Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2020
z 21 maja 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Zaufanie w zwierciadle pandemii

Ewa Biernacka

Z prof. dr. hab. Pawłem Łukowem, kierownikiem Zakładu Etyki Instytutu Filozofii UW, rozmawia Ewa Biernacka.



Ewa Biernacka: Pandemia postawiła zwierciadło przed społeczeństwem, medykami, klasą polityczną. Wydobyła problemy polskiej medycyny. Ludzie biją medykom brawo, a zaraz potem traktują ich jak trędowatych z powodu zakażeń w służbie zdrowia. Czy z lęku, oczekiwań i wrogości – ale też wielkiej pracy personelu medycznego – może narodzić się większe do niego zaufanie społeczne?

Paweł Łuków: Procesy społeczne są skomplikowane, a zmiany zachodzą długo. Zmiana postaw nie nastąpi z dnia na dzień. Te brawa są przejawem docenienia roli lekarzy i pielęgniarek, ale też pracowników DPS-ów, ratowników medycznych itp. To może być krótkotrwała wdzięczność spowodowana strachem. Gdy mamy wspólnego wroga, zwieramy szeregi do walki. Jak długo potrwa dobra prasa lekarzy, nie wiadomo. Dużo zależy od nich samych. Mogliby np. edukować i zmniejszać dystans, uświadamiając ludziom, na czym polega ich praca. Wielu z nas ma mgliste wyobrażenie np. o procesie diagnostycznym („Nawet nie wiedzą, co mi jest!), ocenie ryzyka, złożoności sytuacji klinicznych, czy o planowaniu terapii w warunkach ograniczeń w dostępie do procedur i leków. Na temat postępu w medycynie – fragmentarycznego, nieustanne podlegającego zmianom. Cząstkowe ustalenia z badań naukowych media często przedstawiają jako zwycięstwo, pomijając ostatnie zdanie z artykułu, że sprawa wymaga jeszcze wielu badań. Pacjent bez tej świadomości, w konfrontacji z osobistym nieszczęściem i cierpieniem, przeżywa frustrację i rozczarowanie.

E.B.: W sytuacji pandemii obywatele domagają się jednoznacznych informacji. Chcą wiedzieć, czy maseczka jest skuteczna, dlaczego system źle działa.

P.Ł.: Oczekują prostej instrukcji, a wiadomo, że w trudnych sprawach najczęściej nie ma prostych rozwiązań, chyba że są radykalne. Żeby kształtować swoje oczekiwania, powinniśmy wiedzieć: czym jest wiedza i skąd się bierze. W szkole nie dowiadujemy się, jakie są ograniczenia ludzkich możliwości poznawczych, jakie są granice metodologiczne nauki, czy zmienność wiedzy to jej natura, czy ułomność („Raz mówią, że pomidory są onkogenne, raz że są źródłem antyoksydantów”). Polska szkoła koncentruje się na wpajaniu informacji, a to sprawia wrażenie, że w nauce nie ma miejsca na wątpliwości i zmianę. Nauka to najlepsze źródło wiedzy, jakie mamy. Ale nie jest to prawda objawiona. Jeśli przeciętny obywatel nie wie, skąd się bierze wiedza i jakie są jej ograniczenia, to jak ma krytycznie odbierać medialne peany na temat wniosków z badań naukowych?

E.B.: Komunikacja lekarz–pacjent też jest oparta na wiedzy, ale dopiero niedawno doceniono tę sferę edukacji lekarzy. Powstało Polskie Towarzystwo Edukacji Medycznej. Prof. Tomasz Pasierski, członek rady naukowej towarzystwa, sądzi, że kluczem jest po prostu traktowanie pacjenta „po ludzku”.

P.Ł.: Do skutecznej i etycznej komunikacji z pacjentem trzeba wiedzy i umiejętności. Odrobina talentu też się przyda. Na zajęciach z symulacji komunikacji z pacjentem widziałem studentów ostatniego roku medycyny niepotrafiących poinformować o najprostszej rzeczy (np. do żony pacjenta mówili: „Postanowiliśmy…”), ale też widziałem takich, którzy z prawdziwym talentem umieli przekazać pacjentowi niepomyślną diagnozę. W komunikacji z pacjentem trzeba docenić słuchanie, bo komunikacja to ulica dwukierunkowa. A w dzisiejszej medycynie zazwyczaj nie ma za wiele czasu na słuchanie. Tym cenniejsza jest jego jakość: skupienie, aktywne słuchanie i umiejętność podsumowania tego, co chory nam przekazał. Gdybym musiał wybierać w komunikacji medycznej między mówieniem a słuchaniem, to jako ważniejsze wybrałbym słuchanie. Bo to dzięki niemu lekarz może wiedzieć, w czym problem, i dzięki temu może w ogóle pomóc pacjentowi. Jeśli istnieje terapia zdolna pomóc pacjentowi, to potrafiący słuchać lekarz będzie wiedział, którą zalecić. A jeśli jej nie ma, to i wysłuchanie może przynieść choremu ulgę.

E.B.: Jak zwiększyć zaufanie do lekarzy?

P.Ł.: Z zaufaniem jest tak, że trzeba mieć podstawy, by nim kogoś obdarzyć. A żeby mieć te podstawy, trzeba wiedzieć, co i dlaczego robią ci, którzy chcą, aby im ufano. W sondażach zaufanie do lekarzy jako grupy jest zróżnicowane i niezbyt imponujące, choć nie najgorsze na tle innych grup zawodowych. Ważniejsze od zaufania dla grupy zawodowej lekarzy jest jednak to, czy pacjenci ufają lekarzom, którzy ich leczą. Dlatego konieczne jest budowanie zaufania między poszczególnymi pacjentami i poszczególnymi lekarzami. I tutaj główny ciężar znów spoczywa na lekarzach. Lekarz potrzebuje zaufania swojego pacjenta i ma na to wpływ, choćby doskonaląc swoje umiejętności komunikowania się z pacjentami. Ważne jest przy tym budowanie głębszego zaufania, tak aby pacjent mógł sobie powiedzieć: człowiek, który się mną zajmuje, rzeczywiście podejmuje wysiłki, aby jak najlepiej rozwiązać problem, z którym się do niego zgłosiłem, poświęcając mi czas i uwagę.

E.B.: Lekarze uchodzą za grupę uprzywilejowaną, zamożną, arogancką (udają, że cię nie widzą na korytarzu w szpitalu), za „bogów” (majestat ordynatora w procesji szpitalnego obchodu). Ludzie często ich nie lubią.

P.Ł.: Lekarze rzeczywiście często należą do najlepiej sytuowanych, także w świecie. Ale też chyba nie chcemy, żeby lekarz biegał do kilku przychodni po pracy w szpitalu i zaniedbywał pacjentów, którym z tej racji skrócił wizytę lub których nie umieścił w grafiku wizyt. Lekarz, który nie ma czasu się dokształcać, nie inwestuje pieniędzy w szkolenia, „optymalizuje” swoje możliwości czasowe, w efekcie – leczy gorzej. Ale też niezależnie od tych trudności lekarz musi wymagać od siebie więcej. Musi umieć okazywać szacunek pacjentowi. Rozumieć, co to znaczy być pacjentem, wiedzieć, jak się zachować wobec cudzego nieszczęścia i radzić sobie z własnymi ograniczeniami.

E.B.: W końcu to cechy osobowości decydują o tym, jakim ktoś jest lekarzem. Ważne, jak reaguje jako człowiek na to, co przynosi życie.

P.Ł.: Potrzebne są predyspozycje. Czasem wręcz podstawowe, jak stosunek do ciała – własnego i obcego, do dotyku, do ryzyka, do radzenia sobie z presją odpowiedzialności, stresem, z kontaktami z ludźmi. Krytyczne spojrzenie na swoje mocne i słabe strony. Trzeba znać własne ograniczenia. Gdy kogoś uwiera kontakt z ludźmi, powinien wybrać inny zawód lub wybrać specjalizację z minimalną liczbą bezpośrednich kontaktów. Ale też istotne jest przekazywanie dobrych wzorców młodszym pokoleniom lekarzy. W Polsce powstała luka generacyjna wśród lekarzy. Wielu rzeczy nie da się przekazać niedoświadczonemu stażyście. Luka pokoleniowa sprawi, że będziemy się borykali z luką kompetencyjną, także w zakresie tzw. kompetencji miękkich.

E.B.: Do tego trzeba nam edukacji klasy politycznej.

P.Ł.: To prawda. By dokonać zmian w medycynie, najpierw musi nastąpić zmiana w stylu uprawiania polityki i rządzących nią priorytetów. Niewiele się zmieni, dopóki nie zastąpimy dyktatu sondaży i procentów poparcia zasadnością politycznego programu. A politycy nie zmieniają się sami. Zmieniają i wymieniają ich wyborcy. Jedną z potrzebnych zmian jest to, żeby politycy poważnie traktowali wiedzę naukową. Tymczasem coraz częściej słyszymy: „Nasi eksperci mówią co innego!”. Tak jakby wiedza była nasza lub wasza. Zdarza się też, że politycy traktują wiedzę instrumentalnie i przedstawiają tak, aby wspierała ich interesy. Ze strony MEN dopiero w kwietniu zniknęła 6-minutowa lekcja poświęcona zmianom klimatu, która podkreślała korzystne skutki ocieplenia globalnego, np. to, że mielibyśmy zbiory dwa razy do roku lub mniej wydawalibyśmy na ogrzewanie…

E.B.: Ignorowane bywają ostrzeżenia ekspertów. Tak było z obecną pandemią.

P.Ł.: Jest sporo rozmaitych ostrzeżeń i często dopiero po fakcie wiemy, których trzeba było słuchać. Problem jest organizacyjno-naukowy: jak odsiewać wartościowe analizy i ostrzeżenia od tych, które nie zasługują na zaufanie. Do tego potrzeba odpowiednich organizacji, gremiów eksperckich, instytucji i pieniędzy. Trzeba by też zdecydować, kto miałby utrzymywać agendy odpowiedzialne za śledzenie rozwoju nauki i ewaluację rangi ostrzeżeń o charakterze globalnym. To musiałby być organ utrzymywany solidarnie przez wszystkie kraje. Konieczna więc byłaby solidarność globalna.

E.B.: WHO wydawało ostrzeżenia, ale niektórzy jednak się na nią obrazili.

P.Ł.: WHO z pewnością nie jest doskonała. Ale pytaniem nie jest tylko to, czy WHO działa dobrze, ale też to, czy mamy coś lepszego w kwestii ostrzeżeń dotyczących globalnych zagrożeń zdrowia? Jak do tej pory nie mamy. Politycy krytykujący WHO powinni powiedzieć, czy uważają za właściwe łożyć na inną organizację, która będzie spełniała tę rolę. Jeżeli jest się politykiem, to nie można ograniczać się do krytyki. Trzeba wskazać rozwiązania alternatywne. W końcu polityka nie jest po to, by recenzować rzeczywistość, tylko po to, by ją zmieniać.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Apteki rok po AdA

Co zmieniło się w aptekach w ciągu roku działania ustawy tzw. apteka dla aptekarza (AdA)? Liczba tych placówek mocno spadła, a „tąpnięcie” dopiero przed nami. Lokalne monopole się umacniają, ceny dopiero poszybują. Według jednych – to efekty tzw. AdA, która ogranicza możliwości zakładania nowych punktów.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Tępy dyżur to nie wymówka

Gdy pacjent jest w potrzebie, nie jest ważne, który szpital ma dyżur. A to, że na miejscu nie ma specjalistów, to nie wytłumaczenie za nieudzielenie pomocy – ostatecznie uznał Naczelny Sąd Administracyjny.




bot