Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 51–54/2001
z 5 lipca 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Reforma reformy

Marek Wójtowicz

Upubliczniony 10 czerwca br. SLD-owski program reformy reformy rynku zdrowotnego ściągnąłem sobie z internetu
(www.sld.org.pl) i bardzo starannie przeanalizowałem, odrzucając całą jego przedwyborczą retorykę, wyławiając zaś priorytety i "tylne wyjścia" na wypadek trudności.


Pierwsza ważna sprawa: wdrożenie proponowanych w programie SLD zmian, i to tylko podstawowych z nich, zajmie około 2 lat. Druga ważna sprawa: że nie będzie nagłych zmian z Sylwestra 2001 r. na Nowy Rok 2002, tylko nastąpi ewolucja (łac. evolutio – rozwinięcie), a więc stopniowy proces przechodzenia do stanu doskonalszego. Z optymizmem przyjmuję, że słówko "ewolucja" jest potwierdzeniem, że nie wszystko w dotychczasowej reformie było złe. Nie trzeba więc robić rewolucji. Trzecia ważna sprawa dotyczy sierotki – RUM-u, do której powrócą jej rodzice i nadrobią opóźnienia w rozwoju. Czwarta rzecz – to zmniejszenie liczby płatników poprzez ich likwidację, a następnie – kolektywizację.

O konieczności zmniejszenia liczby płatników mówi się w środowisku menedżerskim od dłuższego czasu. Siedemnaście księstw wymyślających siedemnaście różnych sposobów alokacji pieniędzy na identyczne w każdym z nich choroby, stało się samo w sobie chorą zasadą ustrojową. Zdrowotny solidaryzm społeczny diabli wzięli, bo bogatsze księstwa niechętnie i skąpo dzieliły się i dzielą przychodami z biedniejszymi. Nawet delikatna (za delikatna!) "perswazja" UNUZ nie zapobiega demoralizującym rynek różnicom w poziomie finansowania usług zdrowotnych w regionach bogatych i biednych. Szczególnie widoczne jest to w zozach działających na obszarze dwóch kas: bogatej i biednej. Pomysł zmniejszenia liczby płatników do 4-6 jest więc logiczny, oby tylko było to łączenie bogatych z biednymi, czyli w efekcie – wiązało się – z jakim takim wyrównywaniem przychodów. A że przy tym trzeba zlikwidować kasy, a w ich miejsce powołać nowe instytucje, w mniejszej liczbie? To chyba konsekwencja zapisów polskiego Kodeksu pracy, który tak bardzo chroni pracownika, że planującemu skuteczną zmianę pracodawcy czy reformatorowi pozostaje do zastosowania jedynie art. 361 kp o likwidacji zakładu. Pozwala on bowiem jak miotłą wymieść stare układy kadrowe, a wdrożyć nowe – bez strachu przed sądem pracy. Każdy, najmniejszy nawet, "jednopracownikowy" pracodawca stosuje ten chwyt. Co się zatem dziwić makropolitykom? Niemniej opatrzenie całej koncepcji skrótem FOZ (Fundusz Ochrony Zdrowia) – to strzał kulą w płot. Ciągle myliło się to będzie każdemu (szczególnie słuchaczom i telewidzom) z nielubianym skrótem – FOZZ.

Niejasno określono w programie SLD przyszłość prawie dziesięciu tysięcy nzozów, choć deklaracja oparcia systemu poz na sieci dobrze przygotowanych lekarzy rodzinnych jest sygnałem, że w tym sektorze zmiany prywatyzacyjne są akceptowane. Za to całkiem jasna jest deklaracja utrzymania publicznych szpitali. Nie dziwi ona nikogo, kto lokując w banku oszczędności – ma szansę dostać dodatkowo rocznie 15-17% prywatnej dywidendy, ale kto decydując się na lokatę jako akcjonariusz w sprywatyzowany szpital – ryzykowałby raczej, że pójdzie z torbami.

Nie ma co rozpaczać nad kolejną deklaracją SLD, że prywatne zozy będą stanowiły uzupełnienie systemu (...) opartego przede wszystkim na publicznej służbie zdrowia. W Polsce prawie nie ma prawdziwych, prywatnych zakładów opieki zdrowotnej. Stanowią one wyłącznie "prywatny kwiatek do publicznego kożucha" i istnieją tylko tam, gdzie można spijać w "ludzkich" godzinach zyskowny miodek, zostawiając czarną, całodobową robotę "publicznym". W naszym kraju "w temacie prywatyzacji" dominuje model wynajmowania od publicznego właściciela – samorządu – medycznych zasobów lokalowo-sprzętowych, czyli tzw. prywatyzacja funkcjonalna. Rzecz polega jednak na tym, żeby ogólnikowymi hasłami wyborczymi nie zniechęcać i nie przyprawiać o bóle stenocardialne całej rzeszy "półprywatnych" właścicieli nzozów, inwestujących ciężkie pieniądze, nierzadko od paru lat, w tę wynajmowaną bazę.

Najbardziej niepokojąca, bo mętna, jest deklaracja, że pośrednikiem w przepływie środków na usługi zdrowotne będą samorządy: wojewódzkie i powiatowe. Ponad setka samorządów trzeciego szczebla, tj. gminnych, też ma swoje placówki zdrowotne. Jak będą dostawać pieniądze: na liczbę mieszkańców, na liczbę łóżek, przychodni, lekarzy, usług czy jeszcze jakoś inaczej? Czy najpierw dostanie wszystko marszałek, weźmie co mu trzeba, i jakąś tam resztkę odeśle niżej? A jak alokacja będzie na liczbę mieszkańców – to powstanie pytanie: czyi są ci mieszkańcy: wójta, starosty czy marszałka? I kto dostanie na leczenie "miastowych": prezydent czy burmistrz? Nie wspomnę już o mieszkańcach "resortowych i mundurowych". I czy chętnie będą samorządy – właściciele zadłużonych szpitali – dzielić się środkami z okolicznymi nzozami?

Szczęście, że jako "furtka bezpieczeństwa" znalazły się w deklaracji SLD słowa: "ewolucja" i "około dwa lata". Bo im dalej w las – tym więcej drzew. Może się okazać, że na skraju lasu są miękkie lipy, a sękate, twarde dęby – tylko w samym środku. Będzie więc o czym pisać. A i zawodowe, profesjonalne zarządzanie coraz bardziej będzie w cenie. No bo i składka ma wzrosnąć do 2004(?) lub 2006(?) roku do całych 9% – niczym bardzo późna marchewka-pięciolatka. Może do tego czasu jakoś przebidujemy?

Marek Wójtowicz




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Reforma systemu psychiatrii zbacza z wyznaczonego kursu

Rozmowa z Markiem Balickim, byłym pełnomocnikiem ministra zdrowia ds. reformy psychiatrii dorosłych i byłym kierownikiem biura ds. pilotażu Narodowego Programu Ochrony Zdrowia Psychicznego na lata 2017–2022, ministrem zdrowia w latach 2003 oraz 2004–2005.

Odmitologizować otyłość

– Większość Polaków uważa, że otyłość to efekt słabej woli. Gdyby podać im hormon głodu – grelinę i zablokować wydzielanie poposiłkowe hormonu sytości – GLP1, nie pohamowaliby się przed kompulsywnym jedzeniem i wciąż byliby głodni. I tak właśnie czują się chorzy na otyłość – mówił podczas konferencji Ekonomia dla Zdrowia prof. Mariusz Wyleżoł. Eksperci wyjaśniali, że otyłość jest chorobą, którą trzeba leczyć.

Protonoterapia. Niekończąca się opowieść

Ośrodek protonoterapii w krakowskich Bronowicach kończy w tym roku pięć lat. To ważny moment, bo o leczenie w Krakowie będzie pacjentom łatwiej. To dobra wiadomość. Zła jest taka, że ułatwienia dotyczą tych, którzy mogą za terapię zapłacić.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 

Zmiany skórne po kontakcie z roślinami

W Europie Północnej najczęstszą przyczyną występowania zmian skórnych spowodowanych kontaktem z roślinami jest Primula obconica. Do innych roślin wywołujących odczyny skórne, a występujących na całym świecie, należy rodzina sumaka jadowitego (gatunek Rhus) oraz przedstawiciele rodziny Compositae, w tym głównie chryzantemy, narcyzy i tulipany (...)

Ból głowy u dzieci: niedoceniany problem

Paluszek i główka to szkolna wymówka. Każdy zna to powiedzenie. Bywa używane w różnych kontekstach, ale najczęściej jest komentarzem do sytuacji, gdy dziecko skarży się na ból głowy i z tego powodu nie chce iść do szkoły lub wykonać jakiegoś polecenia rodzica. A może jest tak, że nie doceniamy problemu, którym są bóle głowy u dzieci?

Kongres Zdrowia Publicznego 2022

W jakiej sytuacji po bez mała trzech latach pandemii znajduje się system ochrony zdrowia w Polsce? Co ze zdrowiem publicznym, poddanym przeciążeniom pandemii COVID-19 oraz skutków wojny w Ukrainie? Czy możliwe jest funkcjonowanie i zarządzanie wrażliwym dobrem, którym jest zdrowie i życie, w warunkach permanentnego kryzysu? Te, i nie tylko te, pytania mocno wybrzmiewały podczas IX Kongresu Zdrowia Publicznego (8–9 grudnia, Warszawa).

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.




bot