Służba Zdrowia - strona główna
SZ nr 1–16/2023
z 19 stycznia 2023 r.

Stuknij na okładkę, aby przejść do spisu treści tego wydania


>>> Wyszukiwarka leków refundowanych


Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Krzysztof Boczek

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.



Żaden kraj nie wydaje na ochronę zdrowia aż tyle co USA. W 2021 r. wydatki Amerykanów na leczenie wzrosły o 2,7% i sięgnęły astronomicznej sumy 4,3 biliona dolarów! To 12 tys. 914 dolarów na Amerykanina! Choć trzeba zaznaczyć, że ta średnia jest de facto wyższa, bo aż 29 mln Amerykanów w 2019 r. w ogóle nie miało żadnej polisy ubezpieczeniowej i lwia ich część nie płaciła za leczenie.

Największa gospodarka na świecie wydaje aż 18,3% swojego PKB na ochronę zdrowia – to monstrualnie dużo. Prawie 2 razy więcej niż średnia dla ponad 40 najbardziej rozwiniętych krajów na świecie – państw OECD. Państwa w tym gronie przeciętnie na ochronę zdrowia wydają 9,7% PKB (jeszcze przed pandemią, w 2019 tylko 8,8%).

100 mln Amerykanów z długami za leczenie!



Leczenie słono kosztuje w USA. Tak słono, że co roku aż 56 mln Amerykanów zaciąga długi na ten poczet, lub zostaje takimi długami obciążona przez placówki zdrowotne. Z tego ok. 11 mln osób zaciąga tzw. chwilówki – wysoko oprocentowane pożyczki (do prawie 30%), by spłacać obciążenia na swoich kartach kredytowych. Według Kaiser Health News, rzesza ok. 100 mln Amerykanów ma obecnie zaciągnięte długi na poczet leczenia – czyli prawie co trzeci mieszkaniec USA.

Miliony z nich muszą sobie ograniczać jedzenie, by starczyło im na opłacenie takiej raty kredytu. Z badań, jakie wykonała KHN i NPR wynika, że w ciągu ostatnich 5 lat ponad połowa Amerykanów miała taki kredyt/ dług na leczenie.

Nic więc dziwnego, że powodem nr 1 dla bankructw indywidualnych w USA są wydatki właśnie na leczenie – stanowią aż 2/3 wszystkich bankructw.

W ostatnich latach ogłasza je... średnio 530 tys. rodzin rocznie! Ale w latach kryzysowych (np. 2009 r.), ta liczba przekraczała nawet 830 tys. Między 2006 a końcem 2021 r. bankructwo indywidualne sądy przyznały aż 15,3 mln Amerykanów! Co do nich doprowadza? Amerykańskie media pełne są opisów skandalicznie wysokich, wręcz kosmicznych rachunków, jakie dostają pacjenci. Często te bezpodstawnie duże kwoty, w wyniku działań prawników pacjentów lub upublicznienia przypadku przez media, są obniżane lub nawet anulowane. W mediach prawnicy doradzają też, co i jak trzeba robić, by albo dostawcy usług medycznych lub ubezpieczyciele nie łupili obywateli.

Opisujemy kilkanaście absurdalnie wysokich rachunków, jakie Amerykanie dostali za usługi zdrowotne, głównie w latach 2021 i 2022.

489 tys. dol. za powietrzne pogotowie



Sean Deines wiosną 2020 r. stracił pracę jako barman – wybuchła pandemia. Pojechał w odwiedziny do ojca w odludnych terenach Wyoming. Źle się poczuł. Trafił do szpitala w Casper, a stamtąd przetransportowali go helikopterem do szpitala Uniwersytetu Kolorado. Tam potwierdziła się wstępna diagnoza: ostra białaczka limfoblastyczna, szybko rozwijający się nowotwór krwi. Sean zdecydował, że wraca do Karoliny Płn. gdzie miałby opiekę rodziny i gdzie działa główna placówka jego ubezpieczyciela. Angel MedFlight zapowiadała, że zaakceptują stawki ubezpieczyciela i pacjent nie będzie musiał dopłacać. Sean poleciał więc z pielęgniarką podającą mu tlen na pokładzie. Miesiąc leczył go szpital, a gdy już się dobrze poczuł, dostał rachunek. I znów źle się poczuł. Bardzo źle: 489 tys. dolarów do zapłaty za lot ok. 2,2 tys. km. W tym było także ok. 70 tys. dol. za krótki odcinek zwyczajnym ambulansem – z lotniska do pobliskiego szpitala.

Stawki horrendalnie wysokie. Jak się później okazało, przejazd z lotniska do szpitala był 30 razy droższy niż standardowo na tej trasie. Co istotniejsze, okazało się, że firma Angel MedFlight wykonała lot, zanim otrzymała potwierdzenie płatności ze strony ubezpieczyciela Blue Cross. Ten zaś, już po wykonanym locie, nie zgodził się na płatność, uznając, że nie było to niezbędne ze względów medycznych. I to mimo iż poprzedni lot – z Casper do Kolorado – firma zgodziła się opłacić bez dyskusji, choć stan pacjenta był wtedy lepszy. Obydwie firmy chciały, by Deines za to zapłacił. Gdy o sprawę zaczęły wypytywać media – Kaiser Health News – nagle rachunki „wyparowały”. Obydwie firmy przeprosiły pacjenta i obiecały, że nie będzie on obciążany żadnymi kosztami.

117 tys. dolarów za urodzenie wcześniaków



Greg i Sugar Bullowie zdecydowali się na dzieci, wybierając surogatkę. Mieszkała dwa stany dalej. Ciąża przebiegała dobrze, do 34. tygodnia. Wtedy matka dostała objawów stanu przedrzucawkowego. Lekarze zarządzili poród. Niemowlaki musiały spędzić ponad tydzień na oddziale intensywnej terapii noworodków w Utah Valley Hospital. Rachunek przyszedł szybko. 117 tys. i 84 dol., z czego para miała pokryć 80 tys. dolarów. Ubezpieczyciel powoływał się na to, że nie dostał ze szpitala dokumentów, które usprawiedliwiają „nagły wypadek”, w jakim doszło do wcześniejszego porodu. Innymi słowy, podważał potrzebę takiego przyśpieszonego zabiegu.

Bullowie wynajęli firmę specjalizującą się w dochodzeniu praw pacjentów dojonych z życiowych oszczędności. Mimo otrzymania dokładnego katalogu dalszych kroków i wymaganych dokumentów, szpital nadal nie chciał przesłać medycznych dokumentów do ubezpieczyciela. Walka trwała. Dopiero gdy bliźniaki miały już 1,5 roku, Bullowie doszli do porozumienia ze szpitalem. Zapłacili jedynie 10% początkowej sumy, jakiej od nich zażądano – ok. 8 tys. dolarów.

85 tys. dol. za operację wyrostka + zabieg z powodu powikłań



Historia Shannona Harnessa – 39-letniego weterana piechoty morskiej – też dowodzi tego, że w USA pacjent nie powinien odpuszczać i musi walczyć o to, by nie przepłacać za horrendalnie zawyżone rachunki.

Harness trafił do szpitala Heart of the Rockies Regional Medical Center z bólem brzucha. Wyszedł z niego z rachunkami na 85 tys. dolarów. Placówka jest non profit.

Co tak drogo? Trzeba było wyciąć mu wyrostek robaczkowy. Po tym relatywnie prostym zabiegu wystąpiło jednak powikłanie – krwiak. Tydzień później więc kolejna operacja. Shannon nie miał ubezpieczenia, więc dostał rachunek ze szpitala na 80 tys. 232 dolary i dodatkowe ponad 5 tys. dol. od konsultowanych specjalistów. Harness nie miał z czego opłacić tak horrendalnie wysokiego rachunku. Najpierw więc, po miesiącach negocjacji, szpital dał mu 30% upustu za to, że były dwie operacje. Potem weteran argumentował, że za drugą nie powinien w ogóle płacić, bo powikłanie wystąpiło z powodu błędów placówki, a nie jego. Cena spadła do 25 tys. dolarów. Wreszcie Harness powołał się na zapisy HealthCare BlueBook, która wskazywała, że takie zabiegi w USA nie powinny kosztować więcej niż 12 tys. dolarów. Szpital zszedł z ceną do 22,3 tys. dolarów. Wtedy Shannon poszedł do mediów. Po tym, jak jego przypadek opisał Kaiser Health News, cena spadła do 19,3 tys. dolarów. Już była ponad 4 razy niższa niż początkowo. I to Harness zamierzał już zapłacić.

48 tys. doarów za 20 minut lotu powietrznym ambulansem



Alvin Letner – emerytowany nauczyciel – w lutym 2019 jechał swoim starym motorem BMW, gdy wyskoczył mu na drogę pies. Uderzenie i hamowanie wyrzuciło go z siodełka. Złamał kręgosłup szyjny, 3 żebra i łokieć. Gdy wyzdrowiał dostał rachunek na 48 tys. 934 dolarów. Tylko za transport lotniczą sanitarką do Freeman Hospital West w Joplin, stan Missouri. Dystans 30 mil, lot trwał 20 minut. Alvin nic nie pamięta z tego transportu – stracił przytomność w wypadku, ale Air Methods twierdzi, że zgodził się na podwyższone koszty i podpisał dokumenty. Ubezpieczyciel nie zgadza się na zapłatę za tak drogą usługę, a obecne prawo federalne w takich sytuacjach zmusza pacjenta do opłacenia różnicy. Letner ma więc zapłacić ponad 40 tys. dolarów za 20-minutowy lot.

W podobnej sprawie z lata 2021 pacjentka chora na koronawirusa miała zapłacić 52 tys. dol. za lot z nią na pokładzie między dwoma szpitalami w Pensylwanii. Ona też nie była świadoma, co się dzieje – była nieprzytomna, gdy za nią podjęto decyzję o transporcie.

38 tys. 398 dolarów za pojedynczy zastrzyk ze starym lekiem na nowotwór



Paul Hindis miał zaawansowanego raka prostaty i był już po kilku fazach leczenia, gdy podano mu 2 razy domięśniowe zastrzyki z leuproreliny przeznaczone do hamowania uwalniania hormonu przez gruczoł krokowy przez trzy miesiące. Rachunek z organizacji non profit za owe 2 zastrzyki – Uniwersytetu Medycznego Chicago – zwalił go z nóg: 73 tys. 812 dolarów. Tymczasem standardowo to w USA kosztuje 2,5 razy mniej – nieco ponad 27 tys. dolarów. Ubezpieczyciel zapłacił prawie 20 tys. dol., zaś Hindis przez rok negocjował obniżenie stawki. Ostatecznie dopłacił tylko 7 tys. dolarów.

Użyty do zastrzyku lek (Lupron Depot) produkowany jest w USA od 1973 r. W Wlk. Brytanii zastrzyk ów kosztuje... 260 dolarów. Jest łatwy do przechowywania, do podania, także przez pielęgniarki, a szpitale w USA chętnie go podają. Bo na tym pojedynczym zastrzyku mogą zarabiać tysiące dolarów.

17 tys. dolarów za wizytę na SOR



Frankie Cook, nastolatka ze szkoły średniej w Rome w stanie Georgia, wpadła autem w poślizg. Jej samochód koziołkował 3 razy zanim zatrzymał się na drzewie. Jej nic się nie stało – miała zapięte pasy, aktywowały się poduszki powietrzne. Tylko bolała ją głowa. Ale ojciec zabrał ją na najbliższy oddział ratunkowy, by sprawdzić czy nie ma wstrząśnienia mózgu – miała mieć wkrótce egzamin. W przychodni Atrium Health Floyd Urgent Care Rome, recepcjonistka oświadczyła im, że nie akceptują ubezpieczeń samochodów – z tego miała zostać opłacona wizyta. Niektóre placówki zdrowia faktycznie nie akceptują ubezpieczeń pojazdów, by nie czekać długo na zwroty kosztów od ubezpieczycieli – to czasochłonne. W oddalonym o milę Centrum Medycznym tej samej firmy, już z SOR-em, przyjęto Frankie Cook na wizytę. Ale w trybie „emergency” – nagłego wypadku. A to oznacza znacząco podwyższone koszty. Wizyta trwała kilka minut. Lekarz obejrzał Frankie, zrobił zapobiegawczo tomografię komputerową głowy i ciała i odesłał do domu z radą, by odpoczęła i wzięła tabletki od bólu głowy. Skan nic poważnego nie wykazał.

Jej ojciec Russell, szybko dostał rachunek. 17 tys. dolarów! 12,5 tys. dol. miała kosztować kilkuminutowa konsultacja (sic!), a ponad 4 tys. dol. – podwójny tomograf (osobno na głowę i ciało). Russel nie zapłacił tego rachunku. Po kilkunastu miesiącach ubezpieczyciel uregulował większość, a Russel zapłacił tylko resztę – 1047 dolarów.

6,6 tys. dolarów za 6 szwów i zastrzyk



Jason i DeeAnn Deanowie prowadzą w stanie Tennessee biznes, który łączy farmę organiczną z konsultingiem nt. zdrowia. Jason podczas budowania jakiejś konstrukcji przeciął sobie kolano na farmie i zabandażował to. Ale krwawiło. Miał polisę z niskimi opłatami miesięcznymi i wysokim swoim udziałem. W mieście Pułaski na oddziale ratunkowym założono mu 6 szwów i dostał zastrzyk przeciwtężcowy. Spodziewał się wysokiego rachunku, ale nie aż takiego – za krótką wizytę dostał do zapłaty 6589 dol., z czego on miał opłacić 4278 dol., resztę ubezpieczyciel.

W tym samym czasie jego żona DeeAnn dostała wysokiej gorączki. Kolejna wizyta na SOR. Konsultacje lekarskie i badanie w laboratorium wykazały, że ma gorączkę plamistą Gór Skalistych, potencjalnie śmiertelną infekcję przenoszoną przez kleszcze. Przepisano jej antybiotyki i płyny dożylne. Za te konsultacje i badania dostała rachunek na 1990 dolarów.

Dziurawe sito „No Surprises Act”



Od stycznia 2022 r. obowiązuje „No Surprises Act” – prawo, które ma przeciwdziałać takim szokująco wysokim rachunkom. Pacjent musi być wcześniej poinformowany o tym, jakie koszty opłaci ubezpieczyciel, a jaka część przypadnie na niego. Ale ustawa jest dziurawa – część z ww. sytuacji już zaistniała, gdy obowiązywało to prawo.

Na przykład spod tej ustawy wyjęte są przewozy ambulansem naziemnym, czyli 98% wszystkich przewozów pacjentów. Czemu? Bo często te usługi są organizowane przez lokalne władze/ instytucje publiczne, np. straże pożarne. Ustawodawca uznał, że władze lokalne muszą sobie jakoś dorobić, by utrzymać tę służbę, więc mogą żądać, ile dusza zapragnie.

Faktem jest, że przed wejściem w życie tej ustawy sytuacja Amerykanów była znacząco gorsza. Bo np. na operacje nagłe, w trybie pilnym, na konsultacje byli wzywani specjaliści spoza szpitala. I tacy spece żądali w takiej sytuacji stawek po kilkadziesiąt razy (sic!) wyższych niż rynkowe. Dochodziło do tego, że pacjent wprowadzany w stan uśpienia miał informację, że operacja będzie go kosztować ponad 100 tys. dol., z czego przygniatającą większość pokryje ubezpieczyciel, a gdy budził się, to okazywało się, że dwa razy więcej i on musi pokryć tę różnicę. Bo zaszła niespodziewana konieczność wezwania specjalisty, co podwoiło koszt zabiegu. W skrajnych przypadkach krótka konsultacja specjalistyczna kosztowała leżącego na stole operacyjnym nawet 80–100 tys. dol. (sic!). Horrendalne zawyżanie rachunków było masowe – co roku były nimi zaskakiwane miliony Amerykanów (sic!). Według badań publikowanych w „Health Affairs”, tak kończyła się co piąta wizyta na oddziale ratunkowym w 2014 r.!

Łupienie pacjentów, którzy trafiali w nagłych przypadkach na SOR-y stało się na tyle dużym biznesem, że w niektórych placówkach to prywatne fundusze wykupywały tylko oddziały ratunkowe, by zarabiać na tym kosmicznie wysokie kwoty. „New York Times” pisał, że takie skubanie bezbronnych pacjentów będących w dramatycznej sytuacji bez wyjścia stało się wręcz „modelem biznesowym”.

Kilkanaście stanów (np. Kalifornia, Teksas) zakazały takich praktyk, ale nadal były one legalne w większości USA. W grudniu 2020 r. pierwszy raz próbowano je wprowadzić jako federalne prawo, ale wówczas nie udało się. Agresywnie działające fundusze prywatne, które są właścicielami wielu dostawców usług medycznych i żyją z wystawiania takich „zaskakujących rachunków”, wydały dziesiątki milionów dol. na reklamy i lobbing, by zatrzymać nowe prawo. I udało im się. Na 10 miesięcy. „No Surprises Act” wreszcie został przegłosowany we wrześniu 2021 r., z datą wejścia w życie od stycznia 2022. Federalny zakaz stosowania „zaskakujących rachunków” popiera aż 80 proc. Amerykanów.

1/4 pieniędzy w błoto



JAMA czyli „Journal of American Medical Association” opublikował raport nt. tego, jak wiele pieniędzy jest w amerykańskim systemie ochrony zdrowia marnowanych. Okazuje się, że sporo – aż 25%. Czyli około biliona dolarów. Jak? JAMA wyróżnił 6 głównych powodów marnotrawienia pieniędzy.

Drugą stroną tego medalu jest fakt, że pieniądze są marnowane na ogromną skalę także w wielu innych systemach opieki zdrowotnej krajów OECD. Nawet w relatywnie dobrze funkcjonujących, np. niemieckim – jeszcze kilka lat temu szacowano, że aż 20% funduszy w tymże jest marnotrawionych. Choć jednak w żadnym państwie OECD nie ma marnowanych aż tylu funduszy na ochronę zdrowia jak właśnie w USA. Bo kto bogatemu zabroni?





Najpopularniejsze artykuły

Ciemna strona eteru

Zabrania się sprzedaży eteru etylowego i jego mieszanin – stwierdzał artykuł 3 uchwalonej przez sejm ustawy z dnia 22 czerwca 1923 r. w przedmiocie substancji i przetworów odurzających. Nie bez kozery, gdyż, jak podawały statystyki, aż 80 proc. uczniów szkół narkotyzowało się eterem. Nauczyciele bili na alarm – używanie przez dzieci i młodzież eteru prowadzi do ich otępienia. Lekarze wołali – eteromania to zguba dla organizmu, prowadzi do degradacji umysłowej, zaburzeń neurologicznych, uszkodzenia wątroby. Księża z ambon przestrzegali – eteryzowanie się nie tylko niszczy ciało, ale i duszę, prowadząc do uzależnienia.

Czy Unia zakaże sprzedaży ziół?

Z końcem 2023 roku w całej Unii Europejskiej wejdzie w życie rozporządzenie ograniczające sprzedaż niektórych produktów ziołowych, w których stężenie alkaloidów pirolizydynowych przekroczy ustalone poziomy. Wszystko za sprawą rozporządzenia Komisji Europejskiej 2020/2040 z dnia 11 grudnia 2020 roku zmieniającego rozporządzenie nr 1881/2006 w odniesieniu do najwyższych dopuszczalnych poziomów alkaloidów pirolizydynowych w niektórych środkach spożywczych.

Leki, patenty i przymusowe licencje

W nowych przepisach przygotowanych przez Komisję Europejską zaproponowano wydłużenie monopolu lekom, które odpowiedzą na najpilniejsze potrzeby zdrowotne. Ma to zachęcić firmy farmaceutyczne do ich produkcji. Jednocześnie Komisja proponuje wprowadzenie przymusowego udzielenia licencji innej firmie na produkcję chronionego leku, jeśli posiadacz patentu nie będzie w stanie dostarczyć go w odpowiedniej ilości w sytuacjach kryzysowych.

Astronomiczne rachunki za leczenie w USA

Co roku w USA ponad pół miliona rodzin ogłasza bankructwo z powodu horrendalnie wysokich rachunków za leczenie. Bo np. samo dostarczenie chorego do szpitala może kosztować nawet pół miliona dolarów! Prezentujemy absurdalnie wysokie rachunki, jakie dostają Amerykanie. I to mimo ustawy, która rok temu miała zlikwidować zjawisko szokująco wysokich faktur.

ZUS zwraca koszty podróży

Osoby wezwane przez Zakład Ubezpieczeń Społecznych do osobistego stawiennictwa na badanie przez lekarza orzecznika, komisję lekarską, konsultanta ZUS często mają do przebycia wiele kilometrów. Przysługuje im jednak prawo do zwrotu kosztów przejazdu. ZUS zwraca osobie wezwanej na badanie do lekarza orzecznika oraz na komisję lekarską koszty przejazdu z miejsca zamieszkania do miejsca wskazanego w wezwaniu i z powrotem. Podstawę prawną stanowi tu Rozporządzenie Ministra Pracy i Polityki Społecznej z 31 grudnia 2004 r. (...)

Rzeczpospolita bezzębna

Polski trzylatek statystycznie ma aż trzy zepsute zęby. Sześciolatki mają próchnicę częściej niż ich rówieśnicy w Ugandzie i Wietnamie. Na fotelu dentystycznym ani razu w swoim życiu nie usiadł co dziesiąty siedmiolatek. Statystyki dotyczące starszych napawają grozą: 92 proc. nastolatków i 99 proc. dorosłych ma próchnicę. Przeciętny Polak idzie do dentysty wtedy, gdy nie jest w stanie wytrzymać bólu i jest mu już wszystko jedno, gdzie trafi.

Mielofibroza choroba o wielu twarzach

Zwykle chorują na nią osoby powyżej 65. roku życia, ale występuje też u trzydziestolatków. Średni czas przeżycia wynosi 5–10 lat, choć niektórzy żyją nawet dwadzieścia. Ale w agresywnej postaci choroby zaledwie 2–3 lata od postawienia rozpoznania.

Miłość w białym fartuchu

Na nocnych dyżurach, w gabinecie USG, magazynie albo w windzie. Najczęściej
między lekarzem a pielęgniarką. Romanse są trwałym elementem szpitalnej rzeczywistości. Dlaczego? Praca w szpitalu jest ciężka – fizycznie i psychicznie. Zwłaszcza na chirurgii. W sytuacjach zagrożenia życia działa się tam szybko, na pełnej adrenalinie, często w nocy albo po nocy nieprzespanej. W takiej atmosferze, pracując ramię w ramię, pielęgniarki zbliżają się do chirurgów. Stają się sobie bliżsi. Muszą sobie wzajemnie ufać i polegać na sobie. Z czasem wiedzą o sobie wszystko. Są partnerami w działaniu. I dlatego często stają się partnerami w łóżku, czasami także w życiu. Gdzie uprawiają seks? Wszędzie, gdzie tylko jest okazja. W dyżurce, w gabinecie USG, w pokoju socjalnym, w łazience, a czasem w pustej sali chorych. Kochankowie dobierają się na dyżury, zazwyczaj nocne, często zamieniają się z kolegami/koleżankami, by być razem. (...)

Neonatologia – specjalizacja holistyczna

O specyfice specjalizacji, którą jest neonatologia, z dr n. med. Beatą Pawlus, lekarz kierującą Oddziałem Neonatologii w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny w Warszawie oraz konsultant województwa mazowieckiego w dziedzinie neonatologii rozmawia red. Renata Furman.

Odszedł Ireneusz Zatoński

Kilka dni przed świętami Bożego Narodzenia zmarł Irek, mój młodszy o 2 lata brat. Lekarz, który przez niemal pół wieku pełnił posługę lekarską dla mieszkańców podwrocławskiej gminy Żórawina.

Kobiety w chirurgii. Równe szanse na rozwój zawodowy?

Kiedy w 1877 roku Anna Tomaszewicz, absolwentka wydziału medycyny Uniwersytetu w Zurychu wróciła do ojczyzny z dyplomem lekarza w ręku, nie spodziewała się wrogiego przyjęcia przez środowisko medyczne. Ale stało się inaczej. Uznany za wybitnego chirurga i honorowany do dzisiaj, prof. Ludwik Rydygier miał powiedzieć: „Precz z Polski z dziwolągiem kobiety-lekarza!”. W podobny ton uderzyła Gabriela Zapolska, uważana za jedną z pierwszych polskich feministek, która bez ogródek powiedziała: „Nie chcę kobiet lekarzy, prawników, weterynarzy! Nie kraj trupów! Nie zatracaj swej godności niewieściej!".

Algorytmy czy intuicja?

Procedury redukują dostępną wiedzę do prostych wyborów. Ich sztywne trzymanie się zabija intelektualnego ducha medycyny, który przedkłada podejście zindywidualizowane, wynikające z doświadczenia lekarza.

EBN, czyli pielęgniarstwo oparte na faktach

Rozmowa z dr n. o zdrowiu Dorotą Kilańską, kierowniczką Zakładu Pielęgniarstwa Społecznego i Zarządzania w Pielęgniarstwie w UM w Łodzi, dyrektorką Europejskiej Fundacji Badań Naukowych w Pielęgniarstwie (ENRF), ekspertką Komisji Europejskiej, Ministerstwa Zdrowia i WHO.

Czy Trump ma problemy psychiczne?

Chorobę psychiczną prezydenta USA od prawie roku sugerują psychiatrzy i specjaliści od zdrowia psychicznego w Ameryce. Wnioskują o komisję, która pozwoli zbadać, czy prezydent może pełnić swoją funkcję.

Czas pracy osób niepełnosprawnych w szpitalu

Czy niepełnosprawna pielęgniarka lub lekarz mogą pracować w systemie równoważnego czasu pracy i pełnić dyżury medyczne w porze nocnej?

Wciąż nie rozumiemy raka trzustki

 – W przypadku raka trzustki cele terapeutyczne są inne niż w raku piersi, jelita grubego czy czerniaku. Postęp w zakresie leczenia systemowego tego nowotworu jest nieznośnie powolny, dlatego sukcesem są terapie, które dodatkowo wydłużają mediany przeżycia nawet o klika miesięcy – mówi dr Leszek Kraj z Kliniki Onkologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. 




bot