Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 9–16/2018
z 15 lutego 2018 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Dialog zamiast monologu. Tylko czy aż tyle?

Małgorzata Solecka

Minister zdrowia nie przemawia, tylko rozmawia – tak najkrócej można byłoby
podsumować kilka pierwszych tygodni funkcjonowania Łukasza Szumowskiego
na stanowisku ministra zdrowia. Partnerzy społeczni i opozycja odetchnęli z dużą ulgą. Nikt nie lubi być pouczany i obrażany.


Gdy pod koniec stycznia minister Łukasz Szumowski pojawił się na posiedzeniu sejmowej Komisji Zdrowia, nikt nie oczekiwał, że przedstawi cudowną receptę na rozwiązanie choćby najbardziej palących problemów systemu ochrony zdrowia. Wręcz przeciwnie, oczekiwania były nader skromne. – Jeśli będzie z nami normalnie rozmawiał, uznam to za sukces – mówił przed spotkaniem jeden z posłów opozycji.

I sukces był. Mimo że minister długo (część ekspertów oceniała potem, że zbyt długo) wyliczał swoje priorytety, jeszcze więcej uwagi poświęcił na udzielenie posłom odpowiedzi na zadane pytania. Bez utartych formułek i bez tendencji do pouczania, tak charakterystycznej dla poprzednika.
Gdyby trzeba było znaleźć jedno słowo do opisania pierwszego miesiąca urzędowania

Łukasza Szumowskiego jako ministra zdrowia, bez wątpienia byłby to „dialog”. – Liczę, że dialog z rezydentami doprowadzi do porozumienia – deklarował podczas posiedzenia Komisji Zdrowia. Był wtedy już po spotkaniu z Naczelną Radą Lekarską, pierwszych negocjacjach z Porozumieniem Rezydentów, umówione były kolejne, w kolejnych dniach minister spotkał się m.in. z pielęgniarkami, diagnostami laboratoryjnymi, ratownikami. Po wszystkich rozmowach partnerzy społeczni chwalili ministra za otwartość na dialog i przyjazny klimat spotkania. – Mamy teraz Ministerstwo Dobrych Rozmów – żartował ktoś w kuluarach.


Po pierwsze, dialog. Po drugie e-…

Przedstawiając na posiedzeniu Komisji Zdrowia swoje priorytety, minister Szumowski zaczął od dialogu, ale tuż za nim wymienił całą litanię problemów, które – w jego ocenie – wymagają pilnej „dobrej zmiany”. Nie odżegnywał się od polityki poprzednika, w kilku miejscach podkreślając ciągłość, w innych – dziękując Konstantemu Radziwiłłowi za już podjęte decyzje. Jednak to, co mówił Łukasz Szumowski (przynajmniej w sferze deklaracji) świadczy o tym, że do spuścizny podchodzi dość krytycznie.

Świadczą o tym zresztą nie tylko słowa. Po raz pierwszy w resorcie zdrowia został powołany wiceminister odpowiedzialny za informatyzację. Biorąc pod uwagę, jak długo trwają problemy z wdrażaniem e-zdrowia (nie dwa lata, nawet nie „osiem ostatnich lat”) – decyzja Łukasza Szumowskiego spotkała się z bardzo dobrym przyjęciem ze strony ekspertów. Bo nikt nie ma wątpliwości, że bezpośredni nadzór ministra zdrowia nad informatyzacją, lub „dołożenie” tego obszaru któremuś z wiceministrów świadczyłoby co najmniej o braku zrozumienia wagi problemu. W sytuacji, w której wzrost nakładów (zakładając nawet, że zostanie zrealizowany zgodnie z ustawą, a nawet minimalnie przyspieszony) ciągle nie będzie wystarczający w stosunku do potrzeb pacjentów i systemu opieki, głęboka informatyzacja systemu, przepływy informacji w czasie rzeczywistym, to narzędzia, które bez wątpienia mogłyby przynieść upragnioną efektywność wykorzystania zasobów (finansowych, ale również kadrowych) i przełożyć się np. na skrócenie kolejek do świadczeń zdrowotnych. Problemem jednak jest czas – nic nie wskazuje, by kluczowe dla tych nadziei moduły miały szansę zacząć funkcjonować w najbliższej – liczonej w latach, nie miesiącach – przyszłości.


Dialog… czy gra na czas?

Otwartość ministra na rozmowę – słuchanie i wysłuchiwanie postulatów różnych środowisk tworzących system – jest dobrym sygnałem. I tak została też przyjęta przez ekspertów, związki zawodowe, samorządy. Również organizacje pacjentów.

Jednak są również opinie pełne niepokoju. Bo dialog, za którym nie pójdą decyzje, może być odczytany jako kolejna próba kupienia czasu. Dochodzi do paradoksu – z jednej strony wszyscy się cieszą, że nowy minister chce rozmawiać. Z drugiej, często te same osoby podkreślają, że czas rozmów tak naprawdę dawno się skończył. Że potrzeba decyzji, potrzeba działań.

Tak naprawdę to potrzeba pieniędzy. Ten niepokój, który również daje się odczuć, zwłaszcza w rozmowach z pracownikami ochrony zdrowia, wynika z przekonania, że rząd przed 2020 rokiem nie zwiększy w sposób radykalny finansowania systemu. Wynika to – pośrednio – ze słów samego ministra, który w swoich pierwszych wypowiedziach mocno podkreślał znaczenie „efektywności”. Efektywność w nomenklaturze Łukasza Szumowskiego to to samo co nielubiane (i już nieco zużyte „uszczelnianie systemu”, obiecywane przez poprzednią ekipę). – Każde pieniądze można włożyć w system, a jeśli dobrze nie działa, one wyciekną. Moim priorytetem jest, by maksymalnie wykorzystać szanse. Jesteśmy krajem na dorobku i nie możemy sobie pozwolić, by jakakolwiek złotówka z tego systemu i zwiększenia nakładów została źle wykorzystana – mówił minister na posiedzeniu Komisji Zdrowia. Już jesienią partnerzy społeczni z Rady Dialogu Społecznego podkreślali, że uszczelnianie, optymalizacja wykorzystania środków w systemie ochrony zdrowia nie powinna, nie może wyprzedzać zwiększania nakładów. Że te dwa procesy powinny się odbywać równolegle, ponieważ paradoksalnie duża część złego wykorzystania zasobów finansowych wynika z… braku pieniędzy. Niedoszacowanie wyceny świadczeń w opiece ambulatoryjnej sprawia na przykład, że ich duża część wykonywana jest w lecznictwie zamkniętym (na przykład badania specjalistyczne).


Może jednak pieniądze?

Jeśli nie będzie większych – znacząco większych – pieniędzy, to co będzie? Łukasz Szumowski nie obiecuje cudów, ale jednocześnie sięga po zapowiedzi rozwiązań od lat postulowanych przez środowisko medyczne (zwłaszcza lekarskie). Pierwszym z brzegu przykładem są zawody pomocnicze, które minister chce wprowadzać do systemu na większą niż dotąd skalę. Symbolem niech będzie sekretarka medyczna, którą minister widzi na każdym oddziale szpitalnym. Sekretarka medyczna odciążyłaby lekarza od zadań biurokratycznych, lekarz mógłby się skupić na pacjencie. – Lekarz specjalista poświęca 30 proc. czasu, a rezydent nawet 70 proc. na wypełnianie papierów, nie na leczenie pacjentów. To jest chore. Lekarz powinien skupić się na pracy z chorym, lekarz rezydent na pracy z chorym i nauce – podkreślał minister. – Idea słuszna – mówi to choćby w wywiadzie dla „Służby Zdrowia” prezes Naczelnej Rady Lekarskiej, dr Maciej Hamankiewicz – ale jak będzie wyglądać jej realizacja? Budżety szpitali, przy ogromnych niedoborach kadrowych, uginają się w tej chwili pod kosztami osobowymi (sięgającymi nawet 70 proc.). Jeśli nie będzie większych pieniędzy, w ramach obecnych środków (lub nieco tylko zwiększonych) szpitale raczej będą skłonne inwestować w pielęgniarki (dramatyczny niedobór) i lekarzy (coraz większy niedobór), od których zależy być albo nie być szpitala (braki w obsadzie dyżurowej to konieczność zamykania oddziałów, co natychmiast może mieć przełożenie na realizację kontraktu z NFZ).

Warto również postawić pytanie o atrakcyjność zawodu sekretarki medycznej na coraz bardziej wymagającym rynku pracy. Czy uda się przyciągnąć do zawodu młodych pracowników za niewiele więcej niż płaca minimalna? Trudno sobie bowiem wyobrazić, by sekretarka medyczna – nawet najlepiej wykształcona – zarabiała na etacie więcej niż lekarz stażysta… Oczywiście, można powiedzieć, że płace w ochronie zdrowia będą rosnąć. Być może będą, ale sekretarki medyczne miałyby być antidotum na problemy systemu tu i teraz. Nie – kiedyś.

O ile odbiurokratyzowanie zawodów medycznych to melodia miła dla ucha lekarzy i pielęgniarek, o tyle pacjenci mogli się ucieszyć z innych zapowiedzi ministra. Łukasz Szumowski obiecuje m.in. wzmocnienie opieki koordynowanej (minister przywoływał tutaj przykład braku dostępności do leczenia i rehabilitacji dla pacjentów kardiologicznych, co zaprzepaszczało świetne wyniki, osiągane przez kardiologów zajmujących się leczeniem „ostrych” pacjentów), ale też upowszechnianie leczenia bólu dla wszystkich pacjentów, zwłaszcza dzieci. Skuteczne metody zwalczania bólu miałyby się również pojawić na porodówkach.

Ale te zapowiedzi również trudno będzie zrealizować bez pieniędzy. Prawo do bezpłatnego znieczulenia przy porodach zostało zapisane w standardach już dobrych kilka lat temu. Dla wielu rodzących okazało się ono jednak niedostępne – z powodu braku na dyżurze anestezjologa. Brak ten szpitale tłumaczyły… brakiem anestezjologów w ogóle, ale przede wszystkim – brakiem pieniędzy, bo stawki płacone przez NFZ za poród ze znieczuleniem wielu szpitalom nie pozwalały na ściągnięcie z rynku żadnego przedstawiciela jednej z najbardziej deficytowych specjalizacji.

– Jestem realistą. Wiem, że mam przed sobą dwa lata kadencji. W tym czasie nie zmienimy całkowicie ochrony zdrowia. Ale ten system potrzebuje stabilizacji, a nie rewolucji – podkreślał w sejmie Łukasz Szumowski.

Minister, niegdyś działacz OZZL, nie może jednak nie wiedzieć, że system potrzebuje przede wszystkim lepszego finansowania. I jeśli w sposób odczuwalny strumień pieniędzy publicznych na zdrowie nie zostanie zwiększony, mimo najlepszych chęci i największej nawet otwartości, te dwa lata będą czasem napięć, konfliktów i konfrontacji.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Apteki rok po AdA

Co zmieniło się w aptekach w ciągu roku działania ustawy tzw. apteka dla aptekarza (AdA)? Liczba tych placówek mocno spadła, a „tąpnięcie” dopiero przed nami. Lokalne monopole się umacniają, ceny dopiero poszybują. Według jednych – to efekty tzw. AdA, która ogranicza możliwości zakładania nowych punktów.

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Pneumokoki: 13 > 10

– Stanowisko działającego przy Ministrze Zdrowia Zespołu ds. Szczepień Ochronnych jest jednoznaczne. Należy refundować 13-walentną szczepionkę przeciwko pneumokokom, bo zabezpiecza przed serotypami bardzo groźnymi dla dzieci oraz całego społeczeństwa, przed którymi nie chroni szczepionka 10-walentna – mówi prof. Ewa Helwich. Tymczasem zlecona przez resort zdrowia opinia AOTMiT – ku zdziwieniu specjalistów – sugeruje równorzędność obu szczepionek.




bot