Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 81–100/2022
z 24 listopada 2022 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Epigenetyka – znaczące korelacje

Ewa Biernacka

Tragedię przekazywaną przez pokolenia znamy z literatury, od mitologii antycznej i jej opisów działania fatum po sagi rodzinne. Freud w książce „Poza zasadą przyjemności” pisał, że pewne rodzaje powtarzalności dają się racjonalnie wyjaśnić, ale niektóre wydają mu się zrządzeniem losu. O transfer doświadczeń między pokoleniami pyta dziś genetyka, biologia molekularna, psychologia, nauki społeczne i in. Przemyślenia i doświadczenia z tym związane, wynikające z praktyki psychologa i psychoterapeuty – Pawła Droździaka – notowała Ewa Biernacka.



Trauma, rozumiana psychoanalitycznie – tłumaczy – jest to wydarzenie przerastające możliwość nadania mu znaczenia, a przez to wyłączające naturalne mechanizmy obronne, co skutkuje reakcją podobną do psychozy. W odpowiedzi na traumę przestaje bowiem działać cała struktura psychiczna, która nadaje pierwotnym doświadczeniom znaczenia, organizuje te pierwotne doświadczenia w sensowną całość, co między innymi czyni je mniej zagrażającymi. Jeśli trauma przebije tę warstwę, to uruchamiają się pierwotne mechanizmy psychotyczne. Ale dopiero znając historię życia konkretnej osoby, możemy powiedzieć, czemu akurat to, a nie inne wydarzenie było dla tej osoby traumą w takim sensie.

Tak jest z dorosłymi. Jeśli chodzi o dzieci, to licząc od okresu prenatalnego, po początkowe fazy rozwoju, z okresami krytycznymi rozwoju mózgu itd., powinniśmy częściej mówić raczej albo o deficytach, albo o pobudzeniu lękowym, które może wpłynąć na nieprawidłowy rozwój struktur mózgowych regulujących emocje. U małego dziecka mamy do czynienia albo z deficytami, albo z nadmiarową stymulacją obszarów, które odpowiadają np. za pobudzenie obronne, lękowe itd. Gdy są one nadmiernie pobudzone z powodu zbyt wielu sytuacji zagrażających, to w życiu dorosłym ten człowiek cały czas jest nadmiernie pobudzony, jakby miał na stałe włączony alarm. I ponieważ sytuacja braku stymulacji jest dla niego nieznośna, może na przykład szukać silnie stymulujących doświadczeń, zagrażających doświadczeń albo prowokować niepowodzenia, odrzucenie itd.

Jednym z badań wpływu nieprawidłowej opieki w pierwszych latach rozwoju jest to dotyczące sierot z rumuńskich domów dziecka z czasów Nicolae Ceaușescu, bardzo długo pozbawionych jakiejkolwiek stymulacji: w metalowych łóżeczkach, bez opieki, bez jedzenia, nadużywane na różne sposoby albo zostawiane same sobie. Po upadku reżimu objęto je programem adopcyjnym i przeniesiono na wychowanie do rodzin do Wlk. Brytanii. Różniły się między sobą wiekiem, w jakim trafiły do domu dziecka i w jakim z niego wyszły, oraz czasem przebywania w złych warunkach. Wszystkie miały głębokie deficyty w różnych sferach, ale te, które zabrano do normalnej opieki przed ukończeniem drugiego roku życia, radziły sobie znacznie lepiej. Do ósmego roku życia odzyskały w mózgu większość istoty białej, ale poziom istoty szarej pozostał znacząco niższy w porównaniu do typowego. Generalnie większość dzieci rozwinęła objawy podobne do ADHD. Wszystkie wykazywały nietypowe wzorce przywiązania, jak na przykład brak krytycyzmu.

W życiu dorosłym, np. ich perspektywy zawodowe czy dochody znacząco odbiegały od średniej. Także w Meksyku w latach 40. badano wpływ separacji od matek więźniarek na osobowość półrocznych dzieci, które przyszły na świat w więzieniu. Dzieci fińskie, w czasie wojny, z powodu głodu, oddawane były na wychowanie rodzinom szwedzkim, aby zapewnić im dalszy prawidłowy rozwój. Z tych i podobnych badań wynika, że zaniedbania noworodka/dziecka mogą mieć dalekosiężne negatywne skutki z powodu wpływu stresu na prawidłowy rozwój jego struktur mózgowych, a w ślad za tym – na jego rozwój emocjonalny.

Czy jednak jakieś wydarzenie, przeżyte w jednym pokoleniu, może promieniować na kolejne pokolenie, być przekazywane w sposób pozawerbalny? Czy ślad może być przekazany biologicznie?

W badaniach nad etiologią zaburzeń osobowości próbowano wielokrotnie określić, w jaki sposób to, co robi rodzic, przekłada się na ukształtowanie stylu przywiązania dziecka, a w ślad za tym na typ jego osobowości. Po szczególnie trudnym odfiltrowaniu wpływu tego, co wynika z genetycznego podobieństwa rodzica i dziecka, okazuje się jednak, że uzyskiwany obraz jest bardzo niejednoznaczny.

Stosunkowo najwięcej dowodów na związek zaburzenia psychicznego ze stylem rodzicielskim zebrano w badaniach osobowości borderline. Bardzo silne przeżycie przez matkę utraty ważnej osoby, rozpadu ważnej więzi, rozpadu życiowej struktury wsparcia, to silne predyktory pojawienia się w przyszłości u jej dziecka cech zaburzenia borderline. I okazuje się, że ta zależność działa, nawet jeśli wydarzenia z życia matki nastąpiły w bardzo wczesnym czy wręcz prenatalnym okresie rozwoju dziecka.

Osoba z zaburzeniem typu borderline przez całe życie unika rozpadu więzi, co w świetle tych badań wygląda tak, jakby przekazany został sens przeżycia matki.

Czy dokonuje się to w ten sposób, że matka, po przeżyciu straty, po pojawieniu się jej dziecka w skomplikowanych warunkach, w jakiś szczególny sposób zachowuje się wobec niego, i to wywołuje taką reakcję u dziecka? Czy też istnieje jakiś sposób biologicznego przekazywania sensu i znaczenia? Tego nie wiemy.

W gabinecie psychologa niejeden pacjent okazuje się żywym przykładem faktycznego transferu doświadczenia i jego skutków, czyli jakby dziedziczenia cech nabytych. Z ręką na sercu – nikt nie wie, jak to się dzieje. Owszem, doświadczenia z dziedziny epigenetyki na myszach czy na muszkach owocówkach, które nauczyły się bardzo prostej reakcji, np. na jakiś zapach pokazują przeniesienie tej reakcji na potomstwo. Ale to przecież lata świetlne od przekazywania sensu i znaczenia wydarzeń, czyli od międzypokoleniowego transferu przekazu abstrakcyjnego.

Powiedzmy, że w dawniejszym pokoleniu nastąpił pożar rodzinnego domu i utrata majątku. Doświadczenia na muszkach owocówkach pokazały, że czasem przekazują one późniejszym pokoleniom wyuczone reakcje na określone chemiczne substancje. Gdyby taki mechanizm mógł działać u ludzi, to co powinno być przekazane po takim doświadczeniu pożaru? Reakcja na gorąco? Reakcja na światło ognia? Ale objaw może zawierać w sobie rozumienie sensu ginącego w płomieniach dorobku życia, bo na przykład pacjent obsesyjnie sprawdza różne zabezpieczenia przed wyjściem. Czy się tego wyuczył od opiekunów, którzy po rodzinnym doświadczeniu straty też obsesyjnie sprawdzali? Zaprzecza. Podobno oni tego nie robią. A on robi i pożar mamy w snach. Czego to dowodzi? Niczego. Ale pracując z takimi objawami często ma się myśli o jakimś przedziwnym zjawisku dziedziczenia.

Terapeuci pracujący w nurcie systemowym na rozrysowanych systemach poprzednich pokoleń rodziny pacjenta (genogramach) odkrywają w nich pewne powtarzalności, zadziwiające korelacje. Na przykład dziadek latał na myśliwcach, wnuk nic o dziadku nie wie, ale zbiera namiętnie myśliwce z tego okresu. Krytyczne spojrzenie wskazuje: wielu chłopców zbiera myśliwce i prawdopodobieństwo, że chłopiec interesuje się myśliwcami, jest duże. A może i dziadek, i wnuk mają bardzo wysoko położony próg stymulacji, obaj szukają silnej stymulacji, a lotnictwo jest jedną z rzeczy silnie stymulujących, więc obaj wpadli na podobny pomysł, bo są biologicznie podobni – i tyle? My zaś łączymy to, pomijając fakt, że mają też cały szereg rzeczy, które robią inaczej?

Z prześledzeniem takiego korelatu jest ogromny problem, jak bowiem oddzielić rzeczy wrodzone od wynikających z wychowania? Dajmy na to człowiek, który przeszedł obóz koncentracyjny, zakłada rodzinę i jego dzieci albo jego wnuki mają depresję. Może epigenetyka zasugeruje, że nastąpił przekaz biochemicznej zmiany w aktywności genów odpowiadających za reakcję na stres. Jednak równie dobrze można sobie wyobrazić, że człowiek, który przeszedł obóz koncentracyjny wprawdzie nie ma klinicznych objawów depresji, ale nie funkcjonuje dobrze jako rodzic, nie potrafi zbudować więzi ze swoim dzieckiem, stworzyć dobrego systemu rodzinnego. A wobec tego depresyjność jego dzieci czy wnuków jest związana z jego (bardzo trudno mierzalną) dysfunkcją.

Gdy faktycznie napotykamy u pacjentów zadziwiające korelacje z ich przeszłością, powtarzalności i połączenia, skłania to nas do dywagacji na temat dziedziczenia, do doszukiwania się sensu tych odkrytych powiązań. Fizycy mogliby się w tym doszukiwać teleportacji kwantowych z wykorzystaniem stanu splątanego, filozofowie i psychologowie – wyższego sensu (np. Gustaw Jung teoretyzował na temat powiązań astrologicznych). Na ile te korelacje wynikają z faktycznego oddziaływania czegoś z przeszłości na teraźniejszość, a na ile materiał kliniczny z badania pacjenta porusza nasz umysł do szukania sensu w powtarzalności – nie wiemy.

Na ile uświadomienie sobie doświadczenia traumy, związku między przeszłością a teraźniejszością, samo w sobie coś zmienia? Samo uświadomienie sobie ma duże znaczenie, ale nie oznacza jeszcze koniecznie zmiany. Musimy się przecież nauczyć reagować jakoś inaczej niż dotąd, a te umiejętności nie pojawiają się dzięki uświadomieniu sobie, w jakich okolicznościach nauczyliśmy się reagować inaczej, niż byśmy chcieli.

Na przykład młoda kobieta poznaje cały czas alkoholików. Co ja mam z tym zrobić? – pyta psychologa. Z wywiadu wynika, że jej ojciec i dziadek też pili. I to jest dla niej odkrycie: że ojciec pił, i dziadek pił, że jej partnerzy piją i że ma to ze sobą związek. Samo odkrycie, że to można wiązać, może być dla niej wstrząsające i coś zmienić, np. inaczej spojrzy na kolejnych spotkanych mężczyzn. Ale to wcale nie będzie znaczyło, że po tym odkryciu jej następny partner nie będzie alkoholikiem.

Ona wchodzi z takimi mężczyznami w bliską relację, bo jest superekspertką od rozmowy z takim typem ludzi. Momentalnie wbudowuje się w ich styl, myślenie, doskonale nawiązuje kontakt. Czuje się pewnie, płynnie porusza się po tym dyskursie. Natomiast nie umie się odnaleźć w relacji z mężczyzną, który nie jest alkoholikiem. I przez to, że już wie, że ojciec i dziadek byli alkoholikami, nie nabędzie kompetencji rozmawiania z nieuzależnionymi mężczyznami. Pytanie – czy to jest w ogóle możliwe, żeby 36-letnia kobieta nabyła w gabinecie terapeuty taką kompetencję. Może pośrednio tak, w tym sensie, że może bardziej się zaopiekuje sobą, poprawi swoją samoocenę.

Ale uświadomienie sobie przeszłości i kontakt z nią to nie jest coś, co się da w terapeutycznej pracy pominąć. Często pracujemy nad aktualną sytuacją pacjenta, sensownie dywagujemy na temat jego związków z przeszłością, racjonalizujemy, poddajemy mu różne rozwiązania – i to nie działa. Tymczasem przypomnienie sobie jakiejś historii z dzieciństwa nagle otwiera jakiś kanał i powoduje, że pacjent na głębokim poziomie emocjonalnym czuje się znowu tym dzieckiem i zaczyna je widzieć w swoich aktualnych sytuacjach.

Czasami też ktoś sobie uświadamia, że pewne doświadczenia jego przodków rzeczywiście się odzwierciedlają w jego aktualnych doświadczeniach. Na przykład widzi na genogramie, że od wielu pokoleń on jest z jakiejś gorszej gałęzi rodziny i cały czas się powtarza rodzaj zawiści. I zauważa, że ten sam rodzaj zawiści wpływa na jego aktualne doświadczenie i np. blokuje jego karierę zawodową. Widząc, że ta zawiść sięga np. czterech pokoleń wstecz, zaczyna to wszystko inaczej widzieć, co daje mu poczucie bezpieczeństwa – i nagle wszystko nabiera sensu. Pozostaje pytanie, w jaki sposób zawiść – w tym przykładzie – jest przekazywana. Jakimś metadyskursem, biologicznie czy jakoś jeszcze inaczej, np. wszechświat powtarza pewne wzory na zasadzie splątanych stanów kwantowych? Bo przecież i takie wyjaśnienia możemy sobie wyobrazić. Brzmią fantastycznie, ale jeszcze kilka lat temu hasło „dziedziczenie cech nabytych” wzbudzałoby śmiech i przypisanie łatki lamarckisty. Nie wiemy, jak to działa.

Na przykład prababcia zakochuje się w mężczyźnie, który chce zbudować kamienicę w Warszawie i otworzyć w niej jakiś interes. Jednak posag, który prababcia mogłaby dostać i który mógłby to marzenie przyszłego męża wesprzeć, rodzice przeznaczają na kształcenie jej brata, a ona zostaje na gospodarstwie. Miłość jej życia ją zostawia i idzie do innej, a ona bierze ślub z niekochanym mężczyzną. Jej brat, wykształcony na lekarza, otwiera w Warszawie wspaniały gabinet, a ona, wieśniaczka, czuje się gorsza. Jej córka bierze ślub z mężczyzną z lepszej rodziny, potem się rozwodzi. Jej córka – wnuczka prababci – odrzucona przez rodzinę ojca, bierze ślub, i się rozwodzi. Syn córki jest odrzucony przez rodzinę ojca, która uważa, że jest lepsza niż rodzina matki. I ten syn „z gorszej gałęzi” usiłuje wykształcić się na lekarza. Co więcej – usiłuje wykształcić się na lekarza i ponosi w tym porażkę. Konia z rzędem temu, kto potrafi powiedzieć, w jaki sposób cała ta niemożność wydobycia się z „gorszości”, na którą rodzina skazała prababcię, było przekazywane w kolejnych pokoleniach. Porażka chłopaka, który próbuje się wykształcić na lekarza i nie może, dopiero w kontekście całej tej historii nabiera sensu.

Pracując z historiami życia ludzi, można czasem odnieść wrażenie, że życie kolejnych pokoleń jest jak mozaika tworząca powtarzalny wzór. Ale co wywołuje tę powtarzalność? Czy to skłonność obserwatora do szukania porządku, nawet jeśli go nie ma, czy jakaś zasada przyrody? Na dziś nie podjąłbym się odpowiedzi.




Najpopularniejsze artykuły

Programy lekowe w chorobach z autoimmunizacji w praktyce klinicznej. Stan obecny i kierunki zmian – oglądaj na żywo

Tygrys maruder

Gdzie są powiatowe centra zdrowia? Co z lepszą dostępnością do lekarzy geriatrów? A z obietnicą, że pacjent dostanie zwrot kosztów z NFZ, jeśli nie zostanie przyjęty w poradni AOS w ciągu 60 dni? Posłowie PiS skrzętnie wykorzystali „100 dni rządu”, by zasypać Ministerstwo Zdrowia mniej lub bardziej absurdalnymi interpelacjami dotyczącymi stanu realizacji obietnic, złożonych w trakcie kampanii wyborczej. Niepomni, że ich ministrowie i prominentni posłowie w swoim czasie podkreślali, że na realizację obietnic (w zdrowiu na pewno) potrzeba kadencji lub dwóch.

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

VIII Kongres Patient Empowerment

Zdrowie jest najważniejsze, ale patrząc zarówno na indywidualne decyzje, jakie podejmują Polacy, jak i te zapadające na szczeblu rządowym, praktyka rozmija się z ideą – mówili uczestnicy kongresu Patient Empowerment (14–15 maja, Warszawa).

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Worków z pieniędzmi nie będzie

Jeśli chodzi o nakłady, cały czas jesteśmy w ogonie krajów wysokorozwiniętych. Średnia dla OECD, jeśli chodzi o nakłady łączne, to 9 proc., w Polsce – ok. 6,5 proc. Jeśli chodzi o wydatki publiczne, w zasadzie nie przekraczamy 5 proc. – mówił podczas kongresu Patient Empowerment Jakub Szulc, były wiceminister zdrowia, w maju powołany przez minister Izabelę Leszczynę do zespołu, który ma pracować nad zmianami systemowymi.

Pacjent geriatryczny to lekoman czy ofiara?

Coraz częściej, w różnych mediach, możemy przeczytać, że seniorzy, czyli pacjenci geriatryczni, nadużywają leków. Podobno rekordzista przyjmował dziennie 40 różnych preparatów, zarówno tych zaordynowanych przez lekarzy, jak i dostępnych bez recepty. Cóż? Przecież seniorzy zazwyczaj cierpią na kilka schorzeń przewlekłych i dlatego zażywają wiele leków. Dość powszechna jest też opinia, że starsi ludzie są bardzo podatni na przekaz reklamowy i chętnie do swojego „lekospisu” wprowadzają suplementy i leki dostępne bez recepty. Ale czy za wielolekowością seniorów stoi tylko podporządkowywanie się kolejnym zaleceniom lekarskim i osobista chęć jak najdłuższego utrzymania się w dobrej formie?

Wypalenie zawodowe – młodsze rodzeństwo stresu

Wypalenie zawodowe to stan, który może dotknąć każdego z nas. Doświadczają go osoby wykonujące różne zawody, w tym pracownicy służby zdrowia – lekarze, pielęgniarki, ratownicy medyczni. Czy przyczyną wypalenia zawodowego jest przeciążenie obowiązkami zawodowymi, bliski kontakt z cierpieniem i bólem? A może do wypalenia prowadzą nas cechy osobowości lub nieumiejętność radzenia sobie ze stresem? Odpowiedzi na te pytania udzieli Leszek Guga, psycholog specjalizujący się w tematyce zdrowia, opiece długoterminowej i długofalowych skutkach stresu.

Szczyt Zdrowie 2024

Na przestrzeni ostatnich lat nastąpiło istotne wzmocnienie systemu ochrony zdrowia. Problemy płacowe praktycznie nie istnieją, ale nie udało się zwiększyć dostępności do świadczeń zdrowotnych. To główne wyzwanie, przed jakim stoi obecnie Ministerstwo Zdrowia – zgodzili się eksperci, biorący udział w konferencji Szczyt Zdrowie 2024, podczas którego próbowano znaleźć odpowiedź, czy Polskę stać na szeroki dostęp do nowoczesnej diagnostyki i leczenia na europejskim poziomie.

Poza matriksem systemu

Żyjemy coraz dłużej, ale niekoniecznie w dobrym zdrowiu. Aby każdy człowiek mógł cieszyć się dobrym zdrowiem, trzeba rzucić wyzwanie ortodoksjom i przekonaniom, którymi się obecnie kierujemy i spojrzeć na zdrowie znacznie szerzej.

Kształcenie na cenzurowanym

Czym zakończy się audyt Polskiej Komisji Akredytacyjnej w szkołach wyższych, które otworzyły w ostatnim roku kierunki lekarskie, nie mając pozytywnej oceny PKA, choć pod koniec maja powiało optymizmem, że zwycięży rozsądek i dobro pacjenta. Ministerstwo Nauki chce, by lekarzy mogły kształcić tylko uczelnie akademickie.

Pigułka dzień po, czyli w oczekiwaniu na zmianę

Już w pierwszych tygodniach urzędowania minister zdrowia Izabela Leszczyna ogłosiła program „Bezpieczna, świadoma ja”, czyli – pakiet rozwiązań dla kobiet, związanych przede wszystkim ze zdrowiem prokreacyjnym. Po kilku miesiącach można byłoby już zacząć stawiać pytania o stan realizacji… gdyby było o co pytać.

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.




bot