Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 71–75/2008
z 29 września 2008 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Homeopatia - ezoteryka czy medycyna?

ks. dr hab. Andrzej Kowalczyk

Leczenie homeopatią wiąże się z przyjęciem filozofii i religii hinduizmu, panteizmu i ezoteryzmu. Tajemne działanie homeopatii przenosi się na chorego i poddaje go wpływowi złego ducha. Poprawie zdrowia fizycznego może towarzyszyć kryzys psychi-czny oraz kryzys w życiu religijnym. Wydaje się, że homeopatia spotyka się z coraz większą akceptacją w środowisku lekarskim w Polsce. Oznaką tego jest stosowanie substancji homeopatycznych przez lekarzy, którzy nie są homeopatami, udział lekarzy w kursach na temat tej metody i pojawienie się w aptekach substancji homeopatycznych – kiedyś były one dostępne tylko w specjalnych aptekach.



Warto się zastanowić, czym jest homeopatia, ponieważ zachodzi podejrzenie, że jest ona praktyką okultystyczną i jako taka może przynosić szkodę pacjentom nie tylko na poziomie fizycznym, ale także duchowym. Homeopatia jest metodą leczenia – jak zobaczymy – bardzo skomplikowaną, odwołującą się do sił nie zbadanych przez naukę. Georgios Vithoulkas, znawca i zwolennik tej metody, który założył w roku 1994 na wyspie Alonissos Międzynarodową Akademię Homeopatii Klasycznej, pisze: "Aby zrozumieć i opanować wiedzę homeopatyczną z tym wszystkim, co w niej najistotniejsze, trzeba poświęcić przynajmniej dwa razy więcej czasu na intensywne kształcenie i praktykę, niż na studia medycyny ogólnej" [1].

W Polsce już w 1892 r. powstało Towarzystwo Zwolenników Homeopatii, które zostało reaktywowane w 1973 r. pod nazwą Towarzystwo Zwolenników Homeopatii Rzeczypospolitej Polskiej. Stara się ono upowszechniać metodę leczenia wynalezioną przez Hahnemanna na terenie naszego kraju. Od 1925 r. istnieje Liga Medicorum Homeopathica Internationalis, skupiająca związki homeopatów z trzydziestu państw. W niektórych krajach homeopatia jest wykładana na wyższych uczelniach i działają kliniki homeopatyczne, m.in. we Francji, Niemczech, Szwajcarii i Stanach Zjednoczonych.

Twórcą homeopatii był lekarz niemiecki dr Samuel Hahnemann (1755-1843). W 1810 r. wydał dzieło pt. "Organon rationelle Heilkunde", które według niego otwierało nową epokę w historii medycyny. Tytuł nawiązywał do sławnego dzieła Franciszka Bacona "Organon", uważanego za fundament nowoczesnej metodologii badawczej. Hahnemann nie tylko krytycznie odniósł się do współczesnej sobie medycyny, ale w ogóle odrzucił dotychczasowe metody stawiania diagnozy i samego leczenia. Twierdził, że medycyna konwencjonalna nie leczy chorób, tylko ich objawy, a leki w niej stosowane właściwie nie pomagają, ale pogarszają stan zdrowia pacjenta. Nową medycynę nazwał Hahnemann homeopatią, od greckich słów "homoion pathos", czyli "podobne cierpienie", ponieważ jedną z jej zasad jest leczenie substancją, która wywołuje objawy podobne do objawów danej choroby. Innymi słowy jest to leczenie "podobnego przez podobne".

Na pomysł tej metody leczenia Hahnemann wpadł czytając raporty angielskiego lekarza Cullena dotyczące leczenia malarii korą chinową. Postanowił zbadać na sobie, jak ów lek może podziałać na człowieka zdrowego i okazało się, że spowodował objawy przypominające malarię: gorączkę, dreszcze i zmęczenie. Z tego faktu wyciągnął wniosek, że lekarstwem na daną chorobę jest substancja wywołująca tę chorobę. Późniejsze badania nie potwierdziły jednak wniosku Hahnemanna: chinina podawana osobom zdrowym wywoływała objawy przez niego opisywane tylko u osób, które były na ten lek uczulone. Hahnemann przyjmując chininę uznał za objawy malarii to, co było jedynie objawami alergii. Można więc powiedzieć, że jego nowa metoda leczenia wywodzi się z błędu w sztuce lekarskiej.

Hahnemann był swoim odkryciem zafascynowany. Zaczął badać na sobie i przyjaciołach wpływ różnych substancji, a objawy skrupulatnie zapisywał. I coraz bardziej utwierdzał się w postawionej tezie, że substancja wywołująca u zdrowego człowieka dane objawy, u chorego je leczy. Niestety, niekiedy podawana choremu substancja homeopatyczna powodowała pogorszenie. Jak bowiem wymioty może leczyć substancja, która je wywołuje? Hahnemann stwierdził, że przyczyną niepowodzenia jest zbyt duże stężenie substancji i postanowił ją rozcieńczać: do jednej kropli dodawał 99 kropel rozpuszczalnika. Wyniki nie były zadowalające, zatem nadal ją rozcieńczał: do kropli dziesięciokrotnie rozcieńczonej dodawał znowuż 99 kropli rozpuszczalnika i tak dalej. Aby uniknąć początkowego ponoć tylko pogorszenia zdrowia pacjenta, coraz bardziej substancję rozcieńczał i doszedł do takiego stopnia rozcieńczenia, że w owym roztworze nie było już pierwotnej substancji. Wówczas jednak (czy tylko wówczas?) roztwór przestawał działać.

Wydawało się, że nowa metoda poniosła klęskę. Hahnemann wpadł wówczas na rewolucyjny pomysł: rozcieńczanie trzeba połączyć z silnym wstrząsaniem. Stokrotnie rozcieńczoną substancję należy sto razy potrząsnąć. Takie rozcieńczenie Hahnemann nazwał pierwszą potencją centyzemalną (C1). Następnie do kropli tak rozcieńczonej substancji dodał 99 kropel rozpuszczalnika i sto razy potrząsnął – otrzymał wtedy drugą potencję centyzemalną (C2). W wyniku trzeciego rozcieńczania jeden milion kropel nowej substancji zawierał tylko jedną kroplę pierwotnej substancji. Hahnemann tego rodzaju rozcieńczanie i potrząsanie powtarzał 30 razy, a później nawet więcej. Był przekonany, że im bardziej rozcieńczona substancja i więcej razy wstrząśnięta, tym mocniejsza – ma większą potencję.

Obecnie w homeopatii rozcieńczenie oznacza się literą D (decymalne). Pierwszy stopień (D1) to rozcieńczenie 1/10 (jedna kropla substancji i 9 kropli rozpuszczalnika). Rozcieńczenie D10 to takie, w którym wśród 10 milionów kropli znajduje się tylko jedna kropla pierwotnej substancji, ale stosowane są jeszcze większe rozcieńczenia – jeden do stu milionów i więcej.

Biorąc pod uwagę tak wielkie rozcieńczenia substancji leczącej, powstaje pytanie, czy w homeopatii istotnie stosuje się zasadę "leczenia podobnym przez podobne", skoro w substancji podawanej choremu najczęściej nie ma już żadnego "podobnego". Leczenie polega na podawaniu choremu rozpuszczalnika, czyli alkoholu zmieszanego z wodą, a jeżeli są to pastylki – na podawaniu cukru mlecznego.

Trzeba wyjaśnić, że substancje nierozpuszczalne homeopaci rozcierają na proszek i mieszają z cukrem mlecznym; jedna porcja substancji i 99 porcji cukru itd. Potrząsanie zastępują rozcieraniem przez jedną godzinę. Po kilku rozcieraniach do substancji dodają rozpuszczalnik i dalej postępują jak z substancjami płynnymi.

A zatem, w jaki sposób taka substancja leczy? Elżbieta Cybulska, autorka książki "Tajemnice medycyny niekonwencjonalnej", zadaje podobne pytanie: "Skąd w takim roztworze działanie lecznicze, skoro nie ma w nim elementów czynnych? To pytanie, mimo wysiłku naukowców, pozostaje na razie bez odpowiedzi" [2].

Nasuwa się refleksja: jeżeli w substancji mającej leczyć nie ma lub prawie nie ma "leku", to zdolność lecznicza tej substancji płynie jedynie z potrząsania. Sam Hahnemann twierdził, że potrząsanie ma większe znaczenie niż rozcieńczanie, ponieważ uwalnia coś dynamicznego.

Wspomniany już Vithoulkas pisze na temat potrząsania: "Nie wiadomo do dzisiaj, w jaki sposób [Hahnemann] doszedł do tego odkrycia. Z pewnością odegrała tu rolę jego subtelna zdolność naukowego myślenia oraz znajomość powiązań fizycznych i metafizycznych" [3]. I dodaje: "W ten sposób udało się Hahnemannowi rozwiązać istniejący od stuleci problem, nad którym bezowocnie pracowały całe pokolenia lekarzy. Aż trudno uwierzyć, że prosty proces rozcieńczania i specjalnego rodzaju wstrząsania substancji, nazywany teraz potencjonowaniem, wzmaga siłę leczniczą łagodząc równocześnie niekorzystne pogorszenie" [4].

Rzeczywiście, trudno uwierzyć, że ten "prosty sposób" jest tak skuteczny. Zwróćmy uwagę, że Vithoulkas odwołuje się do znajomości przez Hahnemanna "powiązań fizycznych i metafizycznych".

Następnym odkryciem Hahnemanna, które miało zrewolucjonizować medycynę, było ścisłe powiązanie objawów choroby z pewnego rodzaju indywidualną wrażliwością człowieka, z jego duchem, duszą i ciałem. Połączenie terminów "duch, dusza i ciało" występuje w nauce św. Pawła i oznacza trzy elementy każdej istoty ludzkiej. W 1 Tes 5,23 czytamy: "Sam duch pokoju niech was całkowicie uświęca, aby nienaruszony duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa". Jednak w nauce św. Pawła trudno dopatrzyć się powiązania zdrowia duszy ze zdrowiem ciała. W tekście chodzi o świętość ciała, o jego ochronę przed grzesznymi uczynkami. Hahnemann źle interpretuje tekst apostoła; według niego leczyć należy całego człowieka, a więc wszystkie trzy jego elementy, leczenie samego ciała nie tylko nie pomoże, ale zaszkodzi. Hahnemann przedmiot leczenia nazywa najczęściej "zasadą życiową" (dynamis). Jest to coś duchowego, dynamicznego, inteligentnego, coś, co kieruje procesami życiowymi w organizmie człowieka. W "Organon" (paragraf 9) pisze: "W stanie zdrowia podobna duchowej siła żywotna (dynamis) ożywiająca materialny organizm rządzi nim jak doskonały zwierzchnik. Utrzymuje ona odczuwanie i działalność wszystkich części żywego organizmu w harmonii, która zmusza do podziwu. Duch obdarzony rozumem, który zamieszkuje organizm, może wtedy swobodnie używać tego zdrowego, żywego narzędzia do osiągnięcia wzniosłego celu ludzkiego istnienia".

Każdy człowiek ma swoją własną, niepowtarzalną "zasadę życiową". Choroba polega na zaburzeniu jej działania. Nie ma chorób nerek, serca, gruźlicy, itd., zawsze jest zakłócenie aktywności owej "zasady życiowej". Leczyć należy nie chorobę nerek czy gruźlicę, ale "zasadę życiową". Ale jak można leczyć "zasadę życiową", która jest i czymś duchowym, i substancją materialną? Hahnemann miesza pojęcia medyczne z teologicznymi i nie zauważa, że chce działać w świecie ducha posługując się narzędziami materialnymi. Czy nie przypomina to praktyk magicznych?

Substancje homeopatyczne nie są lekami na choroby znane w medycynie. Nie ma np. homeopatycznego leku na chorobę nerek czy gruźlicę. Zwolennik homeopatii Robert Zawiślak w swojej książce "Podstawy homeopatii klasycznej" podkreśla tłustym drukiem: "Leki homeopatyczne jako takie, w oderwaniu od konkretnych chorych ludzi, nie istnieją. Istnieją tylko środki lecznicze" [5]. Owe środki lecznicze – substancje homeopatyczne – muszą być dostosowane do ducha, duszy i ciała pacjenta, albo innymi słowy – do jego indywidualnej "zasady życiowej". Hahnemann nauczał, że jak każdy człowiek posiada swój "charakter", tak również poszczególne substancje homeopatyczne posiadają "charakter". Aby substancja zadziałała, charakter substancji i pacjenta powinny być podobne.

Jak znaleźć właściwą substancję homeopatyczną na określone zaburzenia "zasady życiowej"? Trzeba ją wypróbować na zdrowej osobie. Hahnemann badał, jakie dana substancja wywołuje objawy w sferze psychoemocjonalnej, w tułowiu, kończynach i w innych częściach ciała, oraz w jakiej kolejności te objawy występują. Była to ogromna praca. Na przykład zażycie "Belladonny" wywoływało według niego 1442 różne objawy, a zażycie "Nux vomica" – 1267 objawów. W historii homeopatii zbadano setki substancji, niektórym z nich przypisano ponad trzy tysiące różnych symptomów. Objawy te tworzą chorobotwórczy "obraz leku" i jednocześnie określają przypadek do wyleczenia. Homeopata nie mówi o takiej czy innej chorobie, lecz o pacjencie "Belladonna" czy "Nux vomica", albo o typie "Belladonna" itd.

Postawienie diagnozy przez homeopatę jest bardzo trudne, musi on wziąć pod uwagę przynajmniej dziesiątki objawów, a mają one charakter nie tylko fizyczny – także psychiczny. Ktoś, kto przychodzi do homeopaty z bólem, na przykład kręgosłupa, może być zapytany: czy boi się psów, czy boi się ciemności, czy lubi w swoim otoczeniu porządek, czy nie razi go nieporządek, jak na niego wpływa muzyka, czy wystawia nocą nogi spod kołdry? Homeopata musi poznać osobowość pacjenta i dobrze byłoby, żeby wypowiedzieli się o jego temperamencie, przyzwyczajeniach, sposobach zachowania również jego bliscy. Aby dopomóc swoim uczniom w przeprowadzeniu wywiadu z chorymi, Hahnemann sporządził listę stu pytań, które powinni zadać swoim pacjentom. Postawienie diagnozy przez homeopatę i znalezienie odpowiedniej substancji leczniczej wymaga nie tylko długiego i szczegółowego wywiadu, ale także kilku godzin studiowania obrazów leków, czyli dopasowywania objawów chorobowych u danego pacjenta do objawów chorobotwórczych substancji.

Zasadą Hahnemanna było stosowanie jednego leku, takiego, którego "obraz" najbardziej odpowiadał objawom chorobowym. Łączenie dwóch leków uważał za działanie przeciw naturze choroby i w rezultacie szkodzenie pacjentowi. Wielką przeszkodą w wyleczeniu pacjenta było też – według niego – użycie leku niehomeopatycznego. Taki lek może eliminować objawy, ale nie usuwa przyczyn, wskutek czego choroba dalej się rozwija i staje się jeszcze trudniejsza do wyleczenia.

Warto zwrócić uwagę na rolę, jaką w wyleczeniu homeopaci przypisują jakimś tajemniczym duchowym głębiom. G. Vithoulkas pisze: "W zasadzie idealny homeopata jest lekarzem całego człowieka. Odzyskanie wewnętrznej harmonii musi się jednak rozgrywać w tajemniczej umysłowo-duchowej głębi, którą dysponuje tylko sam pacjent" [6]. Zwróćmy uwagę na wzmiankę o "wewnętrznej harmonii". Czy chodzi o harmonię duszy i ciała, czy harmonię poszczególnych organów w ciele? Wiele pojęć w homeopatii jest niejasnych i przypomina filozofię chińską. Starożytni Chińczycy nauczali o harmonijnym krążeniu energii ying i yang w organizmie człowieka.

Według zwolenników homeopatii, przyczyną chorób nie są bakterie czy wirusy, ale siły przeciwne sile życiowej [7]. Hahnemann nazwał je "dynamicznymi czynnikami chorobotwórczymi" (agensami). Znowu mamy tu do czynienia z tajemniczymi "siłami", "dynamicznymi czynnikami", podobnie jak przy potencjonowaniu substancji homeopatycznych.

Niekiedy zwolennicy homeopatii odwołują się do praktyki szczepień ochronnych, gdzie rzeczywiście stosowana jest zasada "podobne przez podobne". Jednak nie mają racji. Aby ochronić przed ospą, wstrzykuje się osłabione zarazki ospy. Organizm człowieka łatwo je zwalcza i jednocześnie uodparnia się na chorobę. W przypadku homeopatii nie chodzi o uodpornienie, lecz wyleczenie: zarazki ospy mają pokonać samą ospę.

Na jakiej zasadzie leczy substancja homeopatyczna? Oto, co sam Hahnemann pisał na ten temat: "(...) homeopatyczny system medyczny rozwija dla swojego własnego, specjalnego użytku, do stopnia, o jakim dotąd nie słyszano, podobne duchowym moce lecznicze surowych substancji za pomocą właściwego sobie procesu, którego nigdy wcześniej nie próbowano, a który powoduje, że substancje stają się niezmiernie i głęboko czynne oraz skuteczne leczniczo, nawet te, które w stanie surowym nie wykazują najmniejszej mocy leczniczej w ludzkim ciele. (...) Ta szczególna zmiana w jakościach ciał naturalnych rozwija uśpione, przez to niepostrzegane, jakby spoczywające w ukryciu, dynamiczne (...) moce, które wpływają na zasadę życia, oddziałują na żywotność" ("Organon...", paragraf 269).

Środki homeopatyczne posiadają więc według Hahnemanna "moce podobne duchowym", a mocy tych nabierają na drodze potrząsania. Znowu Hahnemann wchodzi w świat ducha i świat wiary. Żeby stosować homeopatię, trzeba Hahnemannowi uwierzyć. Warto wspomnieć, że na Międzynarodowym Kongresie Homeopatii w Mantreux w 1960 r. kilkuset lekarzy homeopatów stwierdziło, że "Organon" Hahnemanna jest dla homeopaty tym, czym Biblia dla chrześcijanina. Wiemy, że Biblia nie jest księgą naukową, lecz religijną. Z tego by wynikało, że homeopatia ma coś z religii.

Hahnemann i jego zwolennicy chętnie posługują się terminologią z dziedziny wiary religijnej i ezoteryki, jak: duchowa siła życiowa, harmonia z energią świata, ciało eteryczne itd. Homeopata J. Angerer potrząsanie substancji leczniczej nazywa "świętym aktem", "wyzwalaniem z więzów struktur ziemskich". Jeden z najbardziej znanych homeopatów szwajcarskich dr Adolf Voegeli w artykule na temat działania homeopatii opublikowanym w "Zeitschrift für Klassiche Homöopathie" pisze, że działanie leków homeopatycznych wyższych potencji ma naturę duchową, i że najlepiej je wyjaśnia hinduistyczna filozofia Sankhya [8]. Według niej, człowiek posiada oprócz znanego nam ciała również ciało eteryczne ze specjalnym systemem przekazu energii. Leki homeopatyczne działają bardzo skutecznie właśnie na ten system. Voegeli pisze także o innym systemie energetycznym człowieka, sterującym odczuciami – ciele astralnym. Według Samuela Pfeifera, autora książki "Czy zdrowie za wszelką cenę?" [9], filozofia, która stoi za homeopatią, jest we wszystkich elementach przeniknięta koncepcjami hinduistycznymi i buddyjskimi.

Znawca homeopatii dr H. J. Bopp, autor książki "La Bonne Nouvelle" [10], nie ma wątpliwości, że homeopatia spokrewniona jest z okultyzmem. Sam zresztą Hahnemann twierdził, że zasady tej metody leczenia zostały mu przekazane podczas seansu spirytystycznego. Hahnemann już w młodości przystąpił do wolnomularzy, Jezusa nazywał "Arcyfantastą", natomiast zachwycał się Konfucjuszem. W jednym ze swoich listów pisze o Konfucjuszu: "Można tu wyczytać boską mądrość bez otoczki cudów i bez zabobonów. Ważnym znakiem czasów jest to, że możemy teraz u nas czytać Konfucjusza. Już wkrótce w królestwie szczęśliwych duchów, uścisnę tego dobroczyńcę ludzkości, który wskazał nam prostą drogę do mądrości i prowadził do Boga, już 650 lat przed Arcyfantastą" [11].

W miarę opracowywania swojej metody leczenia Hahnemann stawał się coraz bardziej niecierpliwy, wybuchowy. Nad nim i jego rodziną zawisło jakieś potężne zło. Małżeństwa trzech córek się rozpadły, dwie zostały zamordowane w tajemniczych okolicznościach, jedna zmarła w wieku trzydziestu lat. Jedyny jego syn opuścił żonę i dziecko, i zginął. Biograf Fritsche nie zawahał się napisać, że Hahnemann przekazał synowi coś ze swojej demoniczności.

Homeopatia, tak jak bywa z ruchami religijnymi, podzieliła się na kilka nurtów. Do pierwszego można zaliczyć tych, którzy odmitologizowali homeopatię i nie podają skrajnie rozcieńczonych substancji. Do drugiego należą ci, którzy zgadzają się z Hahnemannem, ale uważają, że w pewnych wypadkach się pomylił i starają się homeopatię uzasadnić naukowo, natomiast trzeci skupia tych, którzy ślepo wierzą mistrzowi i jednocześnie przyznają się otwarcie do wiary w astrologię i praktykują spirytyzm. Oni, w celu znalezienia nowego leku, nie pomijają takich metod, jak seanse spirytystyczne i używanie wahadełka, korzystają też z pomocy osób o zdolnościach medialnych. Wierzą, że takie osoby są wrażliwe na promieniowanie energetyczne ciała ludzkiego i w ogóle różnych materiałów. Kurt Koch – zwolennik homeopatii – pisze: "Medialność sąsiaduje przeważnie z grzechem czarów. Jeśli przodkowie w trzecim, a nawet czwartym pokoleniu byli spirytystami lub magami, albo uprawiali inne formy sztuk okultystycznych, ich potomkowie zwykle posiadają zdolności medialne... Wrażliwość na różdżkę i reakcję wahadełka są zdolnościami medialnymi" [12].

W piśmie parafialnym "Wspólnota Przymorska" (Archidiecezja Gdańska) z października 2002 r. znalazłem interesujące świadectwo osoby, która pracowała w laboratorium homeopatycznym we Francji. Osoba ta informuje, że przed przyjęciem do pracy w laboratorium dyrektor i fundator pytał ją, pod jakim znakiem astrologicznym jest urodzona, co wie na temat astrologii i czy jest medium spirytystycznym? Usłyszał odpowiedź twierdzącą, toteż powierzył jej sekret praktyk laboratorium: – nowe leki są poszukiwane w trakcie seansów spirytystycznych za pomocą osób obdarzonych siłami okultystycznymi. Osoba dająca świadectwo w gazecie stała się chrześcijanką, odrzuciła wszelkie praktyki okultystyczne i także homeopatię.

Wahadełkiem posługują się niekiedy lekarze homeopaci celem znalezienia odpowiedniego leku dla pacjenta. Homeopata Bolte, były pastor, w swojej książce "Von der Pendelvorschung zur Wunderheilung" (Od badań z wahadłem do cudownego uzdrowienia) pisze, że dla znalezienia leku siada z wahadłem przy biurku i bierze do ręki listę Schwabego środków homeopatycznych [13]. Ów Bolte zapewnia, że potrafi naładować duchową mocą leczniczą alkohol znajdujący się w butelce. Ma całe skrzynki buteleczek takich homeopatycznych leków.

Samuel Pfeifer nie chce homeopatii zaliczyć do ezoterycznych metod leczenia, ale zwraca uwagę, że wśród homeopatów nie brak takich, którzy posługują się praktykami okultystycznymi i że niektóre leki homeopatyczne mogą być wzmacniane praktykami okultystycznymi. Dużą rolę destrukcyjną może odgrywać wiara pacjenta w nadnaturalne moce lecznicze homeopatii. Dr Bopp – jak już wspomniałem – zdecydowanie łączy homeopatię z ezoteryką i uważa, że homeopatia jest niebezpieczna, ponieważ stosuje substancje obciążone ładunkiem okultystycznym.


1. G. Vithoulkas, "Prawdziwa homeopatia medycyną przyszłości", Nowy Sącz 1991, s. 24
2. E. Cybulska, "Tajemnice medycyny niekonwencjonalnej", Gdynia 1991, s. 214
3. G. Vithoulkas, dz. cyt. s. 38
4. G. Vithoulkas, dz. cyt. s. 39
5. R. Zawiślak, "Podstawy homeopatii klasycznej", Kraków 1991, s. 10
6. G. Vithoulkas, dz. cyt., s. 74
7. Por. G. Vithoulkas, dz. cyt., s. 49
8. A. Voegeli, "Der Angriffspunkt der Hochpotenzen", w:
Zeitschrift für Klassiche Homöopathie, t. 3, zeszyt 3, 1959
9. S. Pfeifer, "Czy zdrowie za wszelką cenę?", Wrocław 1994
10. H. J. Bopp, "La Bonne Nouvelle", Olivet 1884
11. S. Pfeifer, dz. cyt., s. 88
12. K. Koch, "Okkultes ABC", Laval/Quebec, s. 291
13. Według S. Pfeifera, dz. cyt., s. 99




Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Ubezpieczenia zdrowotne w USA

W odróżnieniu od wielu krajów, Stany Zjednoczone nie zapewniły swoim obywatelom jednolitego systemu ubezpieczeń zdrowotnych. Bezpieczeństwo zdrowotne mieszkańca USA zależy od posiadanego przez niego ubezpieczenia. Poziom medycyny w USA jest bardzo wysoki – szpitale są doskonale wyposażone, amerykańscy lekarze dokonują licznych odkryć, naukowcy zdobywają nagrody Nobla. Jakość ta jednak kosztuje, i to bardzo dużo. Wizyta u lekarza pociąga za sobą wydatek od 40 do 200 $, jeden dzień pobytu w szpitalu – 400 do 1500 $. Poważna choroba może więc zrujnować Amerykanina finansowo, a jedna skomplikowana operacja pochłonąć jego życiowe oszczędności. Dlatego posiadanie ubezpieczenia zdrowotnego jest tak bardzo ważne. (...)

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Pielęgniarka to zawód autonomiczny

Z dr hab. n. hum. Marią Kózką, konsultantem krajowym w dziedzinie pielęgniarstwa, profesorem nadzwyczajnym Uniwersytetu Jagiellońskiego, kierownikiem Zakładu Pielęgniarstwa Klinicznego UJ CM – rozmawia Katarzyna Cichosz.

Pierwsze dziecko z Polski uzbierało 9 milionów na terapię genową SMA

Alex Jutrzenka w Wigilię otrzymał od darczyńców prezent – jego zbiórka na portalu crowfundingowym osiągnęła 100 proc. Chłopiec jako pierwszy pacjent z Polski wyjedzie do USA, do Children’s Hospital of Philadelphia, po terapię genową, która ma zahamować postęp choroby.

Choroby układu dopełniacza

Układ odpornościowy jest strażnikiem zdrowia, ale gdy szwankuje, może stać się zabójcą. Dotyczy to także układu dopełniacza, będącego podstawą wrodzonej odpowiedzi immunologicznej nieswoistej.




bot