Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 23–25/2001
z 22 marca 2001 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Udany tydzień

Marek Wójtowicz

Ten tydzień miałem całkiem udany. Wypadły w szpitalu tylko dwa okna: jedno na trzecim piętrze, w oddziale ortopedii, drugie na parterze, ale nad trawnikiem, więc nawet szyby się nie zbiły. Skończyła się także w tym tygodniu kontrola przeciwpożarowa. Ale że natura nie znosi próżni – jednocześnie zaczęła się kontrola z kasy chorych. W ramach kontroli przeciwpożarowej stwierdzono wiele uchybień. Nie mamy systemu monitoringu przeciwpożarowego, którego założenie kosztuje 700 tys. złotych, brakuje węży strażackich, które ktoś ciągle kradnie z hydrantów szpitalnych. W przypływie rozpaczy nieraz już chciałem wypalać na nich: "spzoz lubartów", żeby dało się zlokalizować złodzieja. Ale to na nic. Jak wyjaśnił mi kontrolujący strażak, węże są używane jako pasy transmisyjne do maszyn rolniczych i tylko w czasie żniw można by złapać złodzieja, a i to raczej hipotetycznie, bo pasy transmisyjne w żniwa są w ruchu i napisu nie dałoby się raczej zauważyć. Szafek z wężami nie można zaś zamknąć na kłódkę, bo musi być natychmiastowy dostęp w razie "godziny P". Strażak poradził, by węże mocno dokręcić do hydrantu, bo wtedy złodziej będzie musiał użyć specjalnego narzędzia "odkręcającego", którego stuk rozniesie się po szpitalu, przywołując dyżurnego portiera. Zapisałem w notesie, by zrobić badania audiometryczne portierom, czy na pewno mają na tyle czuły słuch, żeby dosłyszeć kryminogenne, stukające odkręcanie węża w hydrancie z odległości 300 metrów.

Nie stwierdzono w czasie kontroli także obecności klap dymnych, czyli specjalnych otworów w dachu szpitala. Nikt w czasie budowy szpitala nie zwrócił uwagi, by wykuć takie otwory i zakryć je jakąś przykrywką. Teraz, po 15 latach, czeka nas zatem kosztowne przedsięwzięcie za jakieś 100 tys. złotych. Plamę daliśmy też w temacie naklejek samoprzylepnych ze strzałkami ewakuacyjnymi, które tuż przed kontrolą, jak zameldowała mi pani p-poż (u nas zwana "papużką"), znowu ktoś oderwał, panie dyrektorze. Naklejki przeciwpożarowe samoprzylepne, jak sama nazwa wskazuje, można samemu "odprzylepić" i przyczepić w innym (np. własnym) zakładzie pracy. Przez jakiś czas skutkowało ich przyklejanie z dodatkowym przykręcaniem wkrętami do muru. Spadek cen elektrycznych śrubokrętów i wiertarko-wkrętarko-wykrętarek spowodował, że ten sposób też nie zdaje egzaminu, bo nawet jednorazowego nalepkowo-przeciwpożarowego złodzieja stać na mechanizację kradzieży nalepek. Stąd mój wniosek racjonalizatorski: żeby przeciwpożarowa zieleń odblaskowa nalepek w szpitalach publicznych była ustawowo jaśniejsza niż we wszystkich innych zakładach. Wtedy łatwo zlokalizujemy skradzione nalepki.

W podsumowaniu kontroli próbowałem naiwnie tłumaczyć, że od pięciu lat występujemy o środki na wzmocnienie systemu bezpieczeństwa przeciwpożarowego, ale potrzeby te przegrywają z zakupami respiratorów, aparatów do znieczulenia itp. A jak już, już jest szansa na inwestycje, to trzeba wypłacić trzynastkę albo nową podwyżkę wynagrodzeń. Tłumaczenia nie pomogły. Dostałem mandat i cześć. Żałość tylko bierze, że do mandatów to jestem sam jeden, a do dzielenia pieniędzy spzozu jest tylu chętnych, że krzeseł nie starcza w bibliotece. Na pocieszenie po zapłaceniu mandatu uzyskałem jednak prolongatę zaleceń przeciwpożarowych na jakiś czas.

Pojawiła się też w tym tygodniu kontrola sanepidu, która uparła się ocenić stan sanitarny OIOM. Ordynator błagał, żeby odpuścili, bo dyrekcja nie ma teraz pieniędzy, a remont i tak ma być za pół roku. Odpuścili, o czym poinformował z satysfakcją. Też odetchnąłem i podziękowałem mu za interwencję, bo zaoszczędził chłop jakby nie było 200 tys. złotych, które gromadzę na podwyżki. Ale radość była krótka, bo panie z sanepidu zamiast na OIOM poszły do apteki, gdzie nakazały natychmiastowy remont za ok. 200 tys. złotych. Ręce mi opadły, bo jak mam już wykładać te 200 tys. zł, to wolę na remont OIOM-u, bo w aptece tabletki są w tak mocnych plastikach, że żadna bakteria się nie przeciśnie. Koniec końców podpisałem oświadczenie, że remont apteki wykonam w miarę możliwości w trybie pilnym, czyli znów trochę czasu kupiłem.

Pod względem skarg tydzień też był w miarę udany. Wpłynęły tylko dwie. Pierwsza, telefoniczna, dotyczyła tego, że jeden doktor co i raz wychodzi z poradni do WC, przez co mniej pracuje, a skarżąca (oczywiście, anonimowo) płaci przecież na niego regularnie składkę zdrowotną. Zbadałem sprawę. Doktor, namiętny palacz, co jakiś czas wychodził na papieroska, bo w poradni nie wolno palić. Przypomniały mi się czasy licealne, kiedy na dymka biegało się do kibelka, a nauczyciele namiętnie nas tępili. W rozmowie okazało się, że nie tylko jesteśmy z jednego liceum, ale i obaj mamy ten sam brzydki nawyk. Tylko włosy już krótsze i rzadsze niż wtedy.

Druga skarga dotyczyła wezwania erki do "ogólnego sztywnienia" po wypiciu dwóch kieliszków wódki i wina, co pani doktor z pogotowia zakwalifikowała jako wezwanie niezasadne, czyli do zapłacenia. W wyjaśnieniu pani doktor napisała, że nie tylko wezwanie było niezasadne, ale dodatkowo poczęstowana została słowami na k.... i ch..., zasugerowano jej również, że sama jest więcej niż po dwóch kieliszkach. Pani doktor przytomnie się znalazła, pojechała bowiem do komisariatu i kazała się zbadać na okoliczność alkoholu we krwi, uzyskując dowód, że jest w porządku. Miałem do niej tylko jedną pretensję: że nie wezwała chłopców z alkomatem na miejsce interwencji, żeby przebadali wszystkich pozostałych. Miałbym mocniejsze podstawy do ściągnięcia opłaty. A tak – jedyny zysk, że znowu nas w mediach nie opisali.

W piątek podsumowałem zalecenia pokontrolne i wyszło mi, że na najpilniejsze potrzeba natychmiast 1 mln złotych. W południe spotkałem się ze związkami zawodowymi, które słusznie zażądały ustawowej podwyżki, na którą trzeba w tym roku 3 mln złotych. Po południu napadła na mnie główna księgowa, że musimy natychmiast spłacić choć trochę z 3-milionowego zadłużenia, bo wstrzymują nam dostawy leków. Zaraz potem padła lampa rentgenowska – ale tylko za "głupie" 20 tys. złotych. Aż się zezłościłem na tę lampę: człowiek szuka milionów, a tu jeszcze i to. Przed wyjściem z dyrekcji przejrzałem więc prasę; szczególnie starannie – dodatek "oferty pracy".

Ale i tak, moi drodzy, był to generalnie spokojny i udany tydzień.




Najpopularniejsze artykuły

Münchhausen z przeniesieniem

– Pozornie opiekuńcza i kochająca matka opowiada lekarzowi wymyślone objawy choroby swojego dziecka lub fabrykuje nieprawidłowe wyniki jego badań, czasem podaje mu truciznę, głodzi, wywołuje infekcje, a nawet dusi do utraty przytomności. Dla pediatry zespół Münchhausena z przeniesieniem to wyjątkowo trudne wyzwanie – mówi psychiatra prof. Piotr Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Byle jakość

Senat pod koniec marca podjął uchwałę o odrzuceniu ustawy o jakości w opiece zdrowotnej i bezpieczeństwie pacjenta w całości, uznając ją za niekonstytucyjną, niedopracowaną i zawierającą szereg niekorzystnych dla systemu, pracowników i pacjentów rozwiązań. Sejm wetem senatu zajmie się zaraz po świętach wielkanocnych.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Odpowiedzialność pielęgniarki za niewłaściwe podanie leku

Podjęcie przez pielęgniarkę czynności wykraczającej poza jej wiedzę i umiejętności zawodowe może być podstawą do podważenia jej należytej staranności oraz przesądzać o winie w przypadku wystąpienia szkody lub krzywdy u pacjenta.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

Leczenie wspomagające w przewlekłym zapaleniu prostaty

Terapia przewlekłego zapalenia stercza zarówno postaci bakteryjnej, jak i niebakteryjnej to duże wyzwanie. Wynika to między innymi ze słabej penetracji antybiotyków do gruczołu krokowego, ale także z faktu utrzymywania się objawów, mimo skutecznego leczenia przeciwbakteryjnego.

Odmitologizować otyłość

– Większość Polaków uważa, że otyłość to efekt słabej woli. Gdyby podać im hormon głodu – grelinę i zablokować wydzielanie poposiłkowe hormonu sytości – GLP1, nie pohamowaliby się przed kompulsywnym jedzeniem i wciąż byliby głodni. I tak właśnie czują się chorzy na otyłość – mówił podczas konferencji Ekonomia dla Zdrowia prof. Mariusz Wyleżoł. Eksperci wyjaśniali, że otyłość jest chorobą, którą trzeba leczyć.

Tępy dyżur to nie wymówka

Gdy pacjent jest w potrzebie, nie jest ważne, który szpital ma dyżur. A to, że na miejscu nie ma specjalistów, to nie wytłumaczenie za nieudzielenie pomocy – ostatecznie uznał Naczelny Sąd Administracyjny.

SALMED musi sprostać wyzwaniom medycyny

Cyberbezpieczeństwo i informatyzacja w ochronie zdrowia, strefa start-upów, oferta programowa dla sektora rehabilitacji – to tylko niektóre z planowanych tematów targów SALMED 2020. Pod lupą ekspertów znajdą się także zmiany w prawie zamówień publicznych. Nie zabraknie również rozwiązań ułatwiających placówkom medycznym wybór sprzętu. Projekt wspierany jest przez kluczowe organizacje w ochronie zdrowia.

Skąd się biorą nazwy leków?

Ręka do góry, kto nigdy nie przekręcił nazwy leku lub nie zastanawiał się, jak poprawnie wymówić nazwę handlową. Nazewnictwo leków (naming) bywa zabawne, mylące, trudne i nastręcza kłopotów tak pracownikom służby zdrowia, jak i pacjentom. Naming to odwzorowywanie konceptu marki, produktu lub jego unikatowego pozycjonowania. Nie jest to sztuka znajdowania nazw i opisywania ich uzasadnień. Aby wytłumaczenie miało sens, trzeba je rozpropagować i wylansować, i – jak wszystko na rynku medycznym – podlega to ścisłym regulacjom prawnym i modom marketingu.

Czy będziemy mądrzy przed szkodą?

Nie może być żadnych wątpliwości: zarówno w obszarze ochrony zdrowia, jak i w obszarze zdrowia publicznego wyzwań – zagrożeń, ale i szans – jest coraz więcej. Dobrze rozpoznawana rzeczywistość okazuje się bardziej skomplikowana, zupełnie tak jak w powiedzeniu – im dalej w las, tym więcej drzew.

Terapia schizofrenii. Skuteczność w okowach dostępności

Pod koniec marca w siedzibie Polskiej Agencji Prasowej odbyła się debata ekspercka pt.: „W parze ze schizofrenią. Jak zwiększyć w Polsce dostęp do efektywnych terapii?”. Spotkanie moderowane przez red. Renatę Furman zostało zrealizowane przez organizatorów Kongresu Zdrowia Psychicznego oraz Fundację eFkropka.

Lekarze, którzy sięgnęli nieba

Na liście osób, które poleciały w kosmos z licencją lekarza są obecnie aż 42 nazwiska. To dużo, biorąc pod uwagę fakt, że udało się to dotychczas tylko 552 osobom.

Osteotomia okołopanewkowa sposobem Ganza zamiast endoprotezy

Dysplazja biodra to najczęstsza wada wrodzona narządu ruchu. W Polsce na sto urodzonych dzieci ma ją czworo. W Uniwersyteckim Szpitalu Dziecięcym pod kierownictwem dr. Jarosława Felusia przeprowadzane są operacje, które likwidują ból i kupują pacjentom z tą wadą czas, odsuwając konieczność wymiany stawu biodrowego na endoprotezę.




bot