Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 34–42/2018
z 17 maja 2018 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wspólnie dla zdrowia. Choć raczej osobno

Małgorzata Solecka

13 czerwca w Warszawie odbędzie się pierwsza z kilku konferencji, które mają wprowadzić polską ochronę zdrowia na nowy poziom. Takie cele stawiają sobie liderzy projektu „Wspólnie dla zdrowia”, w ramach którego toczyć się będzie narodowa debata o kierunkach zmian.

Narodowa, choć – analizując skład Rady Programowej projektu – mocno niereprezentatywna. A to tylko jedna z wątpliwości, jakie towarzyszą flagowemu pomysłowi ministra Łukasza Szumowskiego.


Minister w połowie kwietnia dokonał tego, na co czekaliśmy od ponad dwóch miesięcy: publicznie ogłosił założenia i tematy „ogólnonarodowej debaty” oraz listę osób, które będą mieć największy wpływ zarówno na jej kształt, jak i przede wszystkim – na treść rekomendacji, jakie minister po zakończeniu dyskusji otrzyma.

Co wiadomo w tej chwili? I – co nie mniej ważne – czego nie wiadomo?

Nadal nie wiadomo, w jakim celu Prawo i Sprawiedliwość na rok przed kampanią wyborczą do parlamentu uruchamia debatę na newralgiczny dla społeczeństwa temat, jakim jest ochrona zdrowia. Profesor Paweł Górski, były rektor UM w Łodzi, jeden z liderów Rady Programowej debaty, podkreśla, że projekt jest apolityczny. – Niezależnie od partii rządzącej chcemy stworzyć strategię ochrony zdrowia. Po to, aby w nowych warunkach technologicznych i finansowych, powstała inna ochrona zdrowia niż mamy ją w tej chwili.

Nie ma powodu, by podawać w wątpliwość szczerość intencji prof. Pawła Górskiego, jednak nie sposób abstrahować od faktu, że kilka miesięcy temu, gdy PiS szukało kandydata na stanowisko ministra zdrowia, był dla partii Jarosława Kaczyńskiego jedną z poważnie rozważanych opcji. Podobnie zresztą jak prof. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, prof. Tomasz Zdrojewski czy prof. Piotr Czauderna.

W Radzie Programowej znalazło się też miejsce dla jak najbardziej czynnych polityków Prawa i Sprawiedliwości. Takich, którym nie sposób odmówić kompetencji w zakresie systemu ochrony zdrowia (europoseł Bolesław Piecha, poseł Tomasz Latos) i takich, których dokonania w tym zakresie nie są specjalnie znane (posłanka Joanna Kopcińska czy posłanka, prof. Józefa Hrynkiewicz, która zapewniła sobie rozpoznawalność okrzykiem: „Niech jadą!”, skierowanym pod adresem protestujących rezydentów). W Radzie Programowej znalazło się wreszcie miejsce dla byłego ministra Konstantego Radziwiłła. Natomiast nie było go choćby dla wiceprzewodniczącego sejmowej Komisji Zdrowia z ramienia PiS Andrzeja Sośnierza, nie wspominając o posłach opozycji. Poza prof. Marianem Zembalą do gremium, które ma moderować ogólnonarodową debatę nie został zaproszony nikt. Ale to nie nieobecność polityków opozycji razi najbardziej. Na liście nie ma przede wszystkim przedstawicieli samorządów terytorialnych. To może szokować, bo samorządy zdecydowanie zadania z zakresu ochrony zdrowia mają wpisane w swoje kompetencje. A skuteczną profilaktykę i promocję zdrowia bez udziału samorządów – przede wszystkim gminnych – trudno sobie wyobrazić.

I choć ze strony ministra oraz członków Rady Programowej padają zapewnienia, że debata jest otwarta i mogą w niej wziąć udział wszyscy zainteresowani sytuacją systemu ochrony zdrowia, trudno zaprzeczać faktom: do stołu zostali zaproszeni wybrani, wręcz starannie wyselekcjonowani rozmówcy. Ci, o których z góry wiadomo, że będą prezentować poglądy niekoniecznie zbieżne z linią partii rządzącej (przedstawiciel samorządu lekarskiego, nieliczni przedstawiciele organizacji pracodawców) pozostaną w mniejszości i najprawdopodobniej trudno będzie im się nawet przebić ze zdaniem odrębnym.

Na wykluczający charakter debaty zwróciła uwagę Rada Dialogu Społecznego – przewodniczący podzespołu ds. ochrony zdrowia Lubomir Jurczak pod koniec kwietnia skierował do ministra zdrowia pismo z wnioskiem „o potraktowanie Rady Dialogu Społecznego jako platformy do tego rodzaju inicjatyw i włączenie jej w dalsze plany Ministerstwa Zdrowia”. – W ramach RDS tematami zdrowia zajmują się zespół ds. usług publicznych i działający w jego ramach podzespół ds. ochrony zdrowia. Aktywnie biorą w nim udział – jako stali członkowie lub goście – przedstawiciele ministerstwa oraz wszystkich organizacji reprezentatywnych. Naszą intencją jest skoordynowanie prac i unikanie dublowania tematów. Popierając inicjatywy takie jak debata „Wspólnie dla zdrowia” (…) apelujemy o lepszą koordynację i wykorzystanie istniejących platform dialogu – czytamy w piśmie.

Kto z kim będzie debatować to jedno. Pytania zasadnicze to: „o czym?” i „w jakim celu?”.

Debata ma służyć wypracowaniu sposobów optymalizacji skonsumowania środków, które ochronie zdrowia gwarantuje tzw. ustawa 6 proc. PKB na zdrowie. Mowa będzie więc o pieniądzach. I choć zapowiedzi koncentrują się wokół wydawania dodatkowych środków, debatujący nie uciekną zapewne od pytania, w jaki sposób zabezpieczyć deklarowany w ustawie poziom finansowania ochrony zdrowia ze środków publicznych. Oczywiście zakładając, że debata rzeczywiście będzie się toczyć na innym niż partyjno-ideologicznym poziomie.

A o wybicie się na ten wyższy poziom może być niezwykle trudno, i to wcale nie ze względu na kształt Rady Programowej – zdecydowanej większości osób w niej zasiadających nie sposób odmówić ani zasług, ani kompetencji. Zasadnicza wątpliwość dotyczy fundamentalnej kwestii – po co jest ta debata? Czemu ma służyć dwanaście miesięcy rozmów na tematy doskonale przecież znane, wielokrotnie „wydebatowane”?

Wątpliwości tym większe, że kalendarz jest bezwzględny: pierwsza konferencja (czerwiec 2018 roku) zbiega się z rozruchem przed kampanią samorządową. Ostatnia konferencja w ramach projektu „Wspólnie dla zdrowia” zaplanowana jest na czerwiec 2019 roku. Wtedy pełną parą ruszy kampania do wyborów parlamentarnych. Ostatni rok kadencji to zwykle rok podsumowań i finalizowania rozpoczętych projektów. Nie – otwierania szerokiej, programowej dyskusji. Chyba że dyskusja ta ma ograniczyć możliwość (a na pewno – siłę rażenia) krytyki dokonań obecnej ekipy w obszarze ochrony zdrowia.

Bo jeśli Prawo i Sprawiedliwość naprawdę dobrze ocenia trzy lata dokonań w systemie ochrony zdrowia (na to wskazywałaby obecność Konstantego Radziwiłła w Radzie Programowej) – to po co debatować? Należałoby tylko przegrupować siły i z całą mocą ruszyć do przodu w kierunku wyznaczonym w 2015 roku. Jednak na to się nie zanosi. Ba, z zapowiedzi i wypowiedzi ministra Łukasza Szumowskiego można wnioskować, że będzie mniej lub bardziej zdecydowanie schodził z kursu poprzednika.

Przykład? Plany ministra Szumowskiego wobec ambulatoryjnej opieki specjalistycznej. Radziwiłł planował „rozbiór” AOS między POZ i szpitalnictwo, i pozostawienie samodzielnej specjalistyki ambulatoryjnej w systemie publicznym w wersji kadłubowej. Tymczasem zapowiedzi Łukasza Szumowskiego idą w zupełnie odwrotnym kierunku: AOS ma zostać dofinansowana. Minister zapowiedział nawet podczas jednego z wyjazdowych spotkań, że stawki w kontraktach z NFZ mają być dla specjalistów na tyle atrakcyjne, by duża część z nich wróciła do systemu publicznego. Jedną z przyczyn długich – niekiedy dłuższych niż kilkunastomiesięczne – kolejek do specjalistów w AOS jest bowiem fakt, że znaczna część lekarzy w ostatnich latach zrezygnowała z kontraktów z NFZ, koncentrując się na pracy we własnym, prywatnym, gabinecie lub w prywatnych sieciach poradni. Proces porzucania systemu publicznego przybrał na sile, gdy Ministerstwo Zdrowia upubliczniło plany podporządkowania AOS dwóm filarom systemu: szpitalom sieciowym i POZ.

Zapowiedzi Łukasza Szumowskiego są racjonalne, pytanie tylko czy będą mogły być zrealizowane (a raczej – jaki będzie koszt ich realizacji). Bez odbudowania silnego AOS nie rozwiążemy ani problemu zbędnych (i kosztownych) hospitalizacji, ani nie skrócimy kolejek do specjalistów, ani – co nie mniej ważne z punktu widzenia społecznego – nie powstrzymamy gwałtownego wzrostu wydatków na zdrowie ponoszonych przez pacjentów. Choć poziom wydatków na ochronę zdrowia w Polsce należy do jednych z najniższych w krajach UE, nieproporcjonalnie większe są wydatki prywatne. Co za tym idzie – rosną nierówności w dostępie do leczenia między tymi, których stać na ich ponoszenie a tymi, dla których koszt wizyty u specjalisty, dłuższego leczenia czy drogich badań diagnostycznych nie mieści się w rodzinnym budżecie. Kilka miesięcy temu wytknęła nam to Unia Europejska, więc wydawałoby się, że redukcja nierówności ekonomicznych w dostępie do leczenia powinna się stać jednym z wiodących tematów narodowej dyskusji. Niestety, tak nie będzie.

Również przesądzona – jak można było się spodziewać jeszcze rok temu – likwidacja Narodowego Funduszu Zdrowia zostanie nie tylko odroczona, ale prawdopodobnie całkowicie zarzucona. I nie tylko: wiele wskazuje, że NFZ pod kierownictwem Andrzeja Jacyny (notabene – cały czas jedynie „pełniącego obowiązki prezesa”) jeszcze się wzmocni. NFZ przymierza się do koordynowania niektórych działań z ZUS, KRUS i PFRON (chodzi o finansowanie świadczeń m.in. z rehabilitacji), dąży też do uzyskania (a raczej – odzyskania) choćby częściowego wpływu na wycenę świadczeń.
Jednak przynajmniej w początkowej fazie debaty Ministerstwo Zdrowia nad tymi „korektami” kursu, czy też odwrotem od sztandarowych wątków reform z lat 2015–2017, przechodzi do porządku dziennego w całkowitym milczeniu. Uczestnicy i odbiorcy dyskusji mogą się tylko domyślać, co jeszcze obowiązuje, a co już przeszło do historii.

Przekleństwem debaty może być również jej niedookreśloność. Choć większość ekspertów wstrzymuje się z komentarzami dotyczącymi wyboru tematów, można spotkać się z opinią, że w zasadzie – poza projektowaniem struktury wydawania dodatkowych środków, jakie mają zasilić ochronę zdrowia – trudno w ogóle dostrzec w propozycjach tematów jakiekolwiek konkrety. A i do tematu wydawania środków są krytyczne uwagi. – Debata o tym, jak te dodatkowe środki spożytkować, jest pomysłem trafionym. Przed jej rozpoczęciem warto byłoby jednak poznać szacunkowe dane dotyczące zobowiązań płacowych, jakie Ministerstwo Zdrowia już zaciągnęło wobec różnych grup zawodów medycznych i planowanych źródeł ich finansowania. Pokaże to skalę środków, które realnie mogą zostać wydane na poprawę jakości i dostępności opieki medycznej dla pacjentów. Być może liczby nie będą się wówczas przedstawiać tak imponująco, ale przynajmniej będzie wiadomo, jak rysują się realne możliwości – zwrócili uwagę eksperci Klubu Jagiellońskiego w obszernej analizie poświęconej ogólnonarodowej debacie.

Niedookreślone, zawieszone w próżni tematy debat (próżno szukać odniesień choćby do map potrzeb zdrowotnych, z dużym wysiłkiem przygotowywanych w Ministerstwie Zdrowia) mają przynieść – jak zapowiadał wielokrotnie minister Łukasz Szumowski – rekomendacje, które w kolejnej kadencji parlamentu zostaną przełożone na program i konkretne ustawy. To jednak znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość (w sposób mniej lub bardziej uzasadniony) zakłada wygraną w 2019 roku i kolejne cztery lata swoich rządów. Nie wchodząc w spór, na ile jest to scenariusz prawdopodobny (czy tylko możliwy, czy wręcz pewny), można postawić pytanie, na ile dla kolejnego ministra (kolejnego rządu) będą wiążące rekomendacje wypracowane w akademickich dyskusjach w mocno niereprezentatywnym gronie. Nawet jeśli będzie to minister z Prawa i Sprawiedliwości. Nawet jeśli będzie to minister Łukasz Szumowski. Owszem, jemu najtrudniej byłoby „uciec” od dokumentu, wypracowanego na jego zamówienie. Ale nie jest to niemożliwe, bo minister zdrowia w 2019 roku będzie miał przed sobą tyle wyzwań (choćby zapewnienie realizacji ustawy 6 proc. PKB od roku 2020), że może mu braknąć czasu na przekładanie rekomendacji na projekty ustaw, przenoszące ochronę zdrowia na inny (domyślnie – wyższy) poziom.

A przecież, choć wydaje się to w tej chwili mało prawdopodobne, PiS wybory może przegrać. Co powstrzyma wówczas rząd i ministra zdrowia od odłożenia owoców ogólnonarodowej debaty na półkę, zwłaszcza że bieżących wyzwań nie zabraknie?

Problem z debatą jest jeden i niezmienny: choć dialog nie tylko w ochronie zdrowia jest wartością, to w sytuacji, w jakiej znajduje się system ochrony zdrowia, jego pracownicy i pacjenci (stan permanentnego dryfu), prowadzenie dialogu nie powinno oznaczać zawieszenia politycznych decyzji, za które ktoś (partia rządząca, rząd, minister zdrowia w końcu) weźmie pełną odpowiedzialność i za które zostanie rozliczony w procesie wyborczym. W obecnej sytuacji debata wydaje się próbą ucieczki przed tą odpowiedzialnością. Próbą przełożenia odpowiedzialności za dokonane i niedokonane reformy na kolejne cztery lata.

Być może właśnie dlatego podczas kwietniowej konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości ochronie zdrowia nie poświęcono nawet kilkunastu sekund. Jakby zarówno premier Mateusz Morawiecki, jak i była premier Beata Szydło, odpowiedzialna w tej chwili za sprawy społeczne, stracili z oczu ten obszar problemów i wyzwań.




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Zdrowa tarczyca, czyli wszystko, co powinniśmy wiedzieć o goitrogenach

Z dr. n. med. Markiem Derkaczem, specjalistą chorób wewnętrznych, diabetologiem oraz endokrynologiem, wieloletnim pracownikiem Kliniki Endokrynologii, a wcześniej Kliniki Chorób Wewnętrznych Uniwersytetu Medycznego w Lublinie rozmawia Antoni Król.

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Jak magnez wspiera nasze zdrowie psychiczne i fizyczne?

W stresującym i pracowitym okresie mogą szybko pojawić się nieprzyjemne objawy fizyczne i psychiczne, ponieważ nasz organizm reaguje na presję zewnętrzną, z którą się spotykamy.

Co powinna umieć opaska SOS dla seniora?

Bezpieczeństwo seniorów to temat, który zyskuje coraz większą wagę w kontekście starzejącego się społeczeństwa. Dla wielu rodzin, które nie mogą zapewnić swoim bliskim stałej opieki, opaska SOS dla seniora staje się niezwykle praktycznym i niezastąpionym urządzeniem. Jakie funkcje powinna mieć opaska SOS, by spełniała swoje zadanie? Przyjrzyjmy się najważniejszym z nich.

Wczesny hormonozależny rak piersi – szanse rosną

Wczesny hormonozależny rak piersi u ponad 30% pacjentów daje wznowę nawet po bardzo wielu latach. Na szczęście w kwietniu 2022 roku pojawiły się nowe leki, a więc i nowe możliwości leczenia tego typu nowotworu. Leki te ograniczają ryzyko nawrotu choroby.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.




bot