SZ nr 9–16/2015
z 12 lutego 2015 r.
Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania
Forum Przeciw Depresji
Co trzeci człowiek miał ją choć raz
Aleksandra Kurowska
To więcej niż „mieć doła” i rady „weź się w garść” tu nie pomogą. Depresja wymaga leczenia, jednak by pacjent je podjął, musi wiedzieć, że to, co się z nim dzieje to objawy choroby. Musi też przełamać wstyd. Lekarze, i to różnych specjalności, mogą w tym pomóc.
Fot. Thinkstock
W połowie stycznia ruszyła dziewiąta edycja Forum Przeciw Depresji. Ma ona zwiększyć wiedzę na temat depresji, zachęcić do skorzystania z pomocy lekarzy, terapeutów i grup wsparcia oraz podjęcia leczenia. W Polsce depresja dotyka ok. 1,5 mln osób. Każdego roku zapada na nią około 6 proc. mężczyzn i 10 proc. kobiet w populacji ogólnej i jest ona najczęstszym zaburzeniem psychicznym. Coraz częściej są to ludzie aktywni zawodowo, pnący się po szczeblach kariery kosztem wypoczynku, rodziny i zdrowia. Najczęściej diagnozowana jest u osób w wieku 20–40 lat. Lekarze twierdzą, że coraz więcej młodych dorosłych ma poczucie, że nie ma na nic wpływu. Czują się niedopasowani m.in. do rynku pracy. Przegrani. Nawet jeśli udaje im się awansować, to nadal mają poczucie braku bezpieczeństwa ekonomicznego, stabilności pracy, satysfakcji. Co najmniej połowa chorych nie szuka pomocy specjalisty, chociaż depresję można skutecznie leczyć. Nieleczona depresja rujnuje kilkuset tysiącom chorych życie rodzinne i zawodowe. – Gdy wystąpią objawy depresji trzeba podjąć szybko leczenie, nie zwlekać. Im szybciej rozpoczniemy terapię, tym szybciej uzyskamy efekty – przekonywała w czasie inauguracji kampanii dr Iwona Patejuk–Mazurek z Kliniki Psychiatrii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Jednak według dr Piotra Wierzbickiego z Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, chorzy na depresję zgłaszają się do lekarza dopiero po 6–8 miesiącach trwania choroby, zwykle za namową innej osoby.
O tym, jaką rolę pełnić mogą lekarze różnych specjalizacji w diagnozowaniu depresji z dr. Sławomirem Murawcem, psychiatrą i psychoterapeutą rozmawia Aleksandra Kurowska.
dr Sławomir Murawiec, psychiatra i psychoterapeuta A.K.: Jaka może być rola lekarzy rodzinnych i innych specjalizacji w wykrywaniu depresji i jej leczeniu? Pewnie w wielu sytuacjach zauważają niepokojące objawy... S.M.: Rola może być wieloraka. Najprostszy wariant to sytuacja, gdy zgłasza się pacjent, np. z zaburzeniami snu i lekarz pogłębia wywiad, spogląda na chorego w szerszym kontekście i diagnozuje, że nie są to izolowane zaburzenia, ale właśnie depresja. Jeśli jest to pełnoobjawowy, jasny klinicznie przypadek depresji, lekarz może sam zacząć leczenie chorego, korzystając z leków, jakie zna i ma niemalże pewne szanse na sukces i pomoc w ulżeniu cierpieniu osoby z tym problemem. To dobre rozwiązanie dla pacjentów, ponieważ część z nich może obawiać się pójścia do psychiatry, więc nawet gdyby lekarz im to zasugerował, nadal by cierpieli zamiast rozpocząć leczenie. Lekarza POZ czy np. swojego kardiologa znają, mają do niego zaufanie.
A.K.: Co, gdy objawy nie są aż tak jasne?S.M.: Wtedy mamy do czynienia z drugim wariantem. Pacjent ma objawy somatyczne, leczy się np. na choroby kardiologiczne, reumatyczne, gastrologiczne, cukrzycę. Jeśli lekarz się zorientuje, że zgłaszane – np. przedłużające się zmęczenie, smutek – to objawy depresji i rozpocznie leczenie lub skieruje pacjenta do lekarza specjalisty to ulży pacjentowi. A równocześnie może mieć o wiele lepsze wyniki w leczeniu choroby podstawowej. Depresja współistniejąca z jakąkolwiek inną chorobą pogarsza jej przebieg, a rokowanie staje się znacznie mniej korzystne.
A.K.: Pewnie część lekarzy ma wątpliwości, czy to depresja, czy nie. I obawiają się też reakcji pacjentów na taką diagnozę. Czy próbują się skonsultować w takiej sytuacji?S.M.:: Lekarze pewnie często podejrzewają depresję, widzą jej objawy, ale nie mają gdzie się zgłosić ze swoimi wątpliwościami, nie ma systemu konsultowania. Często podejrzenie depresji pojawia się wtedy, gdy pacjent jest leczony prawidłowo na któreś ze schorzeń, ale nie widać tego efektów lub są o wiele mniejsze niż powinny być. Rozmawiałem na ten temat np. z ortopedami. Dwóch podobnych pacjentów, dwie podobne operacje kolana. Jedna osoba wróciła do zdrowia, biega. Druga mówiąc potocznie „marudzi”, nie chce chodzić, skarży się na ból, brak siły, chce wykonania kolejnych badań, choć w poprzednich wszystko było prawidłowo, często korzysta z wizyt w AOS a także w szpitalu. To może być depresja. Podobnie jest u wielu specjalistów i lekarzy rodzinnych. Pacjent źle się czuje, chce by znaleźć mu „solidną” chorobę. Lekarz, nawet gdy podejrzewa depresję, często boi się to pacjentowi powiedzieć, lub pacjent nie chce przyjąć do wiadomości takiej sugestii. Dlatego chory niezadowolony z braku diagnozy szuka kolejnych lekarzy. To się zmienia dopiero po kilku latach, gdy mimo wielu wizyt u specjalistów brak diagnozy i pacjent wreszcie zaczyna brać pod uwagę inne przyczyny dolegliwości.
A.K.: Czy Pana zdaniem jest coś, co w miarę prosto i bez wielkich nakładów można byłoby zrobić w systemie ochrony zdrowia, by łatwiej i szybciej wychwytywać osoby z depresją? Może właśnie jakiś system konsultacji dla lekarzy? A może większy nacisk powinno położyć się w edukacji lekarzy na rozmowy z pacjentami?S.M.: Większa wiedza na pewno byłaby przydatna. Część lekarzy jest gotowych ją zdobywać, nawet bardzo się tym interesują. Prowadzę takie bezpłatne szkolenia dla praktykujących już lekarzy w ramach projektu realizowanego przez firmę KIMZE pod hasłem „Oblicza współczesnej psychiatrii”. Prawie połowa zgłaszających się na nie osób to interniści, ale przychodzą także lekarze różnych specjalizacji, np. okuliści. Jest też grupa medyków, która wręcz odpycha taką wiedzę, obawiając się wszelkich treści, które dotyczą tego, co psychiczne. W kwestii rozpoznawania i leczenia depresji bardzo ważny jest też aspekt praktyczny, czyli nie tylko diagnozowanie, ale też umiejętność rozmowy z pacjentem na tematy związane z jego zdrowiem psychicznym. Możliwość konsultacji również byłaby bardzo przydatna. Ale musiałoby to mieć uporządkowaną formę. Wszyscy jesteśmy zabiegani, zapracowani. Byłoby trudno między pacjentami udzielać rad lekarzom, np. POZ. Można byłoby zbudować do tego system, np. w ramach Narodowego Programu Zdrowia Psychicznego tak, by psychiatra z poradni miał pod opieką pobliskie przychodnie i praktyki POZ oraz wyznaczone dni na to, by spotkać się w danej poradni, nawet niekoniecznie z pacjentami, ale po to, by skonsultować z lekarzami wybrane przypadki. Jednak muszą być na to pieniądze.
A.K.: Potrzebne są też zmiany w świadomości części lekarzy.S.M.: Musimy walczyć ze stereotypami. Wciąż pacjenci, którzy leczą się psychiatrycznie spotykają się z przerażeniem w oczach lekarzy innych specjalizacji lub farmaceutów – gdy idą wykupić receptę. Ale to się powoli zmienia.
Czy mój pacjent ma depresję?
Osoba z depresją cierpi z powodu obniżonego nastroju, utraty zainteresowań, braku zdolności do cieszenia się, wzmożonej męczliwości i zmniejszonej aktywności. Często chorobie towarzyszą: osłabienie koncentracji, niska samoocena, brak wiary w siebie, poczucie winy i małej wartości, pesymizm, zaburzenia snu (bezsenność, nadmierna senność lub wczesne budzenie się), myśli samobójcze, zmniejszony apetyt. Obniżenie nastroju podlega niewielkim wahaniom z dnia na dzień, zwykle jest to niezależne od bieżących wydarzeń. Nastrój może wykazywać charakterystyczne wahania w ciągu dnia. Przy epizodzie depresyjnym wyżej wymienione zaburzenia utrzymują się co najmniej 2 tygodnie.
Depresja w liczbach
- Ok. 1,5 mln Polaków choruje na depresję. Tylko połowa zażywa leki.
- 56 dni – tyle średnio w roku osoby z depresją spędzają na zwolnieniu lekarskim (inne przychodzą do pracy, ale nie są w niej wydajne).
- 6097 Polaków odebrało sobie życie w 2013 r. To 16 osób dziennie (dane Komendy Głównej Policji). Z powodu samobójstw notuje się w Polsce więcej zgonów rocznie niż w wypadkach drogowych czy z powodu takich chorób jak rak piersi lub rak prostaty.
- Ok. 170 mln zł to koszty depresji ponoszone przez NFZ.
- Aż 762 mln zł – to koszty depresji ponoszone przez ZUS (m.in. absencje w pracy).
- Nawet 2,6 mld zł mogą wynosić koszty społeczne depresji, wynikające m.in. z utraconej produktywności i konieczności opieki nad chorymi*.
Dla pacjentów i nie tylko
Kampania uruchomiła w tym roku przydatne dla pacjentów (i lekarzy) narzędzia. Jedno to infolinia, w której dyżurują eksperci, drugi zaś wyszukiwarka, wskazująca gabinety lekarskie, przychodnie i szpitale w całej Polsce, w których osoby z depresją mogą szukać pomocy. Wyszukiwarka dostępna jest na stronie http://forumprzeciwdepresji.pl.
Antydepresyjny Telefon Forum przeciw Depresji (22 594 91 00), czynny jest w środy i czwartki w godzinach 17–19. Z kolei Antydepresyjny Telefon Zaufania Fundacji ITAKA (22 654 40 41), czynny w poniedziałki w godzinach 17–20.
Kampania Forum Przeciw Depresji odbywa się pod patronatem merytorycznym Polskiego Towarzystwa Psychiatrycznego. Organizuje ją Servier Polska, we współpracy z Fundacją ITAKA Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych. Udział w tej kampanii ITAKI nie jest przypadkowy. Zdaniem ekspertów depresja jest jedną z najczęstszych przyczyn zaginięć.
Najpopularniejsze artykuły