczasowe uregulowania i zasady rejestracji.

To posłowie AWS przejęli inicjatywę w pracach nad nowelizacją ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym i w walce o podniesienie składki na ubezpieczenia zdrowotne. Na wczorajszym posiedzeniu (7 grudnia – przyp. red.) zgłosili wniosek przyjęty przez Komisję Zdrowia o podwyższenie składki do 9 proc. w ciągu 3 lat, to znaczy 7,75 proc. w 2001 r., 8,5 proc. w 2002 r. i 9 proc. w 2003 r.

Niestety, posłowie opozycji zablokowali na kilka miesięcy pracę przygotowaną przez podkomisję ds. nowelizacji ustawy o puz. To posłowie opozycji w drugim czytaniu projektu nowelizacji ustawy zwiększającej składkę dorzucili mnóstwo innych poprawek, aby utrudnić przyjęcie tak istotnej zmiany. W tej chwili są to zaś jedyne instrumenty dające szansę na realizację postulatów strajkujących pielęgniarek i położnych i stopniowe podwyższanie płac w kolejnych latach, poczynając od 2001 r.

Bezpośrednio odpowiedzialnymi za uposażenia personelu medycznego są dyrektorzy jednostek służby zdrowia, którzy powinni w drodze negocjacji ze związkami zawodowymi regulować podwyżki w zakładowych układach zbiorowych (...).

Krystyna Herman (SLD):

(...) Pracownicy służby zdrowia, zwłaszcza pielęgniarki i położne, najliczniejsza grupa zawodowa, uwierzyły premierowi rządu, który w swoim exposé zapowiadał: "Reforma służby zdrowia zaowocuje podniesieniem realnych wynagrodzeń pracowników ochrony zdrowia i obniżeniem kosztów funkcjonowania całej struktury. Służba zdrowia winna służyć pacjentom. Taki jest cel zmian, które chcemy wprowadzić". Panie premierze, mówił pan dalej: "Pracownicy ochrony zdrowia przez ostatnie lata znaleźli się w sytuacji ekonomicznej nieadekwatnej do odpowiedzialnej roli, jaką pełnią w społeczeństwie. Jest to źródłem uzasadnionej frustracji i niezadowolenia. Dzięki wprowadzeniu powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych i innych zmian w systemie ochrony zdrowia przywrócona zostanie właściwa ranga zawodów medycznych". Te słowa wypowiedziane zostały 9 listopada 1997 r. (...).

Pielęgniarki i położne nie rozpoczęły protestu 27 listopada br. Tego dnia rozpoczęły strajk generalny, odchodząc od łóżek pacjentów. Podjęły dramatyczną i rozpaczliwą decyzję, bo po dwóch latach reformy wszystkie zapowiedzi okazały się fikcją. Czy oczekiwana przez całe społeczeństwo reforma sama z siebie jest odpowiedzialna za sytuację w służbie zdrowia? Rząd tę reformę zaplanował. Sejm Rzeczypospolitej Polskiej głosami koalicji rządzącej ją zaakceptował. To rząd ubezwłasnowolnił ministra zdrowia, przerzucił i przerzuca odpowiedzialność na dyrektorów zakładów opieki zdrowotnej. Z kas chorych zrobił karykatury 17 ministerstw zdrowia, które nie posiadają ani uprawnień, ani możliwości do realizowania polityki zdrowotnej. A taką politykę zdrowotną dzisiaj kasy chorych realizują.

W kasach chorych nie ma pieniędzy na świadczenia zdrowotne, a tym samym – na podwyżki wynagrodzeń. Odsyłanie pielęgniarek i położnych do dyrektorów szpitali jest może zgodne z obecnie obowiązującym prawem, ale nieskuteczne, bo nie oni odpowiadają za brak pieniędzy w systemie. Mają zobowiązania, które narastają w zastraszającym tempie. I każda decyzja zwiększająca długi może skutkować likwidacją szpitala.

Nowy minister zdrowia w wystąpieniu publicznym powiedział: "W sprawie pielęgniarek zrobiłem już wszystko" (...). Takich słów nie mówi się do ćwierćmilionowej rzeszy współpracowników. Pytamy więc: kto ponosi odpowiedzialność za stan służby zdrowia, za bezpieczeństwo zdrowotne obywateli, za politykę zdrowotną w państwie? Czy rząd i minister zdrowia, wprowadzając reformę służby zdrowia, zrobili już wszystko? Czy nie poczuwają się do odpowiedzialności za sytuację, która może prowadzić do całkowitej zapaści i demontażu systemu udzielającego świadczeń zdrowotnych?

Minister zdrowia w obliczu zagrożenia bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli, zagrożenia zdrowia i życia głodujących pielęgniarek i położnych, przyznaje, że płace stanowią jeden z najsłabszych elementów systemu. Jednak nie przystępuje do poważnych rozmów. Przedstawia propozycje legislacyjne zmierzające do stworzenia przedsiębiorstw państwowych, kończąc je zdaniem: "Stosowanie wskaźnika wzrostu płac dotyczy tylko tych publicznych zozów, w których wprowadzenie go nie spowoduje ujemnego wyniku finansowego". To znaczy – zmiana w uposażeniu nastąpi tam, gdzie jest dobra sytuacja finansowa. Panie Ministrze! Żaden samodzielny zakład nie potrzebuje waszej zgody na wprowadzenie podwyżek, jeżeli ma dobry wynik finansowy.

Dziś potrzebne są decyzje, które zwiększą dopływ środków finansowych do systemu (...), ograniczą samowolę kas chorych, marnotrawstwo i zbędną biurokrację, nie pozwolą na powtarzanie udzielanych świadczeń i bezzasadne przenoszenie kosztów na wyższe poziomy referencyjne. Potrzebne są regulacje i kontrole wydatków na leki, bez ograniczenia socjalnego, ale z racjonalizmem merytorycznym.

Klub Parlamentarny SLD apeluje do strony rządowej o szybkie podjęcie inicjatyw w tych sprawach, a do wysokiej Izby – o nieblokowanie poselskich propozycji, zmierzających w kierunku poprawy systemu ubezpieczeń zdrowotnych.

Sojusz Lewicy Demokratycznej apeluje o rzetelne, merytoryczne i uczciwe rozmowy z pracownikami ochrony zdrowia. Koledzy z "Solidarności" – nie postępujcie według zasady divide et impera. Nie skłócicie pielęgniarek z lekarzami i lekarzy z pielęgniarkami.

Panie Ministrze! Powiedział pan, że płace pielęgniarek i położnych zawsze były niższe od średniej krajowej. To prawda, ale do 1 stycznia 1999 r. te płace waloryzowane były co roku, zgodnie z ustawą o kształtowaniu wynagrodzeń pracowników sfery budżetowej, i wzrastały chociaż o wskaźnik inflacji. Od 1 stycznia 1999 r., tj. od momentu wprowadzenia reformy, nie wzrastają, a wręcz – tracą na wartości (...).

Elżbieta Radziszewska (UW):

(...) Wiemy, co się dzieje w placówkach służby zdrowia i jaka jest ich kondycja, co dzieje się w ZUS: że brak systemu informatycznego, który pozwoliłby określić, ile wpływa składek, kto je płaci, kto jest ubezpieczony i komu przysługuje ubezpieczenie. Wiemy również, że jest dyktatura w kasach chorych, nierówność stawek wewnątrz tej samej kasy chorych i w różnych kasach, brak szacunku w negocjacjach ze świadczeniodawcami. Działania kas chorych są biurokratyczne i połączone z marnotrawstwem.

Dzisiaj dyskutowaliśmy o likwidacji Krajowego Związku Kas Chorych, który sam pochłania rocznie 11 mln zł. Ileż za to byłoby świadczeń i podniesionych pensji pracowników służby zdrowia?

Wiemy również o ogromnych pieniądzach, jakie idą na leki i o marnotrawstwie w tej dziedzinie, bo nie ma do tej pory systemu kontroli wypisywania recept. Zamiast zaplanowanych w ubiegłym roku 3,5 mld zł na leki, trzeba było wydać aż 4,4 mld, czyli miliard znów poszedł gdzieś bokiem. Teraz, w trakcie strajku pielęgniarek, co chwila występują dyrektorzy placówek, mówiąc jak ich placówki są zadłużone i że oni chętnie daliby podwyżki, tylko długi nie pozwalają.

Kto nad tym panuje? Nie ma, jak już dzisiaj powiedziano, w samodzielnych zozach regulaminów i układów zbiorowych. Z czego mają być podwyżki w zakładach niepublicznych, jeżeli teraz np. w Łódzkiej RKCh pielęgniarka, chcąca wziąć swój los we własne ręce i podpisać kontrakt z kasą chorych, dostaje stawkę 11 zł rocznie na pacjenta i 3 tys. podopiecznych w całej gminie, mając dziesiątki kilometrów do pokonania? Ile zarobi – 500, 600 zł?

Mówimy o przekształceniach i o restrukturyzacji. Trzeba sobie zadać podstawowe pytanie: czy przekształcenia są prowadzone poprawnie? W ilu miejscach nie powstały do tej pory szpitale opiekuńczo-pielęgnacyjne? A tam są miejsca dla pielęgniarek, tych, które muszą odejść z samodzielnych, publicznych zozów. Ale niewiele się robi, nawet w tych regionalnych komitetach sterujących, żeby umożliwić tego typu przekształcenia.

Czy mamy jakieś działania osłonowe dla pracowników służby zdrowia? Mamy je dla górników, hutników, pracowników PKP. A gdzie są pracownicy służby zdrowia? Im także grozi ryzyko utraty miejsc pracy. Mimo że np. pielęgniarek mamy w Polsce wcale nie za dużo (...).

Trzeba się zastanowić przy tym ogólnopolskim proteście: czy tak naprawdę zawsze w Polsce podwyżki płac i w ogóle dyskusje muszą być prowokowane strajkami okupacyjnymi, głodowymi, marszami, blokadami? (...).

Zdzisław Podkański (PSL):

W art. 32 Konstytucji RP zapisano: wszyscy obywatele są równi wobec prawa, nikt nie może być dyskryminowany w życiu politycznym, społecznym lub gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny. Czy dzisiaj nie ma dyskryminacji? Czy nie naruszano praw pielęgniarek, położnych, służby zdrowia – do równego traktowania?

Ja twierdzę, że tak, skoro średnia miesięczna płaca, chociażby w moim województwie lubelskim, wynosiła 1442 zł, a lekarz zarabia brutto w granicach 1400-1500 zł, i po potrąceniu ZUS i podatku otrzymuje odpowiednio 910 lub 975 zł, a pielęgniarka – 820 zł, po potrąceniach na rękę – 615, salowa – 700 zł brutto, na rękę – 455. (...)

Restrukturyzacja w zasadzie prowadzi tylko do zwolnień z pracy. Tylko w jednym z 16 województw, w woj. lubelskim, w roku ubiegłym i bieżącym straciło pracę 2057 osób. Szykuje się do zwolnień 2 tys. pracowników. To 15 proc. zatrudnienia! (...).

Myślę, że podwyżka składki zdrowotnej o 0,25 proc. jest ironią. Nie rozwiązuje żadnego problemu. Pielęgniarki w Lublinie wyliczyły, że jeżeli by tę nadwyżkę sprawiedliwie podzielić na wszystkich pracowników lubelskiej służby zdrowia, przeznaczając na płace, to płace wzrosłyby o 11 zł. Co to uzdrowi?(...).

Klub PSL uważał, że składka nie może być niższa niż 10,5 proc. Krytykowała nas wtedy AWS. Szła do wyborów, mówiąc słusznie: 11 proc. Skąd się wzięło zatem 7,5 proc.? A co zmieni 7,75 proc.? Ani płac, ani funkcjonowania jednostek. (...).

Po trzech kwartałach br. niektóre szpitale mają przekroczenie kontraktu, np. onkologiczny w Lublinie o 32 proc. (na koniec października). Ktoś powie: menedżera tam nie ma – jak mówił pan minister. Nie, po prostu ludzie chorują, a kontrakt jest niedoszacowany. Kto chciałby w takim szpitalu się leczyć i chorować na to, na co ten szpital leczy? Albo w lecznictwie kolejowym, na które zgubiono 19,3 proc. środków? A może w szpitalu psychiatrycznym? Proszę, mamy już tam przekroczenie 20,3 proc. (...)

Stanisław Misztal (niezrzeszony):

(...) Uważam, że samo tylko poszukiwanie winnych i zrzucanie wszystkiego na rząd nie jest dobrym podejściem. Jak widać w niektórych przypadkach, także na Zamojszczyźnie, dyrekcje szpitali oraz władze samorządowe dochodzą ze strajkującymi do porozumienia. Okazuje się, że jest to możliwe nawet bez ingerencji rządu. Oczywiście, samorząd liczy na zwrot środków na podwyżki, które wydał ze swojej skromnej kasy, jak na przykład starostwo w Biłgoraju. Właśnie bardzo dobre starostwo biłgorajskie i dyrekcja szpitala podwyższyły zarobki pielęgniarkom o 150 zł i dzięki temu zażegnano niepokoje. (...)

Podwyższenie stawki na ubezpieczenie zdrowotne zaledwie o 0,25 proc. wydaje się daleko niewystarczające i ma znaczenie bardziej symboliczne niż realne.(...)

W tym kontekście nowego spojrzenia wymaga m.in. problem dalszego funkcjonowania i samego istnienia kas chorych. Wiem, że większość tych kas funkcjonuje, oględnie mówiąc, nie najlepiej, i cechuje się niskim stopniem efektywności działania. Wiemy również, że pochłaniają one niemałe środki, które w znacznej mierze są wydatkowane nieracjonalnie czy wręcz marnotrawione. Nie mam jeszcze pełnej jasności, czy słuszny jest pogląd o konieczności likwidacji kas chorych, gdyż okres ich funkcjonowania jest krótki, a są to przecież instytucje w naszej rzeczywistości zupełnie nowe. Nie ulega natomiast wątpliwości, że ich funkcjonowanie musi zostać zmienione. Nadmierne często wydatki na budynki i wyposażenie – muszą być zdyscyplinowane i ograniczone. Liczne i uzasadnione są również sygnały o przerostach biurokratycznych w tych kasach oraz zbyt dużej liczbie urzędników. Także płace w kasach chorych odbiegają na ogół znacznie in plus od niskich wynagrodzeń personelu medycznego w służbie zdrowia. Chciałbym pochwalić więc propozycję rządu, aby wprowadzić konkurencję między kasami chorych. Niestety, Wysoka Izba chwilowo tej sprawy nie chciała popierać. (...)

Podczas debaty posłowie zasypali rząd lawiną pytań. Odpowiedzi najwyraźniej nie chcieli słuchać. Minister Grzegorz Opala i wiceministrowie Anna Knysok i Tomasz Grottel mówili do pustej sali.

Posłanka Irena Maria Nawrocka informowała, że w Łódzkiej RKCh przedstawiciele poz i szpitali nie chcą podpisywać kontraktów na 2001 r. Z powodu niżu demograficznego za dużo jest łóżek ginekologiczno-położniczych i pediatrycznych, a za mało opiekuńczo-leczniczych. Miały powstać zakłady opiekuńczo-lecznicze, tworzone przez zespoły pielęgniarskie. Ile przez ostatnie dwa lata ich powstało, ile pielęgniarek znalazło w nich pracę i jakie środki zostały przekazane z budżetu państwa? – pytała. Chciała też wyjaśnienia, ile środków przyniesie podwyższenie składki o 0,25 proc. Wiceminister Hibner w wywiadzie dla "Dziennika Łódzkiego" stwierdziła, że ponad 2 mld, rząd mówi, że 800 mln. Jak jest naprawdę?

– Górnicy, pracownicy przemysłu obronnego, kolejarze protestują kilka godzin i osiągają praktycznie wszystko – stwierdziła posłanka Izabela Sierakowska. – Natomiast kobiety, pielęgniarki, protestujące trzy lata, zarabiające minimalnie, spotykają się z arogancją, lekceważeniem, niemożnością. Wniosek jest prosty – rząd boi się silnych branż, opanowanych przez mężczyzn. Rząd walczy z kobietami. Może pokazać, że jest silny, zdecydowany i stanowczy. Czyli – prezentuje typowo męski boks. Zwracam uwagę rządowi, że jest to jawne naruszenie praw człowieka, dyskryminowanie kobiet i dyskryminowanie sfeminizowanych zawodów, których nie traktuje się poważnie.

Poseł Bogumił Andrzej Borowski pytał, dlaczego koalicja AWS-UW, wprowadzając w przyspieszonym trybie reformę, nie podjęła szczegółowych i szerokich działań przygotowujących wejście nowego systemu, które dziś, post factum, uznaje za konieczne? I czy, jeżeli nie było wystarczających środków finansowych na tę reformę, rząd nie powinien był w odpowiednim czasie wystąpić z inicjatywą ich zwiększenia? Sugerował, że obecny konflikt płacowy w służbie zdrowia jest pochodną błędów organizacyjnych, a zwłaszcza finansowych, popełnianych przy wdrażaniu reformy zdrowia.

Poseł Jacek Kasprzyk pytał, jaki jest stan zadłużenia kas chorych. Np. dolnośląska kasa chorych ma dług ok. 9 mln zł. Chciał wiedzieć, czy jeśli Sejm zwiększy składkę i poprawi się ściągalność, rząd da gwarancje, że te zwiększone nakłady zostaną wydane na wzrost wynagrodzeń w służbie zdrowia. – Czy rząd zamierza być stroną w sporze zbiorowym, czy też zamierza strajk po prostu przeciągnąć, mając na uwadze, że niedługo idą święta, a protesty się rozmyją? I dlaczego rząd odsyła pielęgniarki wyłącznie do dyrektorów placówek służby zdrowia? Organami założycielskimi zakładów są samorządy oraz Ministerstwo Zdrowia. Przypomniał, że rozwiązano problemy płacowe pracowników części sfery budżetowej i nauczycieli – poprzez Kartę, natomiast pracownicy służby zdrowia nie mają nawet układu zbiorowego. – Jak ma być wprowadzony negocjacyjny system wynagradzania, jeżeli środki finansowe w zakładzie są ściśle określone, a zakład nie wypracowuje zysku? – pytał.

Poseł Władysław Stępień stwierdził, że rząd podpisał z różnymi grupami zawodowymi 11 porozumień i prawie żadnego nie realizuje. Dlaczego rząd na przyszły rok zmniejsza o 0,3 proc. wielkość odpisu na służbę zdrowia w stosunku do PKB w budżecie państwa? Czy to oznacza preferowanie służby zdrowia?

Poseł Jan Chmielewski pytał, jak się mają średnie płace w ochronie zdrowia do średniej płacy w Polsce. Ile osób zarabia poniżej, a ile powyżej tej średniej?

– Dlaczego rząd nie chce wprowadzić kompleksowej regulacji płac, gwarantując godziwe życie pielęgniarkom i położnym? Czy za błędy źle przygotowanej reformy służby zdrowia muszą płacić najsłabsze grupy zawodowe? Jak można obarczać winą za strajk dyrekcje szpitali? To właśnie brak systemowego rozwiązania na szczeblu rządowym powoduje te konflikty – mówił poseł Bronisław Dankowski.

– Dlaczego część parlamentarzystów nie poparła propozycji Klubu Parlamentarnego AWS, by podnieść składkę na ubezpieczenie zdrowotne co najmniej do 9 proc? Gdzie można szukać środków na podwyżkę płac dla tej grupy zawodowej – chciał wiedzieć poseł Jan Kulas.

Poseł Tadeusz Jacek Zieliński przypomniał, że Sejmowa Komisja Zdrowia miała okazję zapoznać się z propozycjami korekty systemu, przedstawionymi jej przez ministra Opalę, a także pomysłem ustawy, która uzależniałaby podwyższanie uposażeń pracowników, w tym pielęgniarek, od wzrostu składki. Na czym ten mechanizm by polegał? Przecież o finansach jednostek decyduje kontrakt, a w konsekwencji – to sam zakład przesądza, ile poszczególni pracownicy zarabiają. Nie ma żadnego związku pomiędzy finansowaniem świadczeń ze składki ubezpieczenia zdrowotnego a uposażeniami pielęgniarek, przynajmniej bezpośredniego.

– Jeżeli 0,25 proc. odpisu podatkowego na składkę zdrowotną da 700-800 mln zł, a budżet ministra zdrowia został zmniejszony o 600 mln zł, budżety samorządów zaś zostały obcięte o 250 mln zł – to możemy sobie śmiało powiedzieć, że przyrost finansowy dla służby zdrowia wynosi zero. – dowodził poseł Zieliński – Służba zdrowia nie została uszczęśliwiona zerowym podatkiem VAT, a wzrastają koszty, i te dodatkowe środki będą to pokrywać. Więc – jakie są gwarancje finansowej poprawy sytuacji pielęgniarek? Płynność finansową kas chorych gwarantuje zapis ustawowy, rząd może gwarantować dla nich pożyczki. Kto dba o płynność finansową szpitali, które są w tej chwili w najgorszej sytuacji? Pielęgniarki najgorzej zarabiają właśnie w szpitalach.

Poseł Bogdan Lewandowski przypomniał, że konflikt między rządem a pielęgniarkami zaczął się w 1999 r. Okupujące gmach Ministerstwa Pracy pielęgniarki uzyskały gwarancje od premiera, że podpisane wtedy porozumienie będzie przestrzegane. Czy dzisiaj premier Buzek ma jakieś propozycje, jak wyjść z tego impasu?

Poseł Władysław Szkop chciał wiedzieć, jak to się stało, że daleko zaawansowane rozmowy w sprawie układu zbiorowego dla samodzielnych publicznych zakładów nie zostały nigdy zakończone, a minister zdrowia, po ich przerwaniu w 1998 r., nie podjął nowych rozmów, aby tę kwestię uregulować? Dopytywał o szczegóły propozycji wprowadzenia współczynników przeliczeniowych dla wzrostu płac. – Jak pan minister wyobraża sobie zmiany płac w niepublicznych zakładach opieki zdrowotnej? Rząd nie znalazł żadnego sposobu nacisku na kasy, by zawierały kontrakty z niepublicznymi zozami zakładanymi przez pielęgniarki.

– Jak to się dzieje, że rząd nie umie przygotować współczynnika wyrównania finansowego między kasami? – pytał – W TV przedstawiciel Śląskiej RKCh mówi, że u nich jest dobrze, a dyrektor Mazowieckiej RKCh, że jest źle. Tymczasem kasa lubuska wyrównuje niedostatki kasy śląskiej. O co w tej grze idzie?

Poseł Zdzisław Podkański przypomniał, że za rządów premiera Buzka administracja centralna rozrosła się o blisko 48 tys. etatów. Administracja ma się dobrze, również w służbie zdrowia – mówił. Obok powstających i rozbudowujących się kas chorych, funkcjonują nadal wydziały zdrowia w urzędach marszałkowskich, starostwach, u prezydentów miast; także wojewoda zachował swoje służby z racji funkcji kontrolnych. – Czy na szczeblu ministerstwa przeprowadzono kalkulację, ile z tytułu zatrudnienia tej administracji ponosimy kosztów? Zadania przekazane zostały w teren i nie ma już uzasadnienia rozbudowa administracji centralnej. Ile można zaoszczędzić na redukcji administracji, i czy to nie wystarczyłoby na podwyżki dla pielęgniarek, położnych i innych pracowników?

Posłanka Małgorzata Ostrowska pytała, ile pieniędzy wydano w br. na odprawy w ramach tzw. krótkiej ścieżki restrukturyzacyjnej. Ile jeszcze przekazane zostanie szpitalom do końca br.? Wiele szpitali wypłacało bowiem zobowiązania z tego tytułu ze środków bieżących, przez co powstawało zadłużenie. Chciała też wiedzieć, kiedy będą preferencyjne kredyty dla lekarzy i pielęgniarek, na jakim etapie są przygotowania stosownej ustawy, i czy w budżecie na 2001 r. ujęto kwoty, które są na ten cel niezbędne. – Nie jest prawdą, że tam są kłopoty, gdzie zły dyrektor. Mamy wielu dyrektorów, którzy troszczą się, żeby ich placówki funkcjonowały dobrze. I nie zasłużyli na to, żeby być stroną konfliktu w zakładzie, którym kierują, a na którego poziom finansowania nie mają do końca wpływu, bo są uzależnieni od decyzji kas chorych – stwierdziła.

Posłanka Elżbieta Radziszewska pytała o stosunek ministra do zasady jawności w kasach chorych. Czy ministerstwo zamierza monitorować realizację programów restrukturyzacji placówek? I czy prowadzi kontrolę restrukturyzacji zatrudnienia?

Poseł Jan Chojnacki mówił obrazowo: – Jak w sklepie są buty po 500 zł i wchodzi klient, który ma 100 zł, to sprzedawca odprawia go z kwitkiem. Szpital, którego usługa kosztuje 500 zł, dostaje od kasy chorych tylko 100 zł. I ten szpital ma tak zrobić, żeby wszystko się bilansowało: pielęgniarki zarobiły, lekarze, a pacjenci byli zadowoleni. Czy to jest możliwe?

Poseł Stanisław Grzonkowski mówił o konieczności stworzenia strategii finansowania służby zdrowia w następnych latach. – Mamy wiele ustaw, jak np. ustawa regulująca emerytury i renty, które są powiązane ze wskaźnikiem wzrostu inflacji w perspektywie wieloletniej, przez co unika się corocznych sporów o nakłady, i o to, że nie rosną płace czy emerytury – uzasadniał.

Apelował, by nie traktować problemów lecznictwa jako okazji do konfrontacji pomiędzy klubami czy partiami politycznymi, ale szukać współdziałania dla bezpieczeństwa zdrowotnego obywateli.

W imieniu rządu odpowiadał jako pierwszy wiceminister zdrowia Tomasz Grottel, który stwierdził, że muszą być wprowadzane systemowe rozwiązania płacowe dla wszystkich grup pracowniczych w spzozach. Można je podzielić na dwie grupy: takie, które na stałe dawałyby im szansę obrony własnego interesu, oraz doraźne, służące wyrównaniu wieloletnich zaległości zarobkowych. Oba rozwiązania zostały przedstawione reprezentacjom pracowniczym. Wymagają one zmian legislacyjnych. Zmiany wymaga też ustawa o negocjacyjnym sposobie rozwiązywania konfliktów zakładowych, aby dotyczyła również zakładów opieki zdrowotnej. Propozycja takich zmian trafi niedługo do Sejmu. Będzie to rozwiązanie systemowe, dające możliwość normalnego funkcjonowania pracowników w spzozach.

Drugie rozwiązanie wymaga zmian w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej. Proponuje się wprowadzenie do niej zapisów obowiązujących na określony czas, pozwalających osiągać najniżej zarabiającym pracownikom spzozów obligatoryjne wyrównanie wynagrodzeń – ponad poziom wzrostu płac w innych zakładach gospodarczych. Tego typu szczegółowa propozycja również została przedstawiona reprezentacji pracowniczej. Wg projektu wskaźnika na przyszły rok – byłaby to gwarancja podniesienia minimalnych wynagrodzeń w spzozach średnio o 11 proc., co wyrównuje nie tylko poziom zakładanej na 2001 r. inflacji i nie tylko planowany wzrost wynagrodzeń w przedsiębiorstwach państwowych, ale również zapewnia 2-3 proc. rzeczywisty wzrost płac.

Regulacjami zostałyby objęte grupy najniżej uposażone, jednak nie we wszystkich spzozach, ponieważ zróżnicowanie wynagrodzeń też jest duże, np. średnia płaca pielęgniarek wynosi od 740 zł brutto do 1850 zł, a nawet 2,5 tys. zł brutto.

Wiceminister Anna Knysok odpowiedziała na szczegółowe pytania posłów.

Na program osłonowy w ramach tzw. szybkiej ścieżki w 2000 r. zozy zgłosiły zapotrzebowanie na kwotę 74 119 tys. zł – na odprawy dla 24 tys. pracowników. Plan taki stworzono w I półroczu br. Część środków zakłady zwrócą, bowiem nie będzie on zrealizowany. Dla przykładu: dyrektor dużego zakładu, który zatrudnia 2800 osób, zgłosił, że zwolni 600 pracowników. I na taką kwotę zaplanowano środki. Po dwóch miesiącach powiedział, że zwolni 400, po kolejnych dwóch – że 200. Teraz mówi, że nie zwolni ani jednej osoby. Oznacza to, że środki budżetowe na ten cel w br. będą musiały być zwrócone do budżetu państwa, jeżeli nie zostaną uznane za środki niewygasające. I nie skorzysta z nich inny zakład. Stąd konieczność korekty programu restrukturyzacji, aby terminy odpowiedzi zwrotnej były wcześniejsze i ze środków uwalnianych w jednym miejscu mógł skorzystać inny zakład. I takie korekty będą.

Jak jest monitorowany program restrukturyzacji? Trzema ścieżkami: poprzez organy założycielskie, bowiem to wojewoda przekazuje środki na ten cel do organów założycielskich, a one dopiero do zakładów. Monitoruje to wojewoda z racji swoich zadań jako dysponent środków budżetowych i Ministerstwo Zdrowia – poprzez sprawozdawczość, ekspertów i tzw. metryczki samodzielnych zozów, które są zbierane na każdym etapie realizacji programu.

W sprawie sytuacji finansowej kas chorych, poziomu ich zadłużenia, zagrożenia stabilności finansowania świadczeń: sprawozdania finansowe za trzy kwartały 2000 r. pokazują, że zobowiązania ma tylko 7 kas – na łączną kwotę 120 mln zł – przy czym warto zaznaczyć, że w porównaniu z I półroczem sytuacja 6 kas wyraźnie się poprawia. Pogarsza się sytuacja kasy lubuskiej. Oznacza to, że zarząd tej kasy zawarł kontrakty na wyższą kwotę niż pozwalał plan. I tam są konieczne silne działania naprawcze.

W październiku 1999 r., na ponad 7 mln pracowników w Polsce, 65 proc. zatrudnionych miało wynagrodzenie poniżej przeciętnej płacy w gospodarce narodowej. I tylko 35 proc. – wyższe od przeciętnej płacy krajowej. W odniesieniu do pracowników ochrony zdrowia te odsetki wyglądają następująco: w spzozach w 1999 r. przeciętne wynagrodzenie wynosiło 1355 zł, co stanowi 79,4 proc. średniej płacy w gospodarce. W niepublicznych zakładach, w różnych formach tych zakładów, wynagrodzenie przeciętne wynosiło 1508 złotych i stanowi 88,3 proc. przeciętnej płacy w gospodarce.

W 1999 r. z budżetu państwa wsparto utworzenie 95 zakładów opiekuńczo-leczniczych. W planach było 130, część uruchomiono pod koniec 1999 r., w 2000 r. jest to kontynuowane. Utworzono 34 zakłady opiekuńczo-lecznicze, 18 paliatywno-hospicyjnych i 43 zakłady pielęgnacyjno-opiekuńcze. Łącznie znalazło w nich zatrudnienie ponad 1100 pielęgniarek. W 2000 r. ten kierunek był również kontynuowany. Z budżetu państwa wsparto w br. 117 zakładów. Wydano na to 15 mln zł w 1999 r. Planuje się wydać 12 mln zł na adaptację w 2000 r. Dodatkowo, z budżetu ministra zdrowia, wydano środki na szkolenie ponad 500 pielęgniarek zakładów długoterminowych i 200 pielęgniarek zakładów paliatywno-hospicyjnych. Proces wspierania kształcenia będzie kontynuowany.

W ambulatoryjnej opiece zdrowotnej dominują już procentowo kontrakty z podmiotami niepublicznymi. Np. w poz około 80 proc. kontraktów na świadczenia z tego zakresu zawartych jest z podmiotami niepublicznymi. Jeszcze większy odsetek jest w stomatologii: dochodzi do 90 proc. wszystkich kontraktów stomatologicznych.

Według planów restrukturyzacyjnych na br. dyrektorzy zgłosili zamiar zwolnienia 5300 pielęgniarek. Te plany nie zostały zrealizowane. Jednak według informacji, którymi dysponuje MZ, ponad 60 proc. zwolnionych znajdzie natychmiast zatrudnienie w podmiotach niepublicznych, które powstają w wyniku przekształcenia.

W wyniku m.in. uzgodnień ze środowiskiem, rząd przesłał do parlamentu projekt ustawy o preferencyjnych kredytach dla lekarzy i pielęgniarek. Prace w parlamencie trwają od kilku miesięcy. Tempo uchwalenia tej ustawy zależy od Wysokiej Izby. Minister zdrowia zaplanował środki na dopłaty do tych kredytów już w br. Są również zaplanowane w budżecie 2001 r. Program zaplanowano na trzy lata. Łączne koszty z tytułu dopłat do tych kredytów wyniosą ok. 32 mln zł.

– Tak krawiec kraje, jak materii staje – podsumował na zakończenie debaty minister Grzegorz Opala. – W 1998 r. zadłużenie służby zdrowia wzrosło do 7,5 mld. Proponowana dziś 9-proc. składka to wydatek z budżetu w wysokości 8 mld zł, kwota pokrywająca się mniej więcej z tamtym zadłużeniem. To porównanie pokazuje, co się może stać, kiedy coś się uchwali i następnie trzeba dać z tego, czego nie ma. Odpowiedzialność oraz zwykła, elementarna uczciwość wymagają, aby proponować i podpisywać takie zobowiązania, które są możliwe do zrealizowania.

Pytacie państwo: dlaczego od razu nie podjęto rozmów ze strajkującymi? Dlaczego nie zaproponowano rozwiązań? Początkowe żądania dotyczyły natychmiastowych wypłat, podwyższenia wynagrodzeń. Moja odpowiedź mogła być tylko jedna, jeśli miała być uczciwa: to jest niemożliwe z pozycji ministra.


Skróty pochodzą od red. – wypowiedzi oprac. wg stenogramu.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot