Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 82–83/2000
z 19 października 2000 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Zreformowany staż podyplomowy lekarza

Lekarz stażysta

1 października br. minie rok od czasu rozpoczęcia przez absolwentów wydziałów lekarskich uczelni medycznych z rocznika '99 stażu podyplomowego według nowych zasad (wg rozporządzenia o stażu podyplomowym lekarza i lekarza stomatologa z dn. 24 maja 1999 r. Dz.U. z 21 czerwca 1999 r. nr 54, poz. 571). Jak z punktu widzenia lekarza-stażysty wygląda jego realizacja oraz jakie są dobre i złe strony zreformowania stażu?

Intencją autorów nowego rozporządzenia była poprawa jakości szkolenia stażystów, którego ukoronowaniem miał być Lekarski Egzamin Państwowy (zgodnie z Ustawą o zawodzie lekarza z 5 grudnia 1996 r. – Dz.U. z 1997 r. nr 28, poz. 152), ostatecznie odsunięty w czasie do 2003 r., w wyniku nowelizacji wspomnianej ustawy – Dz.U. z 2000 r., nr 60, poz. 698.

Pierwsze wzmianki o nowym rozporządzeniu o stażu pojawiły się w 1997 r. Mówiono wówczas o nowych przedmiotach i wydłużeniu stażu do 18 miesięcy. Wieści te budziły wśród ówczesnych studentów, a obecnych stażystów mieszane uczucia. Generalnie jednak panowało zwątpienie w możliwość poprawy poziomu szkolenia w sytuacji, kiedy na stażu znajdą się dwa roczniki stażystów, co byłoby szczególnie uciążliwe w oddziałach psychiatrycznych i intensywnej opieki medycznej, których liczebność jest zdecydowanie mniejsza w porównaniu z innymi oddziałami.

Obawy te zostały przedstawione w piśmie skierowanym do Ministerstwa Zdrowia przez Komisję ds. Wyższego Szkolnictwa Medycznego Parlamentu Studentów RP. Niestety, jak zwykle, pismo pozostało bez odpowiedzi.

Na papierze program i założenia dotyczące sposobu szkolenia młodych lekarzy wyglądały imponująco, jednak ich realizacja, jak większość innowacji w dziedzinie ochrony zdrowia, pozostawiała wiele do życzenia. Już na samym początku pojawiły się problemy natury organizacyjnej. Duża część stażystów nie miała podpisanej umowy o pracę nawet przez kilkanaście tygodni, co oznaczało brak ubezpieczenia zdrowotnego. Częste były przypadki formułowania umów na starych zasadach, za niższe, "stare" wynagrodzenie.

Wiele jednostek nie spełniało też kryteriów niezbędnych do prowadzenia stażu podyplomowego, zapisanych w rozporządzeniu.

Od samego początku, aż do dzisiaj, istniały i istnieją opóźnienia w przekazywaniu pieniędzy na pensje dla stażystów i wynagrodzenia dla koordynatorów i opiekunów. Przez długi czas nie otrzymywali oni zresztą w ogóle wynagrodzenia za opiekę nad stażystą. Niektórzy twierdzą, że do tej pory nie otrzymali ani grosza za swoją pracę. Otwarte pozostaje więc pytanie, czy pieniędzy nie przekazało ministerstwo, czy też zaginęły one na linii dyrekcja-ordynator-opiekun? Zdarzały się też przypadki, w których pracodawcy rezygnowali ze szkolenia stażystów, ponieważ nie otrzymywali pieniędzy na ich pensje.

Do dziś nie ma pieniędzy na prowadzenie szkoleń z prawa medycznego, bioetyki, ZUS i orzecznictwa. Dlatego w niektórych miastach szkoleń takich jeszcze się nie prowadzi.

W rozporządzeniu nie przewidziano niezbędnych środków na delegacje dla stażystów odbywających staże cząstkowe poza miejscem zatrudnienia. W związku z tym zdarza się, że pracodawcy nie chcą pokrywać kosztów przejazdu, co przy pensji stażysty stanowi bardzo duże obciążenie finansowe, zwłaszcza w przypadku staży kilkutygodniowych, jak np. na psychiatrii czy OIOM-ie.

Obecne rozporządzenie nie przewiduje sytuacji, w której stażysta z powodów losowych zmuszony jest do zmiany miejsca zamieszkania i odbywania dalszej części szkolenia w innej części kraju. Wszystko jest uzależnione od dobrej woli dyrekcji ZOZ-u i koordynatora. Zdarzały się jednak przypadki odmowy przeniesienia.

Lekarze stomatolodzy mają problemy z wykonaniem zabiegów i procedur niezbędnych do zaliczenia stażu, gdyż nie przyznano na to żadnych środków finansowych dla zatrudniających ich ośrodków.

Kontrowersyjnym punktem są dyżury lekarskie płatne w ramach wynagrodzenia. Interpretacja tego zapisu była i jest bardzo różna. Niektórzy pełnią dyżury dobowe lub dwunastogodzinne zamiast ośmiogodzinnych, przewidzianych w programie stażu. Nie przewidziano też możliwości rezygnacji z pełnienia dyżurów przez kobiety w ciąży.

Niespodzianką było powoływanie lekarzy-stażystów na 7-tygodniowe przeszkolenie wojskowe, zgodnie z rozporządzeniem MON z 21 października 1999 r. Osoby te zmuszone zostały do zawieszenia odbywania stażu. Wiązało się to z pozbawieniem ich de facto urlopu wypoczynkowego, w celu uniknięcia sytuacji, w której przeszkoleni nie zdążyliby ukończyć stażu i przystąpić do najbliższego Lekarskiego Egzaminu Państwowego (LEP), decydującego o przyznaniu prawa wykonywania zawodu lekarza. Poza tym stawiało to grupę tychże 180 stażystów w gorszej sytuacji w porównaniu z pozostałymi, ze względu na mniejszą ilość czasu na przygotowanie się do egzaminu.

Piszę o tym w czasie przeszłym, gdyż LEP nie będzie już dotyczył obecnego i dwóch następnych roczników stażystów. Sprawa ta jednak powróci nieuchronnie w 2003 r., jeśli nie zmienią się przepisy. Według projektu przygotowywanego przez Ministerstwo Zdrowia, lekarze po odbyciu przeszkolenia nie będą mieć praktycznie żadnych szans, aby zdążyć na egzamin odbywający się po stażu (staż ma trwać 13 miesięcy wraz z urlopem. Jeżeli nawet zrezygnuje się z całego 4-tygodniowego urlopu i uwzględni, że LEP odbędzie się w najpóźniejszym możliwym terminie, tj. po 2 tygodniach od końca stażu, to i tak będzie to za mało czasu na ukończenie przed egzaminem stażu, wydłużonego o 7-tygodniowe przeszkolenie wojskowe.)

Istotnym zapisem, który moim zdaniem przyczynia się do obniżenia jakości stażu, a przynajmniej – do braku jej poprawy, jest § 6 ust. 2 pkt 1, czyli wymóg posiadania przez podmiot zatrudniający stażystów oddziału intensywnej terapii. Uniemożliwił on szpitalom nie posiadającym tego oddziału szkolenia stażystów, pomimo że do tej pory staż podyplomowy mógł się w nich odbywać. A to z kolei spowodowało kumulację stażystów w dużych szpitalach, zwłaszcza klinicznych, co w przypadku szkolenia jednocześnie dwóch roczników stażystów ma szczególne znaczenie. Duża liczba stażystów, traktowanych często jak studenci, nie wpływa na poprawę jakości kształcenia. Wiadomo, że w małym szpitalu, gdzie pracuje jeden stażysta, może on nabyć zdecydowanie więcej praktyki zawodowej, niż w zatłoczonym specjalizantami, stażystami i studentami oddziale klinicznym.

Z pewnością, w szpitalu powiatowym nie można zobaczyć koronarografii czy przeszczepu serca, ale za to można się zapoznać z praktyczną i realnie dostępną diagnostyką oraz leczeniem najczęściej spotykanych, podstawowych schorzeń. A przecież właśnie w tym celu realizowany jest staż podyplomowy (wg rozporządzenia – jego celem jest doskonalenie i pogłębienie wiedzy teoretycznej oraz umiejętności praktycznych).

Z moich obserwacji, oraz opinii wyrażanych przez koleżanki i kolegów z wielu zakątków Polski, wynika kilka refleksji, nasuwających się po roku od rozpoczęcia kształcenia podyplomowego lekarzy wg nowych zasad.

Myślę, że każdy lekarz pamięta moment, kiedy po zdaniu ostatnich egzaminów mógł powiedzieć do siebie w lustrze: "Dzień dobry, Panie Doktorze!" Nie wiem, jakie odczucia i myśli towarzyszyły dawniej absolwentom wydziałów lekarskich, ale przypuszczam, że były podobne do tych, które towarzyszą dzisiejszym świeżo upieczonym adeptom sztuki medycznej. Są to przede wszystkim: radość z ukończenia tak trudnych studiów oraz obawa, czy dam sobie radę i czy moje umiejętności są wystarczające. Większość moich koleżanek i kolegów, z głowami napchanymi często zupełnie mało istotnymi informacjami, miała nadzieję, że dzięki stażowi stanie się prawdziwymi lekarzami i nabędzie umiejętności, których na studiach, abstrahujących często od praktyki, nie udało się posiąść.

Zderzenie z ponurą rzeczywistością następuje jednak natychmiast: po przyjściu do szpitala, pełni zapału do pracy i nauki, dowiadujemy się, że podstawowym obowiązkiem stażysty jest... parzenie kawy, dokumentacja i wypisy. Potem, jak będzie czas, to może będzie szansa na więcej... Mówi się nam, że tak jest od zawsze, bo podstawowym zadaniem stażysty jest prowadzenie dokumentacji medycznej. Zdajemy sobie sprawę, iż tzw. papierkowa robota jest nieodłączną częścią pracy lekarza, a z dokumentacji można się wiele dowiedzieć i nauczyć. Problem jednak w tym, iż często do tego ogranicza się całe szkolenie stażysty.

Sądzę jednak, że nikt nie buntowałby się przeciw tego rodzaju "frycowemu", pod warunkiem, że w zamian za to, w pewnej chwili, usłyszy: "Pokażę ci coś, a następnym razem zrobisz to samodzielnie."

Opiekunowie, choć obecnie już wynagradzani za opiekę nad młodym lekarzem, czasami z przeciążenia nadmiarem obowiązków, a czasem z braku ochoty – pozostawiają najczęściej stażystów samym sobie. Bywa, iż z opiekunem ma się kontakt dopiero przy zaliczaniu stażu cząstkowego. Rzadko trafiają się opiekunowie, którzy z dobrej woli bądź poczucia obowiązku przekazują wiedzę z własnej inicjatywy, pokazują ciekawe przypadki i pomagają doskonalić umiejętności praktyczne lekarza. A z książek tego się nauczyć nie da. Potrzebny jest ktoś, kto rozwieje wątpliwości i poprowadzi rękę.

Oczywiście, niektórzy powiedzą, że wiedzę trzeba zdobywać we własnym zakresie i o nią walczyć, bo zawsze tak było. Ale czy to oznacza, że było dobrze? Można być nie wiadomo jak aktywnym i chętnym do nauki, ale to nie wystarczy, kiedy spotyka się z obojętnością "mistrza". Po pewnym czasie po prostu brakuje już ochoty do narzucania się. Nie każdy jest na tyle śmiały i odporny, aby wiecznie zarzucać pytaniami lekarzy, nie mających ochoty na udzielanie odpowiedzi. A przecież staż podyplomowy ma służyć temu, aby wszyscy młodzi lekarze posiedli pewien podstawowy zakres wiedzy i umiejętności, a nie tylko – jednostki.

Myślę, że w trakcie całego procesu szkolenia lekarza, z różnych względów, zagubiła się istniejąca od pokoleń relacja "mistrz-uczeń". Wynika to prawdopodobnie z braku nawyku przekazywania wiedzy młodszym, ponieważ samemu też trzeba było tę wiedzę zdobywać we własnym zakresie lub "wydzierać" ją innym.

Paradoksem jest zatem fakt, że najwięcej można się na stażu nauczyć od niewiele starszych kolegów, często jeszcze bez specjalizacji, którzy z własnej inicjatywy chcą coś opowiedzieć, pokazać i czegoś praktycznego nauczyć, bo jeszcze samym im się chce i pamiętają, jak to było na stażu.

Nie można jednak powiedzieć, że cały "nowy" staż jest zły. Są też zmiany pozytywne. Przede wszystkim, w porównaniu z poprzednimi rocznikami, wzrosło nieznacznie wynagrodzenie, istnieje program stażu i lista umiejętności, które powinno się opanować; można się na tę listę powoływać, aby pozwolono je wykonać. Niestety, z różnych przyczyn są one obligatoryjne tylko na papierze i trzeba naprawdę być wytrwałym i mieć dużo szczęścia, aby wykonać większość wymaganych zabiegów.

Istniejący program jest spisem jednostek chorobowych właściwie z wszystkich prawie dziedzin medycyny. Uważam zatem, że ze względu na planowany w przyszłości LEP, niezbędne jest jego uściślenie oraz przedstawienie list podstawowych podręczników i banku pytań.

Zupełnie innym problemem jest fakt dość powszechnej wśród opiekunów, a nawet wśród koordynatorów, nieznajomości programu stażu i treści rozporządzenia. Najczęściej to stażyści informują opiekunów o zaistniałych zmianach. Być może jakimś rozwiązaniem byłyby, przynajmniej w okresie przejściowym, szkolenia dla opiekunów, prowadzone przez koordynatorów.

Nowością i bardzo przydatnym punktem stażu podyplomowego są szkolenia z prawa medycznego, orzecznictwa i ZUS. W dzisiejszych czasach ciężko funkcjonować w ochronie zdrowia bez znajomości prawa, dlatego szkolenia te powinny zostać utrzymane. Przydałyby się jednak jakieś podręczniki z tej dziedziny, przygotowywane już pod kątem LEP.

Uważam, że do poprawy jakości kształcenia młodych lekarzy na stażu niezbędne jest wprowadzenie systemu wynagradzania i oceniania jednostek szkolących, czego obecne rozporządzenie niestety nie przewiduje. Musi istnieć system motywujący, aby szpitalom opłacało się szkolenie stażystów oraz żeby istniała możliwość oceny zwrotnej pracodawców i opiekunów przez szkolonych. Wówczas byłaby szansa, że czas spędzony na stażu będzie w pełni wykorzystany do praktycznej nauki zawodu lekarza.

Na pewno przyczyni się do tego coraz większa świadomość absolwentów uczelni medycznych, iż od tego, czego się nauczą na studiach i stażu, będzie zależeć ich status zawodowy i materialny. Widać to gołym okiem na uczelniach i w szpitalach, gdzie przyszłych lekarzy nie zadowala już siedzenie w barze i święty spokój. Mam nadzieję, że już wkrótce przestanie dziwić naszych starszych kolegów stażysta, domagający się, aby nauczyć go wykonywania czynności, których – jak można usłyszeć – "i tak przecież nigdy nie będziesz robić" (w domyśle – po co więc marnować na to czas?).

Zdaję sobie sprawę, że jeszcze dużo wody upłynie, zanim zmieni się podejście do szkolenia lekarzy-stażystów, bo zależeć to będzie od zmiany mentalności szkolących i szkolonych. Na razie jedno jest pewne. Szkolenie lekarza na stażu podyplomowym wymaga dalszych zmian prawnych oraz organizacyjnych. Obecnie staż nadal nie spełnia należycie swojej podstawowej funkcji, tj. praktycznej nauki zawodu lekarza. Ale nawet najlepsze prawo niczego nie zmieni, jeżeli jego realizacja i egzekucja będą nieskuteczne.

Mam jednak nieustanną nadzieję, że poprawa kwalifikacji młodych lekarzy leży w interesie wszystkich, a na pewno w interesie pacjentów.

Pozostaje zatem liczyć na to, że nowy projekt rozporządzenia o stażu podyplomowym usunie wspomniane powyżej niedociągnięcia, a to pozwoli na szybszą poprawę jakości stażu podyplomowego, będącego również przygotowaniem do Lekarskiego Egzaminu Państwowego w przyszłości i rozdziału miejsc specjalizacyjnych.

Życzyłbym koleżankom i kolegom, którzy zaczęli staż od października, aby ich staż przebiegał już bez takiego zamieszania, jakie mieliśmy w ciągu ostatnich 12 miesięcy. Mają na to większe szanse, gdyż "szlak został już częściowo przetarty" przez "starszych" stażystów.




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Artrogrypoza: kompleksowe podejście

Artrogrypoza to trudna choroba wieku dziecięcego. Jest nieuleczalna, jednak dzięki odpowiedniemu traktowaniu chorego dziecku można pomóc, przywracając mu mniej lub bardziej ograniczoną samodzielność. Wymaga wielospecjalistycznego podejścia – równie ważne jest leczenie operacyjne, rehabilitacja, jak i zaopatrzenie ortopedyczne.

Różne oblicza zakrzepicy

Choroba zakrzepowo-zatorowa, potocznie nazywana zakrzepicą to bardzo demokratyczne schorzenie. Nie omija nikogo. Z jej powodu cierpią politycy, sportowcy, aktorzy, prawnicy. Przyjmuje się, że zakrzepica jest trzecią najbardziej rozpowszechnioną chorobą układu krążenia.

Udar mózgu u dzieci i młodzieży

Większość z nas, niestety także część lekarzy, jest przekonana, że udar mózgu to choroba, która dotyka tylko ludzi starszych. Prawda jest inna. Udar mózgu może wystąpić także u dzieci i młodzieży. Co więcej, może do niego dojść nawet w okresie życia płodowego.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

Apteki rok po AdA

Co zmieniło się w aptekach w ciągu roku działania ustawy tzw. apteka dla aptekarza (AdA)? Liczba tych placówek mocno spadła, a „tąpnięcie” dopiero przed nami. Lokalne monopole się umacniają, ceny dopiero poszybują. Według jednych – to efekty tzw. AdA, która ogranicza możliwości zakładania nowych punktów.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Tępy dyżur to nie wymówka

Gdy pacjent jest w potrzebie, nie jest ważne, który szpital ma dyżur. A to, że na miejscu nie ma specjalistów, to nie wytłumaczenie za nieudzielenie pomocy – ostatecznie uznał Naczelny Sąd Administracyjny.

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Leczenie przeciwkrzepliwe u chorych onkologicznych

Ustalenie schematu leczenia przeciwkrzepliwego jest bardzo często zagadnieniem trudnym. Wytyczne dotyczące prewencji powikłań zakrzepowo-zatorowych w przypadku migotania przedsionków czy zasady leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej wydają się jasne, w praktyce jednak, decydując o rozpoczęciu stosowania leków przeciwkrzepliwych, musimy brać pod uwagę szereg dodatkowych czynników. Ostatecznie zawsze chodzi o wyważenie potencjalnych zysków ze skutecznej prewencji/leczenia żylnej choroby zakrzepowo-zatorowej oraz ryzyka powikłań krwotocznych.




bot