W styczniu i lutym 2011 r. minął termin składania większości sprawozdań statystycznych za 2010 r. przez zakłady opieki zdrowotnej oraz indywidualne i grupowe praktyki: lekarskie i pielęgniarek i położnych. Ten, kto nie zrealizował tego obowiązku w terminie, podlega karze grzywny na podstawie art. 58 ustawy o statystyce publicznej. Okazuje się, że w tym roku kara może dotyczyć większości świadczeniodawców… z powodu „zamknięcia” portalu sprawozdawczego przez Centrum Systemów Informacyjnych Ochrony Zdrowia. Nasza redakcja dotarła do kulisów całego zdarzenia.
Mail: To nie nasza wina!
Pod koniec lutego br. CSIOZ wysłało do urzędów wojewódzkich i wojewódzkich centrów zdrowia publicznego informację mailową: „W związku z pojawiającymi się pytaniami o możliwość wywiązania się z obowiązku sprawozdawczego za rok 2010, nałożonego przez Ministerstwo Zdrowia informujemy, że System Statystyki Medycznej jest wyłączony. Zaistniała sytuacja spowodowana jest brakiem środków budżetowych na utrzymanie Systemu”. W ten sposób CSIOZ zrzuciło poniekąd winę na Ministerstwo Zdrowia, które przydziela mu budżet. W kuluarach MZ mówi się jednak, że winne całego zamieszania jest tylko i wyłącznie CSIOZ, pieniądze na utrzymanie systemu statystyki medycznej CSIOZ dostawało bowiem każdego roku, także w 2010 r., tylko nie potrafiło ich wydać zgodnie z obowiązującymi procedurami.
Stanowisko Ministerstwa Zdrowia potwierdzają nasze ustalenia. 16 listopada 2010 r. CSIOZ ogłosiło przetarg na „Wprowadzenie zmian do Informatycznego Systemu Statystyki Medycznej, spowodowanych zmianami legislacyjnymi oraz nowymi wymaganiami użytkowników wraz z nadzorem autorskim oraz świadczeniem usług gwarancyjnych w okresie 12 miesięcy”. Zgodnie z dokumentacją przetargową, dostępną na stronie CSIOZ, wartość zamówienia ustalona została na kwotę prawie 200 tys. zł brutto. W przetargu złożono tylko jedną ważną ofertę (firma Sygnity), tj. dotychczasowy wykonawca systemu, który, jak wynika z decyzji rozstrzygającej przetarg z 7 grudnia, uzyskał 100 punktów ze 100 możliwych. W związku z tym, że oferta Sygnity opiewała na 263 tys. zł, CSIOZ dodatkowo zwiększyło budżet zamówienia, o czym poinformowało w rozstrzygnięciu postępowania 7 grudnia 2010 r. Gdyby CSIOZ nie posiadało, jak stwierdza w rozesłanym mailu, przyznanych przez Ministerstwo Zdrowia środków budżetowych na utrzymanie systemu, nie powinno było w ogóle ogłaszać przetargu, a następnie zwiększać wartości zamówienia. To wynika bowiem z przepisów ustawy o finansach publicznych oraz obowiązującego w CSIOZ wewnętrznego Regulaminu Zamówień Publicznych, do którego udało nam się dotrzeć.
Podejrzany przetarg
Jak udało nam się ustalić, CSIOZ ogłaszając przetarg nie posiadał praktycznie żadnej dokumentacji technicznej dotyczącej systemu informatycznego, będącego przedmiotem przetargu. W ten sposób na uprzywilejowanej pozycji od początku stał dotychczasowy wykonawca: firma Sygnity. O posiadaniu takiej dokumentacji CSIOZ zapewniało jednak wszystkich potencjalnych wykonawców. Ale jak się później okazało (jeden z wykonawców wystąpił o jej udostępnienie), były to tylko podręczniki „Jak korzystać z ISSM” dla jednostek sprawozdawczych oraz pracowników urzędów wojewódzkich, całkowicie nieprzydatne – jak twierdzili konkurenci Sygnity – z punktu widzenia potencjalnego wykonawcy systemu. Nie zawierały bowiem niezbędnych informacji technicznych, o posiadaniu których przekonywało CSIOZ. Jak się dowiedzieliśmy, zainteresowani przetargiem wykonawcy wystąpili do CSIOZ o udostępnienie dokumentacji technicznej, ale odpowiedzi się nie doczekali.
Do gry wchodzi Urząd Zamówień Publicznych
Przetargiem zainteresował się Urząd Zamówień Publicznych. Nie znamy wyników kontroli, niemniej jakieś nieprawidłowości musiały być. Jak poinformował naszą redakcję rzecznik prasowy UZP – Anita Wichniak-Olczak – urząd oczekuje obecnie na opinię biegłego w zakresie przedmiotu zamówienia, po którym wyda wyrok w tej sprawie. Warto zresztą przypomnieć, że Urząd Zamówień Publicznych oraz Krajowa Izba Odwoławcza w latach 2008–2009 trzykrotnie badała przetargi na system statystyki medycznej (zamówienia zawsze otrzymywała firma Sygnity) i trzykrotnie stwierdzała naruszenia dotyczące procedury zamówień publicznych. Do najważniejszych należały: określenie zbyt rygorystycznych warunków udziału w postępowaniu, niewspółmiernych do przedmiotu zamówienia, udzielanie zamówień z wolnej ręki w sytuacji braku przesłanek, niewłaściwy opis przedmiotu zamówienia, nieuzasadniony podział zamówienia na części oraz zaniżanie jego wartości w celu uniknięcia stosowania przepisów ustawy Prawo zamówień publicznych, nierzetelne dokumentowanie postępowania. Kontrola UZP wskazała nawet, że niektóre z tych postępowań powinny być wręcz unieważnione, gdyż były obarczone wadą uniemożliwiającą zawarcie ważnej umowy w sprawie zamówienia publicznego. Łączna wartość zamówień, które otrzymała Sygnity w związku z Systemem Statystyki Medycznej, wyniosła około 1 mln zł.
Minister wzywa na dywanik
Wiemy, że informacje o problemach z przetargami w CSIOZ dotarły do Ministerstwa Zdrowia. 2 marca br. odbyło się bezprecedensowe spotkanie w Ministerstwie Zdrowia. Na spotkanie z Ewą Kopacz zostali zaproszeni wszyscy pracownicy CSIOZ z Leszkiem Sikorskim na czele (prawie 100 osób). Wśród pracowników CSIOZ pojawił się również Grzegorz Bliźniuk, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji za rządów PiS – od niedawna na etacie w CSIOZ. W kilkugodzinnym spotkaniu uczestniczyli również wiceministrowie zdrowia: Andrzej Włodarczyk, Jakub Szulc oraz m.in. dyrektor Departamentu Kontroli i Nadzoru. Spotkanie, jak twierdzi się w MZ, miało na celu „oczyszczenie atmosfery” wokół CSIOZ. Nieoczekiwanie pojawiły się jednak krytyczne wypowiedzi pracowników CSIOZ na temat złego zarządzania w CSIOZ, blokowania przez dyrektora tej instytucji współpracy z NFZ, zagrożeń dla projektów informatycznych finansowanych ze środków unijnych, nieformalnego zakazu kontaktowania się pracowników CSIOZ z pracownikami MZ, a także wprowadzania w błąd kontrolerów UZP. Jak stwierdził jeden z pracowników CSIOZ, z długoletnim stażem – Kiedyś CSIOZ miało dyrektora, teraz dyrektor ma CSIOZ.
Co dalej?
Minister Ewa Kopacz ma więc kłopot. Z jednej strony – nie może dopuścić do paraliżu funkcjonowania instytucji, która zarządza setkami milionów złotych na projekty informatyczne, z drugiej ma świadomość, że zbliżają się wybory i sytuacja, jaka istnieje w CSIOZ, będzie „wodą na młyn” opozycji. A przecież jeszcze w sierpniu ub.r. zakończyła się kontrola Ministerstwa Zdrowia w CSIOZ, która wykazała, że wiele działań podejmowanych przez dyrektora Leszka Sikorskiego było niegospodarnych, nielegalnych i nierzetelnych. W protokole z 24 sierpnia 2010 r. stwierdza się np.: „CSIOZ w ww. okresie zawarło 20 umów na wykonanie różnych ekspertyz o wartościach od 1 769 do 66 200 – łączna wartość ww. ekspertyz to kwota 873 794,84 zł. W żadnym przypadku CSIOZ nie przeprowadziło postępowania o udzielenie zamówienia publicznego, a w 8 przypadkach umowy zawarto o wartości 66 200 zł, a więc kwotę nieznacznie niższą niż równowartość 14 000 euro. Powyższe może świadczyć o świadomym określaniu wartości zamówienia oraz dzieleniu zamówień publicznych przez CSIOZ w celu „ominięcia” ustawy Prawo zamówień publicznych. Ponadto dyrektor CSIOZ nie przedstawił informacji odnośnie do trybu i zasad, według których dokonano kalkulacji przedmiotu ww. umów, określając jedynie, iż były to „szacowane ceny rynkowe”.
Projekty, którymi zarządza CSIOZ:
• Elektroniczna platforma gromadzenia, analizy i udostępniania zasobów cyfrowych o zdarzeniach medycznych – wartość 712 640 000,00 PLN
• Platforma udostępniania on-line przedsiębiorcom usług i zasobów cyfrowych rejestrów medycznych – wartość 53 263 000,00 PLN
Protokół z 24 sierpnia 2010 r. krąży już w internecie. Sprawą zainteresowała się Komisja Zdrowia, a dla „Rzeczpospolitej” skomentował ją Bolesław Piecha, który to, co się dzieje w CSIOZ, określił jako skandal. – To droga wprost do prokuratury i dziwię się, że ministerstwo nie skierowało zawiadomienia – oburzał się szef Komisji Zdrowia. Z naszych informacji wynika, że Ministerstwo Zdrowia skierowało jednak sprawę do wyjaśnienia przez prokuraturę. Nas w tym wszystkim dziwi jedno: skoro CSIOZ nie potrafi utrzymać systemu statystyki medycznej za 1 mln zł, to jak poradzi sobie z systemami za kilkaset milionów złotych?
Z ostatniej chwili
Przed zamknięciem tego numeru, do naszej redakcji dotarły informacje, że sprawą statystyki medycznej zainteresowała się również Najwyższa Izba Kontroli, która bada obecnie prawidłowość dystrybucji przez CSIOZ komputerów do 800 szpitali w Polsce, które miały wspierać statystykę medyczna. Otrzymaliśmy również wyniki najnowszej kontroli UZP w sprawie przetargu na dostawę systemu informatycznego do rejestrowania chorych z mózgowym porażeniem dziecięcym, którą na rzecz CSIOZ realizowała poznańska firma e-Surf sp. z o.o. W tym wypadku UZP zakwestionował tryb przetargu – „z wolnej reki” oraz wytknął CSIOZ naruszenie zasady pisemności postępowania oraz brak szeregu ważnych dokumentów przetargowych. W tej sprawie odezwała się również Krajowa Izba Odwoławcza, która rozpatrywała odwołanie CSIOZ od stanowiska Prezesa UZP. CSIOZ tłumaczyło, że dokumenty przetargowe zaginęły podczas przeprowadzki. Jednak KIO w wyroku z dnia 31 marca 2011 r. podtrzymało całkowicie dotychczasowe stanowisko Prezesa UZP. Sprawa prawdopodobnie trafi na resortową komisję ds. dyscypliny finansów publicznych.