Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 82–85/2001
z 25 października 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Wywiad z prof. Zbigniewem Religą

Odłożyć życie na lepsze czasy?

Z prof. Zbigniewem Religą, prezesem Rady Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu, senatorem RP, rozmawia Barbara Namysł

Fundacje nie cieszą się w Polsce dobrą sławą. Narosło wokół nich wiele wątpliwości i podejrzeń o nie do końca szlachetne apele do ludzkich serc i portfeli. Tymczasem Fundacja Rozwoju Kardiochirurgii z roku na rok, już od 10 lat, umacnia swoją pozycję. Co – oprócz Pańskiego autorytetu – przesądza o dobrym imieniu Fundacji? Czy tylko przejrzystość i społeczna kontrola gospodarki finansowej?

– Te atuty są ważne. Bardzo istotne i dla nas, i dla wspierających nasze programy sprzymierzeńców Fundacji. Liczymy się z osądem publicznym do tego stopnia, iż swoje roczne analizy i raporty finansowe wysyłamy do gazet z nadzieją, że za ich pośrednictwem dotrą do wszystkich zainteresowanych. Nie wiem dokładnie, co adresaci tych opracowań z nimi robią i jak je wykorzystują, ale trzymamy się tej zasady postępowania. Najważniejsze, że żadna z rozlicznych kontroli pracy Fundacji nie zgłosiła najmniejszego nawet zastrzeżenia do jej polityki i gospodarki finansowej. Moim zdaniem to jednak nie ta przejrzystość, ważna i nieodzowna, przesądza najsilniej o renomie Fundacji. Renomę zawdzięczamy przede wszystkim dokonaniom kadry Fundacji i temu wszystkiemu, co się tu dzieje na bieżąco, w twórczy, często nowatorski sposób. Przykładem ogromna Pracownia Zastawek Biologicznych, w której produkowane są homografty wykorzystywane już w szpitalach całej Polski, służące bezpośrednio zdrowiu pacjentów. A także unikatowe w skali Europy prace nad sztucznymi komorami serca. Te, którymi dysponujemy obecnie, a więc napędzane pneumatycznie, są już stosowane w pięciu klinikach Polski, a jeden zestaw pracuje nawet za oceanem, sprawdzając się w praktyce terapeutycznej lekarzy argentyńskich w Buenos Aires. To wielkie osiągnięcie naukowe zespołu Pracowni Sztucznego Serca, wdrożone z powodzeniem do praktyki. W zabrzańskiej Fundacji powstała też idea budowy robota kardiochirurgicznego, którego prototyp, umożliwiający przeprowadzenie operacji na zwierzętach, będzie gotowy w ciągu najbliższych 2 lat. Fundacja pozyskała do pracy przy tworzeniu tego robota nie tylko najlepszych polskich fachowców, ale także dorównującą im pasją młodzież – magistrantów i doktorantów, którzy samodzielnie rozwiązują wiele pojedynczych, „małych” problemów, wnosząc nieoceniony wkład we wspólne dzieło. Dzięki temu całe przedsięwzięcie staje się znacznie tańsze.

Zgromadził Pan wokół Fundacji wielu entuzjastów, co poniekąd zaskakuje ze względu na fakt kiepskich gratyfikacji dla świetnych fachowców.

– W przypadku ludzi nieprzeciętnych, a o takich tu mówimy, zarobki nie przesądzają o zaangażowaniu, choć nie ukrywam, że powinienem i chciałbym płacić kadrze i filarom Fundacji co najmniej przyzwoicie. Niestety, priorytet, także finansowy, mają zadania, czyli cele zdrowotne. I to one są magnesem, który przyciąga tu ludzi z pasją i wiarą w idee Fundacji i w to wszystko, co pod jej szyldem wspólnie robimy. Taką platformą interdyscyplinarnego porozumienia jest też temat implantowalnej sztucznej komory i sztucznego serca. Niestety, barierą są tu pieniądze. Bez 15 mln zł, i to realnych, a nie obiecanych na papierze, ten program nie może być uruchomiony. Owszem, nasi hojni sprzymierzeńcy i sponsorzy dają nam pewne szanse, ale to kropla w morzu potrzeb. Pieniędzy niezbędnych do realizacji tego programu możemy oczekiwać tylko z Komitetu Badań Naukowych, a to źródło też mocno już eksploatowane i ograniczone. Niedawno, po raz pierwszy, pojawiła się szansa. Myślę o inicjatywie jednego z dziekanów Politechniki Warszawskiej. Otóż zaproponował on utworzenie ogromnego grantu, realizowanego przez naukowców reprezentujących różne dyscypliny politechniczne i – podobnie jak to ma miejsce przy opracowywaniu robota kardiochirurgicznego – przyjmujących na siebie rozwiązania poszczególnych problemów jednostkowych. KBN mógłby zaakceptować taką koncepcję...

I kwotę, która byłaby potrzebna?

– Tak. Temat wzbudził duże zainteresowanie. Na poświęcone mu spotkanie, jakie niedawno odbyło się w Politechnice Warszawskiej, przybyło mnóstwo osób, z których część złożyła od razu deklaracje twórczego uczestnictwa w takim programie. Na bardziej szczegółowe prognozowanie jeszcze za wcześnie, ale jestem przekonany, że za miesiąc, najdalej dwa ten program wielkiej nadziei powstanie. Bardziej realna, mimo dziury budżetowej, stanie się też szansa utworzenia takiego grantu. Mój optymizm jest tym większy, że bliska jest mi idea naukowców z politechniki, którzy mówią: zróbmy wreszcie wspólnie coś, co będzie miało zastosowanie praktyczne.

I na czym w przyszłości będzie można zarobić?

– Niewykluczone.

W przeciwieństwie do Fundacji, na powszechną akceptację nie może liczyć Akademickie Centrum Medyczne, zaprojektowane w miejscu przerwanej przed wieloma laty, mimo poważnego zaawansowania, budowy Szpitala Gliwice–Zabrze. Wznowienie tej inwestycji i przekazanie jej obiektów Śląskiej Akademii Medycznej też jest Pańską zasługą, choć niektórzy nazywają to kosztownym, nie liczącym się z ekonomicznymi realiami błędem.

– Odzew, z jakim spotkała się zorganizowana tam niedawno „otwarta” sobota, tej krytyki nie uciszył, ale dał mi pewne podstawy do wiary w spełnienie kolejnego marzenia, jakim jest wyposażenie zabrzańskiego Wydziału Lekarskiego Śląskiej AM w należną mu od dziesięcioleci bazę lokalową, a regionu – w komplementarny ośrodek medycyny ratunkowej z interdyscyplinarnymi zespołami leczenia urazów wielonarządowych na czele. Ta inwestycja nie jest jednak bezpieczna. Przeciwnie; istnieje wielkie niebezpieczeństwo zmarnowania wszystkiego, co do tej pory, w różnych okresach prosperity, w nią zainwestowano.

Mimo gwarancji, jaką stanowi drugi już, wspierający ją zapis w ustawie budżetowej?

– Tak, bo choć rzeczywiście zapisano w budżecie 100 mln zł, to patrząc realnie, trudno się łudzić, że środki te nie zostaną obcięte. Niemniej wspaniały jest już sam fakt, że budowa naprawdę ruszyła. Gdyby nie to mówilibyśmy o tragedii. Dzisiejsza dziura budżetowa kiedyś przecież zostanie załatana. Sądzę więc, że w obecnej sytuacji propozycja wzięcia przez ŚAM kredytu amerykańskiego jest ze wszech miar godna uwagi. Oczywiście, pod warunkiem uzyskania dlań gwarancji rządowych.

A jak ocenia Pan tę szansę?

– O tym zadecyduje nowy rząd. Jeśli znajdzie się w nim grupa osób racjonalnie i dalekowzrocznie myślących, to ona zaistnieje, bo alternatywą jest wydłużenie realizacji tej inwestycji o kolejnych 20 lat. A nie trzeba nikogo przekonywać, że przedłużająca się w czasie realizacja kosztuje niepomiernie więcej.

Czy rozwojowi Fundacji i ACM stoją na przeszkodzie tylko bariery materialne? Są też inne, np. mentalne?

– A jakże, są. Wielu wrogów ma zwłaszcza Akademickie Centrum Medyczne. Są nimi także niektórzy posłowie. Kiedy słuchałem wystąpień parlamentarnych podczas poprzedniej kadencji Sejmu, dosłownie opadały mi ręce. Nie wiem, jak można, przybierając pozy ekspertów, głosić z trybuny sejmowej tak totalne bzdury. Np. opinię, że już nigdzie na świecie, który preferuje małe lecznice, nie buduje się dużych szpitali. Posłowie ci nie mieli bladego pojęcia o tym, co się naprawdę dzieje na Zachodzie, gdzie utrzymują się i najlepiej prosperują właśnie duże szpitale wieloprofilowe, których nie kwestionowanymi atutami są koncentracja sprzętu i kompleksowa obsługa pacjenta. Niestety, mentalnych przeciwników tej inwestycji znajdujemy również w kręgach lekarskich, nie wyłączając kolegów akademickich, którzy czują się nią, niesłusznie i na wyrost, zagrożeni. Na to jednak nie sposób nic poradzić. Ważne, by ten szpital powstał i to jak najszybciej, bo jest naprawdę bardzo potrzebny. Jego uruchomienie przesądzi wręcz o przyszłości lekarskiego wydziału zabrzańskiego, bo jego obecna baza nie ma już racji bytu w nowoczesnej Europie.

Czy miasto Zabrze podziela to przekonanie?

– Nie tylko miasto, które od lat mnie w tych staraniach mocno i konkretnie wspiera. Dowodem są bardzo poważne przygotowania do otwarcia i funkcjonowania tego szpitala, z myślą o czym wybudowano m.in. drogi dojazdowe i oczyszczalnię ścieków.

Czy pozazawodowa działalność publiczna i polityczna jest potrzebna lekarzowi Pańskiej klasy, o ogromnych obciążeniach stricte zawodowych?

– Jako kardiochirurg nie miałem praktycznie żadnej szansy, żeby porozmawiać z ministrem zdrowia o Akademickim Centrum Medycznym. A jako senator zdołałem nie tylko przekroczyć te progi, ale także włączyć ową zabagnioną inwestycję do rejestru inwestycji centralnych i do stanu posiadania akademii medycznej. Poza tym uważam, że nawet w warunkach obecnej biedy państwa obywatel ma prawo liczyć na nieograniczony dostęp do tego wszystkiego, co oferuje współczesna medycyna w Polsce. Życia ludzkiego nie można odkładać na lepsze czasy. n




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Opieka zdrowotna w USA – Struktura i finansowanie

Na świecie wyróżnia się cztery modele opieki zdrowotnej: systemy oparte na przedsiębiorczości reprezentowane przez Stany Zjednoczone, systemy oparte na zabezpieczeniach społecznych, najliczniej reprezentowane w Europie, których reprezentantami są między innymi Niemcy i Francja, systemy oparte na opiece całościowej, których przykładem jest Wielka Brytania i systemy socjalistyczne, których reprezentantem do niedawna była Polska. (...)

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Medyczne 3D w Olsztynie

Nowoczesne Laboratorium Fuzji Obrazowych na Wydziale Nauk Medycznych UWM w Olsztynie jest drogą do rozwoju działalności badawczo-rozwojowej w zakresie wdrażania innowacyjnych rozwiązań na rynku.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.

Doktor AI

Platformy ze sztuczną inteligencją (AI) dokonujące wstępnych diagnoz są już tak zaawansowane, że testowali je londyńczycy, a brytyjski NHS rozważa ich szersze użycie. W Afryce takie aplikacje na smartfona stosują już miliony.

Problem nie zawsze rozumiany

Z Ewą Jędrys, prezes Fundacji Pomocy Chorym Psychicznie im. Tomasza Deca w Krakowie rozmawia Katarzyna Cichosz.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Po co ten Fundusz?

Na kilka dni przed pierwszą turą wyborów prezydenckich Andrzej Duda skierował do sejmu prezydencki projekt ustawy o Funduszu Medycznym. Projekt uderza szczegółowością rozwiązań i tym, że dotyczą one spraw dość odległych od istoty tego, czym miałaby być nowa instytucja.




bot