Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 85–88/2003
z 6 listopada 2003 r.


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Korupcja:

Mały przegrywa

Dorota Pilonis

Wielkie koncerny, zarówno farmaceutyczne, jak i produkujące sprzęt medyczny czy diagnostyczny, w walce o rynki zbytu są bezwzględne. Wejście w spółkę z gigantem dla małej firmy zazwyczaj źle się kończy. Czy jednak te małe są w stanie konkurować z potentatami na rynku medycznym?

Rynek diagnostyczny staje się coraz bardziej atrakcyjny dla biznesu. Zwłaszcza że nowe zasady kontraktowania usług w podstawowej opiece zdrowotnej obligują lekarzy do przeznaczania 10% stawki kapitacyjnej na badania diagnostyczne. Można założyć, że połowę tej kwoty lekarze poz przeznaczą na badania laboratoryjne. Jeśli pomnożymy ją przez liczbę ubezpieczonych, da to brutto ponad 30 mln zł miesięcznie. A są to tylko pieniądze z badań zlecanych przez lekarzy poz. Na badania kierują zaś także specjaliści, lekarze medycyny pracy, szpitale. Część pacjentów robi je również na własne życzenie.

Na polskim rynku diagnostycznym działa już kilka dużych firm zagranicznych, które zamierzają przejąć nad nim całkowitą kontrolę. Aby to osiągnąć, niektóre łamią prawo i zasady etyki biznesu.

Duży może więcej

Chcąca zachować anonimowość diagnostka (dane znane redakcji) ze łzami w oczach opowiada, jak jedna z takich firm pozbawiła ją pracy i dorobku życia. Kiedy to wspomina, trzęsą się jej ręce.

W latach osiemdziesiątych zajmowała się wdrażaniem zestawów izotopowych w diagnostyce, pracując w Instytucie Badań Jądrowych w Świerku. Siedem lat temu Instytut zakupił od jednego z dużych koncernów sprzęt do badań diagnostycznych.

- Za każdym razem, kiedy przedstawiciele firmy przyjeżdżali w związku z awarią urządzenia, dopytywali się, ilu mamy klientów i przyglądali, jak wszystko u nas działa – wspomina. Z usług laboratorium Instytutu korzystało w 2000 r. ponad 300 zozów, a obrót miesięczny wynosił ok. 300 tys. zł. Półtora roku później prokurenci koncernu otworzyli podobne laboratorium w Krakowie.

W tym czasie laboratorium przy Instytucie zaczęto prywatyzować. Koncern zaproponował spółkę. Diagnostka, zagrożona utratą pracy, zamierzała zorganizować prywatne laboratorium, była więc propozycją zainteresowana. Żeby otworzyć laboratorium, trzeba dysponować gotówką około 80 tys. zł. Spółka wydawała się doskonałym rozwiązaniem.

Nie tak miało być

W nowo powstałej firmie diagnostka sprawowała funkcję prezesa. Objęła 40% udziałów, pozostałe były własnością prokurentów koncernu. Firma znalazła lokal w jednym z instytutów medycznych w Warszawie.

- Za trzy tygodnie miał się dopiero rozpocząć przetarg, a my już instalowaliśmy sprzęt i rozpoczynaliśmy pracę. Przerwa w działaniu mogłaby spowodować utratę klientów – opowiada była prezes.

- Któregoś dnia przyjechali panowie z firmy i kazali mi zapakować w kopertę 3,5 tys. zł. Powiedzieli, że to dla dyrektora instytutu za wygrany przetarg na lokal. Nie chciałam w tym uczestniczyć. Przypomnieli mi, że mam tylko 40% udziałów. Zażądałam, by pieniądze pobrali jako zaliczkę, z której będą się musieli później rozliczyć. Jak się potem dowiedziałam, do przetargu o lokal stanęły dwie firmy. Ta druga też była własnością prokurentów koncernu.

Następną kopertę zabrali dla sanepidu, później kolejną, żeby przyspieszyć wpis do rejestru nzozów. Pieniądze te rozliczali jako umowy zlecenia dla swoich pracowników z innych spółek oraz ich delegacje do pracy w Warszawie.

Współudziałowcy z koncernu ustalili wcześniej, jeszcze przy organizacji spółki, że będą dostarczać spółce-córce zestawy do badań po bardzo niskich cenach. Na tej podstawie podpisane zostały umowy ze szpitalami i oszacowano koszty usług.

Zaproponowane szpitalom ceny były znacznie niższe od funkcjonujących na rynku i oferowanych przez konkurencyjne firmy.

- Po otrzymaniu pierwszych faktur zorientowałam się, że ceny, po jakich kupujemy zestawy, są o 40% wyższe, niż uzgodniliśmy. Wspólnicy stwierdzili, że nie było żadnych wcześniejszych ustaleń – mówi współwłaścicielka firmy. Laboratorium było więc od początku deficytowe. Szpitale płaciły za badania mniej niż płaciło laboratorium za same materiały potrzebne do ich wykonania.

- Żeby utrzymać firmę, brałam kredyty z banku i udzielałam jej prywatnych pożyczek. Wspólnicy też wspierali firmę pożyczkami, bo miesięczny deficyt sięgał 60 tys. zł, wliczając w to czynsze i płace pracowników – wspomina.

Wspólnicy nie obniżyli kosztów zestawów, a ceny usług dla szpitali nie zostały podniesione. Prokurenci koncernu zaproponowali natomiast wspólniczce wykup jej udziałów w firmie.

Obiecanki cacanki

Faxem nadeszła propozycja, w której firma-matka zobowiązała się wykupić udziały byłej prezes za kwotę równą wniesionej, czyli 20 tys. zł, oddać pożyczkę udzieloną firmie w wysokości 60 tys. zł oraz wypłacać co miesiąc uzgodnioną kwotę za to, że klienci pozostaną wierni firmie.

Diagnostce zaproponowano zatrudnienie na stanowisku dyrektora administracyjnego laboratorium. Roztrzęsiona na dowód pokazuje fax, który przechowuje do dziś.

Na początku ubiegłego roku była udziałowiec firmy sprzedała swoje udziały, podpisując umowę o pracę.

- Kiedy przyszłam do pracy, zastałam wymienione zamki. Zadzwoniłam i zapytałam, co to ma znaczyć? Powiedziano mi, że rozwiązano ze mną umowę o pracę z powodu restrukturyzacji i likwidacji stanowiska. Dawni wspólnicy powiadomili mnie również, że rezygnują ze świadczenia przeze mnie pracy w okresie wypowiedzenia. Obiecanej co miesiąc kwoty (za stałych klientów) nie dostałam ani razu. Stwierdzono, że były to tylko luźne propozycje, teraz już nieaktualne – skarży się była współwłaścicielka. Dodaje, że niektórzy klienci przyznali się jej, że przedstawiciele firmy byli u nich z kopertami, które miały być dodatkowym argumentem przywiązującym ich do korzystania z usług laboratorium.

Napisała pismo do siedziby koncernu zagranicą, ale nie otrzymała nigdy odpowiedzi. Teraz adwokat dochodzi jej praw w sądzie.

Poszkodowana twierdzi, że nie jest jedyną osobą oszukaną przez podobną firmę. Inny właściciel laboratorium, który wszedł w spółkę z prokurentami koncernu i początkowo także został wiceprezesem firmy, również został oszukany. Stracił klientów, obecnie prowadzi punkt pobrań. – I tak jest w lepszej sytuacji niż ja, bo pracuje w zawodzie – mówi z goryczą była diagnostka.

Jak się nie dać?

Krajowa Izba Diagnostów twierdzi, że monopol firm dystrybuujących sprzęt diagnostyczny jest realnym zagrożeniem dla małych laboratoriów.

Firmy takie zakładają duże, centralne laboratoria, a w szpitalach i przychodniach – punkty pobrań. Oferują zaniżone ceny badań i do tego atrakcyjne rabaty. Według specjalistów z Izby, są to nie tylko działania dumpingowe, ale powodujące też zwiększenie liczby nieprawidłowych wyników badań. Tzw. błąd przedlaboratoryjny powstaje bowiem właśnie na skutek złych warunków transportu albo zbyt długiego czasu pomiędzy pobraniem materiału a jego badaniem. Firmy dążące do uzyskania monopolu osiągają duże zyski m.in. poprzez redukcję personelu, często połączoną z obniżaniem standardów jakości badań.

Sposobem na uniknięcie skutków przejmowania laboratoriów przez firmy produkujące aparaturę i odczynniki jest, zdaniem Izby Diagnostów, utrzymanie istniejącej sieci laboratoriów przy zozach. Ich pracownicy, tworzący spółki, mogą się stać konkurencyjni wobec monopolistycznych firm zaopatrujących laboratoria w aparaturę diagnostyczną.

Dyspozycyjność małych laboratoriów w nagłych przypadkach, dobra dostępność dla pacjentów i lekarzy, dbałość o jakość badań – powinny, zdaniem korporacji zawodowej diagnostów laboratoryjnych, być brane pod uwagę przez NFZ, który ma przecież decydować, jakie laboratoria będą świadczyć usługi w ramach ubezpieczenia zdrowotnego.

Fundusz – płatnik i organizator zabezpieczenia usług zdrowotnych – powinien też ich zdaniem zadbać o diagnostykę odpowiedniej jakości także w trosce o oszczędną farmakoterapię zarówno ambulatoryjną, jak i szpitalną. Zła diagnoza pociąga bowiem za sobą utopione koszty terapii.

Pozostaje jednak obawa, że w Funduszu również mogą się pojawiać smutni panowie z kopertami. Czy małe laboratoria mają jeszcze szanse wobec wymowy białej koperty?




Najpopularniejsze artykuły

Ile trwają studia medyczne w Polsce? Podpowiadamy!

Studia medyczne są marzeniem wielu młodych ludzi, ale wymagają dużego poświęcenia i wielu lat intensywnej nauki. Od etapu licencjackiego po specjalizację – każda ścieżka w medycynie ma swoje wyzwania i nagrody. W poniższym artykule omówimy dokładnie, jak długo trwają studia medyczne w Polsce, jakie są wymagania, by się na nie dostać oraz jakie możliwości kariery otwierają się po ich ukończeniu.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Diagnozowanie insulinooporności to pomylenie skutku z przyczyną

Insulinooporność początkowo wykrywano u osób chorych na cukrzycę i wcześniej opisywano ją jako wymagającą stosowania ponad 200 jednostek insuliny dziennie. Jednak ze względu na rosnącą świadomość konieczności leczenia problemów związanych z otyłością i nadwagą, w ostatnich latach wzrosło zainteresowanie tą... no właśnie – chorobą?

Najlepsze systemy opieki zdrowotnej na świecie

W jednych rankingach wygrywają europejskie systemy, w innych – zwłaszcza efektywności – dalekowschodnie tygrysy azjatyckie. Większość z tych najlepszych łączy współpłacenie za usługi przez pacjenta, zazwyczaj 30% kosztów. Opisujemy liderów. Polska zajmuje bardzo odległe miejsca w rankingach.

Testy wielogenowe pozwalają uniknąć niepotrzebnej chemioterapii

– Wiemy, że nawet do 85% pacjentek z wczesnym rakiem piersi w leczeniu uzupełniającym nie wymaga chemioterapii. Ale nie da się ich wytypować na podstawie stosowanych standardowo czynników kliniczno-patomorfologicznych. Taki test wielogenowy jak Oncotype DX pozwala nam wyłonić tę grupę – mówi onkolog, prof. Renata Duchnowska.

W jakich specjalizacjach brakuje lekarzy? Do jakiego lekarza najtrudniej się dostać?

Problem z dostaniem się do lekarza to dla pacjentów codzienność. Największe kolejki notuje się do specjalistów przyjmujących w ramach podstawowej opieki zdrowotnej, ale w wielu województwach również na prywatne wizyty trzeba czekać kilka tygodni. Sprawdź, jakich specjalizacji poszukują pracodawcy!

10 000 kroków dziennie? To mit!

Odkąd pamiętam, 10 000 kroków było złotym standardem chodzenia. To jest to, do czego powinniśmy dążyć każdego dnia, aby osiągnąć (rzekomo) optymalny poziom zdrowia. Stało się to domyślnym celem większości naszych monitorów kroków i (czasami nieosiągalną) linią mety naszych dni. I chociaż wszyscy wspólnie zdecydowaliśmy, że 10 000 to idealna dzienna liczba do osiągnięcia, to skąd się ona w ogóle wzięła? Kto zdecydował, że jest to liczba, do której powinniśmy dążyć? A co ważniejsze, czy jest to mit, czy naprawdę potrzebujemy 10 000 kroków dziennie, aby osiągnąć zdrowie i dobre samopoczucie?

Onkologia – organizacja, dostępność, terapie

Jak usprawnić profilaktykę raka piersi, opiekę nad chorymi i dostęp do innowacyjnych terapii? – zastanawiali się eksperci 4 września br. podczas Forum Ekonomicznego w Karpaczu.

Nienawiść zabija lekarzy

Lekarze bywają ofiarami fanatyków, radykałów i niezadowolonych z leczenia pacjentów. Zaczyna się od gróźb, a kończy na nożu, pistolecie czy bombie.

Leki przeciwpsychotyczne – ryzyko dla pacjentów z demencją

Obecne zastrzeżenia dotyczące leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji za pomocą leków przeciwpsychotycznych opierają się na dowodach zwiększonego ryzyka udaru mózgu i zgonu. Dowody dotyczące innych niekorzystnych skutków są mniej jednoznaczne lub bardziej ograniczone wśród osób z demencją. Pomimo obaw dotyczących bezpieczeństwa, leki przeciwpsychotyczne są nadal często przepisywane w celu leczenia behawioralnych i psychologicznych objawów demencji.

Suplementacja kolagenem jako wsparcie zdrowia stawów u osób aktywnych fizycznie

Kolagen to podstawowe białko strukturalne organizmu, które stanowi fundament tkanki łącznej. Odgrywa kluczową rolę w funkcjonowaniu stawów, kości oraz całego układu ruchu. Niestety, naturalna produkcja kolagenu w organizmie zaczyna spadać już po 25 roku życia, co może prowadzić do problemów takich jak ból stawów, sztywność czy ograniczona mobilność. Dla osób aktywnych fizycznie, których stawy są regularnie poddawane zwiększonym obciążeniom, suplementacja kolagenem może być szczególnie korzystna w utrzymaniu zdrowia aparatu ruchu i zapobieganiu kontuzjom.

Lecytyna sojowa – wszechstronne właściwości i zastosowanie w zdrowiu

Lecytyna sojowa to substancja o szerokim spektrum działania, która od lat znajduje zastosowanie zarówno w medycynie, jak i przemyśle spożywczym. Ten niezwykły związek należący do grupy fosfolipidów pełni kluczową rolę w funkcjonowaniu organizmu, będąc podstawowym budulcem błon komórkowych.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Aborcja: Czego jeszcze brakuje, by lekarze przestali się bać?

Lekarze nie powinni się bać, że za wykonanie aborcji może grozić im odpowiedzialność karna, a pacjentkom trzeba zapewnić realny dostęp do świadczeń. Wytyczne ministra zdrowia oraz Prokuratora Generalnego to krok w dobrym kierunku, ale nadal potrzebna jest przede wszystkim regulacja rangi ustawowej – głosi przyjęte na początku września stanowisko Naczelnej Rady Lekarskiej.

Czy NFZ może zbankrutować?

Formalnie absolutnie nie, publiczny płatnik zbankrutować nie może. Fundusz bez wątpienia znalazł się w poważnych kłopotach. Jest jednak jedna dobra wiadomość: nareszcie mówi się o tym otwarcie.

Czy szczoteczka soniczna jest dobra dla osób z aparatem ortodontycznym?

Szczoteczka soniczna to zaawansowane narzędzie do codziennej higieny jamy ustnej, które cieszy się rosnącą popularnością. Jest szczególnie ceniona za swoją skuteczność w usuwaniu płytki nazębnej oraz delikatne, ale efektywne działanie. Ale czy szczoteczka soniczna jest odpowiednia dla osób noszących aparat ortodontyczny? W tym artykule przyjrzymy się zaletom, które sprawiają, że szczoteczka soniczna jest doskonałym wyborem dla osób z aparatem ortodontycznym, oraz podpowiemy, jak prawidłowo jej używać.




bot