Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 48–50/2001
z 21 czerwca 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Chaos informacyjny wokół reformy

Elżbieta Cichocka

W liczbach wygląda to imponująco – na działania informacyjne i promocyjne reformy zdrowia w latach 1998-1999 rząd wydał 3,5 mln zł, a dodatkowo same kasy chorych pozyskały od sponsorów ponad 1 mln zł. To dużo pieniędzy. Dlaczego efekt był tak mizerny?

Przypomnijmy – nowy system miał się opierać na kompetentnych, przyjaznych dla pacjenta usługach lekarza pierwszego kontaktu, który miał pełnić rolę przewodnika po systemie ochrony zdrowia, a równocześnie – poprzez system skierowań – bramkarza dopuszczającego do świadczeń na wyższym poziomie. W większości przypadków lekarz ów nie był w stanie pełnić tej roli, bo nie był do niej w żaden sposób przygotowany. Specjalistów medycyny rodzinnej w 1999 r. było raptem 3 tys., z czego duża część zatrudniona była w przychodniach będących częścią struktury zespołów opieki zdrowotnej. Po to, by pacjent mógł mieć swojego lekarza rodzinnego, potrzeba 20 tys. lekarzy. Ale system kontraktowania usług lekarza pierwszego kontaktu kasy chorych od początku prowadziły tak, by strumieniem pieniądza wspierać przekształcanie się zozów, oddzielanie usług podstawowej opieki zdrowotnej od szpitala oraz jej prywatyzację. Dzięki opłatom kapitacyjnym za każdego pacjenta na liście lekarza, które dawały szansę lepszych zarobków, proces odłączania się poz od struktur zozowskich postępował znacznie bardziej dynamicznie niż inne przekształcenia w systemie ochrony zdrowia. Ta akcja wywołała też reakcję. W wielu zozach zastraszano pacjentów, że jeśli opuszczą swoją dotychczasową przychodnię i przeniosą się do konkurencji, nie będą mieli prawa korzystać ani z usług specjalisty w swojej dotychczasowej przychodni, ani z rehabilitacji, ani nie zostaną przyjęci do miejscowego szpitala. Działając we własnym dobrze pojętym interesie finansowym, spzozy dopuszczały się i zapewne jeszcze dopuszczają jawnego łamania prawa.

Okazało się, że w każdym przypadku, w którym była niejasność co do źródeł finansowania, np. niektórych badań, w przychodniach i szpitalach wyciągano rękę po pieniądze do pacjenta. Do dzisiaj pacjenci płacą też za niektóre usługi, które i tak są finansowane w kontraktach z kasami chorych. Taka jest cena niedoinformowania.

Źle poinformowani przed reformą byli nie tylko pacjenci, ale również lekarze, pielęgniarki oraz rejestratorki w szpitalach i przychodniach. Nie wiem, na co tak naprawdę rząd wydał w 1998 r. pieniądze przewidziane na tzw. kaskadowe kształcenie pracowników ochrony zdrowia na kursach organizowanych przez MZ. Kaskada nie zadziałała – w momencie wprowadzenia kas chorych większość lekarzy była przekonana, że za swoje usługi ma prawo pobierać od pacjentów pieniądze, a z rachunkiem posyłać ich do kasy chorych. Kiedy się okazało, że nie na tym ten system polega, przeżyli rozczarowanie. Ale do dzisiaj w korytarzach kas chorych plączą się ludzie, których lekarz wysłał z rachunkiem do kasy w celu jego zrefundowania.

Czego zatem nauczył pacjenta o reformie pełnomocnik ministra zdrowia ds. promocji reformy? Mam w ręku ulotkę z 1998 r., która wyjaśnia, co to jest reforma ochrony zdrowia. Jest to – wg Antoniego Bielewicza – proces całkowitej przebudowy dotychczasowego systemu. Dlaczego? Bo system strukturalnie jest narażony na marnotrawstwo, jest zła struktura celów, zła struktura systemu służby zdrowia, jest ponadto zła struktura kształcenia lekarzy oraz zła struktura finansowania, wreszcie – zła struktura wynagradzania za pracę. Co pacjent zyska na reformie? Ano będzie centralnym ogniwem nowego systemu. To są cytaty z ulotki dla pacjentów.

Usiłuję sobie wyobrazić, czego z tej ulotki dowiedziała się emerytka czekająca w kolejce do swego lekarza. Czyta się ją tak, jak ja czytam instrukcję obsługi nowego ekspresu do kawy. Czytam, nic nie rozumiem, a para stale wylatuje bokiem. Nieco lepiej wygląda inna ulotka, wydana już po styczniu 1999 r. Zawiera 10 konkretnych pytań i w miarę zrozumiałych na nie odpowiedzi. Tych 10 pytań jest tak dobranych, że wyczerpuje całą problematykę reformy. Dla porównania – niedawno wróciłam z Oslo, gdzie dowiedziałam się, że od 1 czerwca br. Norwegia wprowadza powszechnie obowiązujący system lekarza rodzinnego. Ulotka, jaką pokazano mi w tamtejszym MZ, zawiera 25 szczegółowych pytań i odpowiedzi. Dotyczy tylko dostępu do lekarza pierwszego kontaktu. I to ukazuje, z jaką maestrią urzędnicy odpowiedzialni w Polsce za informację wywiązali się z obowiązku poinformowania społeczeństwa o wprowadzanej reformie.

Na tego typu działania informacyjne rządu szły pieniądze polskiego podatnika. Ze zdumieniem wysłuchałam jednak wiosną 1999 r. wypowiedzi telewizyjnej rzecznika prasowego AWS Piotra Żaka, który jako przykład polityki informacyjnej rządu podał specjalny numer "Służby Zdrowia" wydany na początku stycznia 1999 i zawierający poradnik dla pacjenta i lekarza. Ten poradnik w całości napisałam ja, a wydała Aleksandra Gielewska. Była to wyłącznie nasza inicjatywa, przez nikogo nie inspirowana, a ani kasy chorych, ani ministerstwo zdrowia nie znalazły pieniędzy, by zakupić egzemplarze choćby po kosztach druku i rozdawać zdezorientowanym pacjentom.

W ubiegłym miesiącu Sejm przegłosował ponad 140 poprawek do ustawy o puz. Nowelizacja ma być w tym tygodniu głosowana w Senacie, zatem nie wiadomo, jaki ostatecznie kształt przybiorą poprawki. Bezpośrednio po głosowaniu posłowie nie byli zgodni co do tego, co przegłosowali. Z wyników głosowania nie był zadowolony ani minister zdrowia, który zapowiedział lobbowanie innych rozwiązań w Senacie, ani wiceminister Knysok, mówiąca, że niektóre rozwiązania przyjęte przez posłów są sprzeczne ze sobą, a niektóre szkodliwe dla systemu ochrony zdrowia, ani też minister finansów, protestujący przeciw planowi stopniowego podnoszenia składki do 9% przez 5 kolejnych lat, choć tego stanowiska akurat nie rozumiem, bo poprawka była uchwalona na wniosek SLD, a wszystko wskazuje na to, że po wyborach to właśnie SLD będzie się biedzić z budżetem państwa, a nie minister Bauc.

Prace nad nowelizacją tej ustawy trwały w Sejmie 19 miesięcy i widać, że ustawodawcy pogubili się w labiryncie polskiego systemu ochrony zdrowia i nie bardzo wiedzą, jak z niego wyjść na prostą. SLD wystąpiła już publicznie ze swoim programem reformy, która ma polegać na likwidacji kas chorych i przejściu na system budżetowo-samorządowy. Mają się radykalnie zmienić sposoby finansowania świadczeniodawców za wykonane usługi medyczne, co oznacza, że zmienią się również sposób i warunki dostępu pacjenta do leczenia.

Tymczasem resort realizuje kampanię informacyjno-edukacyjną dotyczącą reformy, adresowaną do szerokich kręgów społeczeństwa i pracowników ochrony zdrowia. Kampania ma kosztować 1,8 mln dolarów pożyczonych z Banku Światowego. Przeprowadza ją firma "Profile", a pieniądze mają być wydane jeszcze w tym roku.

Gdyby taka akcja (informacyjna) została przeprowadzona 3 lata temu, miałaby jakiś sens. Dzisiaj, tuż przed zmianą opcji rządzącej, w momencie, kiedy dalszy kierunek reformy nie jest jeszcze wytyczony, to nic innego jak wyrzucanie pieniędzy w błoto. Te wyrzucone pieniądze każdy podatnik będzie musiał spłacić, poczynając od 2008 roku.



Od red:
Tekst jest skrótem referatu, wygłoszonego podczas konferencji w Słubicach, zorganizowanej przez Fundację Eberta (1 czerwca br.) nt. reformy systemu ochron




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Chcę zjednoczyć i uaktywnić diagnostów

Rozmowa z Moniką Pintal-Ślimak, nowo wybraną prezes Krajowej Rady Diagnostów Laboratoryjnych.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Gdy rozum śpi, budzi się bestia

Likantropia (z gr. lýkos – wilk i ánthropos – człowiek) to wiara w zdolność
przekształcania się ludzi w zwierzęta, zwłaszcza w wilki. Etymologię tego
terminu wywodzi się też od króla Arkadii – Likaona, który, jak opisuje
Owidiusz w Metamorfozach, został przemieniony w wilka, gdyż ośmielił się
podać Zeusowi ludzkie mięso – ciało własnego syna.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Mroczna przeszłość psychochirurgii

Psychochirurgia, czyli leczenie chorób psychicznych metodami chirurgicznymi, budzi zwykle nie najlepsze skojarzenia. Po okresie rozkwitu w latach 40. XX wieku, zwieńczonego Nagrodą Nobla, dziedzina ta niemal upadła. rozwój nowoczesnych technik neurochirurgicznych spowodował jednak, że powoli wraca do łask. Za ojca psychochirurgii uważa się portugalskiego lekarza – Egasa Moniza. Jednak pierwsze udokumentowane próby jej zastosowania podjął już w 1891 roku szwajcarski psychiatra – Gottlieb Burckhardt. (...)

Ból głowy u dzieci: niedoceniany problem

Paluszek i główka to szkolna wymówka. Każdy zna to powiedzenie. Bywa używane w różnych kontekstach, ale najczęściej jest komentarzem do sytuacji, gdy dziecko skarży się na ból głowy i z tego powodu nie chce iść do szkoły lub wykonać jakiegoś polecenia rodzica. A może jest tak, że nie doceniamy problemu, którym są bóle głowy u dzieci?

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".




bot