Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 69–76/2012
z 17 września 2012 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Z prof. Ireną Lipowicz, Rzecznikiem Praw Obywatelskich rozmawia Elżbieta Cichocka

Jeśli nie ma partnera, pozostaje proces

W ubiegłym roku wystąpienia Rzecznika Praw Obywatelskich do ministra zdrowia zajęły przedostatnie miejsce wśród wszystkich skierowanych do instytucji państwowych. W tym roku wysuną się na czoło?

– Na ostatnim zebraniu z moimi współpracownikami mówiliśmy o tym, że nie chodzi nam o pobicie liczby wystąpień z zeszłego roku, by pochwalić się przed parlamentem. Nie pracujemy „na wagę”, mamy być skuteczni.
Czasami spośród setek spraw Rzecznik wybiera jedną, ale wstrząsającą, która staje się podstawą mocnej formy działania – czyli wystąpienia generalnego. Zwykle wywiera to wrażenie. Spotykam się z ministrem lub wiceministrem jakiegoś resortu i zastanawiamy się, co robić dalej. Jednak ta forma ma sens tylko wtedy, kiedy mam partnera do rozmowy. Tymczasem z panem ministrem Arłukowiczem nie udało się doprowadzić do spotkania. Prezydent trzykrotnie w tym czasie znalazł dla mnie czas, premier znalazł czas, ale minister Arłukowicz – nie.
Nie zwracam uwagi ministra na abstrakcyjne problemy. Można powiedzieć, że pomagam resortowi uniknąć wpadek. Jeśli jednak nie mam partnera, to pozostaje ścieżka procesowa.
Będę musiała sięgnąć po mocniejsze środki, np. skargę do Trybunału Konstytucyjnego, które są kosztowniejsze dla państwa.

I długotrwałe, co działa na niekorzyść pacjentów.

– Mam nadzieję, że pan minister odbędzie ze mną serię spotkań, w których przejrzymy moje wystąpienia generalne, bo w tej chwili być może nie ma do końca świadomości, co mi odpisywali jego urzędnicy. W dalszym ciągu czekam na odpowiedzi w kluczowych sprawach. Rozumiem, że kontakt z Rzecznikiem może być dla ministra zdrowia trudny, ale tym bardziej trzeba do niego doprowadzić.

Trudny, bo nie ma nic na swoją obronę?

– Za swoisty test dobrej woli, czy minister Arłukowicz chce rzeczywiście zmienić sytuację w ochronie zdrowia, uważam sprawę kart ubezpieczenia zdrowotnego.
Wielokrotnie w parlamencie mówiłam o tym, jaką plagą jest niewykonywanie upoważnień ustawowych, czyli zaniechanie wydawania rozporządzeń do obowiązujących ustaw. Ministerstwo Zdrowia pobiło tu rekord wszech czasów – prawie 14 lat brakuje rozporządzenia o wyborze elektronicznej karty ubezpieczenia zdrowotnego. Domagam się od pana ministra nie tylko ustalenia, co się stało i dlaczego, ale również, kto za to odpowiada.
Nie powinno go to wprawiać w zakłopotanie, bo jest to zaniechanie kolejnych ministrów zdrowia z 5 rządów. Jeśli przez 5 kolejnych rządów nie potrafimy wydać rozporządzenia, to trzeba ustalić, jak się nazywa osoba, która je blokuje. Ponadto – jakie interesy mieliśmy naruszyć za pomocą tego rozporządzenia. Zaczynam mieć brzydkie podejrzenia. Można czekać z rozporządzeniem 3 miesiące, pół roku…. Uważam, że po 6 miesiącach taka sprawa powinna trafić na Radę Ministrów.

Obawiam się, że sprawa jest bardziej skomplikowana. Brak tego rozporządzenia jest prawdopodobnie efektem zawirowań w polityce informatycznej państwa. Najpierw miała być karta ubezpieczenia, potem miał być chip w dowodzie osobistym. Z dowodami nie wyszło, za to mamy śledztwo…

– Cóż, zmieniła się koncepcja, trzeba było zmienić ustawę i stwierdzić wyraźnie, że tego rozporządzenia nie będzie. W tej chwili zaległości muszą być jednak rozliczone.

Nie mamy dowodu ubezpieczenia, ale weszła w życie ustawa z karami dla lekarzy wypisującymi recepty na refundowane leki osobom nieuprawnionym. Lekarze musieli wszcząć bunt pieczątkowy, by doprowadzić do zmiany prawa. Ale w dalszym ciągu pozostaje problem pacjenta, który już 14 rok nie ma się czym wylegitymować. Codziennie w każdej przychodni musi udowadniać, że nie jest wielbłądem. Traci miejsce w kolejce do specjalisty, bo zapomniał w kadrach przybić pieczątkę na druku, który jest ważny miesiąc. Albo dostaje fakturę za leczenie szpitalne, bo wzięty z wypadku nie miał przy sobie jakiegoś papieru.

– Jestem z województwa śląskiego, więc od lat mam swoją kartę ubezpieczenia zdrowotnego i jej strzegę. Ludzie są z tego zadowoleni. Tymczasem nie tylko na terenie reszty kraju jej nie wprowadzono, ale mają ją stracić również mieszkańcy mojego województwa.
Niewydanie przez prawie 14 lat rozporządzenia to jest bunt, wypowiedzenie posłuszeństwa parlamentowi. Trójpodział władzy polega na tym, że władza wykonawcza stosuje uchwalone prawo. Więc ktoś, kto przez tyle lat bojkotuje to prawo, znieważa konstytucyjny organ państwa. Każdy kolejny konstytucyjny minister ponosi za to odpowiedzialność. To jest złamanie prawa do dobrej administracji.

A mamy takie prawo?

– Istnieje prawo do dobrej administracji zawarte w Karcie Praw Podstawowych. Polska nie uchyliła się od tego zapisu. Rzecznik dysponuje całym rejestrem rozporządzeń, których opóźnienia i zaniechania wywołują negatywne skutki i naruszają prawa człowieka.
W tym przypadku zostały naruszone zasady przyzwoitej legislacji i prawo do bycia dobrze administrowanym.

Brak współpracy Ministerstwa Zdrowia z RPO jest już tradycją. Pani poprzednik pokazywał dziennikarzom grubą księgę swoich wystąpień, na które nie dostał odpowiedzi od poprzedniczki ministra Arłukowicza, minister Ewy Kopacz.

– Na początku tej kadencji miałam nadzieję, że będzie inaczej. Mieliśmy szereg konstruktywnych spotkań na poziomie roboczym, w paru sprawach były właściwe odpowiedzi. Załamanie widzę od końca ubiegłego roku, od czasu kryzysu lekowego. Moje wystąpienia były wówczas jasne i dobitne. To nie były wystąpienia biorące pod uwagę interesy tylko jednej strony. Dla mnie jest istotne, czy zostały naruszone prawa pacjentów.

Udało się coś załatwić?

– Gdybym miała szukać czegoś optymistycznego, to powiem o konsekwencjach wystąpienia z 18 stycznia w sprawie przeszkód prawnych w przekazywaniu darowizn w postaci leków i wyrobów medycznych przez organizacje pożytku publicznego.

Chodzi o to, że Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy groziła kara za przekazanie szpitalom pomp insulinowych, na co zbierała pieniądze?

– Nie tylko. Chodziło również o hospicja. Dobrze, że przynajmniej to udało się wyprostować. Ale moja korespondencja z Ministerstwem Zdrowia wymaga komentarza. Na wystąpienie z 18 stycznia odpowiedź dostałam „już” 3 kwietnia. Ta odpowiedź przychyliła się do mojego wniosku i sekretarz stanu poinformował mnie, że „prowadzona jest analiza przepisów, która ma na celu skorygowanie zapisów, przysparzających trudności w ich stosowaniu”.
Od wielu lat uczę studentów prawa. Gdyby student mi powiedział, że potrzebuje kilku miesięcy na przeanalizowanie art. 49 ust. 3. ustawy, to bym go zdyskwalifikowała. W piśmie zapowiedziano pilne prace, po czym zapadła cisza.
Po upływie kilku miesięcy zmuszona zostałam ponownie zapytać resort, ile jeszcze potrwa ta analiza? Na szczęście 27 czerwca pan prezydent podpisał nowelizację ustawy o działalności leczniczej i udało się zapobiec wielu szkodom. 19 lipca otrzymałam pismo od podsekretarza stanu w Ministerstwie Zdrowia, w którego konkluzji stwierdzono, że „powyższa nowelizacja powinna prowadzić do wyeliminowania wskazywanych przez Rzecznika wątpliwości interpretacyjnych wyłaniających się na tle dotychczasowego brzmienia art. 49 ust. 3. ustawy”.
Oczekiwałam jednak od ministra odpowiedzi, kto był autorem pierwotnego zapisu o podmiotach leczniczych prowadzących działalność non profit. Gdyby ktoś chciał zaszkodzić Ministerstwu Zdrowia, to powinien właśnie taki zapis sporządzić, bo stworzył w ten sposób sytuację, że w świetle prawa trzeba by było pozamykać hospicja. Myślę, że jesteśmy zbyt łagodni dla autorów takich zapisów. Media zadowalają się krytyką jedynie konstytucyjnego ministra.

Zapewniam Panią, że trudno się dowiedzieć, kto jest autorem jakiegoś zapisu ustawy. Proces stanowienia prawa przy całym pakiecie ustaw zdrowotnych był niejasny. Bywało, że posłowie koalicji rządzącej w trakcie prac w komisji zgłaszali poprawki, których nawet sami nie rozumieli. Nawet jeśli była dyskusja nad sensem tych poprawek, nie miała znaczenia w głosowaniu.

– Rozumiem, że minister Arłukowicz wiele rzeczy zastał. Ale liczyłam, że rozliczy osoby odpowiedzialne za błędy. Miałam też nadzieję, że pani marszałek coś o tym powie. Nie mamy gwarancji, że to się znowu nie powtórzy.

Jestem pewna, że się powtórzy. Ustawa o działalności leczniczej jest w dalszym ciągu zagrożeniem dla obywateli. Wkrótce możemy być świadkami likwidacji szpitala, jedynego na danym terenie, potrzebnego lokalnej społeczności, ze względu na jedyne kryterium – wyłącznie ekonomiczne. To jest błąd systemowy. Bo powinno być tak, że jeśli szpital jest niezbędny, ale przynosi straty, to zmienia się organizację jego działania, przeprowadza restrukturyzację, wymienia zarząd, ale nie likwiduje szpitala.

– Tu mam kłopot, nie chcę bowiem wchodzić w polityczną ocenę ustawy. Uważam, że system ochrony zdrowia powinien zapewnić obywatelom równy dostęp do leczenia. Przed laty jednak kilkakrotnie zyskali pomoc państwa ci, którzy się beztrosko zadłużali, a ci, którzy się starali, zostali ukarani jej brakiem. To była zgubna ścieżka, bo pokazano w ten sposób, że nie opłaca się dobrze zarządzać.

Ale zapewne będzie Pani musiała interweniować, kiedy mieszkańcy jakiegoś powiatu zostaną pozbawieni realnego dostępu do leczenia.

– Jeszcze nie mam sygnałów na ten temat, będę je prawdopodobnie miała dopiero za rok czy dwa. I dopiero wtedy mogę podjąć działania. Media są w szczęśliwszej sytuacji ode mnie, bo mogą działać wyprzedzająco.
Jednak dotychczasowe doświadczenia z ustawą o refundacji i ustawą o działalności leczniczej pokazują, że prawo powstające w resorcie zdrowia może mieć poważne mankamenty i należałoby się zastanowić, jak temu zapobiegać. Myślę, że wspomniane ochłodzenie relacji RPO z ministrem zdrowia nastąpiło wtedy, kiedy napisałam, co sądzę o komunikatach i umieszczaniu ich na stronie internetowej resortu parę minut przed północą.

Czy systemowo RPO może uczestniczyć w opiniowaniu projektów aktów prawnych?

– Rzecznik jest organem kontroli publicznej, dlatego nie może uczestniczyć w opiniowaniu projektów w trakcie ich przygotowywania. Natomiast zawsze jestem gotowa do udzielenia odpowiedzi na zadane mi pytania.
Premier, prezydent i parlament mają co najmniej 3 niezależne źródła informacji. NIK kontroluje sposób wydawania pieniędzy, RPO odpowiada, jak są przestrzegane prawa obywateli, a służby specjalne mają dbać o bezpieczeństwo państwa. Z tych 3 źródeł informacji powinna wynikać odpowiednia korekta polityki państwa.
Jest ważne, by parlament i rząd mieli świadomość, że otrzymują niezależną informację, bo zazwyczaj każdy minister broni swego resortu, a zaniedbania przedstawia jako celowe ataki mediów bądź przeciwników politycznych.

Mamy jeszcze Rzecznika Praw Pacjenta. Odnoszę wrażenie, że ten rzecznik bardziej jest rzecznikiem ministra zdrowia niż pacjentów. Bardzo się pilnuje, by nie krytykować kiksów prawnych, które bezpośrednio dotykają pacjentów. Czy nie uważa pani, że RPP powinien działać przy RPO?

– Często się zdarza, że biuro RPP jest mylone z moim urzędem. Dostaję np. skargę, że nie odpisałam jakiemuś pacjentowi, po czym okazuje się, że jego list trafił do rzecznika praw pacjenta. Cały kłopot polega na tym, że nazwa Rzecznik Praw Pacjenta jest myląca. To jest pełnomocnik ministra zdrowia do spraw pacjentów. Mamy już w Polsce 16 najróżniejszych rzeczników, kiedy w istocie jest ich tylko dwóch – Rzecznik Praw Obywatelskich i Rzecznik Praw Dziecka. To są konstytucyjni, niezależni rzecznicy. Natomiast pełnomocnicy do spraw kontaktów z obywatelami (pacjentami, konsumentami etc.) powinni być w administracji, tylko powinni się inaczej nazywać. Moim postulatem jest uporządkowanie tej sytuacji, ale proszę tego w żadnym wypadku nie rozumieć jako dążenie do „wchłonięcia” innych rzeczników. Tak sobie tylko marzę, że gdybym miała więcej osób, to chętnie częściej występowalibyśmy po stronie pacjentów w precedensowych sprawach sądowych.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Czas pracy osób niepełnosprawnych w szpitalu

Czy niepełnosprawna pielęgniarka lub lekarz mogą pracować w systemie równoważnego czasu pracy i pełnić dyżury medyczne w porze nocnej?

Dlaczego lekarze za dużo pracują?

Niektórzy twierdzą, że z chciwości, inni, że z poczucia misji i obowiązku. Filozofowie sugerują, że może być to skażenie umysłu etosem pracy stworzonym przez tych, co nigdy nie pracowali, a żyli z pracy innych. Psychologowie, że to wynik bardziej wyrafinowanych potrzeb ludzkich.

Rezydentura w USA (cz. 1)

Rezydentura medyczna w Stanach Zjednoczonych, którą ukończyłem ponad 2 lata temu, jest znana polskim lekarzom chyba głównie z filmów. Stąd obraz ten bardzo jest niekompletny. Ja sam już w momencie rozpoczynania pracy zostałem zaskoczony wieloma odmiennościami organizacji służby zdrowia i kształcenia. Gdy po przyjeździe do kraju opowiadałem o przeżyciach, często musiałem wyjaśniać kontekst wypowiedzi. Skoro zatem poproszono mnie o przedstawienie Szanownym Czytelnikom moich doświadczeń w ramach zaledwie dwóch artykułów, skoncentruję się głównie na tych właśnie różnicach. (...)

Absurdy ochrony zdrowia

Szpitale, gabinety i przychodnie bywają wylęgarnią absurdów. Zachłanność, znieczulica i bezmyślność czasem rozwijają się w nich niczym rośliny w szklarni.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Wazektomia – wątpliwości medyczne, etyczne i prawne

Na pytanie, czy wazektomia jest w naszym kraju legalna, trudno uzyskać jednoznaczną odpowiedź. padają sprzeczne opinie i wciąż nie wiadomo, czy jest to tylko problem prawny czy też światopoglądowy? Nikt nie odpowiedział jeszcze na pytanie, czy zdolność płodzenia jest dobrem indywidualnym czy społecznym. Dobrowolna obustronna wazektomia prowadzi do niepłodności. A to jest trwały uszczerbek na zdrowiu. Co do zasady lekarz nawet na prośbę pacjenta nie może mu robić krzywdy. Istnieją wprawdzie procedury przywrócenia drożności nasieniowodów, ale nie gwarantują one płodności. (...)

Rak jajnika – nowe przeciwciało monoklonalne

Wodobrzusze jest w raku jajnika niezależnym złym czynnikiem prognostycznym. Podczas gdy odsetek 5-letnich przeżyć w III i IV stopniu zaawansowania raka jajnika bez wodobrzusza wynosi 45 proc., przy wodobrzuszu obniża się do zaledwie 5 proc. Wiąże się to z faktem, że obecność ascitesu wiąże się zwykle z opornością na leczenie chemioterapią. Obiecujacą opcją terapeutyczną jest stosowanie revomabu (catumaxomab) – przeciwciała trójfunkcyjnego podawanego dootrzewnowo u pacjentów z nowotworami EpCAM-pozytywnymi, kiedy standardowa terapia nie jest już możliwa. (...)

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Postępowanie w udarze mózgu

Chory z klinicznym podejrzeniem udaru mózgu (nagłe, ogniskowe, rzadziej rozlane zaburzenie czynności mózgu występujące bez innej ewidentnej przyczyny niż naczyniowa) musi być natychmiast diagnozowany i leczony w szpitalu (...)

Rzekomobłoniaste zapalenie jelita grubego

Rzekomobłoniaste zapalenie jelita grubego (rzjg) charakteryzuje się biegunką o różnym nasileniu i obecnością na ścianie jelita grubego błon rzekomych. Powstaje w wyniku kolonizacji w jelicie i działania toksyn produkowanych przez Clostridium difficile (C. difficile), po zmianie mikroflory jelitowej w następstwie antybiotykoterapii.

Perspektywy farmakoterapii narkomanii

Rozwój plagi narkomanii pociągnął za sobą w ostatnich piętnastu latach niezwykłą intensyfikację badań tego problemu. Dzięki temu poznano biologiczne mechanizmy działania poszczególnych środków uzależniających, zarówno nielegalnych, takich jak morfina, kokaina, amfetamina, jak i "legalnych narkotyków" – alkoholu i nikotyny. Odkrycia w laboratoriach pozwoliły również na sformułowanie ogólnej teorii uzależnień (...)

Grzybica skóry, włosów i paznokci

W ostatnich latach obserwuje się znaczny wzrost zakażeń skóry dermatofitami oraz innymi grzybami chorobotwórczymi (np. drożdżakami, pleśniowcami). Badania epidemiologiczne wykazały, że grzybicę ma około 10–12% ogółu ludności. Do najważniejszych czynników odpowiedzialnych za tak duże rozpowszechnienie grzybicy należy zaliczyć wpływy środowiskowe, industrializację i urbanizację, częste przemieszczanie się ludności (podróże, wyjazdy służbowe), masowe kontakty (szkoły internaty, zakłady produkcyjne, obiekty sportowe i rekreacyjne, kąpieliska), a także wprowadzenie do produkcji butów i odzieży z materiałów syntetycznych uszkadzających naturalną warstwę naskórka. (...)

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Kiedy podejrzewać guz nerwu VIII?

Guzy nerwu przedsionkowo-słuchowego są nowotworami łagodnymi, rozwijającymi się z osłonek Schwanna. Ich wzrost i ucisk na sąsiadujące struktury w przewodzie słuchowym wewnętrznym, a następnie w kącie mostowo-móżdżkowym stanowi podstawę procesu patogenetycznego, powodującego szereg objawów otologicznych i neurologicznych zagrażających życiu chorego (...)




bot