Dwa tygodnie temu rada powiatu sępoleńskiego podjęła uchwałę o powołaniu nowej spółki, która od listopada zarządzać będzie szpitalem w Więcborku (tym samym, którym kierował chwilowy wiceminister zdrowia u byłego ministra Czakańskiego). Spółka przejmie majątek likwidowanej spółki POW-Medica, dotychczas zarządzającej szpitalem. Wszystkie w niej udziały obejmie powiat. Upadłość POW-Medica oznaczać będzie, że swoich wierzytelności nie odzyska 250 podmiotów, w tym pracownicy szpitala, którzy nie dostaną całości zaległych wynagrodzeń.
Jak mówi wicepremier Jerzy Hausner, upadłość bywa korzystna. Coraz częściej to obserwujemy: powstają zozy "wydmuszki", niby zlikwidowane, ale nie do końca, więc chroniące samorządy terytorialne od odpowiedzialności przed wierzycielami.
Tymczasem – nikt nie jest w stanie określić globalnego zadłużenia w służbie zdrowia. Różne źródła podają kwoty od 3 do 5-8, a nawet 12 miliardów. Ta ostatnia to tyle, ile wynoszą roczne wydatki NFZ na szpitale.
Od roku rząd przedstawia kolejne pomysły na odzyskanie płynności przez zakłady: a to poprzez umorzenie części zobowiązań publiczno-prawnych i emisję obligacji poręczanych przez BGK, a to kredytów pomostowych. Ostatnio furorę robi pożyczka z budżetu państwa – w kwocie 2,2 miliarda zł – na spłatę zobowiązań z tytułu ustawy 203. Trudno uwierzyć, że ten kolejny pomysł zostanie zrealizowany. Odnoszę wrażenie, że od dawna rząd ma stale ten sam problem: jak szpitalom udzielić pomocy publicznej, tak by jej udzielić oficjalnie, ale najlepiej – nie udzielić wcale? Przecież korzystna upadłość (na koszt wierzycieli) to świetny interes dla sektora finansów publicznych.
A na razie – prezydent podpisał ustawę zdrowotną, ale nadal nie mamy prezesa NFZ (choć minister oficjalnie poinformował o kandydaturze Jerzego Millera) ani zatwierdzonego planu finansowego na przyszły rok, nieznane są nawet zasady kontraktowania świadczeń. Intensywnie pracują natomiast resortowe zespoły społeczników. Ostatnio minister powołał kolejny zespół: do przygotowania kompleksowego obrazu sytuacji w zakresie podstawowych problemów finansowych, związanych z zależnością pomiędzy wysokością środków w systemie ochrony zdrowia a kosztami wytwarzania usług medycznych oraz potrzebami zdrowotnymi ludności. Dwunastu członków zespołu, wybitnych fachowców, za półtora miesiąca pracy nad "zieloną księgą" otrzyma tym razem wynagrodzenie: łącznie 14 tys. 800 zł (przewodniczący – 1,6 tys. zł, członkowie – po 1,2 tys. zł). W zestawieniu z honorariami komornika zajmującego dług szpitala na Dolnym Ślasku (nawet ponad 276 tys. miesięcznie) widać wyraźnie, że nasz minister jest oszczędny.