Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 43–50/2020
z 18 czerwca 2020 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Polipragmazja – nowe wyzwania dla lekarzy

Ewa Szarkowska

– Od ponad dwóch dekad prowadzę badania poświęcone nieprzestrzeganiu przez pacjentów zaleceń terapeutycznych i niestosowaniu przepisanych im leków. Aż tu pojawiła się sytuacja dokładnie odwrotna – pacjenci stosują zaordynowane przez lekarzy leki, a my nie zawsze się z tego powodu cieszymy, bo co za dużo, to też niezdrowo – przyznaje prof. dr hab. n. med. Przemysław Kardas, kierownik Zakładu Medycyny Rodzinnej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.



Ewa Szarkowska: Był pan jednym z recenzentów opublikowanego niedawno raportu NFZ na temat zjawiska polipragmazji w Polsce. Twierdzi Pan, że ten dokument jest nie do przecenienia. Dlaczego?

Przemysław Kardas: Raport obnażył istnienie problemu wielolekowości, z jakim nieuchronnie będziemy się spotykać w naszym społeczeństwie coraz częściej, jeżeli nie zostaną podjęte stosowne działania. Istnieje bardzo prosta zależność pomiędzy wiekiem pacjentów, liczbą chorób przewlekłych, liczbą stosowanych leków i potencjalnymi ryzykami, które się z tym wiążą. Im starsze społeczeństwo oraz im więcej osób, które chorują na choroby przewlekle, tym więcej ludzi, którzy niestety chorują na LICZNE choroby przewlekłe.

I tu się zaczyna problem polegający na tym, że na każdą chorobę mamy jakieś lekarstwo. Tyle tylko, że jak próbujemy wszystkie choroby obecne u jednego pacjenta leczyć równocześnie tymi lekami, to czasami może z tego wyniknąć trochę szkód, nie tylko korzyści. Raport, który powstał dzięki inicjatywie NFZ, jest wyjątkowo cenny, ponieważ odzwierciedla sytuację w całej populacji Polski. W dokumencie po raz pierwszy na taką skalę poddano analizie dane na temat spożycia leków przez Polaków pod kątem polipragmazji, czyli leczenia wielolekowego i potencjalnych negatywnych tego konsekwencji.

E.S.: Z raportu wynika jasno, które leki refundowane są najczęściej przepisywane przez polskich lekarzy i w jakich w zestawieniach potencjalni pacjenci mogą doznać z tego tytułu również straty. Istotny problem stanowi też dublowanie leków.

P.K.: Nie od dziś wiemy doskonale, że polscy pacjenci dostają od różnych lekarzy recepty na leki o różnych nazwach handlowych zawierające tę samą substancję czynną. Dotyczy to w szczególności preparatów przeciwbólowych i przeciwzapalnych stosowanych w chorobach układu kostno-szkieletowego i we wszystkich innych problemach zdrowotnych, których objawem jest silny ból. Raport NFZ potwierdził, że rzeczywiście pacjenci często zażywają podwójnie takie leki. Ale ku zaskoczeniu wszystkich, którzy czytali ten dokument, okazało się, że pacjenci realizują recepty na różne leki zawierające tę samą substancję czynną także w przypadku innych grup leków. Dotyczy to m.in. preparatów tarczycowych, leków przeciwcukrzycowych, środków przeciwdrgawkowych, preparatów dopaminergicznych czy np. inhibitorów konwertazy angiotensyny.

E.S.: Ale to może wynikać z różnych względów, na przykład ze zmiany terapii przez lekarza prowadzącego lub substytucji generycznej. W obecnych czasach zdarza się przecież, że lek nagle znika z rynku lub w danej chwili brakuje go w aptece i wtedy trzeba kupić odpowiednik.

P.K.: Nieuchronny wniosek z raportu jest jednak taki, że brak jest w obecnym systemie opieki zdrowotnej łatwego i skutecznego przepływu informacji. I tak naprawdę nikt nie wie, czym pacjent naprawdę się leczy. Kolejny lekarz w dobrej wierze przepisuje pacjentowi leki, które uznaje za sensowne, a które już sensowne nie są, gdyby popatrzeć na wcześniej stosowane przez tego pacjenta preparaty. Pacjent nie jest ekspertem i nie musi pamiętać dokładnie, co przyjmuje. Przede wszystkim jednak nie zdaje sobie sprawy, że ten sam lek może mieć 50 różnych nazw handlowych i to, że on nie zażywa akurat leku, na który otrzymał receptę, wcale nie oznacza, że nie bierze go już pod inną nazwą. I tu pojawia się bardzo dobre pytanie, co dalej z tym problemem możemy zrobić. Raport NFZ jest na pewno znakomitym materiałem do namysłu, jakie działania korekcyjne podjąć.

E.S.: Czy w rozwiązaniu problemu mogą pomóc indywidualne konta pacjenta i e-recepty?

P.K.: Jeżeli myślimy o jakichkolwiek sensownych działaniach naprawczych, trzeba je wdrażać w czasie rzeczywistym i stąd potrzebne są informacje dostępne dla wszystkich użytkowników właśnie w czasie rzeczywistym. Jedynym rozwiązaniem, które jest w stanie zagwarantować coś takiego, jest elektroniczne zdrowie. Na szczęśie, ten kierunek jest powoli realizowany w naszym kraju i ta zmiana jest nie do przecenienia. Zrządzenie losu może chciało, że e-zdrowie przyszło we właściwym momencie, kiedy w dobie epidemii koronawirusa ratuje ono ludzkie życie. Z czasem będzie to również znakomite narzędzie do zarządzania wielolekowością i racjonalnego podejścia do leczenia wieloma lekami wielu chorób u jednego pacjenta. Przegląd wszystkich zaordynowanych leków, sprawdzenie, czy pacjent je rzeczywiście wykupuje w aptece i w końcu wychwycenie sytuacji, kiedy pacjent bierze podwójnie lek pod różnymi nazwami albo leki kolidujące ze sobą – bo i takie sytuacje obnażył raport – pozwolą lekarzom i farmaceutom podejmować bardziej racjonalne decyzje.

E.S.: Czy Pana zdaniem w ograniczeniu wielolekowości jakąś rolę mogą odegrać też sami pacjenci?

P.K.: Na kanwie raportu pojawiła się niezwykle ciekawa myśl, którą warto ponieść do społeczeństwa. Tą myślą jest rozciągnięcie obszaru odpowiedzialności za leczenie również na pacjenta. Oczywiście nie chodzi o to, by pacjent radził sobie sam, bo będzie to przypominało chodzenie z zamkniętymi oczyma po polu minowym, ale dobrze byłoby poszukać inspiracji w działaniach podejmowanych już od wielu lat w obszarze antybiotykoterapii. Jeszcze kilkanaście lat temu pacjenci byli głęboko przekonani, że antybiotyki to świetne leki, które znakomicie leczą wszystkie infekcje. Prowadzone działania informacyjne doprowadziły jednak powoli do tego, że dziś znacznie częściej spotykamy się z pacjentami, którzy wiedzą, że antybiotyk czasami jest wskazany, a czasami nie. Myślę, że w przypadku wielolekowości powinno być dokładnie tak samo. W epoce Internetu, łatwo dostępnych informacji i coraz wyższego poziomu wykształcenia przeciętnego Polaka warto myśleć o włączeniu pacjentów do tych działań, bo ostatecznie nikt tak bardzo jak sam pacjent nie będzie zainteresowany własnym zdrowiem. Niech więc patrzy na ręce lekarzy, którzy mu zapisują leki.

E.S.: Zjawisko polipragmazji w Polsce występuje częściej niż w Europie. Z czego to może wynikać?

P.K.: Rzeczywiście są kraje, w których pacjenci rzadziej sięgają po lekarstwa. W Polsce dzieje się to z różnych powodów bardzo często. Nie od dziś wiemy, że Polacy lubią się leczyć i chętnie sięgają po tabletki. Dowodzi tego fenomen leków OTC i suplementów diety, gdzie nie ma mowy o żadnej refundacji. Mimo to pacjenci z własnej kieszeni wyciągają pieniądze i kupują preparaty, wierząc, że to najlepszy sposób na ich problemy zdrowotne. Ale to jest też kwestia pewnej tradycji. Dla każdego lekarza sięgnięcie po receptę jest rzeczą naturalną i racjonalną, ponieważ w wytycznych leczenia dowolnej choroby niemal bez wyjątku znajdzie się farmakoterapia i trudno się od tego uwolnić. Tak po prostu każe leczyć współczesna medycyna. Za chętnym wypisywaniem leków często stoi też pewien mechanizm psychologiczny. O wiele prościej jest w ciągu trzech minut wystawić receptę na lek, który na jakiś czas zadowoli pacjenta, niż wytłumaczyć mu, iż musi zaakceptować to, że nie ma już 24 lat i proporcjonalnie do tego będzie czuł się nieco inaczej, niż kiedy był młody. To jest kwestia, która wymaga czasu i pewnego wysiłku emocjonalnego, bo każdy pacjent niełatwo się z tym godzi. Lekarze nie zawsze więc sięgają po tego typu rozwiązanie. Tymczasem w wielu przypadkach byłoby ono racjonalne. Ba, wobec wniosków raportu NFZ, nieuchronnie trzeba je będzie coraz częściej wdrażać. Nie można przecież równocześnie leczyć pacjenta 25 lekami, nawet wtedy, gdy z zestawienia wytycznych leczenia chorób, które on ma, zastosowanie tych 25 leków mogło pozornie wydawać się racjonalne.

E.S.: Polscy lekarze są zapewne świadomi niekorzystnych skutków polipragmazji, a mimo to niezbyt często pytają pacjentów o wszystkie zażywane leki.

P.K.: Każdy z nas jest bardzo zaganiany. Kiedy mamy pełną poczekalnię pacjentów, zadawanie takich pytań wydaje się nam takim spojrzeniem w studnię bez dna, działaniem nieracjonalnym, które opóźnia każdą wizytę. Prawda jest też taka, że nie wiadomo, kto miałby się podjąć roli takiego koordynatora leczenia pacjenta. Kiedy ponad 20 lat temu wprowadzana była w Polsce medycyna rodzinna, przyświecała jej taka idea, ale nigdy nie została do końca rozwinięta. Lekarzowi podstawowej opieki zdrowotnej nadal trudno jest zanegować decyzje specjalisty z trzeciorzędowego ośrodka referencyjnego, który pacjenta obdarzył receptą na leki, nawet jeżeli te leki wydają się mało skuteczne czy też wręcz nieracjonalne. Tymczasem w Polsce pacjent jest często leczony przez wielu lekarzy. Cukrzycę prowadzi diabetolog, nadciśnienie kardiolog, a jaskrę okulista i nagle tych wszystkich konfliktujących się zaleceń robi się bardzo dużo. I powoduje to, że nikt nie chce ponosić odpowiedzialności za podejmowanie niełatwych choć w wielu przypadkach rozsądnych decyzji o tym, które leczenie jest życiowo konieczne, a które mniej priorytetowe. Na razie nie ma kompleksowych wytycznych dla wielochorobowości i dlatego lekarze muszą wchodzić na to pole minowe bardzo ostrożnie. Choć prawda jest taka, że medycyna nieuchronnie w tym kierunku będzie podążać. Zjawiska wielochorobowości i wielolekowości dotykają cały świat i związane są ze zmianami demograficznymi oraz odkryciami naukowymi. To, że ludzie żyją coraz dłużej wynika z sukcesów współczesnej medycyny, ale niesie też ze sobą kolejny stopień skomplikowania tej układanki.

E.S.: Na ile w tym zakresie pomocny może okazać się międzynarodowy projekt Skills4Adherence, koordynowany przez łódzki ośrodek, którym Pan kieruje?

P.K.: Celem tego projektu jest ułatwienie pracownikom medycznym radzenia sobie z wyzwaniami, jakie niosą nieprzestrzeganie zaleceń terapeutycznych i politerapia. Jego efektem jest opracowanie nowoczesnego e-learningowego programu szkoleniowego pt. „Europejski program kształcenia pracowników medycznych w zakresie kompetencji poprawiających przestrzeganie zaleceń terapeutycznych i zapobiegających polipragmazji wśród osób starszych”. Platforma edukacyjna dla lekarzy, farmaceutów, innych pracowników służby zdrowia oraz studentów kierunków medycznych jest dostępna online pod adresem www.Skills4Adherence.eu w czterech językach: polskim, angielskim, portugalskim i włoskim. Przystępne szkolenie zakończone uzyskaniem certyfikatu dostępne jest dla nich za darmo, a także – co ważne w czasach epidemii koronowirusa – bez wychodzenia z domu.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.




bot